Dwa ważne pytania, które nurtują każdego mężczyznę

Fot. Tyson Dudley / Unsplash

Są dwa pytania, które nurtują mężczyzn pod każdą szerokością geograficzną. Pierwsze brzmi: „Co to znaczy być mężczyzną?”, a drugie: „Czy jestem prawdziwym mężczyzną?”.

Niestety, odpowiedzi często szukamy nie tam, gdzie trzeba. Dopiero wejście na męski teren może ją dać, a także przynieść wiele innych, namacalnych korzyści, które wynikają z przebywania wśród samych mężczyzn.

Mariusz już wcześniej zgłaszał, że tempo marszu jest za szybkie. Pielgrzymowali w męskiej grupie, kilkadziesiąt kilometrów z niedługimi przystankami, zimą. Choć trasa nie jest aż tak długa, to pokonanie jej „na raz” sprawia, że u jej kresu jesteś wykończony: masz pozdzierane stopy, obolałe stawy, nogi jak z ołowiu. Nikt jednak nie zareagował na utyskiwania Mariusza, poza Tomkiem, który dostrzegł frustrację kolegi. W pewnym momencie Mariusz dopuścił do głosu swój gniew i oznajmił, że w tym miejscu robi sobie przerwę, że nie może iść dalej. Tomek postanowił zostać razem ze swoim znajomym, mimo że sam nie odczuwał w takim stopniu trudów marszu i że dla obu oznaczało to konieczność dogonienia reszty grupy na dalszym etapie. Usiadł obok Mariusza, wysłuchał jego narzekań, poczęstował się ciepłym napojem z lipy i miodu, który Mariusz niósł w termosie. Chciał potowarzyszyć koledze bez prawienia kazań. Gdy obaj odpoczęli, ruszyli truchtem za oddalającymi się pielgrzymami.

Powyższa historia wydarzyła się naprawdę. I choć nie jest przykładem heroicznej odmiany tej postawy, to mimo to obaj jej bohaterowie mogli tego dnia przekonać się, czym jest braterstwo. Jak głosi Kodeks Honorowy męskiej wspólnoty katolickiej Liga Schumana, z którą kiedyś się związałem, braterstwo to „Więź oparta na wspólnych wartościach i misji, przejawiająca się we wspólnym działaniu i dzieleniu wspólnego losu”. Słownik języka polskiego dopowiada: „uczucia braterskie, oparte na zaufaniu, szczerości; przyjaźń, solidarność”. Doświadczenie braterstwa jest największą wartością, jaka wiąże się z przebywaniem w męskiej grupie, i tak naprawdę większość korzyści związanych z wejściem w męski świat, o których będę pisał dalej, to inne warianty braterstwa. Kolejnym profitem jest zdrowe odseparowanie się od kobiet, dające cenne przeżycie i wiedzę na temat nas samych. Zacznijmy jednak od pewnej lekcji.

DEON.PL POLECA

Co wie tylko mężczyzna

Męskich przestrzeni, aktywności, grup warto poszukać dlatego, że męskości nie nauczysz się od kobiety. O tym, że budowanie swojej tożsamości na podstawie spojrzenia kobiety to pułapka, piszą różni „męscy” autorzy: od Jespera Juula przez Johna Eldredge’a po Jacka Masłowskiego. I to pułapka z kilku powodów. Po pierwsze kobieta zwyczajnie nie ma pełnego dostępu do wiedzy o tym, czym faktycznie jest męskość, bo nie żyje w męskiej skórze. Brzmi jak truizm, ale w praktyce często przeglądamy się w oczach płci przeciwnej, by przekonać się, czy jesteśmy prawdziwymi mężczyznami. Ponadto dostosowanie się do oczekiwań danej kobiety powoduje, że zaczynamy zachowywać się, wyglądać, angażować się w aktywności, które ona uznaje za męskie. Tylko że to jest jej model męskości – kolejna kobieta (np. kolejna partnerka mężczyzny) może mieć zupełnie inny model, a wtedy mężczyzna stanie przed koniecznością zmiany tego, co dotychczas uznawał za swoje „ja”. Po trzecie skupianie się na zaspokajaniu potrzeb kobiety w formie „spełnię każde twoje życzenie!” grozi niebezpieczeństwem wejścia przez mężczyznę w relację uległości i kontroli. Wreszcie powoduje, że mężczyzna nie wie, jakie on ma potrzeby, bo do tej pory nie były one nazywane, rozumiane i zaspokajane (zaspokajane oczywiście w modelu partnerskim, kształtowanie się oczekiwań, a nie egoistycznym podejściu „tylko moje potrzeby są ważne!”). Dlatego tak istotna jest obecność innych mężczyzn, którzy pozwolą nam wydobyć z siebie naszą autentyczną męskość – zwłaszcza jeśli dorastaliśmy w domu, w którym inni mężczyźni byli nieobecni i nie mieliśmy od kogo czerpać wiedzy na temat tego, jak zachowuje się facet.

