Niebezpieczna konwencja

"Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej", którą przedstawia się nam jako mechanizm walki ze skandalem przemocy wobec kobiet, nie wnosi bowiem nic istotnie nowego do prawa w tej kwestii. (fot. Nomad Tales / flickr.com)
Tomasz P. Terlikowski / slo

Ten dokument jest bardzo przewrotny, bo przecież chyba każdy z nas popiera "zapobieganie i zwalczanie przemocy wobec kobiet i przemocy domowej". Pod szlachetnie brzmiącą nazwą kryją się jednak bardzo niebezpieczne przepisy dla zwolenników tradycyjnego modelu rodziny i w ogóle dla chrześcijan. Wprowadzenie w życie tych przepisów może być końcem wolności wyznania.

Te słowa wcale nie są przesadą. "Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej", którą przedstawia się nam jako mechanizm walki ze skandalem przemocy wobec kobiet, nie wnosi bowiem nic istotnie nowego do prawa w tej kwestii. Przemoc, gwałt, dyskryminacja ze względu na płeć są już w Polsce, tak jak w całej Europie, zakazane, a w wielu krajach dyskryminuje się prawnie raczej mężczyzn niż kobiety. Nie ma też wątpliwości, że sprawcy przemocy fizycznej (a w pewnych sytuacjach także psychicznej) powinni być zamykani w więzieniach, a także oddzielani od ofiar. Tyle że w konwencji poza takimi, całkiem zresztą słusznymi, choć nic niewnoszącymi, zapisami są jeszcze inne, które z walką z przemocą nie mają nic wspólnego, a są raczej walką z religią i naturą ludzką. I właśnie z powodu tych zapisów "Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej" sprzeciwia się zarówno Kościół katolicki, jak i bardzo wielu konserwatywnych komentatorów i polityków. Dokument ten będzie bowiem, jeśli tylko wejdzie w życie, skuteczną bronią przeciwko chrześcijanom i tym wszystkim, którzy nie mają ochoty żyć w zgodzie z lewackimi pomysłami.

Zniszczyć rodzinę

DEON.PL POLECA

Żeby nie być gołosłownym, opiszę przewrotność konwencji na konkretnym przykładzie. Otóż, gdybym pewnego dnia postanowił, że jestem homoseksualną kobietą i zaczął przekonywać, że jestem "lesbijkiem", a moja żona nie chciałaby się na to zgodzić, tłumacząc, że przecież jestem mężczyzną, to pozostając w zgodzie z zasadami konwencji mógłbym bez większych problemów udowodnić, że stosuje ona wobec mnie niedopuszczalną przemoc, kieruje się stereotypami w postrzeganiu płci, a do tego nie pozostaje w zgodzie z zasadą "płci społeczno-kulturowej". Sugestie, że powinienem się leczyć (a nie wątpię, że to właśnie bym od żony usłyszał), można by już uznać - i to bez większych problemów - za skandaliczną przemoc psychiczną i zaskarżyć do sądu. A jeślibym przegrał, to jedynie dlatego, że wedle konwencji bronić trzeba głównie kobiet, bowiem mężczyźni są płcią silniejsza, którą w imię walki o prawa kobiet trzeba dyskryminować.

Naprawdę wystarczy nawet tylko pobieżnie przeczytać tę konwencję, by dostrzec, że jej istotnym elementem jest narzucenie - za pomocą narzędzi prawnych - lewicowej ideologii, od której odstępstwo zostanie uznane za przestępstwo. Dokument nakazuje walkę ze "stereotypowym postrzeganiem ról płciowych", gwarantuje, że "kultura, zwyczaje, religia czy tradycja (…) nie będą uznawane za usprawiedliwienie dla wszelkich aktów przemocy objętych zakresem niniejszej konwencji". Sygnatariusze zobowiązują się także do wprowadzenia, i to od najmłodszych lat, do oficjalnych programów nauczania materiałów dotyczących "niestereotypowych ról przypisanych płciom", a także uwzględniania w edukacji "płci społeczno-kulturowej".

