Nie obchodzi ich, co się ze mną dzieje
Relacje młodego człowieka z rodzicami bywają nieraz trudne, a nawet bardzo trudne. Ojciec i matka nie są w stanie wczuć się w pragnienia, oczekiwania i ambicje swoich dorastających pociech. Czasami zapominają o latach własnego dorastania i problemach, które przeżywali w tym okresie.
Zapracowani, zajęci karierą, a nierzadko także konfliktami małżeńskimi, nie mają ani czasu, ani cierpliwości, by rozmawiać z dorastającymi dziećmi w klimacie zrozumienia, akceptacji i życzliwości.
Stąd też bardzo wielu młodych ludzi samotnie stawia czoła trudnościom. Emocjonalna samotność i brak zrozumienia ze strony mamy i taty budzą nieraz u nastolatków odruchowy głęboki żal, wewnętrzny gniew, rozczarowanie. Młodzi mruczą do siebie pod nosem: "Nie obchodzi ich, co się ze mną dzieje" lub też mówią głośno: "Wy nic nie rozumiecie".
W taki sposób nastolatki dolewają oliwy do ognia, stwarzając dodatkowe napięcia w relacjach z ojcem i matką, które i tak bywają trudne. Twarda konfrontacja nie jest jednak drogą do rozwiązania napięć i rodzinnych nieporozumień.
Dorastający młody człowiek nie jest już małym dzieckiem, wokół którego musi obracać się całe życie rodzinne i któremu wszystko się należy. Rodzice nie muszą się już poświęcać dla niego tak, jak miało to miejsce w okresie niemowlęcych lat. Teraz i on winien podjąć wysiłek, aby zbudować więzy z rodzicami.
I on powinien okazywać im pełną akceptację i zrozumienie. Nie może myśleć jedynie o sobie i we wszystkim szukać swojej korzyści. Rodzice nie mogą też być traktowani przez niego jako służący, którzy mają zaspokajać wszystkie jego potrzeby i zachcianki.
O tym wyraźnie trzeba mówić młodym ludziom. W trudnych, spornych sytuacjach dorastających dzieci z rodzicami trzeba szukać mądrego kompromisu. Na konflikt dzieci z rodzicami trzeba patrzeć w duchu zrozumienia, miłosierdzia i współczucia.
Analizując relacje z nimi, musimy brać pod uwagę wszystko: nie tylko ich postawę wobec nas, ale także nasze zachowanie wobec nich; nie tylko to, co od nich otrzymujemy, ale także i to, co sami im dajemy.
W okresie młodości trzeba jakby na nowo zbudować więzi z własnymi rodzicami na zasadach wzajemnego szacunku, partnerskiej przyjaźni, dialogu oraz synowskiej uległości. Młody człowiek winien pamiętać, że tylko dobry syn może być dobrym ojcem, i tylko dobra córka może być dobrą matką.
Czcij twego ojca i twoją matkę, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, ci daje (Wj 20, 12). Słuchaj ojca, który cię zrodził, i nie gardź swą matką, bo jest staruszką.
(Prz 23, 22).
Więcej w książce: Aby nas bolało cierpienie innych - Józef Augustyn SJ
Skomentuj artykuł