Cząstkę rodzinnego domu zabieramy ze sobą

W domu rodzinnym odnajdujemy wzorce niemal wszystkich relacji - międzypokoleniowych, bratersko-siostrzanych, sąsiedzkich, przyjacielskich - a także stosunek do państwa, prawa, Kościoła i Pana Boga. (fot. Christopher Wenger / flickr.com)
Małgorzata Kramarz / slo

Wchodząc w dorosłe życie, opuszczamy stare gniazdo, aby budować własne, nowe. Jednak cząstkę rodzinnego domu zabieramy ze sobą wszędzie tam, gdzie skierujemy swoje dorosłe kroki. Czy będzie ona wartościowym posagiem czy toksycznym balastem - w dużej mierze zależy od nas.

Mały człowiek, zanurzony w atmosferze rodzinnego domu, rejestruje - niczym czuły sejsmograf - wszelkie obrazy, dźwięki, zapachy, a także związane z nimi emocje. Stąd nawet po wielu latach odgłos trzaskania drzwiami czy podniesiony głos będzie w nim uruchamiał podobny lęk, jaki odczuwał on podczas kłótni rodziców, zaś smakowity zapach drożdżowego ciasta przywoła tkliwe wzruszenie i obraz mamy lub babci w fartuszku w sobotni wieczór.

Zabawne jest to, że nawet niemiła woń wilgotnej piwnicy może się kojarzyć niezwykle pozytywnie, bo przywołuje aromat przetworów, a wraz z nim ciepłą obecność babci.

DEON.PL POLECA

Szkoła kobiecości i męskości

Oprócz wrażeń zmysłowych wynosimy z rodzinnego domu wzorce dotyczące funkcjonowania ogniska domowego. Każdego dnia uczymy się w rodzinnym gnieździe, co to znaczy być mężczyzną i kobietą, jakie relacje łączą obie płcie, kto pełni jaką rolę w małżeństwie i rodzinie. Dość wcześnie doświadczamy władzy w rodzinie i jej schemat zabieramy ze sobą do dorosłego życia. Jakże często dziewczynki, które wyrosły w domu rządzonym przez mamę, jako kobiety zaciekle walczą o dominację w relacjach z mężczyznami, zaś chłopcy wychowani przez władcze matki w dorosłym życiu okazują zupełną uległość i lęk wobec kobiet, tłumiąc gniew.

Od rodziców przejmujemy wzorzec macierzyństwa i ojcostwa. Nie znaczy to, że bezwiednie powtórzymy ich rodzicielski styl, a więc również błędy i porażki, jednak pewne tendencje możemy w sobie zidentyfikować. Znane są takie drzewa genealogiczne rodzin, gdzie z pokolenia na pokolenie powiela się toksyczny schemat wychowywania dzieci (odrzucanie, "zimny wychów", zaniedbywanie, przemoc). Są też takie, w których dzieci są witane z radością i traktowane z szacunkiem.

W domu rodzinnym odnajdujemy wzorce niemal wszystkich relacji - międzypokoleniowych, bratersko-siostrzanych, sąsiedzkich, przyjacielskich - a także stosunek do państwa, prawa, Kościoła i Pana Boga. Interesujący jest etos nauki i pracy, jaki panuje w rodzinie. Podejście człowieka do obowiązków w dorosłym życiu często nosi znamiona stylu życia i pracy rodziców.

Szkoła życia w społeczeństwie

Dorośli własnym przykładem demonstrują sposoby radzenia sobie z problemami, zarządzania budżetem, organizacji życia domowego.

Jeśli dzieci wynoszą z domu obrazy sytuacji, w których typowymi postawami były bierność i bezradność wobec trudności, to nie będzie im łatwo stawiać czoła wyzwaniom. Podobnie skutkują niegospodarność oraz chaos w funkcjonowaniu domu. Wielu dorosłych z takim doświadczeniem z okresu dzieciństwa nie znajdzie w sobie motywacji ani kompetencji do zadbania o własną rodzinę, dojrzałego planowania wydatków, porządkowania otoczenia, jednym słowem - dobrego zarządzania swoim życiem. Bywa też tak, że rygoryzm i wojskowa dyscyplina wprowadzane w niektórych domach sprzyjają kształtowaniu się postaw sztywnych, bezwzględnych (regulamin przed człowiekiem) lub przeciwnie (na znak protestu) prowadzą do kontestacji wszelkich zasad.

