Mobbing w szkole

(fot. savvysmilinginlove / flickr.com)
Dieter Krowatschek / slo

Pewnego niedzielnego wieczoru ok. godz. 22 dzwoni do mnie pani S. Kiedy mówi, że jej córka Tamara nie chce chodzić do szkoły, bo jest mobbingowana, łamie jej się głos i, oczekując jakiejś porady z mojej strony, wybucha płaczem.

Kiedy udałem się do szkoły dziewczynki, zobaczyłam, że jej koleżanki stoją w grupce na podwórku i szepczą między sobą. Piętnastoletnia Tamara zostaje wywołana z sali. Wychowawca twierdzi, że dziewczyna w zasadzie dobrze dogaduje się z innymi koleżankami z klasy. Problemem są chłopcy. Nie lubią jej i nazywają ją "tupeciarą", która na dodatek wszystkich w ordynarny sposób podrywa. I oto do pokoju, w którym ma się odbyć rozmowa, wchodzi dosyć otyła, mocno wymalowana dziewczyna w spodniach od dresu, z brzuchem i biodrami na wierzchu oraz ostrym, szorstkim głosem. Nauczyciel informuje mnie, że już wielokrotnie zachodziły nieprzyjemne zdarzenia wymierzone przeciwko niej: ktoś parokrotnie wrzucił jej tornister do kubła na śmieci, umyślnie pobrudził ubranie albo puścił w obieg jakieś obsceniczne rysunki z nią w roli głównej. Ostatnia plotka jednak przebrała miarę: w klasie rozpowiada się, że Tamara regularnie onanizuje się za pomocą ogórka. W piątek dziewczyna znalazła warzywo pod swoją ławką.

Co za tym stoi - mobbing w każdej szkole

DEON.PL POLECA

Dziesięć procent uczniów twierdzi, że regularnie są narażeni na przemoc ze strony kolegów i koleżanek szkolnych. Przeciętnie z powodu mobbingu cierpi do trzech procent dzieci w każdej klasie.

Z takim zjawiskiem mamy do czynienia w każdym typie szkoły i dotyczy ono zarówno chłopców, jak i dziewcząt. Są tak sprawcami, jak i ofiarami. Z reguły mobbing stosowany przez płeć męską jest bardziej widoczny, dlatego też najczęściej możemy zaobserwować chłopców-sprawców, ale problem odnosi się w równej mierze do dziewcząt. To negatywne zjawisko jest jak najbardziej aktualne, ale nie nowe. Prawdopodobnie każdy z nas pamięta kolegów/koleżanki ze swoich lat szkolnych, którzy/które, używając dzisiejszych określeń, systematycznie były mobbingowane. Już na początku XX wieku obserwowano i analizowano zachowanie dzieci w grupie. Wtedy wysunięto wniosek, że kształtowanie porządku opartego na zasadzie "kto silniejszy, ten lepszy" jest naturalnym procesem w dynamice grup złożonych z osób przebywających ze sobą przez dłuższy czas.

Niektóre dzieci nadają ton, inne posłusznie podążają za nimi, a te, stojące w hierarchii najniżej, nie mają nic do powiedzenia i są dręczone (takie same wzory zachowań obserwujemy u zwierząt). Dawniej zjawisko to uważane było za normalne. Dzisiaj, kiedy w pedagogice obowiązują już subtelniejsze zasady, przemoc w szkole przestała być normą.

Czym jest mobbing?

Znany norweski naukowiec, zajmujący się zjawiskiem przemocy, Dan Olweus (1996), mobbingiem określa sytuację, kiedy uczeń przez dłuższy czas narażony jest na wielokrotne negatywne działania ze strony jednego ucznia czy uczennicy bądź grupy.

Typowymi negatywnymi działaniami są:

  • drwienie, ośmieszanie, poniżanie, szydzenie, wyzywanie, szykanowanie,
  • grożenie użyciem siły,
  • wykluczanie z grupy, ignorowanie potrzeb, robienie z kogoś kozła ofiarnego,
  • bicie, popychanie, szczypanie, obrzucanie przedmiotami,
  • chowanie, zabieranie, uszkadzanie czyjejś własności.

Mobbing zasadniczo nie kwalifikuje się jeszcze jako czyn karalny. Jest to proces: na początku wybiera się jakąś osobę i ją denerwuje. W momencie gdy mobingujący na podstawie reakcji ofiary poczuje, iż ma przewagę i będzie sytuacją ubawiony, znowu zaatakuje, ale tym razem nieco silniej niż za pierwszym razem. "Prowokującymi" reakcjami ofiary może być fakt, że dziecko się nie broni, czerwieni, zaczyna płakać, denerwować się lub bać. Wtedy stosujący przemoc wie, że wybrał sobie "właściwą" osobę: z jej strony nie ma się czego obawiać.

