Feminizm i mężczyźni

Z perspektywy chrześcijaństwa feministki to nie te kobiety, które są świadome swej godności i które potrafią bronić swej wyjątkowości oraz swego kobiecego geniuszu, ale przeciwnie - to te kobiety, które rezygnują ze swej kobiecości oraz niepowtarzalności i starają się upodobnić do mężczyzn. (fot. Luca Rossato / flickr.com)
ks. Marek Dziewiecki / slo

Feministki proponują walkę kobiet z mężczyznami, aktywiści gejowscy proponują izolację mężczyzn i kobiet, a Bóg proponuje wzajemną miłość. Na początek warto sprecyzować znaczenie pojęcia "feminizm".

Otóż, nie jest feministką ta kobieta, która jest świadoma własnej godności, która o tym głośno mówi, która stanowczo sprzeciwia się poniżaniu kobiet (także przez prostytucję czy pornografię) oraz wszelkim formom dyskryminowania kobiet w stosunku do mężczyzn. Przeciwnie, ktoś taki w precyzyjny sposób odczytuje zamysł Boga, który stworzył kobietę w szczególnie uprzywilejowanej pozycji: jako tę, która stanowi pomoc dla mężczyzny. Ten biblijny fakt ma podwójne znaczenie, gdyż świadczy o tym, że mężczyzna potrzebuje pomocy w swoim rozwoju i że kobieta jest na tyle niezwykła - i w niektórych aspektach dojrzalsza od mężczyzny - że takiej pomocy może mi udzielić. Równie wyraźnie niezwykłość kobiety podkreśla Jezus nie tylko wtedy, gdy stanowczo broni kobiet przed mężczyznami - krzywdzicielami, ale gdy stwierdza, że kobieta jest godna tego, by mężczyzna z miłości do niej i z zachwytu dla niej opuścił własnych rodziców i by w małżeństwie kochał ją do śmierci, nieodwołalnie i wiernie.

DEON.PL POLECA

Z perspektywy chrześcijaństwa feministki to nie te kobiety, które są świadome swej godności i które potrafią bronić swej wyjątkowości oraz swego kobiecego geniuszu, ale przeciwnie - to te kobiety, które rezygnują ze swej kobiecości oraz niepowtarzalności i starają się upodobnić do mężczyzn. Takie kobiety nie wierzą w to, że jakiś mężczyzna może pokochać je wiernie i na zawsze. W konsekwencji są przekonane, że pozostaje im już tylko walka z mężczyznami i zadowalanie się jakąś formą zadowolenia, które nie wiąże się z miłością, lecz z karierą zawodową, społeczną, finansową czy polityczną. To właśnie dlatego - w (nieświadomym?) poczuciu niższości i kompleksów - feministki publicznie i w sposób agresywny atakują te kobiety, które są dumne ze swojej kobiecości - a nie z naśladowania mężczyzn - i które z entuzjazmem opowiadają o tym, że dla nich największą karierą jest kariera miłości w małżeństwie i rodzinie.

Ich największą radością jest radość z miłości, którą okazują mężowi i dzieciom, a także z tej miłości, jaką okazuje im mąż oraz dzieci.

Feministki są tak "reprezentacyjne" dla kobiet jak homoseksualiści są "reprezentatywni" dla mężczyzn. Mają one jednak za sobą potężne wsparcie polityków lewicy oraz dominujących obecnie mediów.

Poparcie to wynika z faktu, że lewica i laickie media wspierają wszystkich, którzy osłabiają małżeństwo i rodzinę i którzy kierują się w życiu popędem, orientacją seksualną, karierą zawodową i czymkolwiek innym, byle nie miłością, realizmem i Dekalogiem. Właśnie dlatego feministki - mimo że nieliczne - wyciskają mocne, negatywne piętno na współczesnej kulturze i obyczajach, a zwłaszcza na relacji kobieta - mężczyzna. Przejawem tego piętna jest lęk sporej grupy mężczyzn przed kobietami oraz dążenie do rywalizacji i walki zamiast do wzajemnego pomagania sobie w rozwoju i w dorastaniu do miłości. Przy mało kobiecych kobietach, mężczyźni stają się mało męscy. Nie zachwycają się takimi kobietami. Nie są skłonni wiązać się z nimi na całe życie i pokochać je na zawsze.

