Nieetyczna szkoła

(fot. shutterstock.com)
Leszek Galarowicz / slo

Podjeżdżam po południu samochodem pod jedną z krakowskich szkół. W godzinach nauki tętni życiem, teraz powoli się wyludnia. Jestem belfrem od etyki, do dyspozycji mam rzutniki, ekrany, pomoce naukowe i… dwóch uczniów. A przecież w tym roku miało być inaczej!!!

Promyczek nadziei na lepszą przyszłość daje niedawno wprowadzone rozporządzenie MEN, które zmienia zasady organizacji lekcji etyki od nowego roku szkolnego.

Nieetyczna szkoła

DEON.PL POLECA

Nie wiadomo, czy się śmiać czy płakać. Etyka płaci słoną cenę za rozporządzenie MEN z 1992 roku, które potraktowało zajęcia z tego przedmiotu jako alternatywę dla zajęć z religii. To od razu ustawiło pozycję etyki jako przedmiotu przeciwstawianego religii, czegoś w rodzaju "antykatechezy". Lekcje od samego początku były traktowane z dystansem, podejrzliwością, nieufnością czy wręcz lekceważeniem. Żeby wybrnąć z problemu, w szkołach sprytnie organizowano religię i etykę na ostatniej godzinie lekcyjnej.

Konia z rzędem temu, kto rozszyfruje intencje pomysłodawcy, który zestawił obok siebie etykę i religię jako propozycje zajęć fakultatywnych. Czym się kierował? Zapewne miały to być zajęcia dla uczniów, którzy z powodu przekonań nie chcą uczęszczać na religię w szkole. Praktyka pokazała, że władze oświatowe tym posunięciem podcięły skrzydła samej etyce. Na dzień dobry uczniowie wierzący zostali praktycznie pozbawieni szansy na udział w zajęciach filozoficznych.

Nikomu nie zależy

Podstawowe pytanie, jakie nasuwa się po ponad dwudziestu latach (nie)obecności etyki w polskiej szkole, brzmi: "Dlaczego jest ona dziś zepchnięta do roli zajęć kółka szachowego?". Najprostsza odpowiedź jest taka, że dziś specjalnie nikomu nie zależy na tym, aby poważnie ją potraktować. Każdy ma swoje powody.

Władza nie jest zainteresowana propagowaniem zajęć filozoficznych, bo wygodniej sterować masą ludzką, a nie jednostkami samodzielnie myślącymi. Etyka jako jedna z dyscyplin filozoficznych jest szkołą krytycznego spojrzenia na świat, uczy dyskutować, ale też pokazuje, jak nie ulegać wpływom i bronić się przed manipulacją. Dla sprawujących władzę uczeń, który zetknie się z lekcjami etyki, jest bardziej niewygodny, niebezpieczny.

Dla dyrektorów etyka to często piąte koło u wozu. Dziwny twór, który niby jest, a którego tak naprawdę nie ma. Wychodzą z założenia, że lepiej sprawę organizowania zajęć z etyki wyciszyć, niż dokładać sobie dodatkowej pracy: bo przecież często trzeba znaleźć prowadzącego, zorganizować same zajęcia, co przy grupie składającej się z uczniów różnych klas nie jest takie proste. Wydawnictwa traktują ten przedmiot niemal jak powietrze. Owszem, jeśli się dobrze poszuka, to można znaleźć ze dwa podręczniki dla szkół średnich czy w porywach jeden dla gimnazjum, zresztą i tak niezatwierdzony przez MEN, nie mówiąc o innych pomocach, jak scenariusze lekcji, rozkłady materiału, programy nauczania, których trzeba poszukiwać w zasobach Internetu.

Kłody pod nogi

Zajęcia z etyki są zazwyczaj organizowane popołudniami, kiedy wiadomo, że zdecydowana większość uczniów myśli raczej o wolnym czasie niż o dyskusjach o moralności. Grupę mogą utworzyć uczniowie z różnych poziomów, a doskonale wiadomo, jaka jest różnica między uczniami klasy pierwszej i trzeciej gimnazjum. W zespole szkół jedna grupa może być złożona z gimnazjalistów i licealistów. Może się zdarzyć, że niektórzy uczniowie nie będą mieli o etyce bladego pojęcia, a inni będą uczęszczać na zajęcia trzeci rok.