Zapisy te mogą, jeśli nie zna się europejskiej i postępowej nowomowy, wyglądać niegroźnie. Wszyscy przecież zgadzamy się, że jeśli jakaś religia (w tym przypadku będzie to islam) nakazuje zabicie córki, która żyje w związku nieformalnym, a tym samym bruka honor rodziny, to trzeba zrobić wszystko, by jej zasady nie były obowiązujące. Problem polega tylko na tym, że w konwencji chodzi o coś więcej, a sygnalizuje to zapis o tym, że chodzi o "akty przemocy objęte zakresem niniejszej konwencji". A ta za przemoc uznaje także wszystko, co sprzeciwia się uniformizacji płci. I tak przemocą będzie jasne stwierdzenie, że role społeczne kobiety i mężczyzny są różne, że biologia determinuje w jakikolwiek sposób nasze zadania czy wreszcie nauczanie dziewcząt, że ich najważniejszym zadaniem jest urodzenie i wychowanie dzieci. Stwierdzenia takie przyczyniają się bowiem, zdaniem konwencji, do utrwalania stereotypów i "dominacji mężczyzn", która ma być główną przyczyną przemocy wobec kobiet.

W efekcie, przy odpowiedniej interpretacji, dokument ten stanie się wygodnym narzędziem walki z tradycyjnym małżeństwem i rodziną. Jeśli bowiem państwa mają walczyć ze wszystkim, co oparte jest na zasadzie różności płci (w dokumencie ujmowane to jest jako "równość", ale w tym przypadku nie chodzi o równość w godności, a o jednakowość), to małżeństwo jest podstawowym przedmiotem ataku. W nim bowiem, i nie da się od tego uciec, istnieje zróżnicowanie płci i zróżnicowanie ról społecznych ze względu na biologię. A jako że konwencja chce tego zakazać, to możemy sobie wyobrazić - i to bardzo szybko - odebranie przywilejów małżeństwom i przyznanie ich singielkom (w ramach pozytywnej dyskryminacji form życia, które są niezgodne z lewicową ideologią). Nasze dzieci - i to już nie jest kwestia wyobraźni - będą zaś nauczane w szkołach, że tradycyjne małżeństwo, w którym mama pracuje w domu, wychowując dzieci, jest zniewoleniem i formą przemocy wobec kobiet.

Tyle płci, ilu ludzi

Konwencja zawiera w sobie także konkretną wizję człowieka, która będzie - za pośrednictwem państw sygnatariuszy - narzucana obywatelom przez regulacje prawne i edukację. Istotnym jej elementem jest zastąpienie biologicznego rozumienia różnic płciowych czymś, co konwencja nazywa płcią społeczno-kulturową. Koncept ten oznacza ni mniej, ni więcej tylko tyle, że nasza płeć nie jest zależna od biologii, ale - ujmując rzecz zupełnie brutalnie - od naszego widzimisię. A jeśli ktoś taką podstawę określania płci uznaje za fanaberię albo zwyczajnie nie zgadza się z takim jej rozumieniem, to oznacza to, że łamie zasadę braku przemocy i może zostać skazany. Idealnie ilustruje to przykład opisany przeze mnie na początku tego artykułu. Konwencja oddziela po prostu płeć biologiczną (czyli to, że z przyczyn biologicznych ja jestem mężczyzną, a moja żona kobietą) od płci prawnej i uznaje, że źródłem tej ostatniej ma być koncept płci społeczno-kulturowej. Ta zaś nie ma nic wspólnego ani z biologią, ani ze zdrowym rozsądkiem, o czym świadczy choćby to, że wedle części genderystów (a to oni stoją za tą konwencją) istnieje kilkanaście rodzajów płci, a wedle amerykańskiego Facebooka jest ich ponad pięćdziesiąt. Nie brak też fachowców, którzy dowodzą, że płci istnieje nieskończona liczba i że każdy ma prawo zdefiniować swoją tak jak mu się podoba. Tłumacząc to wszystko na język praktyki - biada rodzicom, których dziecko uzna, że jest transseksualnym, różowym "gejkiem", którego preferencje seksualne można określić jako "aseksualne". Jeśli bowiem spróbują oni wyjaśnić dziecku, żeby nie opowiadało bzdur, to mogą - i to bez zasady przedawnienia - zostać przez nie postawieni przed sądem za niedopuszczalną przemoc. Gdzie tu zdrowy rozsądek?