Dla "oprawców" mobbing niesie ze sobą tylko pozytywne konsekwencje: czują się cool, silni i rozbawieni, toteż ponownie atakują słabszego, a ten z kolei nie potrafi się przeciwstawić agresji. W ten sposób diabelski krąg się zamyka.

Ofiary i sprawcy

Rzadko zdarza się, by szykanowane dziecko szukało pomocy czy zwierzyło się dorosłemu. Im dłużej taka sytuacja trwa, tym trudniej jest uwolnić się dziecku z roli ofiary.

Niestety często zjawisku mobbingu towarzyszy efekt przyzwyczajenia, zarówno po stronie sprawców, jak i ofiar, a to prowadzi do skrzywionego odbioru rzeczywistości. Nie odbiera się przemocy jako czegoś złego, ponieważ "tak jest od zawsze". Również przyglądający się z boku nauczyciele mogą przyjmować podobne zachowanie dzieci jako normalne objawy.

Z czasem może zdarzyć się tak, że ofiary zatracą poczucie, iż dzieje im się krzywda - stają się pasywne i traktują mobbing jako coś, czego nie da się zmienić.

Utrzymująca się sytuacja powoduje, że szacunek dla ofiary coraz bardziej maleje: "Człowiek, którego traktuje się w ten sposób, a on na to pozwala, musi być kimś bezwartościowym". Dochodzi nawet do tego, że to ofiara zostaje obarczona za to wszystko winą. Często panuje przekonanie, że zasługuje na podobne traktowanie, a nawet zmusza agresora, by ją tak traktował. Patrzenie na sprawę w ten sposób ma obniżyć u mobbingujących, ale też i u obserwatorów poczucie winy.

Ofiary są najczęściej słabsze fizycznie, przestraszone, spokojne i pasywne. Cechują się małą wiarą we własne możliwości i mają negatywny obraz siebie, a więc niskie poczucie swojej wartości. Wszystkie te cechy są zarówno przyczyną, jak i skutkiem mobbingu.

Amerykańskie badania wykazały, że dzieci, które przez całe życie były narażone na mobbing, z jednej strony charakteryzowały się inteligencją, kreatywnością i wrażliwością, ale z drugiej - uważano, że nie mają poczucia humoru, biorą wszystko na serio i nie są w stanie okazać komuś, że "mają go gdzieś". Miały one dobre relacje z rodzicami, ale uważano je za nadmiernie poważne.

Większość dzieci to tylko jednorazowe ofiary mobbingu, które przypadkowo znalazły się w nieodpowiednim miejscu i czasie.

Dziecko potrzebuje rodziców jako wsparcia w walce z mobinngiem oraz w procesie wzmacniania nadwerężonej pewności siebie i poprawiania zaburzonej autoświadomości. Jak wspomniałem, wiele z szykanowanych w szkole dzieci ma dobre i zażyłe relacje z rodzicami, którzy stanowią dla nich oparcie w sytuacjach konfliktowych. Często dzięki ich pomocy udaje się na tyle zmienić trudną sytuację, że uczeń jest w stanie się z nią zmierzyć. Niestety sporo dzieci nie zwraca się z prośbą o pomoc do opiekunów albo czyni to zbyt późno, a dzieje się tak nawet wtedy, gdy bardzo cierpią z powodu swoich kolegów w klasie. Część takich ofiar mimo ewidentnego stresu, w którym żyje, wciąż stara się wymyślać jakieś wymówki, żeby nie niepokoić dorosłych.

Ciągle zadziwiające jest, jak bardzo rodzice potrafią być ślepi. Oczywiście ich postawa odgrywa ważną rolę, gdy dziecko nie bardzo wie, czy może liczyć na pomoc bliskich. Jeśli ma ono przekonanie, że rodzice mu pomogą, to wtedy poprosi ich o pomoc.

Wiele agresywnych dzieci wynosi agresję z domu. Przemoc należy do ich codzienności. Status społeczno-ekonomiczny, czyli stopień zamożności rodziców, jest zarówno w przypadku ofiar, jak i sprawców relatywnie nieistotny. Dobrobyt materialny oraz zawód rodziców nie są bowiem wyznacznikiem jakości sposobu wychowywania dziecka.

Skutki

Mobbing wśród dzieci i młodzieży nie jest żadną dziecinadą, ale formą przemocy, którą należy traktować poważnie, ponieważ pociąga za sobą znaczne szkody psychiczne i fizyczne. Człowiek narażony na nią znajduje się w sytuacji nieomalże bez wyjścia. Codziennie towarzyszy mu uczucie strachu i nie wie, jak wydostać się z tej "matni".

