Jak dzięki drzewom stać się szczęśliwszym i zdrowszym?

Fot. Matthew T Rader / Unsplash

Japończycy na własnej skórze przekonali się, co to znaczy życie w permanentnym stresie. Dziś uczą nas, jak sobie z nim radzić. W Światowy Dzień Drzewa poznaj ich niezawodny sposób na zmniejszenie napięcia i niepokoju.

Kiedy biorę do ręki smartfon i widzę liczbę nieodebranych powiadomień, dochodzę do wniosku, że stworzona przez nas technologia obróciła się przeciwko nam; jeszcze nigdy w historii ludzkości nasze zmysły nie rejestrowały takiej ilości danych.

Ciągłe bycie on-line przyzwyczaiło nas do pozostawania w „trybie gotowości”, trwającym przez większą część doby – od przebudzenia do pójścia spać. Wiele osób nie potrafi inaczej funkcjonować – każde „nicnierobienie” traktowane jest jak coś nienaturalnego, wręcz niechcianego. Często staramy się zagłuszać takie momenty muzyką, pisaniem wiadomości albo skrolowaniem Facebooka. Dotyczy to zwłaszcza osób aktywnie obecnych w social mediach. To śmiertelna pułapka – ciągłe bycie on-line i związane z tym napięcie odkładają się w ciele, które w końcu zaczyna się buntować. Zaczyna boleć kręgosłup, a czasem pojawiają się choroby autoimmunologiczne.

Nic dziwnego, że odczuwamy tęsknotę za naturą, tą częścią świata, która nie została skażona cyfrowym szumem i mimo szkód wyrządzanych przez nas wciąż ofiarowuje nam to, co ma najcenniejszego.

Za co cenię Japończyków?

Pisząc o czerpaniu korzyści z natury, nie da się pominąć tego, co w tej dziedzinie zrobili Japończycy – naród, który na wysłanej skórze przekonał się o tym, jak destrukcyjny wpływ na człowieka może mieć życie w permanentnym stresie, wynikającym m.in. z surowego kodeksu pracy. Mieszkańcy Japonii, mimo napiętych grafików i obecnej w ich życiu technologii, zachowali zdolność do celebrowania prostych zajęć, którym nadali formę sztuki. Wiele z nich jest ściśle związanych z przyrodą – zakładanie i pielęgnowanie ogrodów, układanie kwiatów (ikebana) czy przenoszenie do mieszkań fragmentów krajobrazu w postaci drzewek Bonsai.

Szczególne miejsce wśród tych tradycji zajmuje mało znana i stosunkowo młoda Shinrin-Yoku – japońska sztuka kąpieli leśnych. Brzmi zabawnie? O tym, że działa, przekonałem się na własnej skórze.

Wbrew pozorom, określenie „kąpiele leśne” ma niewiele wspólnego z tradycyjnymi kąpielami. Aby w skrócie wyjaśnić, o co chodzi w Shinrin-Yoku, zachęcam cię do przeprowadzenia prostego ćwiczenia. Bez względu na to, czy trafiałeś na ten artykuł, stojąc w korku w drodze do pracy czy słuchając nudnego wykładu, wycisz się i pobudź swoją wyobraźnię.

Wyobraź sobie, że spacerujesz leśną ścieżką i z każdej strony otaczają cię drzewa. Między nimi rosną niskie krzewy, paprocie i zioła, których zapach napełnia powietrze. Wiatr porusza gałęziami, a szmer liści z każdą chwilą coraz bardziej wycisza twój umysł i uspokaja ciało. Gdy patrzysz w górę, widzisz nieskończoną ilość zielonych liści, przez które przebijają się promienie słońca.

Jakie emocje wywołuje w tobie taki obraz? Gdzie bardziej wolałbyś być w tej chwili – w korku, skupiać uwagę na mało ciekawym wykładzie? A może przebywać w lesie, blisko natury, słuchając szumu wiatru i śpiewu ptaków?

Jestem pewien, że większość z nas bez wahania wskazała drugą odpowiedź.