Zakaz zabijania dzieci to także atak na kobiety

Istnieje także uzasadniona obawa, na którą zwracają uwagę eksperci z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, że przyjęte rozstrzygnięcia będą służyć usprawiedliwieniu aborcji i wymuszaniu jej na państwach sygnatariuszach. Zapisów takich nie ma wprawdzie w konwencji, ale nie ma także w szeregu innych dokumentów ONZ, które jednakowoż - na podstawie niemal identycznych zapisów, jak te znajdujące się w dokumencie, który ma zostać ratyfikowany przez Polskę - próbują wymuszać na państwach, a nawet na Kościele zmianę prawa czy doktryny moralnej.

Zaledwie kilkanaście dni temu Komitet przeciw Torturom ONZ uznał, że całkowity zakaz aborcji i jej moralne potępienie przez Kościół są... formą tortur (a te są, co nietrudno zauważyć, zakazaną przemocą). Dlaczego? Bo, jak uważają oenzetowcy urzędnicy, sprzeciw wobec zabijania nienarodzonych skłania kobiety do szukania nielegalnych sposobów zabijania swojego potomstwa, a także wzbudza w nich poczucie winy. Nie jest to zresztą pierwsza antykatolicka wypowiedź wysokich urzędników ONZ. Kilka tygodni wcześniej inny urzędnik ONZ z Komisji ds. Obrony Praw Dzieci uznał, że nauczanie Kościoła jest sprzeczne z prawami dzieci. A w stanowisku poświęconym pedofilii w Kościele znalazły się sugestie dotyczące zmiany nauczania Kościoła w sprawie aborcji i antykoncepcji. I jakoś trudno nie dostrzec, że dokładnie takie samo stanowisko może - i gdy tylko stanie się to możliwe - zajmie GREVIO (czyli specjalna instytucja monitorująca wprowadzanie w życie ideologii gender, powołana przez "Konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej"), uznając, że zakaz aborcji jest formą niedopuszczalnej dominacji mężczyzn nad kobietami, z którą trzeba walczyć. I zrobi to, tak jak obecnie próbuje to samo czynić ONZ.

