Trzy style wychowania. Który jest najlepszy?

Nieprawidłowe podejście do wychowania dziecka wynikać może z wielu przyczyn. Czasem jest ono skutkiem odmiennych poglądów i sporów rodziców na temat natury ludzkiej i skutecznych metod wychowawczych. (fot. suzettesuzette / flickr.com)
Hanna Liberska / ab

Warto zastanowić się nad źródłem trudności wychowawczych i poszukać przyczyn wywołujących takie czy inne zachowanie dziecka. Przyjrzyjmy się więc dorosłym - rodzicom, opiekunom dziecka, nauczycielom - bo to ich zadaniem jest rozpoznać potencjał dziecka i stymulować jego rozwój. To dorośli pomagają dziecku przyswoić umiejętności niezbędne w dalszym życiu i dostarczają dobrych wzorców osobowych. Rodzina wywiera dominujący wpływ na kształtowanie psychiki dziecka, zatem rodzice ponoszą największą odpowiedzialność za jego rozwój. A od tego, jakie stosunki panują w rodzinie, jaki model wychowawczy czy styl wychowania przyjmiemy, zależy w dużej mierze to, jak zachowuje się dziecko.

W literaturze specjalistycznej rozróżnia się trzy style wychowania: demokratyczny, autokratyczny i liberalny. Ale w niektórych rodzinach nie ma jednorodnego, konsekwentnego stylu wychowania - wtedy mówimy o wychowaniu niekonsekwentnym. Sposób organizacji życia całej rodziny, charakter norm w niej obowiązujących oraz zakres uwagi i ilość czasu poświęconego dziecku przez rodziców zależy od konkretnego stylu wychowania. Od stylu zależy też "efekt", czyli to, jak dziecko będzie się zachowywało. Warto więc te style poznać.

DEON.PL POLECA

Najbardziej korzystny dla rozwoju dziecka wydaje się demokratyczny styl wychowania. Wybierający ten styl rodzice nie ograniczają dziecku przeznaczonego dla niego czasu, nie wydzielają go. Dużo z dzieckiem rozmawiają o jego przeżyciach, problemach, uwrażliwiają je na potrzeby i uczucia innych ludzi. Ułatwia to dziecku nie tylko uzyskanie wstępnej orientacji w emocjach i uczuciach innych (rodzeństwa, mamy, taty, rówieśników z przedszkola), ale również uczy pewnej samokontroli własnej ekspresji emocjonalnej, panowania nad złością, gniewem, strachem. Omawianie z dzieckiem (oczywiście w sposób dla niego zrozumiały) zaobserwowanych wydarzeń, niezrozumiałych dla niego zachowań ludzkich, wyjaśnianie ich przyczyn i konsekwencji, pozytywnie wpływa na jego rozwój moralno-społeczny.

W demokratycznym modelu wychowania najmłodszy członek rodziny stopniowo poznaje swoje prawa i obowiązki. Odpowiedzialni matka i ojciec starają się przestrzegać praw i egzekwować obowiązki. Dziecko, rozwijając się, poznaje również kary przewidziane za złamanie obowiązujących norm. Nie są to oczywiście kary typu: bicie, obrzucanie obelgami czy upokarzanie. Rodzice, którzy wybrali demokratyczny styl wychowania, nad stosowanie kar przedkładają przekonywanie i tłumaczenie. Starają się wyjaśniać dziecku niepoprawność jego zachowania. I przybliżają je w ten sposób do zrozumienia istoty przewinienia.

Gdy dziecko ma trudności w poradzeniu sobie z jakąś sytuacją, rodzice nie rozwiązują za nie problemu. Pomagają raczej w samodzielnym uporaniu się z nim: udzielają wsparcia emocjonalnego, intelektualnego, podpowiadają i pokazują, jak sobie z trudnością poradzić. Weźmy taki przykład: trzylatek zabiera starszemu bratu zeszyt do matematyki. Zobaczył, że brat coś w nim pisze, więc malec chce go naśladować i "upiększyć" zeszyt swymi rysunkami. Oczywiście wybucha awantura, bo starszy brat nie zgadza się na to. Co rodzice w tej sytuacji powinni zrobić? Dać maluchowi nieszczęsny zeszyt? A może go uderzyć? A może ukarać starsze dziecko za to, że nie ustępuje młodszemu? Albo poczekać, aż dzieci same rozstrzygną spór? Rozumni rodzice postarają się wyjaśnić młodszemu dziecku, że zeszyt jest potrzebny bratu, i zaproponują mu inny, w którym będzie mógł sam rysować.