Jak męskości nie nauczysz się od kobiety, tak istnieją problemy, wrażliwość, aktywności specyficznie męskie, które zrozumie tylko drugi mężczyzna. Przykład z życia wzięty: kobieta, która z rezerwą odnosi się do uprawiania sportu przez chłopaka, do sensu budowania sylwetki, odnajdywania radości w „styraniu się”. Oczywiście, o ile nie natrafiłeś na sportsmenkę. Ale to mogą być też poważniejsze rzeczy, np. przeżywanie lęku związanego z ojcostwem przed narodzinami swojego pierwszego dziecka. O tym, co dzieje się wówczas w sercu mężczyzny, wie bardziej ktoś, kto został kiedyś tatą, a nie przyszła mama i żona, która sama teraz potrzebuje wsparcia. To prowadzi nas do kolejnego punktu – spotkanie na forum męskiej grupy pozwala na wymianę doświadczeń i uzupełnianie się. Sądzę, że popularność artykułów, filmów na YouTube zatytułowanych w stylu „jak zrobić X?” sugeruje, że współcześnie cierpimy na brak „know-how”, nie wiemy, jak sobie radzić w konkretnych sytuacjach życiowych. Wymiana doświadczeń między mężczyznami pozwala wówczas nie tylko znaleźć rozwiązania, ale też wymienić się tym, co czuliśmy w obliczu jakiegoś problemu, a to z kolei przynosi duże wsparcie emocjonalne. Uzupełnianie się zaś pomaga przezwyciężać nasze deficyty i ujawnia siłę synergii (w myśl zasady: „nikt w pojedynkę nie jest tak silny, jak my wszyscy razem wzięci”).

Święta chwila

Jeśli mężczyźni dochodzą do tego momentu, że zaczynają dzielić się swoimi doświadczeniem, oznacza to, że się przed sobą otworzyli. To kolejna wartość płynąca z przebywania w stricte męskiej przestrzeni. Gdy poznajemy głównego bohatera filmu „Kamienne pięści” Roberto Durána, zawodowego boksera, Panamczyka, ten zachowuje się jak zraniony zwierz. Bywa impulsywny, opryskliwy, jest wrogo nastawiony do wszystkiego, co amerykańskie, w tym do pomocy, jaką oferuje mu pochodzący ze Stanów legendarny trener Ray Arcel (grany przez Roberta De Niro). Sukcesywnie jednak Durán nabiera zaufania do metod treningowych Arcela i w kryzysowym momencie otwiera się przed nim, wspominając swoje trudne dzieciństwo, co rzuca światło na jego zachowanie: „Wiesz, co to znaczy być głodnym? Być głodnym tak, że musisz iść po jedzenie do śmietnika? Podczas gdy amerykańska armia wyzyskuje twój kraj? Wiesz, jakie to uczucie?”. Zaryzykuję stwierdzenie, że wobec faktu, jak pozamykani są mężczyźni, chwila, w której jeden facet otwiera się szczerze przed drugim – gdy można zobaczyć jego największy lęk, łzy, gdy dzieli się najbardziej intymnymi marzeniami – jest chwilą świętą. Dzielenie się odbywa się wtedy w przestrzeni zaufania, w której z jednej strony opadają maski i przestajemy pozować, a z drugiej nie jest to po prostu przypływ szczerości pod wpływem alkoholu. To, że ufamy, iż facet, który siedzi naprzeciwko, nie skrzywdzi nas, pozwala także w bezpiecznych warunkach trenować konfrontowanie się z drugim mężczyzną.