Wszystko to, co napisałem, zupełnie jasno pokazuje, że nadchodzą trudne czasy. UE i ONZ wyruszyły na wojnę nie tylko przeciw Kościołowi, ale i zdrowemu rozsądkowi. One mają się stać wygodnym kozłem ofiarnym, na którego nie tylko zwala się winę, ale na którym można skupić nienawiść obywateli. Stanowiska ONZ prowadzą również do utożsamienia postawy pro life z torturami czy terroryzmem, co może pozwolić na zwalczanie tych, którzy zabijanie niewinnych oraz niemówienie o tym prawdy, uważają za normę. Coraz lepiej więc widać, że nadchodzi czas wielkich prześladowań Kościoła i wierzących. I tylko ślepi mogą tego nie dostrzegać. A konwencja, którą właśnie ma ratyfikować rząd Tuska, jest wygodnym narzędziem walki z wierzącymi i Kościołem. I nie oszukujmy się, że chodzi w niej o przemoc, kobiety czy dzieci. To ideologiczny młot na normalność, który - jeśli nie zostanie powstrzymany - będzie niszczył rodziny i zaprowadzi - wcześniej czy później - wierzących do więzień.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niebezpieczna konwencja
Komentarze (25)
L
leszek
20 maja 2014, 00:45
W celu zrozumienia co znaczą pojęcia "stereotypowe role płciowe" (co wyjaśnia także pojęcie "niestereotypowe") i jaki to ma związek z przemocą to zalecam zapoznanie się z z linkiem: [url]http://www.niebieskalinia.pl/pismo/wydania/dostepne-artykuly/4532-role-plciowe-a-przemoc[/url]
MR
Maciej Roszkowski
20 maja 2014, 16:18
Tekst przeczytałem. Nic dodać, nic ująć. Istniejący system prawny i wymiar sprawiedliwości w POlsce ma wszelkie narzędzia, aby na opisane tam zagrożenia reagować. Dlaczego tak sie nie dzieje? To osobny temat. Ta konwencja jak ogromna większość akltów prawnych UE służy jedynie uprawiedliwieniu istnienia tysięcy jej urzędników. Skutki uboczne, to mnoeżenie bytów prawnych ponad potrzebę i wciskanie przy tej okazji pomysłów szkodliwych, wynikających z poronionej ideologii.   
G-
grzegorz - nG
20 maja 2014, 00:26
1/Najpierw propaganda okołokościelna wojuje przeciw polityce, potem przeciw normalności a za usankcjonowaniem  idola purytańskiej nieskazitelności, w końcu biadolenie, że konwencje są złe... 2/Tekst przejrzałem, domyślam się, że więcej w tym idzie o narzędzia do walki przeciw handlarzom  "żywym towarem". 3/Tyle, że pod wpływem wojujących moralistów, zaniedbano problem zróżnicowania płci i teraz środowiska LGBT skutecznie wciskają swoje postulaty (w sojuszach z antyklerykałami)  gdziekolwiek  zdołają .  Bez względu na rozsądek. To może wszystkim wyjść bokiem.
G
gość
19 maja 2014, 21:14
W naszym kraju w sądach, na wydziałach rodzinnych, mężczyźni są ogromnie dyskryminowani przez sędziny. Dlaczego nikt tym problemem się nie zajmie. Kiedy wreszcie jakiś dziennikarz ten problem odkryje?!?!?!
MR
Maciej Roszkowski
19 maja 2014, 21:07
Wymowa tej konwencji i skutki jej stosowania świetnie opisuje wstęp do jednego z artykułów na DEONIE.  Żaba wrzucona do ukropu wyskoczy z niego, wsadzona do zimnej wody da się ugotować. I tak będzie z nami. Jaki już zacznie nas o 6 rano wywlekać w gaciach Policja Myśli (Orwell - "Rok 1984") i zapadną pierwsze wyroki to na prostesty będzie za późno. Przedwczesne obawy? Panika? Proszę. "W uzasadnionych przypadkach Strony podejmują działania konieczne do wprowadzenia do oficjalnych programów nauczania na wszystkich poziomach edukacji materiałów szkoleniowych dostosowanych do zmieniających się możliwości osób uczących się, dotyczących równouprawnienia kobiet i mężczyzn, niestereotypowych ról przypisanych płciom, wzajemnego szacunku, rozwiązywania konfliktów w relacjach międzyludzkich bez użycia przemocy, a także dot yczących przemocy wobec kobiet ze względu na płeć oraz prawa do nienaruszalności osobistej. 2. Strony podejmują działania niezbędne do promowania zasad, o których mowa w ust. 1 niniejszego artykułu, w instytucjach edukacyjnych o charakterze nieformalnym, a także w obiektach sportowych, kulturalnych i rekreacyjnych oraz w mediach. Podkreślenia moje