W rodzinie demokratycznej dziecko, nawet dwu- trzyletnie, ma własny wkład w organizację życia rodzinnego i może wyrażać własne opinie dotyczące jego osoby. Opinie te są brane pod uwagę przez rodziców i innych członków rodziny przy podejmowaniu decyzji. Warunki takie sprzyjają coraz lepszej orientacji w otaczającym świecie i określają w nim miejsce dziecka, wpływają na kształtowanie prawidłowego obrazu własnej osoby, poczucia własnej wartości i możliwości.

Autokratyczny (autorytatywny, autorytarny) styl wychowania przeważa w rodzinach konserwatywnych - w takich domach jeden z rodziców zdobył wyraźną przewagę nad drugim. Radykalna odmiana tego stylu cechuje się wyraźnym dystansem między dominującym rodzicem a dzieckiem, zarówno w wymiarze emocjonalnym, intelektualnym, a często nawet fizycznym.

Aktywność dziecka jest normowana poprzez reguły względnie sztywne i narzucone mu przez dorosłego. Dominuje komunikacja jednostronna: od rodzica do dziecka. Dziecięce prawa, przywileje i obowiązki są podawane "do wiadomości" i surowo egzekwowane. Dziecko wie, na co może sobie pozwolić i czego mu nie wolno, za co może uzyskać nagrodę, a za co na pewno spotka je kara. Mały człowiek, nie rozumiejąc zasad obowiązujących w domu rodzinnym, próbuje pytać o to opiekunów i najczęściej nie uzyskuje zrozumiałego dla siebie wyjaśnienia, a jedynie informację w rodzaju: "Bo tak powiedziałem!", "Jak dorośniesz, to zrozumiesz", "To dla twojego dobra", "Ile razy mam powtarzać?!". Zachowanie dziecka jest nieustannie kontrolowane i oceniane - w przekonaniu rodzica "sprawiedliwie", bo z punktu widzenia ustalonych przez niego zasad.

W opinii psychologów rozwojowych i wychowawczych dyscyplina autorytarna hamuje rozwój emocjonalny, społeczny i moralny. Prowadzi też do ograniczenia samodzielności i inicjatywy dziecka, a tym samym zmniejsza jego szanse na uzyskanie poczucia własnej wartości oraz utrudnia rozpoznanie własnych możliwości czy zdolności. Bywa, że autorytarne wychowanie skutkuje wyzwoleniem u dziecka agresji - jako protestu przeciwko niezrozumiałym regułom bądź jako reakcja na wygórowane wymagania rodzicielskie. Może prowadzić także do zachowań autodestrukcyjnych, z próbami samobójczymi włącznie.

Takie skrajne reakcje wiążą się oczywiście z najbardziej radykalną odmianą autorytarnego stylu sprawowania władzy w rodzinie. W przypadku jego łagodniejszego wariantu reguły obowiązujące dziecko i stawiane mu wymagania są na ogół adekwatne do jego możliwości i dziecko ma szanse zasłużyć na obiecaną nagrodę. W takim środowisku rodzinnym może się nawiązać pozytywna więź emocjonalna między dzieckiem a rodzicem, tak ważna dla prawidłowego rozwoju osobowości małego człowieka. Akceptowany tu dwustronny charakter komunikacji nie blokuje rozwoju umiejętności stawiania przez dziecko pytań. Dziecko może rozwijać swą aktywność w obszarach wskazanych przez opiekunów, zgodnie z ustalonymi przez nich zasadami. Są to warunki sprzyjające osiąganiu przez dziecko samodzielności, której nie hamuje kontrola rodzicielska. Dziecko wie, że w razie trudności w realizacji zadań może zwrócić się do opiekunów, którzy udzielą mu wsparcia, wyjaśniając sedno sprawy, wskazując pomocne środki i sposoby działania. W efekcie dziecko nie żyje w ciągłym lęku przed karą, nie boi się szukać pomocy u opiekunów. Kara, jeśli nastąpi, częściej ma charakter werbalny niż fizyczny. Prowadzi to do uzyskania przez dziecko poczucia bezpieczeństwa i stanowi szansę osiągnięcia przez nie poczucia własnej wartości.

