Dlaczego mężczyźni mają problem z uczuciami?
My, mężczyźni, prawie nie znamy świata uczuć. Nieobce są nam rzecz jasna niektóre z nich, ale nie wszystkie. Często nie wiemy, jak nazwać to, co czujemy. Żadne z pytań zadawanych przez kobiety nie przytłacza nas tak, jak trzy słowa: "Co ci jest?".
Jak zauważa Sergio Sinay: "Nie istnieje jedna (kobieca) forma okazywania uczuć i mężczyźni powinni pozwolić sobie na wyrażanie smutku, słabości czy zdenerwowania na swój własny sposób. Cierpią oni na brak uczuciowej ekspresyjności, co zatruwa im duszę. To nie emocje mają płeć, lecz sposób ich okazywania".
Dlaczego tak trudno jest nam odnaleźć się w świecie uczuć? Narzucono nam poglądy na temat bycia mężczyzną i bardzo szybko nauczyliśmy się, że dozwolone są tylko niektóre uczucia, uznane za męskie, takie jak: agresja, chęć rywalizacji, odwaga, poczucie humoru, a także chęć posiadania kontroli. W okresie dorastania do tych uczuć dołączają także doznania seksualne, powszechnie znane jako "rajcowanie". Można by to porównać do sytuacji, w której mężczyźni są zdolni złapać tylko pięć stacji w radiu, które odbiera ich dużej więcej.
Poczucie słabości, niepewność, lęk, wrażliwość, podatność na zranienie, czułość, współczucie i zmysłowość dozwolone są społecznie tylko kobietom. Jeśli młody chłopiec okaże któreś z wymienionych uczuć, zaraz wyzywa się go od "pedała", "baby", "zniewieściałego". Poza tym, czyż nasze matki nie były o nas spokojniejsze wiedząc, że nie jesteśmy "słabi" lub "bezbronni"? Żyjemy w kulturze męskiego szowinizmu, która za cnotę uważa wytrzymałość, siłę, ślepą odwagę.
Dlatego też nikogo nie powinno dziwić, że bliskie relacje i intymność sprawiają mężczyznom trudność. Jakie bowiem relacje międzyludzkie można zbudować na rywalizacji, odwadze, poczuciu humoru i seksie? Zapewne tylko relacje współzawodnictwa, siły i kontroli. Jak można oczekiwać intymności od kogoś, kto nie czuje ani nie okazuje współczucia, czułości, delikatności, zaufania, oddania i innych uczuć zabronionych mężczyznom? Takie wychowanie wcale nie pomaga mężczyznom w nawiązaniu głębokich i intymnych relacji. Przez tę uczuciową ubogość cierpią nie tylko oni sami, ale i ich partnerki.
Kobiety ciągle narzekają na to, że mężczyźni nigdy nie okazują uczuć, nie są czuli, delikatni, wylewni. Nie są świadome, że nie wynika to z męskiego uporu, ale jest skutkiem braku przyzwolenia na wyrażanie tych wszystkich uczuć, które kobiety mogą okazywać bez problemu.
Mężczyzna nie może zadawać sobie pytania: "Co czuję?", lecz: "Co powinienem czuć?". Zmiana wcale nie przyjdzie mu łatwo. Zawsze przecież mogą stanąć mu na drodze rodzina, przyjaciele, wrogie osoby lub inni ludzie postępujący wyłącznie w zgodzie z modelem, którzy spróbują go odwieść od powziętych postanowień.
Mężczyźni często nie wiedzą, jak nazwać to, co czują. Żadne z pytań zadawanych przez kobiety nie przytłacza ich tak, jak trzy słowa: "Co ci jest?".
Jeśli mężczyzna odpowiada, że nie wie, to mówi prawdę, nawet jeśli nie podoba się to przesłuchującej go kobiecie. Po rozwinięciu odpowiedzi brzmiałaby ona tak: Nie wiem, jak nazwać to uczucie, które przenika mnie do głębi i jest źródłem bólu, niepewności, niepokoju, strachu lub też daje mi nadzieję, cieszy mnie i napełnia spokojem. Nie potrafię tego wyjaśnić, gdyż nie nauczono mnie słów, za pomocą których mógłbym je opisać. A i samo uczucie jest mi obce. Jeśli będziesz w stanie uwierzyć mi, nie domagając się wyjaśnień, może nauczę się mówić o tym, co czuję. Jeśli nie, nie widzę wyjścia z sytuacji.