Ponieważ rodzice i nauczyciele często nie podchodzą poważnie do tego zjawiska, dziecko nie może oczekiwać pomocy z ich strony i musi samo znaleźć sposób, jak stawić czoła tego typu problemom.

To, które jest z natury strachliwe i niepewne siebie, narażone dodatkowo na mobbing, nie potrafi z wielką zapalczywością walczyć o swoje. Wiele takich dzieciaków reaguje dolegliwościami psychosomatycznymi, aby tylko nie musieć iść do szkoły. Najczęściej są to bóle głowy i brzucha. Szczególnie wieczorem, gdy myślą o czekającym ich kolejnym dniu w szkole, uczniowie skarżą się na dolegliwości fizyczne. Rano, zanim pójdą na lekcje, często mają biegunkę albo wymiotują. W sytuacjach szczególnie obciążających mogą pojawić się uczucia mdłości albo przytępienia słuchu, których nie można wytłumaczyć procesami chorobowymi.

Dzieci te nie symulują, tzn. nie wymyślają sobie dolegliwości. Rano przed pójściem do szkoły rzeczywiście mają bóle głowy, mdłości i wymioty. W ten sposób fizycznie wyrażają one swój strach. Doświadczenie pokazuje, że rodzice wykazują więcej zrozumienia, kiedy dziecko jest chore, niż kiedy czegoś się boi. Kiedy rodzicom wiadomo, że w szkole są konflikty, to wysyłają tam jednak swoje pociechy mimo ich somatycznych dolegliwości. Być może w szkole rozmawiano już na ten temat i z perspektywy dorosłych sytuacja wydaje się klarowna, a sprawa załatwiona.

Jeżeli ze strony rodziców nacisk jest duży, ponieważ oczekują, że dziecko się zmierzy z rzeczywistością i dogada z rówieśnikami, mimo że ono samo wciąż odbiera swoją sytuację jako groźną, może dojść do wagarowania ucznia czy uczennicy. W gorszych wypadkach istnieje jeszcze niebezpieczeństwo, że młody człowiek ucieknie z domu, a nawet będzie usiłował popełnić samobójstwo.

Mobbing odbija się negatywnie nie tylko na zdrowiu i psychice, ale również na wynikach w szkole. Zdolne dziecko nie wykorzystuje swoich możliwości, gdy nie ma odwagi zabrać głosu w klasie oraz jest tak mocno zestresowane, że nie potrafi się skoncentrować. Wyjątkiem są ci, których drwiny ze strony kolegów uskrzydlają do osiągania najlepszych rezultatów. Zasadniczo jednak mobbingowani opuszczają się w nauce. Nagłe pogorszenie wyników może być wskazówką, że dane dziecko jest dręczone w klasie. Perspektywa powtarzania roku i opuszczenia w ten sposób znienawidzonej klasy wydaje się niektórym dzieciom wybawieniem.

Mobbing nie jest jednak chwilowym obciążeniem i zagrożeniem, lecz u niektórych dzieci pociąga za sobą długotrwałe skutki. Dzieciństwo i okres młodzieńczy to decydujący czas dla budowania późniejszego zdrowia psychicznego.

Człowiek, który już w dzieciństwie doświadcza długotrwałego odrzucenia, ma kompleks niższości i nie utrzymuje satysfakcjonujących relacji społecznych z rówieśnikami, będzie również jako dorosły cierpiał z powodu tych doświadczeń. Często dochodzi tutaj również do chronicznych zaburzeń psychosomatycznych, a czasami również do samookaleczeń, np. mimowolnego drapania się, wyrywania sobie włosów czy obgryzania paznokci.

Mobbing jest szczególnie niebezpieczny w przypadku dzieci wkraczających w okres dojrzewania. Proces przechodzenia z dzieciństwa w okres młodzieńczy wiąże się również ze zmianą grupy, z którą do tej pory się identyfikowaliśmy. Dla dziecka decydującymi wyznacznikami są rodzice. Nastolatek natomiast chciałby być również akceptowany przez rówieśników i należeć do grupy. Tego pragnienia nie zastąpi nawet najlepsza relacja z rodzicami.

Jeżeli właśnie w tym, jakże ważnym okresie rozwojowym młody człowiek będzie wykluczany i izolowany przez rówieśników, nie zdobędzie on doświadczeń fundamentalnych dla prawidłowego rozwoju osobowości, określenia swojej tożsamości, umiejętności radzenia sobie z konfliktami i budowania dobrych relacji z partnerem życiowym. Z mobbingowanych nastolatków nierzadko wyrastają samotni, psychicznie okaleczeni dorośli. Brak pozytywnych doświadczeń społecznych powoduje, że z wielkim trudem przychodzi im w przyszłości zmienić sytuację, w której się znajdują, w rezultacie więc i po ukończeniu szkoły nie mogą znaleźć sobie przyjaciół.