Skutkiem takiej wizji kobiecości, jaką promują feministki, są jawne i ukryte formy pogardy mężczyzn wobec kobiet. Przykładem są aktywiści gejowscy, którzy swoim stylem życia głośno mówią o tym, że godnymi ich partnerami są jedynie mężczyźni. Podobnie przejawem zamaskowanej formy traktowania kobiet jako istot niższego rzędu jest postawa "postępowych" polityków, którzy patrzą na kobiety z wyniosłością i łaskawie wyznaczają im połowę miejsc na swoich listach wyborczych czy dążą do ustawowego wprowadzenia parytetów. W konsekwencji publicznie deklarują, że bez takiej pomocy kobiety skazane są na porażkę w konfrontacji z mężczyznami.

Feminizm wpływa szczególnie negatywnie na myślenie mężczyzn na temat małżeństwa i rodziny. Mężczyzna, który ulega wpływom feminizmu, traktuje małżeństwo jako ograniczanie kobiet w ich "prawdziwej" karierze. W konsekwencji czymś niepożądanym i kłopotliwym staje się dla niego małżeństwo, a tym bardziej rodzicielstwo.

Małżeństwo i rodzicielstwo jawi się jako coś niepożądanego także z tego względu, że wzajemna i nieodwołalna miłość między małżonkami uznawana jest przez feministki jako coś nierealnego. Nic więc dziwnego, że w społeczeństwach zdominowanych ideologią feminizmu mamy coraz więcej mężczyzn ulegających ideologii "szczęśliwego" singla lub ideologii "szczęśliwego" geja, którego "miłością" życia staje się drugi mężczyzna.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Feminizm i mężczyźni
Komentarze (63)
AP
~Andrzej Poznański
13 maja 2021, 09:16
Temat feminizmu jest bardzo ciekawy... polecam też https://www.miastokobiet.pl/mezczyzna-feminista/
P
P.
4 listopada 2014, 08:19
"feministki publicznie i w sposób agresywny atakują te kobiety, które są dumne ze swojej kobiecości - a nie z naśladowania mężczyzn - i które z entuzjazmem opowiadają o tym, że dla nich największą karierą jest kariera miłości w małżeństwie i rodzinie." Życie prywatne a zawodowe to zupełnie dwie inne bajki.Trzeba je oddzielać.Wydaje mi się,że każdy ma inne priorytety w życiu.
A
Aga
8 kwietnia 2015, 23:46
No to polecam przeczytać: [url]http://riposton.com/?r=riposte/view&id=Z-okazji-minionego-Dnia-Kobiet[/url]
A
A.
31 sierpnia 2014, 23:56
taaa tak się gada kobieta w domu,ale to facet o wszystko musi się martwić ,czy go będzie stać na jej zachcianki,na wakacje,za co zrobi zakupy , czy będzie w stanie porządnie ubrać dzieci,za co zapłaci za czynsz ,za prąd ,za wodę itd,itp.Niestety nic za darmo.
ZK
zwykła kobieta
1 września 2014, 01:09
Ło matko, w mojej okolicy takie sprawy to spędzają sen z powiek głównie kobietom. Jak tu rachunki zapłacić, kupić jedzenie, odziać szybko rosnące dzieci w ciucholandach i się wyrobić do następnej wypłaty. A nie daj Boże, jak się choroba przytrafi, trzeba mieć jeszcze na leki. Zachcianki? A skąd Pan pisze? Z Riwiery Francuskiej?
A
A.
1 września 2014, 08:26
Ale jeżeli tylko facet jest głównym żywicielem rodziny to co? Bo są takie rodziny,jeszcze istnieją.To on musi tyrać ,żeby jego żonie i dzieciom niczego nie brakowało.Oczywiście pod jednym waruniem,że na to go stać. Co zachcianek np : fajna sukienka w galerii? Niektóre usłyszą od swoich mężów "sama sobie na to zarób" A co tak nie jest?
ZK
zwykła kobieta
1 września 2014, 12:22
Jeśli rodzinę rzeczywiście na to stać, żona może poświęcić sie pracy w domu, jeśli tak zdecyduje wraz ze swym mężem. Wydawanie pieniędzy to osobna kwestia: z pewnością rozsądniej je wydają ci, którzy je zarobili, którzy znają ciężar każdej złotówki. Tylko, że kobieta też pracuje- w domu, a jej praca nie jest wynagradzana finansowo. Dlatego ideałem byłoby(nieosiagalnym póki co w polskich warunkach), by kobiety poświęcające sie wychowywaniu własnych dzieci dostawały od państwa tzw. pensję rodzinną. W końcu pracują dla całego społeczeństwa zagrożonego demograficzną zapaścią:) A rozrzutność w wydawaniu i folgowanie zachciankom to niestety przypadłość przedstawicieli obu płci. Tylko zachcianki i wydatki inne:) Znam faceta, który nie bacząc na budżet domowy, musi sobie kupić nową wędkę czy gadżet komputerowy. A że na rachunki nie starczy? Niech żona sie martwi. A co do kobiety, która ma nieprzezwyciężoną chętkę na sukienkę z galerii w sytuacji, gdy akurat rodziny na to nie stać, to cóż, wspólczuję jej mężowi:(
A
A.