Nasza męska forma ekspresji zawsze dąży do precyzji i efektywności. Aby podołać zadaniu zarabiania na chleb i zapewnić rodzinie ochronę, uczymy się dystansu do naszego wnętrza: wrażeń, uczuć, abstrakcyjnego myślenia. Wszystko to tylko nas rozprasza, osłabia, uwrażliwia.
Niesłychanie istotne jest, byśmy pozwolili sobie na przeżywanie uczuć i wyrażali je na nasz własny sposób, nie kopiując ekspresyjności kobiet, okazując czułość i słabość inaczej niż one. Kiedy jakiś mężczyzna zaczyna wyrażać uczucia w zupełnie nowy sposób, ułatwia innym mężczyznom podobne otwarcie się na emocje.
Kobiety skarżą się również, że seksualne zachowania mężczyzn są mechaniczne (jakby byli automatami). Problem tkwi w tym, że mężczyźni ukrywają swoje uczucia pod maską ciszy, agresywnej seksualności i zimnej pewności siebie.
Innym problemem naszego wychowania, prowadzącego do "emocjonalnej kastracji", jest uznawanie każdego pozytywnego uczucia w stosunku do drugiej osoby za uczucie seksualne.
Wszyscy ludzie (kobiety i mężczyźni) potrzebują wsparcia, szacunku, sympatii, fizycznej czułości, a także świadomości bycia kochanymi. Czasem te potrzeby można zaspokoić za pomocą seksu, ale często trzeba to zrobić w inny sposób.
Mężczyzn nie nauczono, jak rozróżniać poszczególne potrzeby. Kiedy druga osoba prosi ich o pomoc w zaspokojeniu jednej z jej własnych potrzeb, na przykład bycia kochaną, dochodzą oni do wniosku, że pewnie chodzi jej o seks. Wyobraźmy sobie małżeństwo oglądające telewizję. Ona potrzebuje bliskości swojego męża i świadomości jego opieki. Przytula się do niego i to jej wystarcza. On jednak, nie znając owego uczucia, zaczyna dokonywać interpretacji zachowania swojej partnerki. Analizuje swoją krótką listę uczuć i odrzuca po kolei każde z nich: gniew, nie; współzawodnictwo, nie. Wtedy dochodzi do pozycji "podniecenie" i zaczyna partnerkę dotykać. Ona jest zaskoczona, bo wcale nie chodziło jej o seks, i daje mu o tym znać. Teraz to on jest zaskoczony reakcją partnerki, czuje się odrzucony i zraniony. Zaczynają być na siebie źli i siadają daleko od siebie. Z opisanej sytuacji możemy wywnioskować, że przytulenie, któremu towarzyszą słowa "kocham cię", często wyraża więcej niż stosunek płciowy. Daje nam ono również większe zadowolenie, gdyż lepiej zaspokaja potrzebę danej chwili. Za pomocą seksu próbuje się zaspokoić potrzeby, które nie mają nic wspólnego z aktem płciowym.
Przez to nieokazywanie uczuć mężczyzna traci okazję, by kobieta poznała go naprawdę. Przekonanie o tym, że w życiu są rzeczy, których nigdy nie powinno się ujawniać, doprowadza go do stanu ciągłego czuwania.
Uważa się, że mężczyzna powinien być niezależny i samowystarczalny, że nie wypada mu odczuwać emocjonalnych potrzeb, ponieważ uczucia te traktowane są jako oznaki słabości. Dlatego też mężczyźni nie są gotowi do otwartego dzielenia się nimi. Ceną za to jest samotność, brak wsparcia, zrozumienia, kontaktu fizycznego, czyli jednym słowem brak miłości, której tak im potrzeba. Bycie prawdziwym mężczyzną i znoszenie wszystkiego samemu nie pozwala na powiedzenie "potrzebuję cię".
