O miłości, która daje wsparcie

Gdy dziecko może zaufać relacji do rodziców, wychowanie dokonuje się samo z siebie (fot. shutterstock.com)
Jirina Prekop / slo

"Dzieci są gośćmi pytającymi o drogę" - powiada jedno z pakistańskich przysłów. Ja, rodzic, nie mogę wskazać ci drogi, ale jestem gotów ci towarzyszyć, abyś ją pewnie przemierzał. Dopóki będziesz ze mną, chcę się troszczyć o ciebie i wzmacniać twoje siły, abyś podążał dalej drogą z radością w sercu. Chcę dodawać ci odwagi, abyś się nie poddał, gdy napotkasz trudności.

Na tę niełatwą drogę dzieci potrzebują dobrego przygotowania, tzn.:

  • Jasnych zasad, aby mogły odróżniać dobro od zła
  • Precyzyjnego wyczucia, co w otrzymanym przez nie dziedzictwie ma wartość i co będą potrafiły ocalić
  • Swobodnego myślenia twórczego, aby umiały tworzyć nowe formy i zdobywać nowe przestrzenie życiowe
  • Logiki serca, aby lepiej niż komputer decydowały o tym, co dobre dla człowieka
  • Silnej woli i wytrwałości, a także umiejętności przetrwania kryzysów i niedostatku bez popadania w zniechęcenie
  • Pozytywnego podejścia do życia
  • Szacunku dla stworzenia, co czasami oznacza również zgodę na dobrowolne ograniczenie własnej wolności
  • Gotowości do otwartego wyrażania uczuć, znoszenia międzyludzkich konfliktów, umiejętności przebaczania, a także solidarności z innymi
  • Zdolności kochania, co oznacza umiejętność obdarzenia drugiego takim uczuciem jak siebie samego

Najważniejsze są pierwsze trzy lata życia dziecka, kiedy to kształtuje się zasadniczy zrąb jego osobowości, który stanowi bazę dla całej przyszłości. Z tego względu dziecko w tym czasie powinno czuć się szczególnie chronione i bezpieczne.

Rozwój osobowości przebiega według określonych, kolejno po sobie następujących, etapów psychospołecznych. Podobnie jak kwiat wyrasta nie z kwiatu, lecz z nasienia, tak rozwój samodzielnego, wolnego "Ja" nie zaczyna się od pełnej samodzielności i wolności, lecz od stanu bezradności i zależności. Zaspokojenie potrzeby więzi i potrzeby bezpieczeństwa warunkuje świadome dorastanie oraz realizacje rodzących się na skutek tego rozwoju potrzeb woli, dążenia do własnych celów i niezależności.

W naszych czasach wielkim niebezpieczeństwem jest obarczanie dziecka nadmiernymi wymaganiami na skutek traktowania go jako odrębnej, ukształtowanej jednostki. I właśnie ta skłonność, by widzieć w nim małego dorosłego, powoduje, że pozbawiamy je tego, co dla niego właściwe.

Zrywając więź z organizmem matki noworodek traci:

  • Osłonę, ale i swojską ciasnotę brzucha mamy, stałe położeni ciała i znane sobie reakcje na jego ruchy, przekazywane przez skórę;
  • Stały rytm, kołyszące ruchy ciała matki, jej oddech i bicie serca;
  • Dźwięk jej głosu;
  • Jej zapach;
  • Czerwonawo zabarwioną przestrzeń, którą miało przed oczyma przebywając w macicy - a zatem dziecko traci niemalże swoją "jutrzenkę"! Doświadcza niemal wygnania z raju!

Nie omija to żadnego małego dziecka, które jest oddzielone od matki. Gdy doświadcza ono jakichś problemów, to rozdzielenie staje się jeszcze bardziej przykrym przeżyciem. Tym bardziej brakuje mu wówczas znanej pociechy rodziców, a więc czuje się wydane na pastwę nieznanego. Bolesne położenie nasila się na przykład wtedy, gdy idzie do szpitala.

Powitaj swojego maluszka. Głaszcz go delikatnie. Kołysz w rytm znanych mu piosenek. Bardzo się ucieszy, gdy rozpozna to, co znane. Pomyśl o tym, że dzieci lubią to, co powtarzalne. Ze uspokaja je niezmienny, powracający rytm. Uspokajanie to nie tylko poznawanie uczuć drugiego "przez skórę" dzięki bliskiej więzi. Dotyk podtrzymuje kontakt i pozwala dostrzec, że pomiędzy dwiema osobami istnieje wzajemny związek; daje gwarancję, że te osoby nie porzucą się nawzajem.

W pierwszych miesiącach życia dziecko powinno być dużo noszone. Jedność z matką, którą odczuwało przebywając w jej ciele, w żadnym wypadku nie została zerwana z chwilą narodzin. Narodziny są jedynie przejściem, a przed dzieckiem jeszcze niejedne narodziny, które są niezbędne, aby odnalazło swoją tożsamość. Przez pierwsze pół roku życia dziecko trzeba całkowicie "rozpieszczać". Należy od razu zaspokajać jego naturalne potrzeby pocieszenia i pożywienia. Matka powinna karmić dziecko piersią czy też z butelki zawsze wtedy, gdy ono tego chce, a nie według jakichś narzuconych z zewnątrz zasad. Dziecko nie potrafi się im podporządkować, bo jeszcze nie ma orientacji w czasie. Dziecko musi nieustannie czuć bliskość swojej mamy także w nocy.