2 września 2014, 08:15
No wiesz czy to w Niemczech czy to w Anglii,kobieta może sobie pozwolić na pozostanie w domu. Ludzie tam bardzo dobrze zarabiają,państwo tam bardzo wspomaga rodziny finansowo,a oni żyją jak pączki w maśle,także wysokie emerytury mają. A tutaj nic. Co do zachcianek tu nie chodzi o budrzet tylko o to,że nie każdy facet jest za tym,żeby kobieta była jego na utrzymaniu,wolałby,żeby też pracowała.Bo są też tacy.
MM
mała mi
2 września 2014, 08:40
No ja nie chciałabym być zależna od męża...
!
!
2 września 2014, 08:47
Nie za bardzo jest wybór. Przejście kobiet na rynek pracy spowodował jej potanienie więc mąż musi mieć bardzo dobrą pracę, żeby żona mogła ze spokojem zająć się wychowaniem. Większość kobiet nie ma żadnego wyboru. Praca jest koniecznością i dlatego tak wielki wpływ na wychowanie dzieci mają inne instytucje.
M
margot
23 września 2014, 08:01
Większość kobiet co zostaje w domu i tak posyłają swoje dzieci do przedszkola.
M
Margot
23 września 2014, 08:06
Więć wydaje mi się ,że to nie jest zależne czy pracujemy czy nie.
ZK
zwykła kobieta
30 sierpnia 2014, 11:59
Taaa...Jak kobieta chce być równa mężczyźnie, to feminizm, pycha i takie tam, a jak mężczyzna chce dominować nad kobietą, to znaczy, że wypełnia swoja męską misję. Kobieta zawsze chce za dużo, mężczyźnie zawsze się należy z boskiego nadania.
:
:)
30 sierpnia 2014, 08:04
Ksiądz tak pisze,ale w dzisiejszych czasach ciężko jest utrzymyć rodzinę z jednej pensji i kobieta też musi łożyć na dom. Słyszałam taką historię,że kobieta siedziała w domu a mąż pracował. Niestety ten zginął w wypadku i została z niczym,no z marną rentą po mężu za 500 zł.Musiała sobie znaleźć pracę ,żeby utrzymać siebie i 4 dzieci.
.
....
4 lipca 2014, 09:28
PS.A przecież tak nie powinno być. Ile się na ten temat słyszy,że kobieta wylatuje z pracy przez to.To jest nieludzkie.Ciąża to nie przestępstwo.
.
...
4 lipca 2014, 09:20
Feministki powinny się zająć sprawą kobiet ,które są zwalniane z pracy tylko dlatego,że są w ciąży.
NF
nowa feministka
28 czerwca 2014, 16:13
To ciekawy zabieg retoryczny: stworzyć własną, bardzo subiektywną definicję zjawiska, które chce się dokumentnie zmieszać z błotem. Już na wstępie wyeliminować wszystkie pozytywne aspekty, zostawić same wady i wtedy można do woli brykać po tamacie. A o Jana Pawła II nowym feminizmie to ksiądz nie słyszał?
M
M.
29 czerwca 2014, 03:47
W imię religii wolno zmyślać.
W
WDR
29 czerwca 2014, 04:28
To czym się różni nowa feministka od starej?
NF
nowa feministka
29 czerwca 2014, 13:25
Odpowiedź m.in.w Evangelium vitae: „W dziele kształtowania nowej kultury sprzyjającej życiu, kobiety mają do odegrania rolę wyjątkową, a może i decydującą, w sferze myśli i działania: mają stawać się promotorkami "nowego feminizmu", który nie ulega pokusie naśladowania modeli "maskulinizmu", ale umie rozpoznać i wyrazić autentyczny geniusz kobiecy we wszystkich przejawach życia społecznego, działając na rzecz przezwyciężania wszelkich form dyskryminacji, przemocy i wyzysku” (EV 99). W wielkim skrócie: nowy feminizm wyraża troskę o równouprawnienie kobiety,ale odrzucając takie przegięcia "starego"feminizmu jak aborcja czy antykoncepcja. Nowy feminizm zawsze jest za życiem.