Mężczyznom nie powinno się jednak narzucać kobiecego sposobu odczuwania, podobnie jak kobietom męskiego sposobu zachowania. Szturmując męski świat, kobiety zachowały się jak mężczyźni, ale wniosłyby dużo więcej, gdyby zrobiły to na swój własny sposób. Również mężczyźni nie powinni być zmuszani do okazywania czułości w typowo kobiecy sposób. Co więc ma począć mężczyzna w obliczu tego zubożającego go wychowania? Powinien nauczyć się odczuwać na nowo i przestać być emocjonalnym biedakiem, jakim pozostawał do tej pory.
Otworzyć się i przekonać, że powrót do uczuć to jak odzyskanie nogi po niepotrzebnej amputacji, kiedy uznano ją za przeszkodę do dalszego życia. Do chodzenia potrzeba obydwu nóg.
Przemyśleć sobie to wszystko i oduczyć się modelu, który zabrania mu być sobą.
W świecie uczuć i potrzeb emocjonalnych (szacunku, wsparcia, kontaktu fizycznego, bycia wysłuchanym itp.) najważniejsze są dwa momenty:
- Akceptacja uczuć i potrzeb, czyli pozwolenie sobie na odczuwanie niepodporządkowane racjonalności czy modelowi. Nazywanie i ochrzczenie emocji. Akceptowanie prawdziwej roli uczuć, jaką jest pomaganie nam w życiu. Każde uczucie jest płynącym z naszego wnętrza objawieniem tego, kim jesteśmy i co się w nas kryje. Zapytanie siebie, "co o mnie mówią moje uczucia", pozwala na prawdziwe poznanie tego, kim się jest.
- Wyrażanie uczuć. Kiedy tylko poznamy nasze uczucia, będziemy mogli okazać je naszym bliskim. Nauczenie się prosić o pomoc osobę, która nas kocha i akceptuje, pomaga w stopniowym okazywaniu wszystkich uczuć bez strachu przed potępieniem.
Mężczyźni mają tę samą zdolność odczuwania co kobiety, są więc w stanie wzbogacić swoją własną egzystencję.
Odblokowanie naszych uczuć przyniesie nam również inne korzyści: wyzbędziemy się obawy przed kontaktem z innymi mężczyznami. Potrzebujemy bowiem nie tylko kobiecej czułości, ale i męskiego wsparcia. Kiedy jako przyjaciele z dzieciństwa i młodości zawiązywaliśmy Klub Tubbiego, dawało to nam poczucie bezpieczeństwa. W późniejszym okresie życia, już po ślubie, świadomość, że możemy liczyć na prawdziwego przyjaciela, mężczyznę, który nas docenia i szanuje, dodaje otuchy.
Zapamiętaj!
- My, mężczyźni, cierpimy na nieumiejętność wyrażania uczuć, która zatruwa nam duszę. Powinniśmy pozwolić sobie na okazywanie wszystkich emocji.
- Z powodu błędnych poglądów na temat męskości/ mężczyzna tłumi w sobie dużą część swoich uczuć i skazuje samego siebie na życie w uczuciowej nędzy. Jego umysł jest przerośnięty, podczas gdy serce niedorozwinięte.
Do dzieła!
- Podejmij decyzję o ponownym nauczeniu się odczuwania. Przestań być emocjonalnym biedakiem, jakim byłeś do tej pory.
- Pozwól sobie na odczuwanie wszystkich uczuć i podejmij walkę o emocjonalną wolność.
- Dziel się nie tylko "informacjami" o swoim życiu, ale i uczuciami.
- W jaki sposób chciałbyś wyrażać złość, frustrację, czułość?
- Mów o sobie: "Czuję się zmęczony".
- Unikaj mówienia o sobie w sposób bezosobowy: "Człowiek czuje się zmęczony".
Więcej w książce: SPOSÓB NA MĘŻCZYZNĘ - Luis Valdez Castellanos SJ
Skomentuj artykuł