Wyjaśnia to, dlaczego ofiara mobbingu narażona jest na bycie na marginesie również w innym społecznym kontekście. Ciągłe izolowanie przez rówieśników może na dłuższą metę prowadzić do powikłanego życia zawodowego, niestabilnych związków i przestępczości.

Jak postępować? - działania niezbędne dla ofiar przemocy

Pomoc dla ofiar składa się z wielu kroków. Pierwszy z nich to natychmiastowa interwencja, czyli:

  • rozmowa z ofiarą,
  • rozmowa ze sprawcą lub sprawcami,
  • wspólna rozmowa.

Często dobrze jest włączyć do rozmowy rodziców dzieci. Pierwszym celem jest natychmiastowe zaprzestanie mobbingu wobec danego dziecka, a kolejnym - zmienienie na tyle sytuacji prześladowanego, aby nie doszło do niej ponownie.

Szukając okazji do rozmowy z ofiarą, można takiemu dziecku/nastolatkowi na początku oświadczyć, że jak przypuszczamy bądź wiemy, ma problemy w klasie. Podczas takiej rozmowy ważne jest, by postępować bardzo delikatnie, ale zdecydowanie. Należy dziecku uświadomić, że zachowanie rówieśników wobec niego nie jest w porządku, i zapewnić go o naszym wsparciu i pomocy. Bądźmy przygotowani, że dziecko nie zawsze od razu potwierdzi nasze podejrzenia i z wdzięcznością zareaguje na tę ofertę.

Należy popatrzeć na problem spokojnie, z rozwagą i poświęcić mu tyle czasu, ile naprawdę potrzeba, aby przemyśleć zdarzenia i zastanowić się nad następnymi krokami. Pomocna może okazać się konfrontacja stron. Jeżeli sprawca zrozumie, że ofiara powtórzy swoje zarzuty w obecności osoby-autorytetu, to uświadomi sobie, że stracił swoją najlepszą broń - milczenie ofiary. Ofiara często bywa bardzo zaskoczona, kiedy zauważy, jakim tchórzem okazuje się jej "dręczyciel". Podczas wspólnej rozmowy-konfrontacji rodziców ofiary i winowajcy dosyć często udaje się znaleźć sposób na pokojowe rozwiązanie konfliktu. Propozycje, w jaki sposób można by poradzić sobie z problemem, nie muszą zawsze wychodzić ze strony szkoły.

Prośba do rodziców: dziecko nie powinno pozostawać w domu do rozwiązania problemu. Pociecha musi chodzić do szkoły. Kiedy zostanie w domu, nic się nie wyjaśni. Podczas nieobecności ofiary sprawca będzie mógł wykorzystać okazję i umocnić front przeciwko niej. Jeśli sytuacja tego wymaga, rodzice powinni pójść z dzieckiem do szkoły i osobiście omówić sprawę z wszystkimi, których ona dotyczy. Jeżeli podobne spotkanie nie może odbyć się w najbliższych dniach, to ofiara mimo wszystko powinna uczestniczyć w lekcjach. Oczywiście musi być zagwarantowane, że dziecko będzie pod ochroną, nie narażone na dalsze szykany. Trzeba mu dodać odwagi, by stawiło czoła tej trudnej sytuacji. Tylko w ten sposób zdobędzie pewność, że otrzyma pomoc i wsparcie. Do natychmiastowej interwencji należy również przeprowadzenie przez nauczyciela rozmowy ze sprawcą.

Sprawcy: wymówki na nic się zdadzą!

Kiedy żąda się od "dręczycieli" wytłumaczenia ich postępowania, często trafia się na próby usprawiedliwienia niecnych działań. Należy je rozpoznać i nie brać ich pod uwagę. Ważne jest uświadomienie dziecku, że jego brutalne zachowanie nie będzie tolerowane.

Częste wymówki to:

  • "Przecież to był tylko kawał" - takie zdanie często pada, wymamrotane, z ust mobbingujących dzieci i ich wspólników. Podstawienie komuś nogi, zabieranie rzeczy, bicie czy popychanie do kąta to głupie dowcipy, z których raczej nikt nie potrafi się śmiać.
  • "Przecież to tylko zabawa". Kiepskie przeprosiny za to, że się kogoś źle traktowało i doprowadzało do łez.
  • "To był wypadek". Ofiara ląduje na podłodze, ubranie jest pobrudzone, a nawet podarte, jej rzeczy są wszędzie porozrzucane. "Wypadek" to mizerne wyjaśnienie takiej niedoli.
  • "Znalazłem" - to kolejna wymówka w przypadku, kiedy sprawca przywłaszcza sobie własność ofiary, np. pieniądze. Gdyby sprawcy wiedzieli, jak często słyszało się już te wymówki i jak głupio brzmią, przestaliby ich używać. Być może nie przekona się ich, ale na pewno padnie pytanie: "Dlaczego w takim razie zatrzymałeś te pieniądze?"
  • "Ja przecież tylko pożyczyłem to sobie". Nie wolno w żadnym wypadku akceptować słów "tylko" czy "przecież". "Popchnąłem go tylko trochę" oznacza "Popchnąłem go", a "Wziąłem pieniądze tylko po to, żeby zobaczyć, co powie" oznacza po prostu "Wziąłem pieniądze". Nie wolno pozwolić mobbingującym, aby przez swój dobór słów bagatelizowali swoje zachowanie.

Sygnały ostrzegawcze wskazujące na mobbing w szkole: czego nauczyciele nie powinni przeoczyć

Mobbing jest widoczny. Nawet wtedy, kiedy ataki mają miejsce nie w obecności dorosłych, to istnieją przecież oznaki, na które należy być wyczulonym. Mogą one świadczyć o tym, że mamy do czynienia z mobbingiem.

Dziecko bądź nastolatek:

  • jest na uboczu,
  • nie ma przyjaciół w klasie i najczęściej jest sam/o,
  • kiedy dzieci dobierają się w grupy, najczęściej nikt go nie chce,
  • szuka bliskości nauczyciela,
  • skarży nauczycielowi na innych,
  • nosi jakieś poniżające przezwisko,
  • często komenderują nim inni,
  • jest przedmiotem dowcipów,
  • jest prowokowane/y i w ten sposób wciągane/y w konflikty i sprzeczki,
  • często szuka swoich rzeczy albo musi je zbierać z podłogi,
  • ma skaleczenia typu zadrapania i siniaki,
  • ma trudności z zabieraniem głosu w klasie,
  • sprawia wrażenie niepewnego, przestraszonego i smutnego,
  • ma gorsze oceny,
  • chodzi do szkoły bardzo nieregularnie, jeden dzień przychodzi, dwa zostaje w domu, pojawia się ponownie, a wkrótce znowu go nie ma,
  • wagaruje.

Sygnały ostrzegawcze dla rodziców

Również rodzice są w stanie zauważać zachowania, które mogą wskazywać na to, że dziecko jest mobbingowane. Można uczulić ich na to podczas wspólnej rozmowy.

Dziecko bądź nastolatek:

  • nie ma przyjaciół,
  • nie spotyka się z kolegami/koleżankami z klasy oraz rówieśnikami, nikogo nie przyprowadza do domu i nikogo nie odwiedza,
  • nie chce iść do szkoły,
  • przed wyjściem do szkoły skarży się na brak apetytu, mdłości, bóle głowy czy brzucha,
  • źle sypia i miewa senne koszmary,
  • nagle zaczyna się moczyć,
  • sprawia wrażenie smutnego, wystraszonego i zdeprymowanego,
  • jest drażliwy i miewa nieoczekiwane zmiany nastrojów,
  • nie chce sam/o chodzić do szkoły, tylko być odprowadzanym,
  • wybiera "nielogiczną" drogę do szkoły,
  • przychodzi ze szkoły w podartym ubraniu,
  • ma skaleczenia, których nie potrafi wytłumaczyć,
  • domaga się dodatkowego kieszonkowego albo kradnie, żeby się wykupić,
  • wagaruje,
  • wymyśla nieprawdopodobne wytłumaczenia dla wymienionych powyżej zachowań,
  • opiera się, kiedy ma opowiedzieć, co słychać w szkole.

Na co należy uważać

Częstymi niewłaściwymi reakcjami rodziców na mobbing są:

  • Musisz się bronić i nie przyjmować wszystkiego bez oporu! Gdyby dziecko potrafiło się odpowiednio bronić, przerwałoby to diabelskie koło. Najczęściej jednak nie wie, w jaki sposób ma to zrobić.
  • Oddaj mu/jej! To najczęstsza rada, której rodzice udzielają swoim dzieciom. Pomijają fakt, że z reguły są one fizycznie słabsze od innych.
  • Na pewno denerwują cię nie bez powodu! Oczywiście, dobrze jest próbować dostrzec u swojego dziecka część odpowiedzialności za konflikt. Być może rzeczywiście niemądrze się zachowało. Ale tą drogą nie pozbędzie się swoich "dręczycieli", przeciwnie, dojdzie do wniosku, że inni mają prawo je tak traktować.
  • Najlepiej zejdź im z drogi! Tego już dziecko z pewnością próbowało. Łatwo brzmi, ale jest niewykonalne - chyba że zacznie wagarować.
  • Samo się ułoży, poczekaj trochę. To również wygodna, szczera rada, która w żadnym wypadku nie pomoże dziecku. Poczekać oznacza bycie pasywnym, a więc w dalszym ciągu bycie ofiarą.