L
leszek
19 maja 2014, 10:15
Bujna wyobraźnia i fantazja redaktora Terlikowskiego jest dla mnie źródłem niekłamanego podziwu. Jakie to fantastyczne opowieści, poezje czy narracje można wytworzyć nad - z pozoru suchym i prawnym - dokumentem. Ile to głębokich i porywających poezji  można wyczytać z tych pisanych specyficznym prawniczym żargonem strof.  Inna sprawa, ze zapewne skrzydła Muz redaktora Terlikowskiego by trochę oklapły, gdyby Pan Redaktor zadał sobie trud i po prostu przeczytał ten dokument. 23 kraje należące do Rady Europy łącznie z Turcją przeczytały ten dokument i podpisały widząc w nim uzyteczne narzędzie do zwalczania przemocy względem kobiet. Ale Redaktorowi Terlikowskiemu zamiast tekstu ktoś dał poetyckie skrzydła i Pan Redaktor po prostu odpłynął na tych skrzydłach.
V
Velasquez
19 maja 2014, 10:52
Ileż to braterskiej miłości i zrozumienia dla słabości brata w Twych słowach. Cóż za przejmujące świadectwo nasladownictwa, Tego, którego się "głosi". Szyderstwo? Kpina? Ironia? Skąd! To z obfitości serca.
M
monika
19 maja 2014, 11:57
Jeju, nie wiedziałam, że można tak ładnie napisać "bul du*y". Najbardziej podobał mi się przykład z początku artykułu który był błędny niczym zprowadzenie Krzyżaków w XIII w. a do którego autor ciągle się odwoływał. I dziwne, że nie widziałam jeszcze nigdy wypowiedzi żadnej kobiety na ten temat.
G
grzesiek
19 maja 2014, 15:16
Możesz wytłumaczyć, dlaczego ten przykład był błędny? P.S. Odnośnie wypowiedzi kobiet, to jak wpisałem w googla hasło "zapobieganie i zwalczanie przemocy wobec kobiet i przemocy domowej kontrowersje", to pierwszy artykuł na samej górze był napisany przez kobietę. Bez złośliwości, ale zanim coś powiesz, to najpierw spróbuj sprawdzić, co mówisz.
M
monika
19 maja 2014, 18:06
Przykład był błędny, ponieważ jeśli zdeklarowany, wojujący katolik przyjdzie i powie swojej żonie, że jest lezbijką, to oczywiście, że ona go wyśmieje, bo inaczej niż jako żart tego nie da się wytłumaczyć. Natomiast gdyby mój hipotetyczny mąż powiedział mi któregoś dna, że jest i zawsze był gejem i byłaby to prawda, to, z powodu zwykłej ludzkiej wrażliwości i współczucia, nie mam prawa go wyśmiać, bo takie wyznanie musiało go wiele kosztować. Miałabym prawo być zła o to, że przez długi czas mnie okłamywał, ale to już inna sprawa. Poza tym pan Terlikowski obraża nie tylko osoby homoseksualne, ale też aseksualne (co jest cholernie dziwne, bo przecież Kościół cały czas promuje wstrzemięźliwość seksualną) nazywając brak pociągu seksualnego bzdurą. W świecie, w którym "sex sells" osoby aseksualne i tak czują się "popsute" i myślą, że coś jest z nimi nie tak, a takie głupie artykuły jeszcze to pogarszają. I jeszcze co do rozróżniania płci, mam pytanie - po czym w ogóle ją poznajecie? Po fenotypie, genotypie czy tym co ktoś ma napisane w papierach? Bo wydaje mi się, że więksość osób wypowiadających się na ten temat nie ma bladego pojęcia o tym jak w ogóle płeć powstaje. Co do tego, że takie artykuły piszą tylko mężczyźni - sorry, mój błąd, następnym razem zrobię lepszy research.
