Rozwód i samotnie wychowujące matki

(fot. shutterstock.com)
Jirina Prekop

Samotnej matce wychowującej swoje dziecko nieustannie towarzyszy realny strach, że sama nie podoła temu zadaniu. Samotnej matce nie jest łatwo. Stoi przed nią zadanie, któremu podołać może jedynie dzielna, silna i wspaniałomyślna kobieta.

Ponieważ jesteśmy dość bogaci i dobrze zorganizowani pod względem socjalnym, w chwilach kryzysu nie musimy trzymać się razem. Tym sposobem jednak umyka nam szansa znalezienia przyjaciół w potrzebie. Nie musimy czuć się odpowiedzialni za innych, gdy zachowują się inaczej niż nakazywałyby nasze własne przekonania. Ani kościelne tabu, ani mieszczańskie uprzedzenia nie stoją na przeszkodzie, by sięgnąć po wolność i oddzielić się od ludzi, którzy nie odpowiadają naszym gustom.

Przeprowadzenie rozwodu nigdy nie było tak łatwe jak dzisiaj. Ta myśl odnosi się zresztą tylko do dorosłych. Dzieci zawsze płacą wielką cenę za łatwość, z jaką dorośli podejmują decyzje o rozwiązaniu małżeństwa. W sytuacji wielkiego konfliktu, kiedy to jeden z rozczarowanych małżonków wyrzuca drugiego, dziecku dzieje się wielka krzywda. Okazując lojalność jednemu z rodziców, czuje się zmuszone, by sprzymierzyć się z nim przeciwko drugiemu. Jednocześnie chciałoby pozostać wierne także temu drugiemu - i dlatego czuje się wewnętrznie rozdarte. Jednak podejmowane przez niego rozpaczliwe próby załagodzenia konfliktu pomiędzy matką i ojcem przynoszą żałosne skutki. Dziecko rozpaczliwie tęskni za jednością rodziców. Każdy podział rani jego serce jak nóż, brakuje mu wewnętrznej równowagi i nie może znaleźć spokoju.

Samotnej matce wychowującej swojego jedynaka nieustannie towarzyszy realny strach, że sama nie podoła temu zadaniu. Jak długo trwa napięcie w rodzinie, tak długo dziecko reaguje jak czuły sejsmograf. Małe dziecko lepiej wyczuwa prawdę swoim sercem niż doświadczony psychoterapeuta, ponieważ wciąż jest włączone w gęstą sieć oddziaływań. Daje ojcu miłość, której odmawia mu żona. Jednak wtedy przestaje być dzieckiem.
Skoro nikt inny nie przychodzi mu z pomocą, samo musi bronić się przed nieznośnym dla niego zaburzeniem równowagi. Strategie takiego działania mogą być rozmaite.

DEON.PL POLECA

Dziecko dynamiczne, ekstrawertyczne rozpoczyna aktywną walkę. Jako wierny sprzymierzeniec atakowanego staje po jego stronie i wszystkimi dostępnymi metodami, włącznie z agresją, zwraca się przeciw atakującemu. Takie dzieci sygnalizują swoimi atakami terrorystycznymi, że mimo rozwodu pokój nie zapanował, a wojna trwa nadal

Również dziecko delikatne, nastawione introwertycznie, próbuje znanymi sobie środkami uniknąć rozdarcia. Nie wybiera jednak otwartej walki, lecz ucieczkę. Szuka pocieszenia w swoich fantazjach, a bezpieczeństwa nie zapewnia mu więź z człowiekiem, lecz z przedmiotami, które wydają się bardziej godne zaufania niż ludzie. Doskonale funkcjonujące urządzenia techniczne dzięki swojemu ograniczeniu dają mu przynajmniej taką pewność. W ten sposób wiele dzieci z rozbitych rodzin nadmiernie interesuje się gameboy'ami lub Internetem, co w skrajnych przypadkach grozi uzależnieniem. A wszystko dlatego, że wciąż niezaspokojona jest ta podstawowa potrzeba, jaką jest poczucie bezpieczeństwa. Tak czy inaczej, dziecko staje się dla matki swego rodzaju alibi. Gdyby nie to, mogłaby dojść do destrukcyjnych wniosków, że nie jest ani dobrą pracownicą banku, ani dobrą matką. "Właściwie jestem niczym".