Wnioski oparte na badaniach

Wbrew pozorom „kąpiele leśne” nie są starożytną sztuką; ich idea powstała w latach siedemdziesiątych XX wieku. Dla porównania, wywodzącą się z Chin sztukę Bonsai Japończycy włączyli do swojej tradycji dużo wcześniej, już w VIII wieku. Mimo to bliskość przyrody była dla nich zawsze czymś naturalnym (nawet dziś, pomimo ogromnego zurbanizowania japońskich wysp, wciąż znajduje się na nich wiele dzikich i pięknych obszarów).

Dzięki temu, że Shinrin-Yoku powstało stosunkowo niedawno, Japończycy od razu podeszli do sprawy naukowo i zbadali, czy rzeczywiście przebywanie wśród drzew pozytywnie wpływa na ludzi. Dr Qing Li, autor książki „Shinrin-Yoku. Sztuka i teoria kąpieli leśnych” napisał, że pierwsze poważne badania naukowe na ten temat przeprowadzono w 2004 roku. Wspólnie z japońskimi agencjami rządowymi oraz ośrodkami akademickimi powołano specjalny zespół badawczy, który w zalesionym obszarze wokół miasta Iiyama – jednym z najpiękniejszych i najbardziej pierwotnych kompleksów leśnych w Japonii – zbadał, co takiego mają w sobie drzewa, że poprawiają ludziom samopoczucie. Po raz pierwszy naukowo udowodniono, że przebywanie w lesie:

  • stymuluje układ odpornościowy
  • dodaje energii
  • osłabia lęk, depresję i złość
  • obniża stres i wywołuje stan odprężenia

Jak praktykować Shinrin-Yoku?

Kąpiele leśne są bardzo prostą i przyjemną formą aktywności na świeżym powietrzu. W największym skrócie polegają one na przebywaniu w lesie i czerpaniu z tego przyjemności.

Aby zacząć, musimy przede wszystkim znaleźć las, w którym będziemy mogli w spokoju spędzić od jednej do kilku godzin. Takich miejsc jest bardzo dużo; do uprawiania Shinrin-Yoku nadaje się każdy las, bez względu na rodzaj rosnących w nim drzew. Ważne jest tylko to, by w miarę możliwości się w nim „zanurzyć”, nie słyszeć odgłosów przejeżdżających samochodów ani rozmów ludzi. Świetnymi miejscami są lasy przy małych miejscowościach, do których dojeżdża komunikacja, ale nie leżące w pobliżu zatłoczonych dróg i szlaków turystycznych.

Odradzam uprawianie Shinrin-Yoku „przy okazji” innych aktywności, np. wędrówek w górach. Po pierwsze, co chwilę będziemy spotykać innych ludzi, po drugie – w „kąpielach leśnych” ważne jest to, by spacerować bez konkretnego celu, po prostu przechadzać się wśród drzew. Z tego powodu może to trochę przypominać medytację. Jest jednak podstawowa różnica – o ile medytacja zakłada przyjmowanie danej chwili taką, jaka jest – również z trudnościami, pojawiającym się zmęczeniem, dyskomfortem itd., o tyle spacerując po lesie, powinniśmy koncentrować się na tym, co przynosi przyjemność – odcieniach zieleni, szumie wiatru w koronach drzew, śpiewie ptaków, zapachach (tak, las naprawdę potrafi pachnieć – chociaż wychowałem się na wsi, byłem w szoku, kiedy świadomie zwróciłem na to uwagę), panującej wokół atmosferze… Jak widać, jest tego całkiem sporo.

Shinrin-Yoku nie trzeba praktykować w samotności. Ważne jest tylko to, by zachować ciszę i skupić się na osobistym odczuwaniu. Bardzo ciekawym doświadczeniem może być wspólne podzielenie się refleksjami po spacerze – co nas poruszyło, na co zwróciliśmy uwagę…

Dobrze jest wybrać się na leśny spacer bez telefonu – inaczej, nawet jeśli włączymy tryb samolotowy, możemy odruchowo chcieć robić nim zdjęcia. Tymczasem w Shinrin-Yoku chodzi o to, by całkowicie odciąć się od technologii i związanych z nią skojarzeń.

Należy również wyłączyć skłonność do analizowania. Przykładowo, jeśli słyszymy ptasi śpiew, nie powinniśmy się zastanawiać, jaki to gatunek. Warto po prostu go usłyszeć i się nim ucieszyć.