G
grzesiek
19 maja 2014, 19:19
Komentarz część I: Przykład Terlikowskiego, choć jaskrawy, był trafny. Chodzi bowiem nie o to, co zrobiła by żona Terlikowskiego. Chodzi o to, że w świetle tej ustawy krytyka takiego zachowania miałaby być zakazana. Teoria? Nie wiem. Nie czytałem akurat tej ustawy. Ale czytałem na przykład ustawę o równym traktowaniu (jest to inna ustawa z "pakietu równościowego", który importujemy z Unii) i prezentowała się dokładnie tak, jak w obrazie wymalowanym powyżej przez Terlikowskiego (vide: o zmianie ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania oraz niektórych innych ustaw). Dlatego obwiam się, że i w przypadku tej ustawy może tak być. Pozostanę przy moim domniemaniu, dopóki nie nadrobię braków lekturowych.
G
grzesiek
19 maja 2014, 19:20
Komentarz część II: Czy to aby nie przesadzone obawy? Cóż, wszystkie te ustawy równościwe już funkcjonują na zachodzie i owszem, zdażają się przypadki karania katolików za poglądy. Przykładowo, w Anglii małżeństwo prowadzące prywatny hotel zostało ukarane za to, że odmówili zakwaterowania pary gejów w pokoju z łożem małżeńskim. Link: http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,16674,bankructwo-za-odmowe-zakwaterowania-gejow.html. Podstawą wyroku była "dyskryminacja", domyślam się więc, że do skazania doszło na podstawie jednej z tych ustaw z "pakietu równościowego". Jakby nie było - takiego prawa bym nie chciał w Polsce, a te ustawy wprowadzają takie właśnie możliwości (przynajmniej teoretycznie, ale przykład z Anglii pokazuje, że to nie musi być teoria). Odbiera ono mi choćby możliwość wyboru, z kim mam zawierać umowy cywilno-prawne. Uważam, że to jest moje prawo jako człowieka, żeby nie podpisać z kimś jakieś umowy, nawet, jeżeli miałbym powód taki, że nie chcę pracować z gejami. Pani Moniko... nie chcę się wdawać w dyskusje o tym, po czym poznaję płeć, bo pewnie byłaby to dyskusja zbyt długa. Powiem tylko, że pewnie po tym, co każdy :) Ale pozwolę sobie zauważyć, że wprowadza Pani pewne poplątanie w swoim komentarzu - nie muszę bowiem wiedzieć, jak płeć powstaje, by potrafić ją odróżnić. Pozdrawiam
V
Velasquez
19 maja 2014, 19:34
Z kolei Twój przykład "wojującego katolika i jego żony" jest błędny w tym kontekście, że skoro ona go wyśmieje, to wg konwencji będzie to akt agresji wobec niego. Z tym, że konwencja nie zostanie naruszona gdyż ma ona przeciwdziałać przemocy jedynie wobec kobiet. A idąc dalej: skoro pojawiają się problemy, jak sugerujesz, z odróżnianiem płci, to jaki w ogóle jest sens takiego dokumentu bez opracowania procedury kwalifikowania, czasowego oczywiście, jakiegos idywiduum do określonej płci. Kiedyś uczono o pierwszo-, drugo- i trzeciorzędnych cechach płciowych i ich przystosowanie do możliwościu rozrodu i to załatwiało sprawę. Dzisiaj okazuje się, że to nie takie oczywiste. Jeszcze bronią sie przed tym przedszkolaki ale i nad tym się popracuje. Oczywiście wszystko w imię wolności i miłości do człowieka.
L
leszek
19 maja 2014, 19:56
Chłopie. Tekst tej konwencji jest pod adresem [url]http://amnesty.org.pl/uploads/media/konwencja_przemoc_wobec_kobiet.pdf[/url] i zamiast zmyślać i fantazjować najprościej przeczytać.  W ogóle zalecam mniej pisać i powtarzać po innych, a więcej czytać a przede wszystkim samodzielnie zacząć myśleć.
L
leszek
19 maja 2014, 20:03
