Rozwód i samotnie wychowujące matki
Samotnej matce wychowującej swoje dziecko nieustannie towarzyszy realny strach, że sama nie podoła temu zadaniu. Samotnej matce nie jest łatwo. Stoi przed nią zadanie, któremu podołać może jedynie dzielna, silna i wspaniałomyślna kobieta.
Ponieważ jesteśmy dość bogaci i dobrze zorganizowani pod względem socjalnym, w chwilach kryzysu nie musimy trzymać się razem. Tym sposobem jednak umyka nam szansa znalezienia przyjaciół w potrzebie. Nie musimy czuć się odpowiedzialni za innych, gdy zachowują się inaczej niż nakazywałyby nasze własne przekonania. Ani kościelne tabu, ani mieszczańskie uprzedzenia nie stoją na przeszkodzie, by sięgnąć po wolność i oddzielić się od ludzi, którzy nie odpowiadają naszym gustom.
Przeprowadzenie rozwodu nigdy nie było tak łatwe jak dzisiaj. Ta myśl odnosi się zresztą tylko do dorosłych. Dzieci zawsze płacą wielką cenę za łatwość, z jaką dorośli podejmują decyzje o rozwiązaniu małżeństwa. W sytuacji wielkiego konfliktu, kiedy to jeden z rozczarowanych małżonków wyrzuca drugiego, dziecku dzieje się wielka krzywda. Okazując lojalność jednemu z rodziców, czuje się zmuszone, by sprzymierzyć się z nim przeciwko drugiemu. Jednocześnie chciałoby pozostać wierne także temu drugiemu - i dlatego czuje się wewnętrznie rozdarte. Jednak podejmowane przez niego rozpaczliwe próby załagodzenia konfliktu pomiędzy matką i ojcem przynoszą żałosne skutki. Dziecko rozpaczliwie tęskni za jednością rodziców. Każdy podział rani jego serce jak nóż, brakuje mu wewnętrznej równowagi i nie może znaleźć spokoju.
Samotnej matce wychowującej swojego jedynaka nieustannie towarzyszy realny strach, że sama nie podoła temu zadaniu. Jak długo trwa napięcie w rodzinie, tak długo dziecko reaguje jak czuły sejsmograf. Małe dziecko lepiej wyczuwa prawdę swoim sercem niż doświadczony psychoterapeuta, ponieważ wciąż jest włączone w gęstą sieć oddziaływań. Daje ojcu miłość, której odmawia mu żona. Jednak wtedy przestaje być dzieckiem.
Skoro nikt inny nie przychodzi mu z pomocą, samo musi bronić się przed nieznośnym dla niego zaburzeniem równowagi. Strategie takiego działania mogą być rozmaite.
Dziecko dynamiczne, ekstrawertyczne rozpoczyna aktywną walkę. Jako wierny sprzymierzeniec atakowanego staje po jego stronie i wszystkimi dostępnymi metodami, włącznie z agresją, zwraca się przeciw atakującemu. Takie dzieci sygnalizują swoimi atakami terrorystycznymi, że mimo rozwodu pokój nie zapanował, a wojna trwa nadal
Również dziecko delikatne, nastawione introwertycznie, próbuje znanymi sobie środkami uniknąć rozdarcia. Nie wybiera jednak otwartej walki, lecz ucieczkę. Szuka pocieszenia w swoich fantazjach, a bezpieczeństwa nie zapewnia mu więź z człowiekiem, lecz z przedmiotami, które wydają się bardziej godne zaufania niż ludzie. Doskonale funkcjonujące urządzenia techniczne dzięki swojemu ograniczeniu dają mu przynajmniej taką pewność. W ten sposób wiele dzieci z rozbitych rodzin nadmiernie interesuje się gameboy'ami lub Internetem, co w skrajnych przypadkach grozi uzależnieniem. A wszystko dlatego, że wciąż niezaspokojona jest ta podstawowa potrzeba, jaką jest poczucie bezpieczeństwa. Tak czy inaczej, dziecko staje się dla matki swego rodzaju alibi. Gdyby nie to, mogłaby dojść do destrukcyjnych wniosków, że nie jest ani dobrą pracownicą banku, ani dobrą matką. "Właściwie jestem niczym".
Samotnej matce nie jest łatwo. Stoi przed nią zadanie, któremu podołać może jedynie dzielna, silna i wspaniałomyślna kobieta. I tak dla przykładu musi kształtować w swoim synu sposoby radzenia sobie z agresją, chociaż o wiele lepiej nadaje się do tego ojciec. W ograniczonym zakresie może na własnym przykładzie pokazać, jak należy obchodzić się z innymi. Mimo rozczarowania partnerem musi uświadomić dziecku, że ma prawo kochać i szanować swojego ojca. Tylko kobieta o wielkim sercu może wypowiedzieć zdanie: "Powinieneś być taki jak twój tato".
Jedynym rozwiązaniem zapewniającym dziecku prawo i możliwość pozostania dzieckiem, jest wzajemne poszanowanie rodziców, mimo rozwodu, oraz pozostawienie dziecku prawa do kochania i poważania zarówno matki, jak i ojca. Dziecko ma się dobrze, gdy matka mówi: "Cieszę się, że kochasz swojego ojca i chętnie go odwiedzasz. Chciałabym, abyś był taki jak on. Szanuję go w tobie...". Zresztą podobne słowa dziecko chciałoby usłyszeć od ojca, gdy mówi o jego mamie. Dopiero wtedy może szanować oboje rodziców i pomimo ich rozwodu może czuć się szczęśliwe.
Skomentuj artykuł