Styl liberalny najbardziej odpowiada rodzicom przeświadczonym o słuszności tezy, że prawidłowo pojmowane rodzicielstwo polega na stworzeniu dziecku warunków do niczym nieskrępowanej aktywności. Okazują dziecku wiele miłości. Są wrażliwi na wszelkie sygnały wysyłane przez dziecko, na jego potrzeby i zainteresowania. Ba, ich głównym celem jest wręcz spełnianie życzeń dziecka. Temu podporządkowują swe zachowanie, organizację domu, harmonogram zajęć. Rodzice preferujący liberalny styl wychowania przedkładają nagrody nad kary i dopiero drastyczne przekroczenie zasad współżycia społecznego przez dziecko jest w stanie skłonić ich do wyznaczenia kary - najczęściej słabej (reprymenda słowna, dezaprobata). W konsekwencji dziecko nie ma żadnych obowiązków, żadnych ograniczeń. Nie zna też norm społecznych, przez co niejednokrotnie je narusza i… jest zdziwione, jeśli ktokolwiek reaguje na to niezadowoleniem. Co więcej, dziecko buntując się przeciwko jakimkolwiek próbom ograniczania jego woli (samowoli), często podejmuje coraz więcej zachowań społecznie nieakceptowanych.

Niekonsekwentny styl wychowania
- o ile nie jest nadużyciem mówienie w tym przypadku o stylu - wiąże się ze zmiennością i niesystematycznością zabiegów wychowawczych podejmowanych przez rodziców. Prawa i obowiązki dziecka, zasady i normy regulujące jego postępowanie, jak i cała organizacja życia rodzinnego, są tu właściwie uzależnione od nastroju rodziców. W efekcie dziecko otrzymuje sprzeczne sygnały i polecenia. Niejasne oczekiwania rodziców utrudniają mu orientację w najbliższym świecie, rozpoznanie swego miejsca w rodzinie, określenie siebie samego. Z kolei niekonsekwencja w systemie nagród i kar stosowanych przez rodziców, w sposobie oceny postępowania dziecka, utrudnia mu zorientowanie się, co jest dobre, a co złe… Bo skąd dziecko ma wiedzieć, że postępuje niewłaściwie, skoro w poniedziałek za dany uczynek mama je karze, a tata nagradza, we wtorek - odwrotnie, a w środę rodzice w ogóle nie reagują na jego zachowanie? Dziecko w swym pragnieniu poznania i zrozumienia świata musi powtórzyć swoje zachowanie, aby móc je w przyszłości samodzielnie prawidłowo ocenić. I jest w stanie powtórzyć je wielokrotnie, w nadziei, że doczeka się jasnej i zgodnej reakcji rodziców.

Przypadkowe okazywanie dziecku uczuć (miłości, a chwilę później niechęci, złości), przypadkowe szafowanie karami i nagrodami, naprzemienne fizyczne przybliżanie i oddalanie (przytulanie, a chwilę później odepchnięcie dziecka) świadczą o braku konsekwencji w wychowaniu. Takie postępowanie rodziców utrzymuje dziecko w stanie huśtawki emocjonalnej. A niepewność dziecka co do uczuć, którymi darzą je rodzice, nie jest dobrą podstawą poczucia bezpieczeństwa. W takich warunkach nasila się prawdopodobieństwo wystąpienia u malucha różnych form oporu i uporu, reakcji agresywnych, lękowych albo nerwicowych.