WD
Wujek Dobra Rada
28 czerwca 2014, 08:35
Z tego co zauważam polskie kobiety są dość sprytne i w równym stopniu korzystają z praw zarówno tych, często błędnie określanych, feministycznymi (uogólnie aby ułatwić sobie wypowiedź) jak i tych wynikających z tradycji. W Polsce nawet kobieta polityk czy menadżer bez problemu powie "jak pan się do mnie odnosi, jestem kobietą".
M
M.
28 czerwca 2014, 08:05
"Takie kobiety nie wierzą w to, że jakiś mężczyzna może pokochać je wiernie i na zawsze." Niestety to sami faceci  wywołują takie myśli.
K
k
25 czerwca 2014, 22:56
wartałby jednak zapoznać się z ideologią feminizmu zanim się coś napisze. I bez przesady z tą "matką Polką". Każda kobieta  MA PRAWO BYĆ TAKĄ JAKĄ CHCE. Nikt nie ma prawa narzucać drugiemu jaki ma być. Każdy człowiek sam wie, co jest dla niego najważniejsze w życiu.
K
kobieta
25 czerwca 2014, 22:44
"feministki proponują walkę kobiet z mężczyznami"  - co za bzdury!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Feministki walczą o prawa kobiet i chwała im za to!!!!! Domagają się równouprawnienia kobiet i mężczyzn. Kobieta w niczym nie jest gorsza od faceta, a nawet pod wieloma względami przewyższa go. Uważanie kobiet "za coś gorszego" świadczy jedynie o braku szacunku do nich.Średniowiczna rola kobiet dawno się skończyła. Szkoda, że nie wszyscy to dostrzegają.
E
Ewa
25 czerwca 2014, 06:33
Prosze ksiedza - autora -  proszę podac, powołać się  na źródła na jakich sie ksiądz oparł w artykule. Czy ktoś przeprowadzał jakieś badania na ten temat? Skąd takie wnioski? Bez źródła badań uwazam, ze sa to tylko prywatne osądy księdza i artykuł bez wartości.
A
A.
24 czerwca 2014, 08:25
A co z kobietami ,które są powołane do czego innego?
RT
reuestm the
25 czerwca 2014, 06:07
NIE ZMUSISZ MNIE, MOŻESZ MI WYMODLIĆ WSZYSTKO CO NAJGORSZE, ALE NIE ZMUSISZ  MNIE, NAJWYŻEJ POPEŁNIĘ SAMOBÓJSTWO A UMIERAJĄC RZUCĘ NA CIEBIE KLĄTWĘ. WYNOCHA Z MOJEGO ŻYCIA.
.
...
14 lipca 2014, 12:22
Jakaś nawiedzona jesteś......
:
:)
23 czerwca 2014, 09:04
Ps.Też każda ma inne powołanie w swoim życiu,a małżeństwo i dzieci to nie jest jedyny sens życia.
:
:)
23 czerwca 2014, 07:47
Ja uważam ,że niech każda kobieta żyje jak chce,każda ma inne priorytety w życiu.
::
:( :( :(
22 czerwca 2014, 19:25
Smutne, że Ksiądz może napisać co tak BZDURNEGO .....  więcej ... to jest nawet PRZERAŻAJĄCE ! Nie mogę uwierzyć ! Ksiądz naprawde TAK myśli ????!!!!! Niech Ksiądz napisze, że NIE ! Jak to można zmienić ... zgroza .... Panie widzisz i nie rzucasz gromów ....
A
Anglia
23 czerwca 2014, 20:04
Ale ktore konkretnie stwierdzenia Cie tak zszokowaly?
A
Agatya
22 czerwca 2014, 11:35
Tekst jest bzdurny, zawiera tylko i włącznie opinie, które nie są niczym potwierdzone.  A stwierdzenie " Przy mało kobiecych kobietach, mężczyźni stają się mało męscy. Nie zachwycają się takimi kobietami. Nie są skłonni wiązać się z nimi na całe życie i pokochać je na zawsze"  to zrzucanie odpowiedzialności za rozwody na kobiety. Tekst " Skutkiem takiej wizji kobiecości, jaką promują feministki, są jawne i ukryte formy pogardy mężczyzn wobec kobiet. Przykładem są aktywiści gejowscy, którzy swoim stylem życia głośno mówią o tym, że godnymi ich partnerami są jedynie mężczyźni " to już skrajność. Znam wiele feministek, jakoś nie zauważyłam, żeby gardziły mężczyznami, po prostu nie chca być traktowane gorzej. Co mają do tego geje? Zupełnie niezwiązane sprawy.