Przebywając w męskim otoczeniu, siłą rzeczy uczymy się budować relacje z mężczyznami. Ktoś powie: „Też mi odkrycie”. Tyle że dla niektórych z nas to może być dopiero pierwsza, poważna okazja w życiu: ci, którzy wychowali się bez ojców, rodzeństwa, w nie najlepszych relacjach z rówieśnikami, wiedzą, o czym mówię. Wejście w męskie relacje z wyboru, czyli w sposób bardziej kontrolowany niż w przeszłości, umożliwi do pewnego stopnia zmniejszyć dotychczasowy głód. Poza tym utrzymywanie więzi z mężczyznami różni się pod pewnymi względami od utrzymywania relacji z kobietami, więc jest to poniekąd nauka odmiennej umiejętności. Czas spędzony tylko w męskim świecie pozwala odseparować się od kobiety i naładować „męskie” akumulatory, dzięki męskim aktywnościom. Jacek Masłowski podczas wykładu na Uniwersytecie SWPS zwracał uwagę na to, że gdy oddalamy się od kobiety, odkrywamy, że bez niej przeżyjemy i możemy usłyszeć, jakie są nasze potrzeby. O potrzebach pisałem na początku tego tekstu, natomiast jeśli chodzi o zdolność (prze)życia z dala od kobiet (mamy, partnerki), to chodziłoby o przejście przez dwa doświadczenia. We wczesnym dzieciństwie matka jest w sensie biologicznym i emocjonalnym gwarantem naszego przetrwania i rozwoju, jednak na dalszym etapie, w momencie wejścia w dorosłość, musimy przekonać się, że poradzimy sobie bez niej. Podobnie odseparowanie od partnerki – dystans fizyczny, czasowy, emocjonalny czy nawet rozumiany jako wolność wobec pragnienia bycia z kimś (jeśli jesteśmy sami), może nam pokazać, że jesteśmy w stanie funkcjonować bez drugiej połówki. Ten czas można wtedy przeznaczyć na typowo męskie aktywności, ładowanie baterii i budowanie męskiej części naszej tożsamości.

Zaczyna się nietypowo, bo rytm jest wybijany na zapalniczce. Potem wchodzą delikatne trącenia strun w gitarze, którą trzyma Eric Clapton, a na końcu kojący głos Stinga wyśpiewuje słowa o tym jednym, jedynym gościu, który okryje cię płaszczem, gdy będziesz leżał nocą na ulicy. „It’s probably me” to jedna z najbardziej przejmujących piosenek opowiadających o męskiej przyjaźni. Nie musi jednak ona pozostać artystyczną wizją i fantazją, o ile zdecydujemy się wejść w głębokie, oparte na zaufaniu relacje. Ostatecznie pod koniec życia z sentymentem będziemy wspominać nie liczbę przepracowanych godzin i zarobionych pieniędzy, ale właśnie więzi z innymi. Wejście w męski świat pozwala się czegoś nauczyć, otworzyć się na innych i dowiedzieć parę rzeczy o sobie samym. Gdzie znajdziesz ludzi, z którymi możesz to wszystko przeżyć?

Coach chrześcijański. Zajmował się komunikacją: pracował jako dziennikarz, PR-owiec, marketingowiec, a także jako trener zdrowia w relacji z indywidualnym klientem. Te ostatnie obowiązki realizował za pomocą narzędzi coachingowych, pracując z ponad 20 klientami. Pasjonuje go odkrywanie własnej męskości, komunikowanie się "face-to-face" z drugą osobą i chrześcijaństwo. W wolnym czasie lubi czytać, oglądać filmy, słuchać muzyki, gotować, interesuje się sportem. Prowadzi bloga Lider Coaching

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Dwa ważne pytania, które nurtują każdego mężczyznę
Komentarze (2)
JL
Jerzy Liwski
22 października 2019, 00:07
Przepraszam bardzo Panie Koł(a)czu, ale mnie nigdy te dwa pytania nie nurtowały. Pasjonuje Pana odkrywanie własnej męskości - cytat niemal jak z Johnyego Bravo (kto pamięta ten wie). A, i pasjonuje Pana komunikowanie "face to face"... A podawanie ręki "hand to hand" również?
religijny frustrat
21 października 2019, 11:52
Autor wyrzucił z siebie całą masę słów - wręcz "lał wodę" - na temat, na który wystarczyło napisać 2..3 zdania - raczej mało to męskie ;)