Bardzo często takie zachowania dziecka prowadzą do sytuacji, w których rodzice muszą interweniować. Dzieje się tak na przykład, gdy z wychowywanym w "liberalnym" duchu malcem przestają sobie radzić wychowawczynie w przedszkolu czy szkole. Bywa, że pojawia się groźba usunięcia dziecka z placówki i rodzice muszą zareagować. Przymuszeni wymyślają rozmaite kary, kuszą obietnicami, ale niestety - zwykle szybko zapominają o jednych i o drugich. Pragnąc spokoju, posuwają się nieraz nawet do prób przekupstwa własnego dziecka.

Co osiągają w ten sposób? Dziecko szybko zrozumie, że aby coś uzyskać, należy zachować się w określony sposób - wystarczy zakłócić upragniony spokój mamy lub taty, którzy natychmiast postarają się zadowolić pociechę. W ten sposób rodzice wzmacniają te zachowania dziecka, które pragną zniwelować, a więc osiągają efekt odwrotny od zamierzonego. Dziecko uczy się manipulować rodzicami, co - niestety - wzbudza podziw niektórych dorosłych, a przez innych jest wykorzystywane w "grach małżeńskich".

W wielu przypadkach bezradność i bierność wychowawcza matek i ojców pozbawia małe dzieci wsparcia, potrzebnego im w niemal każdej sytuacji. Tacy rodzice tracą szansę, aby stać się dla swego dziecka wzorem, autorytetem, do którego można zawsze się odwołać. Skazują tym samym własne dziecko na poszukiwanie wzorców osobowych poza domem. Niestety, dziecko nie zawsze dokona trafnego wyboru.