Takie reakcje nie tylko nie są pomocne, lecz stanowią wręcz kolejny atak na i tak już zranioną dziecięcą pewność siebie.

Trzy tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego dzwoni do mnie pewna mama, której córka Ania (9) nagle jest izolowana przez klasowe otoczenie. Dwie przyjaciółki nie chcą mieć z nią nic wspólnego, unikają jej na podwórku szkolnym i wzbraniają się siadać obok. Podburzyły też inne dziewczynki i jej córka jest teraz w ławce sama. Cierpi, bo na dodatek obie pannice plotkują na jej temat, a do tego ma wrażenie, że inne koleżanki chcą wypróbować, jak ona zareaguje. Teraz codziennie chodzi do szkoły z zaciśniętymi zębami, ale na dłuższą metę taka sytuacja nie jest do wytrzymania. Radzę mamie dziewczynki, żeby porozmawiała z jej nauczycielką.
Obie kobiety ustalają, że należy omówić tę sprawę z całą klasą. Rezultat jest zadziwiający. Dziewczynki nie bardzo kwapią się do rozmowy na dany temat i próbują szukać wykrętów. Natomiast chłopcy w ogóle niczego nie zauważyli i są oburzeni, że można się było tak zachować z pełną premedytacją. Obie przyjaciółki przyznają, że dokuczały szkolnej koleżance i ich zachowanie wobec niej nie było w porządku. Od tego momentu nie ma mowy o mobbingu; w ciągu paru następnych dni sytuacja całkowicie wraca do normy.

