Jak ci dobrze, to się ożeń!

(fot. Esther Gibbons / flickr.com)
Joanna Fiołek / slo

Mity małżeńskie… czyli złote myśli powtarzane z ust do ust, mające z rzeczywistością wspólnego tyle, co piernik z wiatrakiem.

"… oraz że Cię nie opuszczę…"

Każdego roku sakramentalne "tak" mówią sobie tysiące ludzi. Ilu z nich zdaje sobie sprawę z tego, co się w tym momencie dokonuje w ich życiu? Niektórzy mówią, że ślub ma być najpiękniejszym dniem w życiu… tak, jakby potem miało być tylko gorzej. A niby dlaczego?

"To tylko papierek"

DEON.PL POLECA


Nie da się ukryć, że dziś ślubów udziela się mniej i nie jest to efekt jedynie niżu demograficznego. W zasadzie nie jest to też zjawisko, zauważalne tylko w Kościele, ale także w Urzędach Stanu Cywilnego. Wielu ludzi mówi, że to tylko formalność, która nie jest im potrzebna, a wręcz może sprawić, że ich więź osłabnie.

Jednocześnie ludzie ci dziwią się, że w różnych sytuacjach (konsultacje medyczne, sprawy dziedziczenia) traktuje się je jako obce względem siebie osoby. Tym, którzy zbulwersowani są tym faktem trzeba na nowo przypomnieć, że rodzina (a na samym jej początku - małżeństwo) jest podstawową jednostką społeczną, w której rodzą się i kształtują nowi członkowie społeczeństwa. Oni są źródłem praw, ale i dla nich te prawa powstają. Funkcją wspomnianej rodziny jako jednostki społecznej jest poniekąd utrzymanie pewnego ładu w społeczeństwie, kiedy wiadomo kto jest kim, jakie prawa i obowiązki są jego udziałem.

Zawarcie małżeństwa to fakt społeczny. W każdej kulturze jest to moment wyjątkowy, na który składa się swego rodzaju ceremonia - nawet najprostsza, ale decydująca o tym, że cała społeczność wie, że ci oto ludzie są dla siebie mężem i żoną. To właśnie sprawia, że przysługują im względem siebie inne prawa i obowiązki, niż wobec pozostałych. Po to jest właśnie tzw. "papierek". Ta zwykła kartka mówi o tym, że dwoje ludzi jest dla siebie niezwykłych. Twierdzenie, że kartka ta może sprawić, iż kochające się dotąd osoby, przestaną nagle kochać… zadziwia u wykształconych ludzi XXI wieku.

"Jak ci dobrze, to się ożeń"

W niektórych kręgach pokutuje opinia, że ślub jest końcem wszystkiego. Nie ma już zabawy, znajomych, imprez, wyjść, spontaniczności. Tylko praca, dom i TV - jako jedyna rozrywka. Z tych też powodów moment ślubu należy odłożyć najdalej jak się da, a do tego czasu możliwie najbardziej się wyszaleć. Pozostaje pytanie, w czym ślub wyklucza szaleństwo? Czy na imprezy chodzą tylko single, a na drzwiach klubu zastaniemy wywieszkę "Małżeństwom wstęp wzbroniony"? Czy w daleką podróż można udać się tylko samotnie? Czy nowych ludzi trzeba poznawać tylko w pojedynkę? Czy przygody mają alergię na obrączkę?

Małżeństwo nie musi oznaczać utraty wolności. To nie kajdanki, które zakłada się wiedząc, że już i tak nic ciekawego się w tym życiu nie zrobi. Małżeństwo - przeciwnie - może otworzyć nowe horyzonty, wytworzyć nową atmosferę, pobudzić spontaniczność, rozpalić kreatywność. W końcu jest tyle okazji do imprezowania, zapraszania znajomych, świętowania rocznic, organizowania podróży (nie tylko jednej podróży poślubnej)… bo co dwie głowy, to nie jedna!

"Kto karmi złowioną rybkę?"

Ślub zdaniem wielu, to sposób na… ostudzenie zapału. Zakochany dla dziewczyny zrobiłby wszystko, dla żony nie ma ochoty ruszyć się sprzed telewizora. Zakochana dla chłopaka spędza długie godziny przed lustrem, dla męża wkłada rozciągnięty dres, bo tak wygodniej w domu.

Znajomy ksiądz opowiadał, że wśród par tyle razy widział starania obu stron, kiedy np. zwyczajem dżentelmena chłopak otwiera dziewczynie drzwi samochodu. A w małżeństwie? Jeszcze tego nie widział.
Ludzie, którym wydaje się, że z momentem ślubu cel został osiągnięty i już nie trzeba się starać, mylą się po stokroć. Ci, którzy z kolei myślą, że wtedy zostaje tylko mozolne zmaganie się ze sobą nawzajem, bez emocji, zachwytu, fascynacji… również nie mają racji.

Prawda jest taka: w tym jednym przypadku warto karmić złowioną już rybkę, bo może się okazać największym skarbem w życiu.

