Jak dzięki drzewom stać się szczęśliwszym i zdrowszym?
Japończycy na własnej skórze przekonali się, co to znaczy życie w permanentnym stresie. Dziś uczą nas, jak sobie z nim radzić. W Światowy Dzień Drzewa poznaj ich niezawodny sposób na zmniejszenie napięcia i niepokoju.
Kiedy biorę do ręki smartfon i widzę liczbę nieodebranych powiadomień, dochodzę do wniosku, że stworzona przez nas technologia obróciła się przeciwko nam; jeszcze nigdy w historii ludzkości nasze zmysły nie rejestrowały takiej ilości danych.
Ciągłe bycie on-line przyzwyczaiło nas do pozostawania w „trybie gotowości”, trwającym przez większą część doby – od przebudzenia do pójścia spać. Wiele osób nie potrafi inaczej funkcjonować – każde „nicnierobienie” traktowane jest jak coś nienaturalnego, wręcz niechcianego. Często staramy się zagłuszać takie momenty muzyką, pisaniem wiadomości albo skrolowaniem Facebooka. Dotyczy to zwłaszcza osób aktywnie obecnych w social mediach. To śmiertelna pułapka – ciągłe bycie on-line i związane z tym napięcie odkładają się w ciele, które w końcu zaczyna się buntować. Zaczyna boleć kręgosłup, a czasem pojawiają się choroby autoimmunologiczne.
Nic dziwnego, że odczuwamy tęsknotę za naturą, tą częścią świata, która nie została skażona cyfrowym szumem i mimo szkód wyrządzanych przez nas wciąż ofiarowuje nam to, co ma najcenniejszego.
Za co cenię Japończyków?
Pisząc o czerpaniu korzyści z natury, nie da się pominąć tego, co w tej dziedzinie zrobili Japończycy – naród, który na wysłanej skórze przekonał się o tym, jak destrukcyjny wpływ na człowieka może mieć życie w permanentnym stresie, wynikającym m.in. z surowego kodeksu pracy. Mieszkańcy Japonii, mimo napiętych grafików i obecnej w ich życiu technologii, zachowali zdolność do celebrowania prostych zajęć, którym nadali formę sztuki. Wiele z nich jest ściśle związanych z przyrodą – zakładanie i pielęgnowanie ogrodów, układanie kwiatów (ikebana) czy przenoszenie do mieszkań fragmentów krajobrazu w postaci drzewek Bonsai.
Szczególne miejsce wśród tych tradycji zajmuje mało znana i stosunkowo młoda Shinrin-Yoku – japońska sztuka kąpieli leśnych. Brzmi zabawnie? O tym, że działa, przekonałem się na własnej skórze.
Wbrew pozorom, określenie „kąpiele leśne” ma niewiele wspólnego z tradycyjnymi kąpielami. Aby w skrócie wyjaśnić, o co chodzi w Shinrin-Yoku, zachęcam cię do przeprowadzenia prostego ćwiczenia. Bez względu na to, czy trafiałeś na ten artykuł, stojąc w korku w drodze do pracy czy słuchając nudnego wykładu, wycisz się i pobudź swoją wyobraźnię.
Wyobraź sobie, że spacerujesz leśną ścieżką i z każdej strony otaczają cię drzewa. Między nimi rosną niskie krzewy, paprocie i zioła, których zapach napełnia powietrze. Wiatr porusza gałęziami, a szmer liści z każdą chwilą coraz bardziej wycisza twój umysł i uspokaja ciało. Gdy patrzysz w górę, widzisz nieskończoną ilość zielonych liści, przez które przebijają się promienie słońca.
Jakie emocje wywołuje w tobie taki obraz? Gdzie bardziej wolałbyś być w tej chwili – w korku, skupiać uwagę na mało ciekawym wykładzie? A może przebywać w lesie, blisko natury, słuchając szumu wiatru i śpiewu ptaków?
Jestem pewien, że większość z nas bez wahania wskazała drugą odpowiedź.
Wnioski oparte na badaniach
Wbrew pozorom „kąpiele leśne” nie są starożytną sztuką; ich idea powstała w latach siedemdziesiątych XX wieku. Dla porównania, wywodzącą się z Chin sztukę Bonsai Japończycy włączyli do swojej tradycji dużo wcześniej, już w VIII wieku. Mimo to bliskość przyrody była dla nich zawsze czymś naturalnym (nawet dziś, pomimo ogromnego zurbanizowania japońskich wysp, wciąż znajduje się na nich wiele dzikich i pięknych obszarów).
Dzięki temu, że Shinrin-Yoku powstało stosunkowo niedawno, Japończycy od razu podeszli do sprawy naukowo i zbadali, czy rzeczywiście przebywanie wśród drzew pozytywnie wpływa na ludzi. Dr Qing Li, autor książki „Shinrin-Yoku. Sztuka i teoria kąpieli leśnych” napisał, że pierwsze poważne badania naukowe na ten temat przeprowadzono w 2004 roku. Wspólnie z japońskimi agencjami rządowymi oraz ośrodkami akademickimi powołano specjalny zespół badawczy, który w zalesionym obszarze wokół miasta Iiyama – jednym z najpiękniejszych i najbardziej pierwotnych kompleksów leśnych w Japonii – zbadał, co takiego mają w sobie drzewa, że poprawiają ludziom samopoczucie. Po raz pierwszy naukowo udowodniono, że przebywanie w lesie:
- stymuluje układ odpornościowy
- dodaje energii
- osłabia lęk, depresję i złość
- obniża stres i wywołuje stan odprężenia
Jak praktykować Shinrin-Yoku?