Wiecej w książce: Jak sobie poradzić z agresją u dzieci? - Dieter Krowatschek

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mobbing w szkole
Komentarze (15)
RR
~Renata Rybicka
27 września 2019, 08:07
Nigdy nie odpowiadała mi mentalność stadna. To gadanie psychologów, że "dziecko musi się socjalizować" w grupie. Cóż to oznacza? Jedynie to, ze musi pogodzić się z hierarchią w grupie i zaakceptować swoje w niej miejsce, często obniżając swoje standardy. Do czego może doprowadzić taki "stadny instynkt", pięknie opisał Ferenc Molnar w lekturze" Chłopcy z placu broni". Jestem i zawsze byłam indywidualistką, źle czuję się w grupach, korporacjach i innych instytucjach gdyż tam właśnie zjawisko kwitnie. Uważam, że wcale nie trzeba dostosowywać tylko znaleźć odpowiednie warunki do rozwoju swojej osobowości. Warto to wytłumaczyć krzywdzonemu dziecku, że klasa zachowująca się tak, to po prostu stado baranów, które nie dorasta mu do pięt i skierować zainteresowania i uwagę dziecka na inne tory. Rozwijać zainteresowania, szukać odpowiedniego środowiska, w którym znajdzie przyjaciół a nie na siłę dostosowywać się. Masa zawsze ciągnie w dół.
M7
mobbingowana 7 lat
26 grudnia 2013, 22:42
 "W latach 80tych nie bylo psychologow w szkolach itd, wiec szukalam pocieszenia w religii. Skoro Chrystus cierpial w milczeniu, to ja tez mam cierpiec w milczeniu jak spotyka mnie niesprawiedliwosc. Mam wzisc swoj krzyz i niesc go, ale nie powinnam upominac sie o sprawiedliwosc, dochodzic swego. Musze przyznac, ze jeszcze teraz gdy usiluje bronic sie i nie pozwalac na zle traktowanie, gdzies gleboko odzywa sie glos, ze nie powinnam, bo przeciez Chrystus cierpial to i ja musze niesc swoj krzyz. Intelektualnie mysle, ze mam prawo do obrony, ale jako Chrzescijanka nie jestem pewna czy tak mam robic... Co Wy o tym myslicie? Pozdrawiam" Moim zdaniem milczenie jest złe.Też byłam mobbingowana, od rodziny nie miałam wsparcia, jeszcze dokopywali mi i poniżali zamiast pomóc, tak jak Ty szukałam odp. na to pytanie, w konfesjonale ksiądz nie mial pojecia co to mobbing, szukałam osób mobbingowanych ale żadnych ofiar mobbingu nie znam, uważam, że trzeba reagować, Jezus milczał w cierpieniu na Krzyzu ale przez nastepne lata to, że go ukrzyzowali nazywa sie złem a nie dobrem...no i zaprotestował jak kupczono w światyni... ps.  Nigdy nie miałam nikogo z kim bym o tym porozmawiała, kto nie był mobbingowany  przez wiele miesięcy nie zrozumie a do innych i prosze nie mówic "weź sie w garsć" tak pisza osoby nie mające pojęcia że to nie wina ofiary
I
Irena
12 grudnia 2013, 11:34
Mobbing wśród dzieci to powszechne zjawisko. Nie tylko w szkole, także na podwórku, często w domu, między rywalizującym rodzeństwem (np.). Ale to wina także dorosłych. Wystarczy poczytać np. o tym jak potrafią się w stosunku do siebei zachowywać nauczyciele: http://www.eporady24.pl/mobbing_w_szkole,pytania,2,71,8381.html Dziw bierze, że dorośli ludzie, którzy kształtują charaktery dzieci, mogą coś takiego robić. Na pewno nie jest to dobry przykład dla dzieci.
R
RP
12 września 2013, 12:46
Ja tez mam przykre doswiadczenia. W podstawowce byla taka mieszanka braku czasu i uwagi ze strony rodzicow, polaczona z CIAGLA krytyka i nierealnymi wymaganiami. To oslabienie pewnosci siebie przenosilo sie na szkole i na kontakty z rowiesnikami. Wlasciwie zylam podwojnym zyciem: na zewnatrz usmiech a w srodku niesamowite cierpienie i bol. W doroslym zyciu nie udalo mi sie zalozyc rodziny i znalesc partnera, i kilkakrotnie mialam problem z mobbingiem w pracy. W rezultacie jak usilowalam sie bronic, to stracilam prace. Teraz szukam pracy, ale nie jest to latwe. Sporo pracowalam nad soba, aby po latach dojsc do wniosku, ze to inni zawinili, i nic nie bylo "dziwnego" ze mna. Zycie.. Chcialabym poruszyc jeszcze jeden aspekt. W latach 80tych nie bylo psychologow w szkolach itd, wiec szukalam pocieszenia w religii. Skoro Chrystus cierpial w milczeniu, to ja tez mam cierpiec w milczeniu jak spotyka mnie niesprawiedliwosc. Mam wzisc swoj krzyz i niesc go, ale nie powinnam upominac sie o sprawiedliwosc, dochodzic swego. Musze przyznac, ze jeszcze teraz gdy usiluje bronic sie i nie pozwalac na zle traktowanie, gdzies gleboko odzywa sie glos, ze nie powinnam, bo przeciez Chrystus cierpial to i ja musze niesc swoj krzyz. Intelektualnie mysle, ze mam prawo do obrony, ale jako Chrzescijanka nie jestem pewna czy tak mam robic... Co Wy o tym myslicie? Pozdrawiam
H
huragann
27 listopada 2014, 07:59
Koniecznie należy się bronić. Oprawcy kierują się pierwotnym instynktem. Ja go chyba nie mam, bo sama byłam tą, która wyciągnęła osobę z błędnego koła okrucieństwa w klasie (miałam to szczęście, że byłam nowa, a rówieśnikom zaimponowało to, że moi rodzice mieli więcej pieniędzy od nich - taka głupota, a oni, jak owieczki, polubili mnie za nic). Mimo, że byłam lubiana od pierwszego dnia (nikt mnie nie znał), postawiłam na szali to wszystko i zajęłam się wyłącznie "ofiarą". Zaprzyjaźniłyśmy się. Wracając do tematu - uważam, że należy sę bronić wszelkimi sposobami. Nic tak nie potęguje słabości człowieka, jak brak samoobrony. Błędne koło. Im człowiek z kolei słabszy, tym jest mniej zdolny do prawdziwego dobra. Czyni potem dobro wyłącznie ze słabości, ze strachu, że straci potencjalnych przyjaciół. Najlepiej czynić dobro, kiedy ma się siłę także czynić zło - dokonując wyboru.