Małe dziecko nie lubi zmian. Nieoczekiwane zmiany wprowadzają zamęt w to, co znane, do czego jest przyzwyczajone. Nie czuje się bezpieczne, nie może się rozluźnić. Staje się albo nerwowe, ponieważ zamiast spokoju otrzymuje wielkie widowisko rozrywkowe, albo angażuje się w nie i chce je kontynuować. Jednak w żadnym razie nie może spokojnie zasnąć. Dziecko, które nie umie instynktownie podporządkować się temu, kto stoi wyżej w hierarchii niż ono, czuje się bezbronne bez opieki kogoś silniejszego.

"Nie będę się niczym przejmować. I tak w każdej książce jest co innego. Lepiej zdam się na moje wyczucie". Opinia taka na pierwszy rzut oka wydaje się przekonywująca i słuszna. Często jednak to przekonanie o instynktownej wiedzy okazuje się iluzją. Co pozwala matce być pewną, że jej szczere uczucie nie ma neurotycznego podłoża i nie wynika z własnych niezaspokojonych potrzeb? Być może była w dzieciństwie wychowywana zbyt surowo i nie zapewniono jej swobody potrzebnej do rozwoju woli, dlatego teraz nadmiernie obdarza swoje dziecko wolnością, której sama nie doświadczyła. Właśnie temu nadmiarowi dziecko jeszcze nie może podołać, a jego efektem jest zniewolenie. A zatem - coś zupełnie przeciwnego.

Rodzice powinni troszczyć się o to, aby dziecko doświadczało działania zasady przeciwieństw. Jedynie w bezpiecznym gnieździe przy pomocy rodziców może nauczyć się pytać o to, co sprzeczne, by potem dobrze wykorzystać tę wiedzę w swoim dalszym życiu. Jedynie dzięki pomocy rodziców może być dobrze wyposażone na niełatwą drogę życia. Dzięki przeciwieństwom świat dziecka zyskuje kontury. Najpierw uczy się ich od rodziców. Gdy dziecko nie może odczytać ich znaczenia, zamazuje mu się obraz matki i ojca, a także obraz świata.

Każde dziecko pragnie spokojnie i szczęśliwie trwać przy rodzicach, którzy przyjmują je bez żadnych zastrzeżeń. Aby dobrze wejść w życie, potrzebuje nieograniczonej akceptacji dla swojej egzystencji. Nie wystarczą mu niejednoznaczne sytuacje i miłość dana połową serca. Dziecko jest całością, zawsze jest całą prawdą i domaga się całej prawdy. Pragnie, by kochano je razem z jego wadami i zaletami. Domaga się pełnej, bezinteresownej i bezwarunkowej miłości.

Ważnym krokiem w życiu rodziny jest wzajemne uzgodnienie postawy rodzicielskiej. Gdy zaistnieją zbyt duże niezgodności, trzeba szukać pomocy w poradni małżeńskiej i rodzinnej. Kolejnym krokiem jest wzajemne wspieranie się, aby dziecko mogło poczuć rodzicielską jedność.

Gdy dziecko może zaufać relacji do rodziców, wychowanie dokonuje się samo z siebie. Wychowanie przyjazne dziecku - tzn. takie, którego celem jest doprowadzenie dziecka do wolności - może zaistnieć jedynie w relacji wypełnionej miłością. Wolność i miłość są najwyższymi ludzkimi wartościami, nierozdzielnie ze sobą powiązanymi. Jestem wolny dopiero wówczas, gdy kocham drugiego i samego siebie w ten sam bezwarunkowy sposób. Dopiero wtedy, gdy kocham drugą osobę, chętnie rezygnuję ze swojej wolności, która może mu zaszkodzić. Wolność jednego kończy się tam, gdzie zaczyna się zniewolenie drugiego.

Prawdziwa wolność zna swoje granice. Ze względu na innych potrafię powściągnąć swoje pragnienia. Ćwiczę się w uwzględnianiu potrzeb innych. Jedynie wtedy, gdy łączy mnie z kimś wzajemna miłość, mogę oczekiwać, że on przyjmie coś ode mnie, albo że będzie się starał dostosować do moich potrzeb.

Więcej w książce: O miłości, która daje wsparcie. Czyli jak kochać dziecko - Jirina Prekop

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O miłości, która daje wsparcie
Komentarze (6)
NN
Nikomu nikogo
10 września 2012, 11:10
A mnie to się jednak zdaje, że miłość to najpotężniejsze uczucie jakie może człowiekiem zawładnąć, zmiatające wszystko inne i rzutujące na wszytsko inne. Dobroć, przywiązanie, troska, cierpienie, ból, itd to tylko konsekwencje. Zresztą chyba każdy ma swoją definicję miłości. Ks. Dzrzewiecki nie wie jak kochają kobiety bo do tego by to wiedzieć trzeba nią być :-))...
A
ar
9 września 2012, 19:47
Miłość to nie jest uczucie, więc dziecko nie nim ma darzyć siebie i innych. Prawdziwej miłości towarzyszą uczucia, ale nie zawsze pozytywne. Prawdziwa miłość to: obecność, czułość i pracowitość (ks. M. Dziewiecki), a także troska o rozwój i dobro.
MR
Maciej Roszkowski
9 września 2012, 19:08
 Jako dziadek też dziękuję 
Sylwia Kalinowska
17 lutego 2012, 06:46
Artykuł trafiony w sedno. Proste a zarazem jakże wychowawcze. Dziękuję
W
wEBER
15 lutego 2010, 22:19
Niemal jak dekalog wychowywania... podoba mi się, szkoda, że o tak oczywistych sprawach zapominamy...
J
Jacek
12 lutego 2010, 11:18
Jakie genialne zdjęcie!!! Dobry artykuł