Kąpiele leśne są bardzo prostą i przyjemną formą aktywności na świeżym powietrzu. W największym skrócie polegają one na przebywaniu w lesie i czerpaniu z tego przyjemności.
Aby zacząć, musimy przede wszystkim znaleźć las, w którym będziemy mogli w spokoju spędzić od jednej do kilku godzin. Takich miejsc jest bardzo dużo; do uprawiania Shinrin-Yoku nadaje się każdy las, bez względu na rodzaj rosnących w nim drzew. Ważne jest tylko to, by w miarę możliwości się w nim „zanurzyć”, nie słyszeć odgłosów przejeżdżających samochodów ani rozmów ludzi. Świetnymi miejscami są lasy przy małych miejscowościach, do których dojeżdża komunikacja, ale nie leżące w pobliżu zatłoczonych dróg i szlaków turystycznych.
Odradzam uprawianie Shinrin-Yoku „przy okazji” innych aktywności, np. wędrówek w górach. Po pierwsze, co chwilę będziemy spotykać innych ludzi, po drugie – w „kąpielach leśnych” ważne jest to, by spacerować bez konkretnego celu, po prostu przechadzać się wśród drzew. Z tego powodu może to trochę przypominać medytację. Jest jednak podstawowa różnica – o ile medytacja zakłada przyjmowanie danej chwili taką, jaka jest – również z trudnościami, pojawiającym się zmęczeniem, dyskomfortem itd., o tyle spacerując po lesie, powinniśmy koncentrować się na tym, co przynosi przyjemność – odcieniach zieleni, szumie wiatru w koronach drzew, śpiewie ptaków, zapachach (tak, las naprawdę potrafi pachnieć – chociaż wychowałem się na wsi, byłem w szoku, kiedy świadomie zwróciłem na to uwagę), panującej wokół atmosferze… Jak widać, jest tego całkiem sporo.
Shinrin-Yoku nie trzeba praktykować w samotności. Ważne jest tylko to, by zachować ciszę i skupić się na osobistym odczuwaniu. Bardzo ciekawym doświadczeniem może być wspólne podzielenie się refleksjami po spacerze – co nas poruszyło, na co zwróciliśmy uwagę…
Dobrze jest wybrać się na leśny spacer bez telefonu – inaczej, nawet jeśli włączymy tryb samolotowy, możemy odruchowo chcieć robić nim zdjęcia. Tymczasem w Shinrin-Yoku chodzi o to, by całkowicie odciąć się od technologii i związanych z nią skojarzeń.
Należy również wyłączyć skłonność do analizowania. Przykładowo, jeśli słyszymy ptasi śpiew, nie powinniśmy się zastanawiać, jaki to gatunek. Warto po prostu go usłyszeć i się nim ucieszyć.
Qing Li w swojej książce napisał, by w leśny spacer zaangażować wszystkie zmysły:
- słuchać szumu wiatru i śpiewu ptaków
- podziwiać różne odcienie zieleni i przeświecające przez liście promienie słońca
- rozkoszować się zapachami lasu
- głęboko oddychać, spróbować poczuć smak powietrza
- położyć dłonie na pniu drzewa, zanurzyć dłonie lub stopy w strumieniu, położyć się na ziemi
O tym, jak zbawienne dla naszego samopoczucia jest przebywanie w lesie, można przekonać się już po kilkunastu minutach. Doświadczanie natury wszystkimi zmysłami jest skutecznym i przyjemnym sposobem na regenerację po tygodniu pracy lub nauki. Jeśli już jedna godzina Shinrin-Yoku w tygodniu wystarcza, by poczuć się lepiej, ile korzyści dla naszego zdrowia przyniosłoby systematyczne przebywanie blisko przyrody?
Zaproś Boga do swojego odpoczynku
Leśny spacer może być również formą modlitwy. Bóg w swojej mądrości postawił człowieka w centrum rajskiego ogrodu, jakby chciał powiedzieć: „moja córko, mój synu, twoje miejsce jest blisko mojego stworzenia”. To jeszcze jeden powód, dla którego raz na jakiś czas warto zostawić miasto i zaszyć się w lesie; Bóg na pewno będzie nam towarzyszył. Spędzanie wspólnie z Nim naszego odpoczynku może być świetną okazją, by pełniej kontemplować Jego dzieła. Takie „przechadzanie się z Bogiem” będzie na pewno pięknym i głębokim doświadczeniem duchowym.
Z przebywaniem blisko przyrody wiąże się wiele dobrodziejstw. Henry David Thoreau, amerykański pisarz i poeta, autor wielu dzieł, w tym słynnej książki „Walden, czyli życie w lesie”, napisał:
Zamieszkałem w lesie, albowiem chciałem żyć świadomie, stawać w życiu wyłącznie przed najbardziej ważkimi kwestiami, przekonać się, czy potrafię przyswoić sobie to, czego może mnie życie nauczyć, abym w godzinie śmierci nie odkrył, że nie żyłem.
To niepokojące, że dzisiaj musimy „zmuszać się”, by znaleźć kilka chwil na bycie blisko natury. Warto jednak to robić; szybko odkryjemy, jak wielkie wiąże się z tym dobro.
Piotr Kosiarski - reaktor DEON.pl, dziennikarz, bloger i podróżnik. Interesuje się turystyką kolejową i przyrodniczą. Prowadzi autorskiego bloga podróżniczego Mapa bezdroży
Skomentuj artykuł