Lepiej zrobisz jak przeczytasz treść tej konwencji niż - wzorem redaktora Terlikowskiego - luki w lekturach uzupełniać fantazjowaniem. Skad ten wstręt przed czytaniem i myśleniem ?
G
grzesiek
19 maja 2014, 20:12
Poinstruuj mnie, gdzie fantazjowałem oraz która część mojego myślenia jest niesamodzielna, to może wprowadzę kroki naprawcze. Przy okazji, skoro już jesteśmy przy samodzielnym myśleniu, to fakt, że 23 kraje to podpisały (jak piszesz), nie dowodzi, że ten dokument jest krynicą mądrości. Pozdrawiam. A przy okazji życzę mniej oceniania innych.
L
leszek
19 maja 2014, 20:18
-------- Przykład Terlikowskiego, choć jaskrawy, był trafny. Chodzi bowiem nie o to, co zrobiła by żona Terlikowskiego. Chodzi o to, że w świetle tej ustawy krytyka takiego zachowania miałaby być zakazana. --------- Powtarzasz tutaj jakąś fantazję za redaktorem Terlikowskim, co nie jest wnioskiem wynikającym z treści tej konwencji. Więc ocenę, która wyżej zawarłem, uważam za w pełni uzasadnioną. I w ogóle zalecam - wyciągając jakies wnioski - powoływać się na treśc tej konwencji, a nie zajmowac się pingpongiem.
G
grzesiek
19 maja 2014, 21:08
W przytoczonej wypowiedzi użyłem trybu przypuszczającego, co miało oznaczać, że odnoszę się właśnie do wypowiedzi Terlikowskiego. Nie napisałem, że to wynika z treści konwencji. Więc ocena, którą zawarłeś może nie jest aż tak uzasadniona, jak twierdzisz. Nie zajmuję się też ping-pongiem, a przedstawiam moje rozumowanie. Nigdzie nie jest napisane, że argumenty spekulatywne są na tym forum niedopuszczalne. Jeżeli chcesz, by Twoje "zalecenia" w tym zakresie były zrealizowane, śmiało załóż własny portal. Też mam dla Ciebie zalecenie - ogranicz używanie słowa "zalecam". Będzie się Twoje komentarze czytało po prostu przyjemniej. Pozdrawiam.
M
monika
19 maja 2014, 21:51
Ja z kolei uważam, że przy zawieraniu umowy cywilno-prawnej nie powinno nikogo obchodzić z kim sypia druga strona (no chyba, że umowa dotyczy seksu, wtedy ewentualnie). Ja wiem trochę więcej o mechanizmach powstawania płci i co za nie odpowiada i wiem, że to nie jest wcale takie proste. Potwierdza się tylko moje zdanie, że dyskusje na ten temat uprawiaja osoby, które nie mają o nim pojęcia.
C
Czesiek
19 maja 2014, 21:58
a mnie Ciebie Leszku /Leszko :) poprostu żal...bo jak ciemna masa pędzi w przepaść to i Ty posłusznie tam skierujesz swoje ostatnie kroki..biedny Ty...i Twoje dzieci / jeśli je masz /...
WM
WDR, Mistrz Ciętej
19 maja 2014, 22:13
Wstrzemięźliwość to nie to samo co deklarowany aseksualizm lecz jeśli nawet to nie ona jest w centrum, ale zachowywanie się zgodnie ze swoim stanem.
G
grzesiek
19 maja 2014, 23:45
Ależ kto tu się wypowiadał o mechanizmach powstawania płci? Ja się nie wypowiadałem na ten temat, póki co. Nie do końca więc wiem, do czego pijesz. A co do umów cywilno-prawnych, to pozwól, że spytam, co wynika z tego, co piszesz? Załóżmy, że nie będę chciał wynająć mieszkania parze gejów. Ty się z moją postawą nie zgadasz - jak rozumiem, uważasz, że nie powinno mnie to obchodzić, czy to geje czy nie. I co, uważasz, że powinienem trafić w związku z tym przed sąd? Tak będzie sprawiedliwie? Oczywiście, możesz uważać, że przy zawieraniu umów orientacja kontrahenta nie powinna mieć znaczenia. Mimo to, że tak uważasz, może się zdarzyć, że dla kogoś to ma znaczenie. I co wtedy? Do sądu z nim? Rozważmy wskazany już przeze mnie przykład wynajmu mieszkania. Ciekaw jestem, co uważasz. Czy nie mam prawa decydować jak mi się tylko podoba, komu chcę moje mieszkanie wynająć, a komu nie? W końcu jest ono moje, czyż nie?