Qing Li w swojej książce napisał, by w leśny spacer zaangażować wszystkie zmysły:

  • słuchać szumu wiatru i śpiewu ptaków
  • podziwiać różne odcienie zieleni i przeświecające przez liście promienie słońca
  • rozkoszować się zapachami lasu
  • głęboko oddychać, spróbować poczuć smak powietrza
  • położyć dłonie na pniu drzewa, zanurzyć dłonie lub stopy w strumieniu, położyć się na ziemi

O tym, jak zbawienne dla naszego samopoczucia jest przebywanie w lesie, można przekonać się już po kilkunastu minutach. Doświadczanie natury wszystkimi zmysłami jest skutecznym i przyjemnym sposobem na regenerację po tygodniu pracy lub nauki. Jeśli już jedna godzina Shinrin-Yoku w tygodniu wystarcza, by poczuć się lepiej, ile korzyści dla naszego zdrowia przyniosłoby systematyczne przebywanie blisko przyrody?

Zaproś Boga do swojego odpoczynku

Leśny spacer może być również formą modlitwy. Bóg w swojej mądrości postawił człowieka w centrum rajskiego ogrodu, jakby chciał powiedzieć: „moja córko, mój synu, twoje miejsce jest blisko mojego stworzenia”. To jeszcze jeden powód, dla którego raz na jakiś czas warto zostawić miasto i zaszyć się w lesie; Bóg na pewno będzie nam towarzyszył. Spędzanie wspólnie z Nim naszego odpoczynku może być świetną okazją, by pełniej kontemplować Jego dzieła. Takie „przechadzanie się z Bogiem” będzie na pewno pięknym i głębokim doświadczeniem duchowym.

Z przebywaniem blisko przyrody wiąże się wiele dobrodziejstw. Henry David Thoreau, amerykański pisarz i poeta, autor wielu dzieł, w tym słynnej książki „Walden, czyli życie w lesie”, napisał:

Zamieszkałem w lesie, albowiem chciałem żyć świadomie, stawać w życiu wyłącznie przed najbardziej ważkimi kwestiami, przekonać się, czy potrafię przyswoić sobie to, czego może mnie życie nauczyć, abym w godzinie śmierci nie odkrył, że nie żyłem.

To niepokojące, że dzisiaj musimy „zmuszać się”, by znaleźć kilka chwil na bycie blisko natury. Warto jednak to robić; szybko odkryjemy, jak wielkie wiąże się z tym dobro.

Piotr Kosiarski - reaktor DEON.pl, dziennikarz, bloger i podróżnik. Interesuje się turystyką kolejową i przyrodniczą. Prowadzi autorskiego bloga podróżniczego Mapa bezdroży

Dziennikarz, podróżnik, bloger i obserwator świata. Laureat Pierwszej Nagrody im. Stefana Żeromskiego w 30. edycji Konkursu Nagrody SDP przyznawanej za publikacje o tematyce społecznej. Autor książki "Bóg odrzuconych. Rozmowy o Kościele, wykluczeniu i pokonywaniu barier". Od 10 lat redaktor DEON.pl. Interesuje się historią, psychologią i duchowością. Lubi wędrować po górach i szukać wokół śladów obecności Boga. Prowadzi autorskiego bloga Mapa bezdroży oraz internetowy modlitewnik do św. Józefa. Można go śledzić na Instagramie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak dzięki drzewom stać się szczęśliwszym i zdrowszym?
Komentarze (1)
MK
Małgorzata Karska-Wilczek
31 października 2020, 21:25
Naprawdę wyjście do lasu trzeba jakoś klasyfikować i nazywać w kategoriach "praktykowania" wymyślnymi nazwami nie wiadomo skąd, jakby korzystanie z łona natury miało genezy narodowe i kulturowe ? Kto nie chce, niech nie chodzi, a kto lubi tylko mu się to obrzydzi takim stygmatyzowaniem jego przyjemności. Czyżby to już w kontekście utowarowienia tych przestrzeni na bilety, usługi itp? Przepraszam za takie intuicje, ale zgorzkniała jestem w tej całej polityce niby zapobiegania koronawirusowi, w której zamiast tłumaczyć ludziom, że w naturze to oddech drzew zabija wirusy, szczególnie iglastych, to namawia się ich do zamykania okien i tłumienia pary w płucach.