Nieprawidłowe podejście do wychowania dziecka wynikać może z wielu przyczyn. Czasem jest ono skutkiem odmiennych poglądów i sporów rodziców na temat natury ludzkiej i skutecznych metod wychowawczych. Może też być konsekwencją nieporozumień małżeńskich, przenoszonych, czasem nawet nieświadomie, na wychowanie dziecka. Niezwykle ważne jest to, jakie wzory osobowe, modele do naśladowania prezentują dziecku w domu rodzice. Bo nawet jeśli opowiadają się za demokratycznym stylem wychowania, a swym postępowaniem łamią powszechnie akceptowane normy, to właśnie z tych złych wzorów będzie korzystało dziecko. Odtworzy je wiernie w swym dziecięcym świecie, na przykład w zabawie. I jeśli rodzice nie kontrolują swego zachowania w obecności dziecka, to nie powinni być zdziwieni, że będzie ich naśladować - zawstydzając w tramwaju, sklepie, teatrze, podczas wizyty u teściów… Bo kilkuletni chłopczyk, wykrzykujący w autobusie: "Zabierzcie te baby, bo je zabiję!", nie sformułował samodzielnie tej myśli - prawdopodobnie usłyszał ją u taty. I prawdopodobnie gdy pierwszy raz odezwał się w ten sposób, jego tata odpowiednio nie zareagował. A teraz marzy, by Superniania naprawiła popełnione przez niego błędy wychowawcze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trzy style wychowania. Który jest najlepszy?
Komentarze (6)
13 listopada 2017, 10:57
Demokratyczny styl nie jest "złotym środkiem". Złoty środek nie jest geometrycznym centrum między stylem autorytarnym i liberalnym. "Złoty środek" każdorazowo ustala rozum, czyli <a href="http://www.edukacja-klasyczna.pl/jak-nauczyc-dziecko-zasad">rodzicielska roztropność</a>. Każda sytuacja jest inna i czasami zamiast demokratycznie trzeba stanowczo wymagać od dzieci (co będzie zakwalifikowane jako autorytaryzm) innym razem można liberalnie odpuścić. Znam wiele sytuacji, w których demokratyzm nie jest przydatny wychowawczo.  
K
Kuba
20 grudnia 2011, 11:46
Lepiej pół roku -niż jeszcze później. Nie znam autorki artykułu, ani "psychola" - autora komentarza. Dlatego chciałbym dowiedzieć się od autora komentarza - jako przyszły rodzic - jakie są "niewyświechtane stereotypy", wyniki badań naukowych oraz czy skoro starsi nie słuchają -to dzieciom się nie powinno niczego tłumaczyć, a także co jest kanonem doświadczonego psychologa? Zostałem sam wychowany na "lukrowanych bajeczkach" i dość łatwo odnieść mi się do postaw rodzicielskich Ziemskiej, która nie jest Spokem - a wyniki jej badań trudno podważyć. Dodatkowo nie stoją one w sprzeczności z opisanymi tu rzeczami. Wychowanie dziecka jest skomplikowane, a mnożenie zarzutów wcale temu nie pomaga. Obserwuję doświadczonych psychologów, którzy z całą swoją wiedzą i znajomością (niby skomplikowanych) tematów- zapominają o prostym rozumieniu świata, który rzeczywiście nie jest taki prosty.  Aby rozwiązać skomplikowany problem - trzeba zacząć od prostych modeli, które tu zostały przedstawione. Liczba wariantów jest nieograniczona - bo tworzą je ludzie, którzy będą się zmieniać i w znacznym stopniu pozostaną nieprzewidywalni.. a jednak w pewnych aspektach swoich zachowań podobni do swoich przodków.
P
psychol
20 czerwca 2011, 19:02
Przykro mi to pisać, ale ten artykuł jest bardzo słaby; powtarza wyświechtane stereotypy, powtarzane za nieszczęsnym Spoke’m, który sam się ze swoich pomysłów wycofał. Po drugie, Autorka zdaje się nie znać wyników badań psychologii rozwojowej. Małe dziecko, które nie ma osobistych doświadczeń nie rozumie wielu rzeczy; nie wie co to jest np.: śmierć, przykrość zadana innym, nieumiejętność panowania nad sobą. Jak małemu dziecku wytłumaczyć , że nie powinno wybiegać na ulicę bo straci życie skoro ono w ogóle nie jest w stanie opanować pojęć abstrakcyjnych, nie ma pojęcia co to znaczy umrzeć, albo, że mamie będzie smutno gdy jej dziecku coś się stanie. Starszych dzieci czy młodzieńców a nawet dorosłych nie da się przekonać bo bywają uparci, to jakie są szanse na przekonaie dziecka. Czuję się zażenowany pisząc o rzeczach, które niemal każdy doświadczony psycholog uważa za kanon. Lepiej nie brać powyższych opowiastek Autorki zbyt poważnie. Mnie one wydają się po prostu infantylnymi lukrowanymi bajeczkami. Życie jest znacznie bardziej skomplikowane. Wychowanie i dzieci również.
A
Anna
18 czerwca 2011, 08:57
 Zwykle tak jak w tym artykule uogólnia się i szafuje ocenami wobec rodziców. A może to dziecko wykrzykujace w autobusie czy mała zlośnica na ulicy to dziecko dysfunkcyjne, np. z zespołem Fas. Tego nie widać tak jak kalekiej nogi  czy ręki, a jednak nie można oczekiwać od tego dziecka, że będzie reagowało na najlepsze metody wychowawcze, tak jak nie można wymagać skakania wzwyż od człowieka na wózku inwalidzkim.Nie jest to takie proste.Różnica jest taka, ze inwalidę fizycznego widać gołym okiem, a przyczyn zaburzeń zachowania u dzieci okaleczonych wewnętrznie nie widać.Łatwo przyczepić łatkę, że rodzice źle wychowali dziecko, dopóki sami nie zetkniemy się z chrym dzieckiem.
A
Anna
18 czerwca 2011, 08:43
Zgadzam się,ze nie wszystko zależy od rodziców, dzieci są po prostu rózne. Jedni maja bardziej inni niej pod górkę. 
E
Ewa
16 czerwca 2011, 18:44
To jest ciut inaczej. Dziecko - jego zachowanie, nie w pełni jest odzwierciedleniem zachowan swoich rodziców. Znam dzieci, które jak sie posadzi czy postawi to bedą grzecznie cichutko siedzieć i czekać i znam dzieci, którym żadne tłumaczenie nie pomoze bo i tak chcą robić swoje. Omawiać z dzieckiem wydzarzenia można ale conajmniej z 4-5 letnim. Wcześniej, żadne omawianie nic nie wniesie, 2 letni maluch owszem posłucha ale zaraz zapomni i po paru minutach zrobi to samo.