Niezwykle ważną kompetencją - w dużej mierze nabywaną w domu rodzinnym - jest umiejętność negocjacji, prowadzenia otwartej dyskusji, radzenia sobie z konfliktami. Jeśli w dzieciństwie przekonamy się, że przy rozwiązywaniu sporów obowiązuje prawo pięści, a o konfliktach nie mówi się wprost - wniesiemy taką postawę do dorosłego życia. Jeśli jednak doświadczymy budowania porozumienia na drodze kompromisu, szczerego nazywania problemów i wzajemnego poszanowania podczas sporów - będziemy wyposażeni w środki niezbędne do zdrowego życia wśród innych.

Dom dzieciństwa proponuje nam określoną hierarchię wartości i związane z nią priorytety. Dziecko uczy się tego, co w życiu ważne, czemu warto podporządkować swój rozwój, otrzymuje pewne punkty odniesienia. Niejasna hierarchia wartości rodziców wywołuje w dziecku zamęt, niepokój. Kiedy priorytetem są zysk i przyjemność, człowiek staje się bezdusznym egoistą. Jeśli jednak dom wyposażył dziecko w silny, zdrowy "kręgosłup wartości" - będzie on podporą i ochroną przed pochopnymi decyzjami, toksycznymi relacjami i innymi problemami w dorosłym życiu.

Szkoła świętowania

W dzieciństwie uczymy się zarządzać czasem, w tym również wolnym. Są takie domy, w których wypoczynek jest karany jako lenistwo, a każdy domownik zostaje sprowadzony do roli galernika. Bywają też takie, w których króluje beztroska bezczynność, nierzadko połączona z alkoholizmem. Jedna i druga opcja nie wyposaża młodego człowieka w optymalny model gospodarowania czasem swojego życia. Dziecko musi doświadczyć roztropnego podejścia do obowiązków i wypoczynku, dzięki czemu będzie umiało w zrównoważony sposób zająć się czasem swojego życia. Jakie okazje są odpowiednie do świętowania? W jaki sposób można uczcić czyjś sukces, urodziny, rocznicę, a jak celebrujemy uroczystości i święta kościelne?

Styl świętowania zabieramy ze sobą w przyszłość i powielamy (niestety, często nie są to chlubne wzorce). W domu rodzinnym każdy z nas odkrywał swoją tożsamość - kim jest, jaki jest, czy jest coś wart. Ten obraz samego siebie będzie nam dodawał skrzydeł lub stanie się przeszkodą w godnym przeżywaniu życia. Ciepły i bezpieczny dom pozwala zbudować zrównoważone poczucie własnej wartości, postawę ufności, roztropności, otwartości na rozwój. Atmosfera zagrożenia, napięcia, przemocy, niepewności wyposaża człowieka w podwyższony poziom lęku, przekonanie o swojej bezwartościowości. Skutkuje to tendencją do wchodzenia w toksyczne związki, zaniedbywania i przemocy wobec siebie oraz innych, paraliżującej nieśmiałości prowadzącej do marnowania talentów.