L
leszek
22 czerwca 2014, 09:59
Przecież cały ten tekst to zbitka absurdów, zabobonów i stereotypów. Umiem zrozumieć, ze ktoś może mieć krytyczne spojrzenie na feminizm czy ruchy LGBT, ale dlaczego tę swoją niechęć trzeba podbijać wiarą w nonensy, to już pojąć ciężko. Definicja "feminizmu" w tym artykule odzwierciedla fantazję autora i nic więcej. "Feminizm" to przede wszystkim raczej hasło wywoławcze, słowo-czapka pod którym się kryje wiele różnych poglądów, postaw i czy prądów intelektualnych. Ale wspólną cechą tych ruchów jest dążenie do równouprawnienia kobiet względem mężczyzn, a nie to co fantazjuje autor tego felietonu. Wynurzenia autora na temat pozycji i roli kobiet względem meżczyzn odzwierciedlają chyba mentalność sprzed 100 czy 200 lat, a nie współczesną. Dla niektórych jakby świat się zatrzymał w miejscu. "Aktywiści gejowscy" też generalnie dążą do równych praw dla tzw. mniejszości seksualnych, chociaż - podobnie jak w wypadku feminizmu - pod tym pojęciem też można rozumieć rózne rzeczy. Czasami pod pojęciem "równych praw" kryje się chęć przedefiniowania na nowo pojęć jak "małżeństwo", "macierzyńśtwo" czy "ojcostwo" czemu należy się sprzeciwiać.
J
Jola
22 czerwca 2014, 09:32
Aż przykro czytać tego typu artykuły. Nawet w sumie mnie nie dziwi, że autorem jest mężczyzna i ksiądz. Punktem wyjścia rozważań w artykule jest głęboko zakorzenione przekonanie autora, że kobieta nie jest równa mężczyźnie. Są różni - to oczywiste, ale nie równi. Moja - jako kobiety - ważność i uprzywilejowanie polegać ma na tym, że mogę być dla mężczyzny pomocą i może spotka mnie ta godność, że mężczyzna opuści rodzinę i będzie łaskaw związać się ze mną i obdarzy mnie uczuciem dozgonnym... Matko, ile jeszcze lat musi upłynąć żeby coś się w tej mentalności zmieniło... Nie pochwalam feminizmu w obecnym wydaniu, bo w Polsce przybrał formę kompletnie wypaczoną, ale nie zapominajmy, jaka jest jego geneza. A jeśli chodzi o parytety, może ksiądz powinien zapoznać się z terminem szklanego sufitu, a raczej odczuć go na własnej skórze, chociaż to chyba niemożliwe, bo w kościele rywalizacja o miejsce w hierarchii  z kobietą raczej księdzu nie grozi, tam to odgórnie uregulowano…Może księża, zamiast pisać takie kuriozalne artykuły, udowadniając kobietom pokracznie, że chyba jednak coś tam są warte, bo przecież stanowią POMOC, podjęliby bardziej konkretne działania na rzecz poprawy kobiet...Np. przeznaczyli część gigantycznych dóbr kościelnych na dopłaty dla rodzin, żeby rodzina której dziecko nie dostało się do państwowego przedszkola, miała za co posłać je do publicznego. Żeby kobieta mogła pracować i godzić wyświęcaną przez księży pod niebiosa rolę Matki Polki z rolą osoby zarabiającej i rozwijającej się również w innych kategoriach, niż dzieci, obiad i sprzątanie. Chciałabym, jako matka pracująca, aby kościół bardziej zaangażował się w nacisk nie na kobiety, ale w nacisk na zmianę polskiego systemu prawnego, który sprzyjałby równemu podziałowi dochodów w rodzinie, zwłaszcza w okresie emerytalnym, bo obecnie decyzja o rezygnacji z własnych dochodów i wychowanie dzieci, żyjąc na łasce finansowej męża, jest dla kobiet po prostu heroizmem.
O
opty
22 czerwca 2014, 08:11
"Larum grajmy_piszą prawdę"...........
O
opty
22 czerwca 2014, 08:09
Ależ cenzura obowiązuje na tych "postępowych" stronach. Za chwillę znów usuną moj komentarz. "Postępowcy" tak mają:):" menżczyzna" powinień miec coś do powiedzenia, a nie płakac na początku......