Bez wątpienia potrzeba etyki! Zwłaszcza w dzisiejszym świecie skoku cywilizacyjnego, bardzo szybkich przemian, w którym człowiek wchodzący w dorosłość może mieć problemy ze zrozumieniem świata, odróżnieniem prawdy od jej pozoru, wybieraniem właściwych wartości. W rzeczywistości, w której wraz z postępem naukowym, komunikacyjnym następuje regres wartości, szczególnie młodemu człowiekowi trudno się odnaleźć. Potrzebuje on autorytetów, życiowych drogowskazów i pogłębionej refleksji nad ważnymi dla niego sprawami. Czy na godzinach wychowawczych lub na lekcjach wychowania do życia w rodzinie uczeń znajdzie odpowiedź na pytania o szczęście, dobro, zło, miłość, sens życia itp.?

Światełko w tunelu

Światełkiem w tunelu jest nowe rozporządzenie MEN, które powinno poprawić dostęp do zajęć filozoficznych oraz nieco podnieść ich rangę. Od nowego roku szkolnego dyrektorzy nie będą mogli traktować zajęć z etyki jak powietrza i zbywać uczniów i rodziców tłumaczeniami o zbyt małej ilości chętnych. Lekcje mają być organizowane, nawet jeśli zażyczy sobie tego jeden uczeń w szkole. Wreszcie władze oświatowe zrozumiały absurdalność sytuacji traktowania religii i etyki jako nauk, które się wykluczają, i zostawiono otwartą furtkę dla uczniów chętnych do poznawania tajników obu przedmiotów jednocześnie. Przy tym ministerstwo nałożyło na szkoły obowiązek ich zorganizowania. Uczestnik takich zajęć będzie też nieco uprzywilejowany, bo wybierze na świadectwo tę ocenę, która jest dla niego korzystniejsza.