Dom udziela nam instrukcji na temat: "Jak i po co żyć?". Warto skorzystać z niej świadomie, zachowując dobre schematy oraz pokonując szkodliwe. Na szczęście człowiek ma możliwość uczenia się, kreowania siebie i dokonywania korzystnych wyborów.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Cząstkę rodzinnego domu zabieramy ze sobą
Komentarze (6)
MH
moja hist.
21 października 2013, 11:05
mieszkalam w domu gdzie rzadzila mama , ojciec  znal swoje miejsce ale byl glupszy dodatakowo matka odkryla ctz wyjazd do sanatorium , internet i  podroze i ojciec jest zdradzany , matka mimo ze bardzo dobra organizatorka, pracujaca na 2 etaty to w  domu panowal chaos miala manie sprzatania a obok nie przeszkadzaly jej buty stosy dupereli , kupowala wszystkiego za  duzo a potem ja to zuzywalalm  majac dobry gust wygladala jak bogata ruska ,nie potrafilam tego zrozumiec mimoze nie jest to zla kobieta bo pomogla wielu lduziomw  sparwach urzedowych, pomaga charytatywnie to jako matka nie sprawdzila sie zupelnie  dla moich znjaomych  wyluzowana , towarzyska  i inteligentna osoba z ,ktora mozna zapalic i pogadac dla mnie nikt ! inna sprawa ze niczego mnie nie nauczyla nie moglam patrzec jak gotuje , nie przytulala mnie ,byla dumna poki mialam dobra prace w domu bylo ok z pieniedzmi , mialam wakacje co rok ale we wszystkim bylam tlumiona , nie umiala radzic normlane ubranie  kupilam jak mialam 18 lat kosmetyki tez , na impreze tez moglam wyjsc w wieku 18 lat ate rygor sparwil z ebylam totalnie dretwa  do 18 roku bylismy bici , krytykowani co z tego z emialam dobre oceny skoro wybrala mi szkole srednia ( chcialam isc do technikum) i poszlam w wyniku tego an studia humanistyczne po,ktorych teraz jestem bezorbotna , studiow mi nie wybrala ale tez chcilam isc na lepsze to pwoiedziala z enie bedzie do dokladac mojemu bratu za to dokladala sie , czulabym sie lepiej gdybym byla  w domu dizecka  niz wtym w  domu majac  30 lata jestem bezrobotna od 7miesiecy nie zarabiam aa zostaly tylko oszczednosci ,wiec zastanawiam sie nad emigracja wiem ze kontakty albo sie urwa albo beda przyciete do min. moral szanujcie swoje dzieci albo lepiej nie miejcie ich w ogole 
K
Kamil
12 kwietnia 2013, 20:07
Ciężka to praca, nie od razu przynosi efekty. Łatwiej, gdy jest obok ktoś kto nie rozczulając się da dobry przykład, tym samym pomoże, wsprze, nieraz zawstydzi i da do myślenia, albo zwyczajnie rzeczowo, ale dobitnie powie wprost- nie rób tego! Mam to szczęście, że mogę oglądać szczęśliwe rodziny i przyjaciół z takich domów, jakiego ja nie miałem. Można inaczej, naprawdę. Dopiero się uczę, ale małymi krokami idąc chcę żyć lepiej,z całym szacunkiem dla mojego rodzinnego domu, nie zamierzam powielać "nierodzinnych" zachowań.
A
Ala
7 kwietnia 2013, 20:04
"Jakże często dziewczynki, które wyrosły w domu rządzonym przez mamę, jako kobiety zaciekle walczą o dominację w relacjach z mężczyznami, zaś chłopcy wychowani przez władcze matki w dorosłym życiu okazują zupełną uległość i lęk wobec kobiet, tłumiąc gniew." Nie tylko dominujące matki odciskają złe piętno na dzieciach.Ojcowie również. Jakże często dziewczynki, które wyrosły w domu rządzonym przez tatę, jako kobiety boją się zaufać mężczyznom, zaś chłopcy wychowani przez władczych ojców w dorosłym życiu wchodzą w ich autokratyczne role.
P
Paweł
7 kwietnia 2013, 17:22
Ja mieszkam w chorym domu z mamą i babcią. Panuje w nim "beztroska bezczynność" i alkoholizm ze strony mamy. Mama nie ma szacunku do swojej mamy a ja już prawie nie mam szacunku do swojej. W ogóle dużo by opowiadać. Co wyniosę z tego domu? Według artykułu nic dobrego. Wchodząc tutaj myślałem, że coś da mi jakąkolwiek nadzieję na to, że nie jestem skazany na upadek w dorosłym życiu (teraz mam 19 lat i za miesiąc zdaję maturę)...
PS
pod skrzydłami Anioła
30 września 2011, 17:36
Modlitwa do Anioła Stróża Rodziny Aniele Boży, Stróżu mój, do żony mojej steruj na swej łódce z niebieskiego papieru i powiedz jej, że kocham ją, Aniele Stróżu mój. Muśnięciem piór w kolędę zmień troski jej wszystkie ziemskie, a rozsyp przed nią twoje srebro betlejemskie, miękkie jak zieleń serce jej raduj spokojnym snem. Aniele Boży, uczyń mnie chociażby niskim progiem, ale szkarłatnym pod jej stopy drogie, i w próg tchnij śpiew na chwałę stóp, Aniele Stróżu mój. Konstanty Ildefons Gałczyński 1935
H
happiness
29 września 2011, 21:13
Nie do końca zgadzam się z tym artykułem. Ja go odbieram tak, że "dobre" wspomnienia z domu będą procentować w przyszlości, "złe" wgonią nas w toksyczne związki. Ja na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że mimo iż jestem DDA a mąż też nie mial łatwego dzieciństwa to razem z staramy się tworzyć bardzo ciepły dom oparty na Bogu ( w pierwszej kolejności ) szacunku, rozmowie. To działa i Chwała Panu :)))))