Ciche dni i torebki po herbacie

(fot. hamblin / flickr.com)
Hanna Karp / tak rodzinie

Prawdziwy mężczyzna sadzi drzewo, buduje dom, płodzi syna - to ludowa mądrość, ilu dziś pamięta o ludowych porzekadłach? Te słowa to jednak coś więcej. To zasada, która prowadzi przez życie wielu mężczyzn, a bywa, że i kobiety.

Bo która nie chciałaby, by jej wybranek sprostał tym zadaniom? Tęsknota za ich spełnieniem przyciąga ku sobie brzydkich i pięknych, dobrych i złych. Mężczyzna na początku stroszy wszystkie swoje pióra i wybiera tę, która najmocniej uwierzy w jego męskość. Zdobywanie kobiety to najbardziej heroiczny okres w jego życiu - im bardziej heroiczny, tym lepiej. Zmusza do maksymalnego wysiłku, który w wielu przypadkach już nigdy się nie powtórzy. Ona okres heroiczny przeżywa później - w czasie macierzyńskim, gdy może kaprysić i wołać: "Krokodyla daj mi, luby!".

I on, i ona już od początku mają różne zadania, oczekiwania, drogi, wyzwania. Heroiczny okres czeka parę, gdy żar i gorączka miłości przechodzą w stałą zdrową temperaturę. Huśtawka uniesień mija. Któregoś dnia mąż widzi, że żona piękna, ale nie ma pojęcia o polityce i jest pod tym względem po prostu głupia. Zaś żona, doceniająca wykształcenie i obycie męża, zauważa, że nie radzi on sobie z najprostszymi sprawami życia codziennego i oczekuje, że to ona będzie wszystko za niego robić. O nie! Zgroza i niedoczekanie. "Niech sobie wynajmie służącą!" - woła później rozpaczliwie w duchu. Te wady, a czasem jedynie kłopotliwe drobiazgi, których wczoraj jeszcze nikt nie przeczuwał, urastają z każdym dniem, zmieniając się w nieznośne dolegliwości, by ostatecznie nawet doprowadzać do pasji, kłótni i cichych dni. W tym ostatnim perfekcyjni potrafią być mężowie. Znam parę, w której mężczyzna milczał przez pół roku. Nie trzeba dodawać, że chyba tylko cud uratował to małżeństwo.

DEON.PL POLECA

Do pasji żony doprowadza odkrywanie bałaganiarstwa mężów. Zwłaszcza gdy okazuje się, że ukochany nie umie w kostkę złożyć nawet koca, rozrzuca po całym mieszkaniu bieliznę, wrzuca torebki po herbacie do napełnionego wodą zlewu, pije mleko z butelki. Podczas wycieczki nie przyzna się, że zabłądził, i przenigdy nikogo nie zapyta o drogę, a na pretensje odpowie lub zawoła: "Spokojnie! Po co te nerwy?". Oczywiście, żona w tej sytuacji, pytając kogokolwiek o drogę, naraża się na ciężką mężowską obrazę.

Dobrze, gdy oboje nie rozejdą się każde w swoją stronę - dosłownie i w przenośni. Na szczęście zwykle do tego nie dochodzi, któreś ustępuje. Najszybciej, gdy synek nagle zaczyna krzyczeć: "To kanapka przyrządzona przez tatę!" i ma widoczne objawy niestrawności. Przerażeni rodzice zapominają o swoich fochach i żalach i znów są najlepszą parą na świecie. Tak naprawdę - choć nie muszą o tym wiedzieć - są przecież swoimi mistrzami. Jak nikt mogą siebie zranić, ale też ćwiczyć w doskonałości i cnotach. A jak uczyli Grecy, cnota to także siła działająca albo skłonna do działania, to nabyta gotowość do czynienia dobra… A że on i ona dowiadują się o tym czasem po latach? Nic nie szkodzi. Zapewniam, że w tak zwanym międzyczasie przynajmniej nie jest nudno…