Samotnej matce nie jest łatwo. Stoi przed nią zadanie, któremu podołać może jedynie dzielna, silna i wspaniałomyślna kobieta. I tak dla przykładu musi kształtować w swoim synu sposoby radzenia sobie z agresją, chociaż o wiele lepiej nadaje się do tego ojciec. W ograniczonym zakresie może na własnym przykładzie pokazać, jak należy obchodzić się z innymi. Mimo rozczarowania partnerem musi uświadomić dziecku, że ma prawo kochać i szanować swojego ojca. Tylko kobieta o wielkim sercu może wypowiedzieć zdanie: "Powinieneś być taki jak twój tato".

Jedynym rozwiązaniem zapewniającym dziecku prawo i możliwość pozostania dzieckiem, jest wzajemne poszanowanie rodziców, mimo rozwodu, oraz pozostawienie dziecku prawa do kochania i poważania zarówno matki, jak i ojca. Dziecko ma się dobrze, gdy matka mówi: "Cieszę się, że kochasz swojego ojca i chętnie go odwiedzasz. Chciałabym, abyś był taki jak on. Szanuję go w tobie...". Zresztą podobne słowa dziecko chciałoby usłyszeć od ojca, gdy mówi o jego mamie. Dopiero wtedy może szanować oboje rodziców i pomimo ich rozwodu może czuć się szczęśliwe.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rozwód i samotnie wychowujące matki
Komentarze (11)
M
martete20
23 lipca 2018, 13:43
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi, zwanemu dr Agbazarą, wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość, pomagając mi przywrócić mego kochanka, który zerwał ze mną Cztery miesiące temu, ale teraz ze mną przy pomocy dr Agbazary, wielkiego zaklęcia miłosnego odlewnik. Dziękuję wszystkim, że możesz się z nim skontaktować, jeśli potrzebujesz go w czasach kłopotów poprzez: ( agbazara @ gmail . com ) możesz także Whatsapp na ten numer +234 8104 10 2662
M
martete20
23 lipca 2018, 13:43
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi, zwanemu dr Agbazarą, wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość, pomagając mi przywrócić mego kochanka, który zerwał ze mną Cztery miesiące temu, ale teraz ze mną przy pomocy dr Agbazary, wielkiego zaklęcia miłosnego odlewnik. Dziękuję wszystkim, że możesz się z nim skontaktować, jeśli potrzebujesz go w czasach kłopotów poprzez: ( agbazara @ gmail . com ) możesz także Whatsapp na ten numer +234 8104 10 2662
10 grudnia 2017, 11:02
Czasami nie ma innego rozwiązania niż rozwód. Niestety za błędy dorosłych najmocniej cierpią dzieci. Polecam przeczytać książkę "Wariatka" Agnieszki Chrzan, w której opisane jest co przeżywają dzieci rozwódników oraz co mogą zrobić, aby zamknąc za sobą ten rozdział i wkroczyć w dorosłe życie z możliwością stworzenia własnego szczęśliwego związku.
M
mama
7 października 2009, 23:22
Joan, ja mam byłego współmałżonka i to, co może wydawać Ci się banalne w mojej wypowiedzi to doświadczenie, którego cenę znam i wiem jak ciężko czasami przychodzi mi schować moje urazy. Ale widzę i wiem, że moje dziecko potrzebuje szacunku dla ojca, którego kocha. Mój post nie był atakiem na Ciebie, nie zgodziłam się zTobą, że autorka daje gotowe rozwiązania, bo ich nie daje, mówi jedynie o tym kiedy dziecku jest łatwiej zaakceptować sytuację, gdy rodzice się rozstają: "Dziecko ma się dobrze, gdy matka mówi: „Cieszę się, że kochasz swojego ojca i chętnie go odwiedzasz. Chciałabym, abyś był taki jak on. Szanuję go w tobie...". Zresztą podobne słowa dziecko chciałoby usłyszeć od ojca, gdy mówi o jego mamie. Dopiero wtedy może szanować oboje rodziców i pomimo ich rozwodu może czuć się szczęśliwe." Słowa "Chciałabym, abyś był taki jak on. Szanuję go w tobie..." to tylko przykład, nikt nie każe w tym artykule tak mówić, jak rozmawiamy na ten temat z naszym dzieckiem zależy już tylko od nas samych, naszej indywidualnej sytuacji i mądrości. Pozdrawiam.