A
Agata
24 września 2013, 17:07
"w precyzyjny sposób odczytuje zamysł Boga, który stworzył kobietę w szczególnie uprzywilejowanej pozycji: jako tę, która stanowi pomoc dla mężczyzny" "gdy stwierdza, że kobieta jest godna tego, by mężczyzna z miłości do niej i z zachwytu dla niej opuścił własnych rodziców i by w małżeństwie kochał ją do śmierci, nieodwołalnie i wiernie." ho ho ho alem się poczuła podmiotowa... jestem godna pomagać! i nawet godna jestem tego żeby mężczyzna zostawił rodziców dla mnie! to paradne....
A
anlu
13 grudnia 2011, 14:36
I małżeństwo i rodzicielstwo i miłość wymaga przede wszystkim "dawania siebie".Możliwe że tu leży problem.
M
mężczyzna
13 grudnia 2011, 13:04
Ależ cenzura obowiązuje na tych "postępowych" stronach. Za chwillę znów usuną moj komentarz. "Postępowcy" tak mają:)
M
mężczyzna
13 grudnia 2011, 13:03
Pani Małgorzata Bliska jest chyba jedyną kobietą w tej części świata, która nie wie, że podstawowym postulatem współczesnych feministek jest „wyzwolenie” kobiet poprzez antykoncepcję i aborcję. Liderki tego ruchu lewicowego mówią o tym wszędzie, głośno i publicznie, choćby w czasie kolejnych „manif” 8-go marca. Jedna z liderek feminizmu jeszcze za życia Jana Pawła II chwaliła się, że wstydzi się tego, iż pochodzi z kraju Papieża. Żadna inna feministka nie zdystansowała się od tej wypowiedzi. Celem feministek jest doprowadzenie do tego, że kobiety będą zdolne zatruwać się zbędnymi hormonami (antykoncepcja) i zabijać własne dzieci, ale nie będą zdolne do małżeństwa i rodziny. Po lekturze tekstu pani Bliskiej muszę uznać fakt, że pożyteczni dla lewicy idioci są nie tylko wśród mężczyzn.
FK
feministka katolicka
12 grudnia 2011, 21:14
Co za androny wypisuje ten ksiądz! Kobieta jest "potrzebna" mężczyźnie do jego pełnego rozwoju? To jest ta "katolicka" mentalność, która zawsze szuka przyczyny problemów w "innych", siebie wybielając. Także w feminizmie jest jakaś szczypta prawdy. Jan Paweł II dostrzegł wartość ruchów emancypacyjnych. Feminizm nie spadł z księżyca, ale też jest skutkiem opresji, a nie tylko "życia według popędu". Dziwię się, żę coś takiego napisał ksiądz. A z drugiej strony, właściwie to nic dziwnego.
M
Maveric
12 grudnia 2011, 20:59
Ja zapraszam aktywnie wojujace feministki do mojej roboty, recznie przerzucam około 4 ton. W wymuszonej,niewygodnej pozycji, w trudnych warunkach atmosferycznych.Przejdzie jej feminizm
M
Mafffinkla
22 czerwca 2014, 11:37
Zapraszam do rodzenia dzieci. Jak przez 9 miesiacy całe Twoje życie będzie uzaneleżonione od dzieciątka, a nastepne 18 lat spędzisz na wychowaniu go, to może docenisz kobiety, a nie zaczniesz pisać głupoty.
I
iskierka
24 listopada 2011, 16:57
Trudno powiedzieć czy mężczyźni stają się mało męscy przy mało kobiecych kobietach czy na odwrót, pewnie raz tak, raz tak. Dlatego nie można definitywnie oskarżyć jednej ze stron o taki stan rzeczy. Jedyną radą jest powróc wspólnie do Boga, do istoty Miłości.  Wtedy wszystko będzie na swoim miejscu ;]
Bolesław Zawal
24 listopada 2011, 16:50
dla nich największą karierą jest kariera miłości w małżeństwie i rodzinie. Ich największą radością jest radość z miłości, którą okazują mężowi i dzieciom, a także z tej miłości, jaką okazuje im mąż oraz dzieci. Dokładnie tak jest. Żadna kariera zawodowa czy polityczna nie zastąpi tych najważniejszych dla kobiety spraw. Nie znaczy to, że prawdziwe kobiety nie robią karier. Robią, ale kariera jest na drugim planie. A kiedy wysuwa się na pierwszy plan, to znaczy, że zabrakło w ich życiu (lub sercu) miłości. I tutaj się z Tobą zgadzam, Bo nie ma w życiu nic ważniejszego jak przekazanie rozumne życia. Tylko niestety szkoda że mała garstka nieudaczników tak z jednej i z drugiej strony próbuje wykreować się na idoli i takie zachowanie jest publikowane na forum ogólnym (prasa, radio, telewizja oraz obecnie internet).