Oprócz religii i etyki nie ma w szkolnej praktyce przedmiotu, który mógłby w podobnym stopniu zaspokoić potrzebę dyskusji na istotne życiowo problemy. Może należałoby zrezygnować z etyki jako alternatywy dla religii i w zamian wprowadzić do szkół edukację filozoficzną dla wszystkich. Przecież nie na darmo filozofia jest określana królową nauk.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nieetyczna szkoła
Komentarze (7)
W
Wieńczysław
20 lutego 2015, 16:11
To matematyka jest nazywana „królową nauk” o ile się nie mylę. I z mojego doświadczenia to właśnie ona najlepiej rozwija umiejętność logicznego myślenia wśród młodzieży. A jednym z największych problemów polskiej szkoły jest faworyzowanie różnego rodzaju nauk humanistycznych i wyeliminowanie matematyki z matury przez około 20 lat. Dlaczego? Bo humanistyką łatwiej manipulować. Od lat obniża się poprzeczkę ucznom bo „nie mają umysłu ścisłego”, „bo jest za trudne”... W efekcie mamy 80% młodzieży idącej na studia w znaczącym stopniu nie umiejącej liczyć, pseudo-elity którymi łatwiej manipulować. Pozdrawiam.
P
PiotrStudent
20 lutego 2015, 17:04
Pełna racja. Nic nie nauczy myślenia poza życiem i praktyką to myślenie o praktycznym rozwiązywaniu rzeczywistych problemów uczy myślenia o innych rzeczywistych problemach.
20 lutego 2015, 18:09
Wielkim nieporozumieniem jest dzielenie ludzi na „humanistów” i „ścisłowców” co się w Polsce robi. „Nie kumam matmy więc jestem humanistą” vs. „Sienkiewicz jest nudny, filozofowie to byli debile, matematyka rządzi, kto tego nie czai nie ma pojęcia o świecie” -  taki model wypracowało sobie nasze ministerstwo oświaty prowadzając profile w szkołach średnich, nieprzemyślaną siatkę zajęć, wyścig szczurów przy wszelkich rekrutach przy jednoczesnym braku funduszy na systematyczny rozwój ucznia. – Brak zajęć sportowych, artystycznych, wolontariatu w szkole. Nic. - Dla ścisłości - matematyka to nie nauka a metoda - królowa wśród metod niezbędna do życia, pomagająca nam zrozumieć i opisać świat w naukach szczegółowych – logika, fizyka, chemia, biologia… (pozostając przy nomenklaturze szkolnej). Tak te słowa pisze tzw. humanista, który zdawał matmę na maturze i prywatnie fascynuje się fizyką i astronomią. - Nie wiem dlaczego matematykę wycofano z matur. Ale nie zrobiono tego na 20 tylko na 5 lat, chyba, że masz jakąś inną rachubę czasu. - Humanistyka ma się wręcz kwitnąco. Na skutek pewnej niewytłumaczalnej anomalii - wrodzonemu zmysłowi filologicznemu - wyrzuca się lektury i skraca siatki godzin. Kosztem owych lektur, systemów filozoficznych (te również powinno się przerabiać jako "wprowadzenie do epok" - historiozofii), czasu na dyskusję oraz - naukę wypowiadania się. Z tego samego powodu – ludzie rodzą się filozofami – zamyka się wydziały filozoficzne. Dziwne, że na "zachodzie" łacina i greka wraca do ogólniaków (ba z wielu nigdy nie została usunięta) studenci maja do wyboru kursy filozofii oraz erystyki (te są w wielu "liceach klasycznych" obowiązkowe). Mądre państwo wie, że dobry obywatel, to kulturalny obywatel – wyuczony w danej dziedzinie nauk ścisłych ale także mający jako takie pojęcie o filozofii i sztuce.
20 lutego 2015, 18:10
cd W Polsce niewielu to rozumie. Komuna zrobiła swoje. Obecne pokolenie dorasta w rodzinach, gdzie pewien „topos inteligenta” został zabity przez beton socjalizmu. Jeśli dziadkowie otrzymali dobre wykształcenie, to jeszcze udało się coś oddalić. Jeśli nie, skąd obecne pokolenie 40-50 latków miało czerpać inspiracje? Z książek których nie było? (Te które mam z tamtego czasu są w tak opłakanym stanie, że wielu nie da się czytać – rozlatują się w kawałki.) Z filozofii Marksa-Lenina? Ze zdrowego współzawodnictwa sportowego? – To zupełnie leży w obecnej oświacie. Z kontaktu ze sztuką? A jaki był do niej dostęp? Nic dziwnego, że obecni architekci nowego systemu coś przeoczyli. Nie brali pod uwagę. No po prostu nie mieściło im się to w głowie, że można „normalnie”. Trzeba pojechać zagranicę, by przeżyć ów szok. Ale jeszcze większy się przeżywa kiedy się wraca do kraju i czyta tego typu uproszczone komentarze.
H
Hektor
20 lutego 2015, 22:10
Mało wiesz :) doczytaj dokłądnie skad wywodzi sie nauka w tej formie jaka znamy - z filozofii właśnie
20 lutego 2015, 22:15
Piotr nic nie uczy rozwiązywania dostrzegalnych problemow, natomiast abstrahowanie z materii rzeczywistości nie dokonuje sie na drodze czystego doswiadczenia arytmetycznego. Nota bene logika jest podstaowywm kursem filozofii
A
andrzej
20 lutego 2015, 16:09
Polska oświata już dawno temu wymagała poważnej reformacji i było to kiedyś o tyle naturalne, że komunizm ograniczał przekaz niektórych informacji w toku nauczania. Jednak na przestrzeni kilku ostatnich dziesięcioleci można śmiało nakreślić, że poziom nauczania wciąż spada. Wszystko się komercjalizuje, a nowe metody nauczania dla wielu wciąż są niedostępne. Kolejnym problemem są materiały nauczania, które zamiast budzić zainteresowanie wręcz nudzą. Może kiedyś jakiś minister oświaty wpadnie na pomysł, aby pewne przedmioty lub ich części prezentować w formie gier komputerowych oczywiście dla chętnych. Gry komputerowe są w stanie przekazywać ogromne ilości danych, absorbowanych przez wielu młodych (choć nie tylko) ludzi.  Takiej ilości danych nie są wstanie przekazać żadne prezentacje połączone z ćwiczeniami i myślę, że to jest kierunek na przyszłość w edukacji wielu ludzi na świecie. Miałem kiedyś okazję testować kilka takich interfejsów w technologii 3D , co prawda były one docelowo przeznaczone dla osób z problemami... jednak szybkość nauki jaką tam dostrzegłem była wręcz porażająca. Może warto pomyśleć nad całością edukacji, a nie tylko kilkoma przedmiotami, które napewno są potrzebne. Sam pamiętam, jak na lekcjach Religii poraz pierwszy poznawałem Islam, Buddyzm, Voo-doo i inne religie. Był to początek moich zainteresowań wieloma kulturami i ich przeszłością.  Przemiotu etyki niestety wówczas nie było, a szkoda bo też jest to ciekawa przestrzeń późniejszych rozważań na płaszczyźnie własnego życia. Dodam jeszcze jedno. Kluczem do nauczania przedmiotu zawsze był i będzie nauczyciel. Ludzi z powołaniem jest mało, albo zbyt szybko się wypalają w tym zawodzie. Nad tym tematem te wypadałoby się poważnie zastanowić.