M
monika
20 maja 2014, 23:18
O jeju, wyobrażasz sobie ile byłoby procesów, gdyby za niewynajęcie mieszkania ludzie ciągali się po sądach? Castingi na lokatorów to norma, więc przykład słaby. Za to gdybyś odmówił komuś sprzedania samochodu tylko dlatego, że jest gejem/lesbijką/niepełnosprawnym/whatever (nie mając przy tym innego nabywcy, który da więcej albo o którym wiesz, że będzie lepiej o niego dbał), to byłaby to po prostu głupota. I nie uważam, że komuś chciałoby się za takie coś wytaczać procesy, bo to zupełnie nie warte zachodu. Tak samo przy zawieraniu umów o pracę, powinny decydować kompetencje, a nie to czy wolę spać z Karolem czy z Karoliną (albo obojgiem naraz), bo to jest moja najbardziej prywatna sprawa i walcie się wszyscy (to tylko takie stwierdzenie, nie kierowane do Ciebie). To może ja też o coś zapytam - wyobraż sobie, że masz jakiegoś paskudnego guza mózgu i akurat najlepszy neurochirurg, jedyny który przy wycięciu guza nie uszkodzi Ci np. płatu wzrokowego, jest lesbijką. Dasz jej się wyleczyć, czy zaryzykujesz ślepotę, bo jesteś uprzedzony?
G
grzesiek
21 maja 2014, 01:04
Oczywiście, że dam się wyleczyć i jeszcze ładnie podziękuję. Nie wiem, czy się zrozumieliśmy Nie chodziło mi o to, żeby Cię przekonać do odmawiania umów z gejami. Chodziło mi o to, że jeżeli żyjemy w wolnym kraju, to powinienem mieć możliwość takiej odmowy, nawet, jeżeli ktoś będzie to uważał za głupie, wsteczne i niepostępowe. Choćby w przypadku wynajmu mieszkania uważam to za w pełni uzasadnione prawo właściciela. Piszesz, że to słaby przykład, bo przecież castingi na lokatorów są normą. Póki co są. Ale jednak, w Anglii chrześcijańskie małżeństwo zostało ukarane za niewynajęcie pokoju hotelowego z małżeńskim łożem parze gejów (podałem linka kilka postów wyżej). Więc po prostu obawiam się, aby takiego prawa nie wprowadzono również u nas. Podsumowując, jeżeli chcesz uważać, że jestem głupi, bo nie wynajmę komuś mieszkania, to proszę bardzo. Ale gdybyś uważała, że w związku z tym powinien być na mnie paragraf, to uważałbym to za chęć ograniczania mojej wolności. Na szczęście, o ile zrozumiałem, z tym się zgadzamy, że ciąganie po sądach z takiego powodu byłoby przesadą, w tym miejscu więc możemy podać sobie ręce. Przy okazji, nie jestem uprzedzony, ale stawianie pewnych granic obyczajowych uważam za uzasadnione. Nie miałbym problemu, żeby sprzedać gejowi samochód albo żeby operował mnie gej. Ale z tym mieszkaniem, to przyznaję wprost, że nie wynająłbym parze gejów. I możesz nie wierzyć, ale nie wynika to z niechęci, ale z przekonania, że postąpiłbym niewłaściwie.
M
monika
22 maja 2014, 21:25
Nie uważam, że jesteś głupi i fajnie, że chociaż w czymś się zgadzamy. Ta para, októrej pisałaś wcześniej rzeczywiście nie epowinna zostać ukarana, skoro nie zgadzała się wynajmować takich pokoi również niemałżeństwom (nie wiem czy jest takie słowo, ale fajnie brzmi). Twoje mieszkanie, twój wybór lokatorów - ma na przykład kilku ludzi odmówiło wynajmu, tylko dlatego, że musiałabym zdjąć wszystkie dywany (alergia), bywa. Ja po prostu chciałabym, żeby nikogo obcego nie interesowało czy mam chłopaka czy dziewczynę, czy nikogo (powtarzam się, wiem). W ogóle homofobia (mówię ogólnie, nie o Tobie) jest dla mnie tym samym co rasizm i nie zgadzam się ani na jedno ani na drugie. Ale też nie chciałabym przeginać w drugą stronę, że np. za nazwanie kumpla 'ciotą' w żartach będę miała problemy, bo kogoś innego może to obrazić.