R
R
24 listopada 2011, 16:26
Feminizm nie bierze się z niczego. Za każdą feministką kryje się jakiś nieudany facet, ojciec, "narzeczony", mąż. Agresywny albo "dupowaty".
M
MR
24 listopada 2011, 16:16
 "Wszelkie zło w relacjach damsko męskich" nie wynika z feminizmu, tylko z braku  miłości. Z nieumiejętności jej przeżywania i doskonalenia. Jakiej milości? Przeczytajmy jeszcze raz  hymn dio  milości z II listu Św. Pawła do Koryntian, "Pieśn nad pieśniami". I na dodatek "O sztuce miłości Ericha Fromma". To się wszystko uzupełnia i jest stale aktualne. Tylko wtedy, gdy  będzie w nas taka miłość,  nabiera sensu Augustynowe "Kochaj i rób co chcesz".  Milość nie jest wygraną w totolotka, tylko sztuką, a swą sztukę każdy możę doskonalić. Jak wytłumaczyć to tym którzy uwierzyli w miłiość bez wierności i małżeństwa,  w seks bez miłości. Rosną miliony uczuciowych kalek  
K
klara
24 listopada 2011, 14:39
dla nich największą karierą jest kariera miłości w małżeństwie i rodzinie. Ich największą radością jest radość z miłości, którą okazują mężowi i dzieciom, a także z tej miłości, jaką okazuje im mąż oraz dzieci. Dokładnie tak jest. Żadna kariera zawodowa czy polityczna nie zastąpi tych najważniejszych dla kobiety spraw. Nie znaczy to, że prawdziwe kobiety nie robią karier. Robią, ale kariera jest na drugim planie. A kiedy wysuwa się na pierwszy plan, to znaczy, że zabrakło w ich życiu (lub sercu) miłości.
K
klara
24 listopada 2011, 14:28
Księża piszący o kobietach nieustannie mnie bawią. Życzyłbym sobie więcej tego typu treści na Deonie. A czy ty masz coś mądrego do powiedzenia o kobietach? Skąd zadufanie, że wiesz o nich więcej niż księża? Poślubiłeś je wszystkie? Jeśli nie, to wiesz więcej od księdza tylko o swojej żonie. Bo doświadczenia z mamą, siostrą, sąsiadką czy koleżanką macie wspólne. A ksiądz oprócz mamy i siostry ma jeszcze tysiące penitentek, które otwierają się przed nim tak, jak może żadna z twoich kobiet przed tobą.
24 listopada 2011, 13:23
Księża piszący o kobietach nieustannie mnie bawią. Życzyłbym sobie więcej tego typu treści na Deonie.
24 listopada 2011, 13:22
 Skutkiem takiej wizji kobiecości, jaką promują feministki, są jawne i ukryte formy pogardy mężczyzn wobec kobiet. Kobieta jest istotą poślednią, która nie została stworzona na obraz i podobieństwo Boga (św. Augustyn) ;) 
G
gosc
22 czerwca 2014, 22:43
to zwykłe kłamstwo, polecam wątek: http://www.fronda.pl/forum/jak-to-w-koncu-jest-wedlug-sw-augustyna-z-tym-czlowieczenstwem-kobiet,53340.html
G
glo
23 czerwca 2014, 08:38
http://www.franciszkanska3.pl/Kobieta-w-chrzescijanstwie,a,19161
&M
"takie mądre cytaty&quot
25 czerwca 2014, 23:04
to są prawdziwe "mądrości" na temat kobiety (napisał ich Augustyn więcej)  i świadczą o "wielkiej miłości" do kobiet. Ręce opadają.
24 listopada 2011, 13:20
Feministki są tak "reprezentacyjne" dla kobiet jak homoseksualiści są "reprezentatywni" dla mężczyzn a duchowni dla świeckich.