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ciche dni i torebki po herbacie
Komentarze (13)
A
ajaj
15 marca 2014, 23:47
Znów nic nie wnoszący artykuł. Trąci stereotypami choć ziarno prawdy zawiera. Tania dydaktyczna opowiastka.
DG
Do Greg
30 marca 2013, 23:17
Brednie pisane aby im przypomnieć, że są dla siebie najlepszą parą na świecie ? są przecież swoimi mistrzami
G
Greg
30 marca 2013, 22:18
i po co pisac te brednie takie lanie wody o tym ze wszystko sie wie a tak naprawde nikt nic nie wie, zycie uczy nas caly czas aby korzystac z dnia codziennego co do przyszlosci byc przygotowanym i nie zapominac o przeszlosci, to pewne....
A
Agnieszka
2 marca 2013, 23:06
Oj, czepiacie się, Szanowni Przedkomentujący. Ja akurat mam takiego męża, który nie wie, jak się robi przelew, gotować praktycznie nie umie, nie lubi pytać o drogę i zostawia brudne skarpetki w pokoju :). Mi się najbardziej podobała końcówka - ta o cnotach. Bo obojętnie, co powyżej, to jest bardzo prawdziwa - małżeństwo jest dobrą szkołą dogadywania się z drugim człowiekiem. O ile ktoś chce do tej szkoły chodzić, a nie krzyczy od razu, że głupia/nudna/program nie dla niego.
M
mi
2 marca 2013, 21:55
To mi się wydaje, że w mocno zacofanym otoczeniu się urodziłam, gdyż mężczyżni w moim otoczeniu potrafią, ale im się nie chce i żeby się wykazali najpierw żona musi się nagadać. Nawet taka, która zrzędą nigdy nie była musi stawać na rzęsach, by się nią nie stać. Co do poznawania się przed ślubem, niezależnie od tego jak długo się było w stanie narzeczeństwa, po ślubie i tak jest inaczej, jeśli nie od razu, to z pewnością gdy pojawia się pierwsze dziecko. Osobiście znam kobiety wykształcone, inteligentne, a o polityce nie wiedzące zupełnie nic. O piłce nożnej również. I jeszcze o kilku innych sprawach. W stereotypy niestety popada się bezwiednie, nawet, jak się z nimi ostro walczy. Takie jest moje doświadczenie.
MU
moje uwagi
2 marca 2013, 20:31
Autorka(nie wiem kim jest)   nie ma bladego pojęcia o współczesnym małżeństwie. Współczesna kobieta (nie niewiasta) jest osobą znającą się na polityce, wykształconą, posiadającą prawo jazdy i własny samochód, zadbaną i wie czego od życia chce. Współczesny mężczyzna potrafi nie tylko wymienić koło w samochodzie, czy pomalować ściany ale umie również ugotować pyszny obiad, posprzątać mieszkanie, zrobić pranie i na dodatek wie, że torebka po herbacie może zapchać zlew, który później będzie musiał sam udrożnić. Autorka, właśnie tak wygląda życie w normalnym, współczesnym małżeństwie. Na wzajemnym uzupełnianiu się a nie na wykręcaniu od obowiązków. Być może wyjątki się zdarzają. Auyorka ma chyba jakieś złe doświadczenie życiowe i chce "dokopać" zarówno kobietom jak i mężczyzną. Osobiście znam panów, którzy są właśnie tacy, jak wyżej opisałam. Faceci są wspaniali, przykładem jest mój mąż, więc proszę ich nie mieć za nieudaczników. ... sorry za błąd literowy, powinno być - mężczyznom
D
Dina
16 marca 2014, 22:03
Czyjaś wizja współczesności nie dotyczy innych . Typowa wypowiedź w stylu " ja " .
MU
moje uwagi
2 marca 2013, 20:28
Autorka(nie wiem kim jest)   nie ma bladego pojęcia o współczesnym małżeństwie. Współczesna kobieta (nie niewiasta) jest osobą znającą się na polityce, wykształconą, posiadającą prawo jazdy i własny samochód, zadbaną i wie czego od życia chce. Współczesny mężczyzna potrafi nie tylko wymienić koło w samochodzie, czy pomalować ściany ale umie również ugotować pyszny obiad, posprzątać mieszkanie, zrobić pranie i na dodatek wie, że torebka po herbacie może zapchać zlew, który później będzie musiał sam udrożnić. Autorka, właśnie tak wygląda życie w normalnym, współczesnym małżeństwie. Na wzajemnym uzupełnianiu się a nie na wykręcaniu od obowiązków. Być może wyjątki się zdarzają. Auyorka ma chyba jakieś złe doświadczenie życiowe i chce "dokopać" zarówno kobietom jak i mężczyzną. Osobiście znam panów, którzy są właśnie tacy, jak wyżej opisałam. Faceci są wspaniali, przykładem jest mój mąż, więc proszę ich nie mieć za nieudaczników.
JP
jedna pani
2 marca 2013, 18:45
Przeważnie nie komentuję, ale nie wytrzymam. Schemat za schematem. Ona ładna ale głupoia, porządnisia i czyścioszka z proszkiem do prania w głowie. On wykształcony, ale bałaganiarz , niepraktyczny, zadufany w sobie...ludzie! I dopiero słodkie dzieciątko godzi parę. Mam za sobą małżeństwo, dwoje dorosłych dzieci i nic nie było tak jak tu. Jak się chce pisać artykuły o małżeństwie, to trzeba trochę prawdziwych realnych małżeństw znać, a nie powielać powierzchowne klisze.
A
Alla
2 marca 2013, 15:32
No tak, faceci nic nie potrafią, nawet koca w kostkę złożyć... Co za tendencyjny artykuł. Owszem, zdażają się tacy, których ani mama ani tata nie nauczyli, bo później to niby ma za delikwenta żona robić, ale te czasy na szczęście już minęły, więc nie wiem po co te generalizacje... Zresztą, która mądra kobieta wiąże się z facetem, który nic nie potrafi, zamiast z Mężczyzną, przez wielkie "M"? (I vice versa). Na odkrycie, że ktoś jest bałaganiażem to po ślubie jest trochę późno. Widocznie narzeczeństwo trwało za krótko. 
S
Stefan
2 marca 2013, 11:11
Jako facet przyznaję rację komentarzom poniżej. Kobiety wybierają sobie kogo chcą, a my mamy niewiele do zrobienia, nawet jeśli jakimś samcom alfa, czy jak się tam nazywają wydaje się że jest inaczej. Na szczęście i oni są potrzebni w ekosystemie, bo zbierają wokół siebie te kobiety, które nie bardzo wiedzą kim są i czego chcą.
lucy
1 marca 2013, 16:04
Mężczyźni wcale nie są tacy beznadziejni, też nie wiem skąd ten mit. Niewielu jest takich którzy nie potrafią sprostać prozaicznym wymaganiom codzienności.Wiekszość dzieli się domowymi obowiązkami ze swoimi żonami, przynajmniej ja takich znam.Też mi się wydaję, że to kobiety wybierają mężczyzn a nie odwrotnie.
K
Konrad
1 marca 2013, 14:19
Przepraszam, ale co Szanowna Autorka za bajki rozpowszechnia, jakoby mężczyzna "wybierał" kobietę. Jak świat światem to kobiety decydują i wybierają, mężczyni najwyżej mogą stroszyć piórka i mieć nadzieję. Poza tym kolejny wpis o tym jacy to ci faceci beznadziejni i nieudaczni, istny cud że sznurówki zawiązać sami potrafią:-p. Ziew...