K
kasia
10 września 2013, 23:16
Czytając to, doszłam do wniosku że właściwie miałam szczęście. Po pierwsze, rada mojego ojca "broń się", polączona z  treningiem, odniosła bardzo wymierny i dobry skutek (zaowocowały dobre relacje międzu nami, miałam do niego pełne zaufanie). Okazało się (jak pisze autor) że mali dręczyciele to tchórze. A ja, na moje szczęscie, byłam silniejsza i zręczniejsza niż myślałam przedtem. Po drugie, kiedy już pozostawili mnie w spokoju, zrobiłam to, co autor pisze że udaje się niewielu - pozbawiona zabaw i towarzystwa, zabrałam się za naukę i czytanie, zdobywając w końcu jakąś tam pozycję w klasie jako osoba z dobrymi stopniami. Nie będę ukrywać że negatywne skutki tego odczuwam do dziś, miałam później problemy z mobbingiem w pracy (zawalczyłam i wygrałam, pomogło wspomnienie z dzieciństwa, choć tym razem niestety nie mogłam dać nikomu w skórę;) Odwaga i otwartość w relacjach z ludźmi nie przychodzą mi łatwo, ale przełamuję się. Odosobnienie nauczyło mnie dystansu wobec innych i siebie, co czasem pomaga, a czasem przeszkadza. Nikt z nas nie jest i nie będzie ideałem. Napisałam to, bo chciałam powiedzieć coś pozytywnego. Do przedmówców - ofiar mobbingu chcialabym powiedzieć, weźcie się, proszę, w garść, i walczcie o siebie, także z samymi sobą, a raczej z waszą słaboscią. Nie ma innej rady.
M
msl
10 września 2013, 00:48
@ msl W Polsce używa się częściej słowa mobbing. Bullying znają tylko specjaliści, a jest ich bardzo mało. ...będę się jednak upierać przy swoim. określenie "mobbing" też nie jest bynajmniej czysto polskie, a oznacza jednak coś innego, zwłaszcza w sensie prawnym.
T
Takijeden
9 września 2013, 20:16
Też doświadczyłem mobbingu w szkole, Najgorsza jest obojętność otoczenia i to, że uważają, że sprawca ma rację lub, że to była moja wina. Do tego doszedł język grypsery którego nie rozumiałem (rodem z więzienia) podział na ludzi i frajerów. Nauczyciele też się nie popisali wrażliwością i konsekwencją. Pozostały problemy i żal za to co człowiek utracił. Poczucie wartości, uznania, te wszystkie chwile fajnych przygód z rówieśnikami. Tego wszystkiego nie było bo mi nie pozwolili być sobą, bo byłem tym gorszym. Doprowadzili do tego, że nie potrafiłem już nawet próbować się skarżyć. Bałem się szykan, bo im nic nie można było zrobić, a mnie robili co się podobało żywnie. Postanowiłem sobie jakiś czas temu, że spróbuję wybaczyć, proszę o to Pana Boga, ale to wszystko wraca, zwłaszcza w chwilach jakiś trudności lub problemów, te wszystkie chwile gdy ponosiłem klęski jako kolega i rówieśnik innych. Myślę, że dam radę z czasem...A innym daję radę aby nie lekceważyć problemu. Tu nie chodzi tylko o ofiary. Przyzwolenie na przemoc demoralizuje otoczenie i stanowi trening dla agresorów. W dorosłym życiu mogą kogoś bardziej skrzywdzić....
G
Gruba
9 września 2013, 19:34
Byłam mobbingowana od piątego roku życia, teraz nie potrafię wejść między ludzi, cierpię na szereg chorób i nie potrafię się leczyć, bo nie umiem wejść do poczekalni a stres zamyka wszystkie informacje głęboko we mnie i nie podam ich lekarzowi, oprawcom serdecznie dziękuję za to, że jestem sama, chora i smutna.
9 września 2013, 19:07
Wojtku, chyba nie znasz życia ;-) Szkoła to dla niektórych dzieci naprawdę nieprzelewki...
J
jaga
9 września 2013, 18:03
@ msl W Polsce używa się częściej słowa mobbing. Bullying znają tylko specjaliści, a jest ich bardzo mało.
W
Wojtek1957
9 września 2013, 16:33
Nie znam się na współczesnych "subtelnych zasadach" pedagogiki, ale uważam, że oddziaływanie grupy rówieśniczej (także to nieprzyjemne, nazwane tutaj "mobbingiem" - po co wymyślać takie angielskie nazwy, poszufladkowanie czegoś nie zawsze zbliża do zrozumienia) jest naturalnym elementem wychowania i dobry nauczyciel (wychowawca) może wykorzystać (egoizm, poczucie krzywdy, przebaczenie, miłość nieprzyjaciół...). Chodziłem dawno do szkoły, i tak to się wtedy odbywało. Dzieci od młodości stykały się z przeciwnościami, zwykle odpowiednimi do wieku. Uważam, że współczesna, "subtelna" pedagogika sprzyja wychowaniu mazgajów.
U
ulla1
24 czerwca 2014, 21:52
Taaaaaa, najleiej dorowadzić do komletnego złamania psychiki po czym ofiara popełni samobujstwo i będzie po roblemie - w społeczenstwie nie będzie mazgajów
M
msl
9 września 2013, 13:58
Nie chcę się mądrzyć, ale na przemoc rówieśniczą używa się raczej określenia " bullying". Mobbing to dręczenie upatrzonych ludzi w pracy.
E
enen
9 września 2013, 12:12
w szkole najbardziej mobbingowania sa nauczyciele a nie dzieci