Narcyz na kozetce: Tylko kobieta jest w stanie przepraszać mnie za to, że ją zdradziłem

Kobiety wspaniale potrafią walczyć o uwagę mężczyzny. To chyba jedyna dobra ich cecha. Osobiście nie zniósłbym zdrady, ale one są inne. Odsłaniają swoje rany, w których można dłubać bezlitośnie, i oczywiście jedna drugiej po to, żeby ze mną być, wydrapałaby oczy – wyznaje mężczyzna z narcystycznym zaburzeniem osobowości na jednej z sesji terapeutycznych. Narcyz na kozetce to jednak jak mityczny jednorożec. Problemy mają przecież wszyscy inni, ale nie on.
„Bardzo dobrze czuję się w trójkącie”
Kobiety są zdecydowanie łatwe w obsłudze. Tylko kobieta jest w stanie przepraszać mnie za to, że ją zdradziłem. Mężczyźni mają w sobie dużo więcej dumy i szacunku do siebie. Zabawne jest to kobiece wybaczanie i dawanie ostatniej szansy, jakby ich zdanie miało jakiekolwiek znaczenie. Na tym wybaczeniu zależy mi mniej więcej tak, jak im na samej sobie. W końcu i tak nie potrafią odwrócić się ode mnie, bo ja tu jestem najważniejszy.
Nie po to izolowałem każdą z moich kobiet od bliskich, aby teraz im ją oddawać. Jeśli jestem w trójkącie, mam największą przewagę nad każdą z nich. Wystarczy tekst, żebyśmy zostali przyjaciółmi, aby każda z nich czekała, aż się pojawię. Mam już sporą kolekcję eks, ale z żadną nie będę się przyjaźnił. Każdą natomiast czasem łudzę miłością. To taki mój sport, a sport to zdrowie.
„Nie ma znaczenia, co czują, ważne, by robili to, co ja chcę”
W pracy jestem wielki, to moje pole gry. Lubię patrzeć, jak ludzie się boją, jak słuchają o wszystkim, co mówię, wypełniają to, co im mówię. Potrafię udawać, że proszę, albo rozzłościć się w jednej sekundzie. Żeby ludzie słuchali, trzeba ich poznać, a potem zwyczajnie próbować. Nie ma znaczenia, co czują, ważne, żeby robili to, co ja chcę. Wykonuję bardzo odpowiedzialną pracę, natomiast moja obecna żona ma taką zwykłą, bez polotu, jak zresztą ona cała. Jej praca jest zupełnie nieważna, mówię jej to zresztą codziennie. Odpowiada, że jest jej przykro, jednak to nie robi na mnie w ogóle wrażenia.
Obecnie zdecydowanie bardziej wsłuchuję się w słowa tej blondyny, którą przyjąłem niedawno do pracy. Nie dlatego, że jest specjalnie mądra, ale dlatego, że robi to na niej wrażenie. Lubi, kiedy ktoś jej słucha, i ja to robię, chociaż nie rejestruję tego, co mówi. Nie ma to znaczenia. Patrzy na mnie i widzę, jakie robię na niej wrażenie. Już niedługo zwyczajnie się nią pobawię, lubię takie wyzwania, chociaż ona nie jest jakimś specjalnym. Zresztą jak każda u mnie w biurze.
„Nie ma rzeczy, które są w stanie je skrzywdzić”
Nie wiem, czy mogę kogokolwiek nazwać bliskim. Oznaczałoby to, że w jakiś sposób towarzyszę im w emocjach, jestem od nich zależny i czasem byłbym zmuszony naprawdę przepraszać za ich żal, a tego nigdy nie zrobię.
Jeśli powiem: „Przepraszam”, to tylko wtedy, gdy chcę mieć spokój, bo czyjś płacz jest nie do zniesienia, drażni moje uszy. Jestem skłonny powiedzieć to słowo, chociaż nie ma ono dla mnie znaczenia. Co chwilę je słyszę, więc spowszedniało. Nie mogę odpowiadać za czyjeś emocje, to zupełnie jej sprawa, co z tym zrobi. Wiem natomiast, że mogę mieć wszystko, czego chcę, i nie muszę za to przepraszać.
Przesadza z tak wieloma rzeczami, robi sceny o bzdury, więc niech ma o to pretensje do siebie. Nie muszę nawet się wysilać, żeby doprowadzić ją do szału. Zresztą zawsze tak było, z każdą wariatką, z jaką się wiązałem. Śmiem twierdzić, że nie ma innych kobiet na świecie, tylko te zgorzkniałe i niestabilne emocjonalnie debilki. Doprowadzanie ich do furii jest tak proste jak ugotowanie jajka na twardo.
Po pewnym czasie przestaje mnie to bawić i muszę zmienić obiekt. Ale słowa: „Jesteś mi bliska” przynoszą pewne korzyści. Wystarczy tak powiedzieć i każda walnięta eks jest gotowa dać mi wszystko.
Czasem wydaje mi się, że nie ma rzeczy, które są w stanie je skrzywdzić. Poświęcą swój czas, pracę, a nawet dobro dzieci na każde moje skinienie. Czasem to sprawdzam, tak dla sportu, a przecież sport lubię. Każdy wie, że kiedy nie trenujesz, wychodzisz z wprawy.
* * *
Fragment pochodzi z książki „Moje życie z narcyzem” Joanny Szczerbaty wydanej nakładem wyd. MANDO inside.
* *
Joanna Szczerbaty - psycholog, terapeuta uzależnień, diagnosta i specjalista FAS. Kocha ludzi i pracę z nimi.
Red. dm
Skomentuj artykuł