J
joan
7 października 2009, 16:42
Mama, wybacz, ale to banalne stwierdzenia które piszesz. Każdy wie, że nie można obciążać dziecka problemami dorosłych, ale pewnie nie zawsze jest łatwo, bo przecież wszystko dzieje się w rodzinie. Odniosłam się tylko do słów: chcę żebyś był taki jak on. Nie mam żadnego byłego współmałżonka więc nie wiem jak to jest ale pewnie niektórym nie przejdzie to przez gardło.
M
mama
7 października 2009, 15:29
Autorka nie daje gotowych rozwiązań, pisze, że dziecko ma się dobrze, gdy dobrze wyrażasz się o byłym współmażonku/ce. A to oznacza nie obciążasz dziecka swoimi pretensjami i żalami, które pewnie są. Nie chodzi o to, by gloryfikować ojca pijaka czy wskazywać go za wzór postępowania, ale pretensje trzeba zostawić dla siebie, dziecko nie może ich dźwigać, musi być poza nimi, jeśli ma się odnaleźć w tej sytuacji. "Jedynym rozwiązaniem zapewniającym dziecku prawo i możliwość pozostania dzieckiem, jest wzajemne poszanowanie rodziców, mimo rozwodu, oraz pozostawienie dziecku prawa do kochania i poważania zarówno matki, jak i ojca."
J
joan
7 października 2009, 15:08
Kazeloth, spokojnie, chodzi tylko o to, aby nie dawać takich gotowych rozwiązań: masz mówić dziecku bądź jak ojciec albo i jak matka. Tak jak napisałm wczesniej- nie pochwalam rozbudzania nienawiści do rodzica ani zresztą do innych ludzi. Ale każda sytuacja jest inna i nie można wymagać od wszystkich aby z ogromnym szacunkiem wypowiadali się o byłym współmałżonku nawet jeżeli na to nie zasługuje. W artykule był akurat przykład matki mówiącej do dziecka o ojcu więc stąd taki mój komentarz. Tak samo ojciec, którego żona porzuciła może pomagać dziecku w budowaniu dobrych relacji z byłą żoną ale nie musi mówić: bądź jak ona!
K
kazeloth
7 października 2009, 14:36
Fajnie drogie Panie. Rozwodom winni są mężowie. Nawet jeśli nie są, to i tak są... "A bo on jest taki, siaki, owak" - wypłakuje się jedna przyjaciółka drugiej, a druga - już po rozwodzie syczy - "To się z nim rozwiedź". No bo czemu tamta ma mieć lepiej, nawet jeśli jest przyjaciółką... I tak to się kręci, ale winni są mężowie. Może starczy już tego uogólniania?
J
joan
7 października 2009, 14:25
Ania ma rację. Zresztą w niektórych przypadkach "być takim jak On" może oznaczać: nie wypełniać obowiązków wobec rodziny, nadużywać alkoholu, nie interesować się dziećmi, stosować przemoc wobec rodziny albo zdradzać żonę. Chyba lepiej mówić dzieciom prawdę, co niekoniecznie przecież musi oznaczać wpajanie nienawiści.
A
Anna
7 października 2009, 14:07
„Cieszę się, że kochasz swojego ojca i chętnie go odwiedzasz. Chciałabym, abyś był taki jak on. Szanuję go w tobie..."- tylko gdyby to była prawda, prawdopodobnie nie byłoby rozwodu ...
I
Ilona
19 września 2009, 08:45
Super!