"Nie pragnij zbyt wiele"? Nie do tego zostałaś powołana!

Fot. olly18/depositphotos.com

Na nic sobie nie pozwalasz? Uważasz, że nawet drobne przyjemności nie są dla ciebie, a gdy idziesz do kawiarni na szarlotkę, czujesz wyrzuty sumienia? Boisz się poprosić o podwyżkę? Nie jesteś w tym osamotniona. Ale tak nie musi być - pisze Linda Jarosch w książce "Kocham kobietę, którą jestem".

„To ci nie przystoi” – oto zdanie, które prawdopodobnie często słyszała kobieta z takim nastawieniem. Możliwe, że jako dziecko wyraziła jakieś konkretne pragnienie niepasujące do wyobrażenia o skromnym życiu, jakie mieli jej rodzice. Tym zdaniem przywołano ją do porządku, aby nie pragnęła za dużo. Możliwe, że już jako dziecko miała wyobrażenie o swoim życiu daleko wykraczające poza to, czym żyli rodzice. Mówiono jej wówczas: „Nie bądź zarozumiała. Stój mocno na ziemi”. Mogło to także oznaczać: „Nie wynoś się ponad nas!”.

Pewna kobieta opowiedziała o tym, jak bardzo zżyła się z tym zdaniem. W wieku dojrzewania była niepokorna i zbuntowana, prowokująco komunikowała swoje zdanie dominującemu ojcu. Matka nieustannie ostro przywoływała ją do porządku: „Nie wypada, abyś tak mówiła do ojca!”. Sama nie odważała się na zdecydowane przeciwstawianie się mężowi.

To nie jest skromność

Kobieta z takimi doświadczeniami może zinterioryzować postawę, aby dużo nie pragnąć i nie brać. Daje wówczas wszystko innym, dla niej samej jednak już nawet małe radości to za wiele. Niekoniecznie chodzi przy tym o pieniądze; nie jest po prostu przyzwyczajona, aby pozwalać sobie na coś dla czystej przyjemności. Nie pozwala sobie ani na przepyszny deser w kawiarni, ani na spontaniczny wypad do kina, nie kupi drogiej pary butów. Odmawia sobie w życiu wielu drobnych przyjemności. Czymś obcym jest dla niej myślenie o wyświadczaniu dobra sobie samej.

DEON.PL POLECA

To nie skromność odwodzi ją od takich gestów, lecz poczucie wyrażające się w zdaniu: „Nie jestem warta, aby pozwalać sobie na tak wiele radości z życia”. Także jej radość jest zawsze kontrolowana. Taka kobieta rzadko wyraża ją w pełni, raczej zagłusza ją przez nastawienie, że nie powinna była sobie na nią pozwolić. Kobiety, którym w rozwoju towarzyszyło zdanie: „To ci nie przystoi”, często nie biorą z życia wszystkiego, co możliwe. W życiu zawodowym wolą sprzedać swoje kompetencje poniżej wartości niż zażądać ich zdaniem „za dużo”. Właśnie w kwestii pieniędzy kobiety wiedzą dobrze, co to znaczy pozostawać raczej w strefie niższych zarobków niż domagać się podwyżki.

"Nie sięgaj po to, co nie jest dla ciebie"

„To ci nie przystoi” jest zdaniem nieustannie powtarzanym kobietom w Kościele katolickim. W trakcie przekazywania wiary od razu powstrzymuje się je od sięgnięcia po to, co zakazane. Interpretacje teologiczne mają pokazać kobietom: „To wam nie przystoi!”… bo to jest zarezerwowane dla mężczyzn. Coraz mniej kobiet jest gotowych do pokłonienia się temu demonowi i do pozwolenia, aby w nich działał.

Linda Jarosch "Kocham kobietę, którą jestem" Wydawnictwo WAM

„To ci nie przystoi!” – to zdanie często kobiety odnoszą do seksu. Najczęściej ich wychowanie doprowadziło do tego, że nie mówią otwarcie o swoich seksualnych pragnieniach. Chociaż ich potrzeby niekiedy są inne niż potrzeby mężczyzn, pozwalają, aby to męskie pragnienia decydowały o ich intymnym pożyciu. Często ich pragnienia nie odpowiadają ich wyobrażeniom kobiety i w konsekwencji rzadko się do nich przyznają. Bywa, że poczucie winy i wstyd, zwłaszcza wynikające z wychowania religijnego, hamują radość z pożycia seksualnego.

Jak sobie poradzić, gdy masz taki problem?

Często przeraża nas to, co odkrywamy jako swoje zniewolenie. Najchętniej nie przyjęłybyśmy tego do wiadomości. Nie chcemy się przyznać, że wewnętrznie jeszcze nie jesteśmy tak wolne, jak byśmy sobie życzyły. Czujemy ograniczenia wynikające z naszych kompleksów, których źródłem są liczne lęki. To zaś nie jest łatwe.

Czymś uwalniającym jest już poznanie i nazwanie własnych kompleksów. Gdy odczuwamy zazdrość albo mamy niskie poczucie własnej wartości, możemy z nimi prowadzić dialog: „Ach, oto znowu jesteś. Znam cię, ale teraz to ja decyduję, czy dam ci w sobie miejsce, czy też nie”. W tym momencie już się trochę dystansujemy. Zdobywamy wewnętrzną moc, gdy rozpoznajemy to, co nas niewoli, i przyjmujemy to jako normalne ludzkie doświadczenie, a przy tym wsłuchujemy się w naszą duszę, która zawsze dąży do wyzwolenia, i nie zatrzymujemy się w drodze do wolności.

Tekst jest fragmentem książki "Kocham kobietę, którą jestem" Lindy Jarosch wydanej przez Wydawnictwo WAM.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Nie pragnij zbyt wiele"? Nie do tego zostałaś powołana!
Komentarze (3)
DS
~D. S.-P.
10 kwietnia 2022, 12:01
No tak, z jednej strony mamy powyższy tekst, z drugiej dość mocno traumatyzujący w tym temacie dzienniczek" s. Faustyny...
PZ
Piotr Zawodny
10 kwietnia 2022, 15:07
Są różne nurty w Kościele katolickim. Powyższy tekst należy do nurtu bardziej otwartego i nowoczesnego, nie przypadkiem wydanego przez wydawnictwo księży jezuitów, którzy również w swej pobożności posiłkują się współczesnymi naukami świeckimi. Siostra Faustyna dostała inną szkołę życia, żyła w innych czasach i trafiała na innych kapłanów.
HW
~Hanna Wielkopolska
21 maja 2022, 00:03
"Dzienniczek", acz czcigodny, pochodzi z innej epoki. Z innych realiów. Nie ma powodu traktowac go w całości jako uniwersalnego wzorca. Poza tym pisała go, z całym szacunkiem, prosta kobieta, która - miejmy nadzieję - byłaby dzis inaczej formowana. Nie mówię, że lepiej (choć mam nadzieję) -ale inaczej. Inny świat. Inny Kościół. Ale jednak ten sam.