P
polonopitek
24 listopada 2011, 13:14
powierzchownej :)
P
polonopitek
24 listopada 2011, 12:58
Ilekroć wypowiada się ks. Dziewiecki dostaję "białej gorączki". Facet chciałby dobrze, ale wychodzi mu jak zawsze! I tym razem teza jego jest karkołomna - wszelkie zło w relacjach damsko - męskich to wina feminizmu. Usuńmy go i będzie raj. Niestety problem jest poważniejszy niż to widzi ks. Dziewiecki i nie da się go usunąć "likwidacją feminizmu", chyba że chcemy aby kobiety nie chodziły do szkoły i nie brały udziału w wyborach. Masz sporo racji, a to dlatego że katolicyzm, czy wogóle chrześcijaństwo (z całym zapleczem wybitnych wartości) oparte jest na dość powieżchownej wiedzy o relacjach rzadzących życiem. Np religie wschodu definiuja świat jako ciagłą walkę płci. A w starożytnosci jak wiadomo feministek nie było. To są relacje o wiele bardziej złożone, choć powyższy artykuł i tak sporo porządkuje ;)
K
Katarzyna
24 listopada 2011, 12:55
 Ech... jak ktoś myśli, że feminizm to walka plci, ten nie rozumie co to jest feminizm... W ogóle ten tekst jest napisny bardzo niekompetentnie. "Feministki są tak "reprezentacyjne" dla kobiet jak homoseksualiści są "reprezentatywni" dla mężczyzn." - ktoś tu zapomniał o homoseksualistkach...  A co z feministkami chrześcijańskimi, które wytykają kościołowi wielowiekowie grzechy ciężkie wobec kobiet? to też jest złe, że chcą być traktowane z miłością i tak jak im się to należy? Że chcą, żeby było tak jak tu: Ga 3, 26-28.  Aha, jeszcze jedno - co jest wyznacznikiem kobiecości? bo tu jest mowa o mało kobiecych kobietach... co, że niby każda powinna być mocno umalowaną blondyną, nie ujawniającą swojego ilorazu inteligencji...?  Kate, ja też dostaję białej gorączki jak czytam takie bzdury ja to... 
E
esza
24 listopada 2011, 12:38
"Gdzie ci męzczyźni prawdziwi tacy? Gdzie te chłopy? Gdzieeeeee....?" Śpiewała swego czasu Pani Danuta Rin.  A ja zapytam, gdzie są ci panowie z charakterem. Gdy z mężczyzni będzie O.K. to i kobiety będą O.K. Tymczasem one patrzą, patrzą, czekają i nic nie otrzymują. A oni myśla myślą i nic nie działają tzn. nic nie dają, aby kobieta mogła być kobietą, a on dzięki temu czuć się mężczyzną. I tak kobiety dochodzą do wniosku, że same sobie poradzą a panowie się wówczas złoszczą: "no tak, skoro tak to radź sobie sama..." i wychodzi "galimatias". Może należy się sobie przyjrzeć...? Zarowno jedna strona, jak i druga, bo tutaj zachodzi coś takiego jak sprzężenie zwrotne. „Porozumienie” Dwa umysły, dwa serca, cztery oczy, czworo uszu. Co widzi jedno to drugie, czy słyszy? Ona mówi, on słucha – ona słucha, on mówi. Czy usłyszą to samo, czy jedno zobaczą? Pomieszanie z poplątaniem. Skąd się to tu wzięło? Patrzą na to samo. On widzi - jedno, ona widzi – drugie. I już kłótnia gotowa. Jak zobaczyć jedno? Jak usłyszeć to samo? Najlepsza rozmowa.
M
Mmm
24 listopada 2011, 11:39
 "Jestem kobietą? Czy jestem już kobietą????..." luźny cytat z "Seksmisji"
M
m
24 listopada 2011, 11:34
"Przy mało kobiecych kobietach, mężczyźni stają się mało męscy. Nie zachwycają się takimi kobietami. Nie są skłonni wiązać się z nimi na całe życie i pokochać je na zawsze." <- LOL. A moze w druga strone, przy malo meskich mezczyznach kobiety staja sie bardziej meskie. Za to drugie zdanie zakrawa już absurd - bo wynika z niego, ze wina kobiety jest to, ze mezczyzna "pokochal ja na chwile i zwiazal sie na chwile". Nie przesadzajmy, ok? To zadanie mężczyzny być męskim i o swoją męskość walczyć. Kobiety mogą nam pomóc, ale to nasza rola, nasze zadanie i nasza odpowiedzialność.
K
kate
24 listopada 2011, 10:45
Ilekroć wypowiada się ks. Dziewiecki dostaję "białej gorączki". Facet chciałby dobrze, ale wychodzi mu jak zawsze! I tym razem teza jego jest karkołomna - wszelkie zło w relacjach damsko - męskich to wina feminizmu. Usuńmy go i będzie raj. Niestety problem jest poważniejszy niż to widzi ks. Dziewiecki i nie da się go usunąć "likwidacją feminizmu", chyba że chcemy aby kobiety nie chodziły do szkoły i nie brały udziału w wyborach.