"Dobrze mi z tobą"

Przyjemnie jest kochać przystojnego, silnego, młodego mężczyznę, z którym każde spotkanie przyprawia o palpitacje serca. Podobne odczucie sprawiają zaloty do pięknej, młodej dziewczyny. Fantastycznie jest czuć się zrozumianym, lubianym, atrakcyjnym. Niektórzy mówią więc: "Jesteśmy parą, bo dobrze nam ze sobą". Moja pierwsza myśl: "Fajnie. Na jak długo?". Życie już takie jest, że w nim dobre chwile przeplatają się ze złymi (tak samo w małżeństwie). Nie zawsze jest sielanka. Kiedy ktoś słyszy wypowiadane o sobie takie i podobne słowa, powinna mu się w myślach zapalić czerwona, ostrzegawcza lampka. Takie postawienie sprawy oznacza, że prawdopodobnie autor wypowiedzi będzie z nami do momentu, kiedy zaczną się pojawiać jakieś wymagania, problemy, kłótnie, albo nawet zwykła nuda.

Myślenie takie zdradza, niezbyt skrywany zresztą, egoizm. Po takim zdaniu wypowiedzianym w nieformalnym związku lepiej zastanowić się nad dalszym byciem razem, niż tylko oczekiwać zranienia. Jeśli to zdanie wypowiadają małżonkowie, sprawa jest bardziej złożona, ale tym bardziej potrzeba wtedy działania, aby to myślenie w sobie zmienić i otworzyć się na drugiego człowieka.

"Nie można kochać jednej osoby przez całe życie"

Na to twierdzenie udałoby się znaleźć mnóstwo argumentów. Począwszy od tego, że w takim razie dziwnym zjawiskiem są miliony wiernych sobie żon i mężów. Kolejny, że tylko zakładając miłość na zawsze można się w nią w pełni zaangażować, nie zostawiając sobie żadnej furtki "na potem", "na wszelki wypadek". Aż po takie, że w gruncie rzeczy, gdzieś tam głęboko, jest to pragnienie ukryte w sercach wielu ludzi, co tylko przypominają wszystkie filmy i książki z wonią romantyzmu. To pragnienie oddania siebie w całości - nie nadszarpniętego, znudzonego, na krótko, na chwilę. W całości i na zawsze, bezwarunkowo - tego właśnie pragniemy, a niejednokrotnie tak bardzo wstydzimy się do tego przyznać.

Naprawdę - można.

***

To tylko kilka z mitów o małżeństwie. Można ich wymieniać bardzo wiele. Do powyższych zdań konieczna jest jednak pewna uwaga. Mity mogą się okazać prawdziwe w jednym przypadku: jeśli źle się wybrało. Jeśli na wspólne życie wybrało się kogoś, kto kieruje się w życiu przytaczanymi wyżej opiniami, nie ma się co łudzić, że w małżeństwie nagle zmieni swoje podejście. Dlatego ślepej miłości trzeba czasem włożyć okulary rozumu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak ci dobrze, to się ożeń!
Komentarze (10)
A
anonim
12 listopada 2014, 21:54
Niestety, o rzeczywistości dość brutalnie mówi pewien dowcip... Jedna przyjaciółka zwierza się drugiej: Moja córka to nawet dobrze trafiła... ten jej mąż to wszystko w domu zrobi... posprząta, upierze, zrobi zakupy, ugotuje, pozmywa... Ale syn to trafił beznadziejnie... ta jego lairynda nic w domu nie zrobi...
TZ
też znam fajne :)
13 listopada 2014, 08:02
małżeństwo jest jak obiad z przyjaciółmi w restauracji - najpierw każdy zamawia to co chce, a potem żałuje, że nie wziął tego, co inni :DDDDD
G
gość
13 października 2013, 23:10
Uważam, że naprawienie prawa procesowego, jest podstawą i warunkiem koniecznym w poprawie obecnej sytuacji. W po pięknym ślubie jak dziewczyna ma kaprys rozwodu, to w sądzie każda sędzina zrobi niemal wszystko dla niej. Prawo obecne bardzo krzywdzi mężczyzn i często niszczy. Wstyd, że nikt za to się nie bierze.
O
Olka
1 października 2013, 10:44
Wyszłam za mąż niedawno, prawie jako 30 latka. Myślę że bardzo mało mówi się o ważnych dwóch kwestiach w małżeństwie.  Pierwsze - książę z bajki, druga połowa. To nie jest mit ani bajka. Są na świecie mężczyźni wychowani w sposób, który będzie dla nas właściwy jako partnera. Sama czekałam bardzo długo na tego właściwego, ale się to opłaciło z nawiązką. Mama suszyła mi głowę że wszystkie koleżanki i przyjaciółki powychodziły za mąż, mają dzieci - a ja co? Wybredna jestem - z pewnością. Moim zdaniem trzeba zaczekać na tego właściwego faceta - po czym poznać - po szacunku i gotowości rozmowy. Dwa - przyjaźń jako podstawa. Chyba nie muszę rozwijać.  No i może trzecia ważna rzecz - nie zapominajmy w małżeństwie o pracy nad sobą i o swoich pasjach. My z mężem mamy różne hobby, pasje i bardzo lubię kiedy widzę uśmiech na jego twarzy kiedy robi coś dla siebie. Trzeba pielęgnować pasje bo to czyni nas kim jesteśmy i daje nam radość, bo małżeństwo nie jest sposobem jedynym na bycie szczęśliwym.
A
ada
1 października 2013, 08:02
Minęły już 43 lata jak Bóg pobłogosławił nasze małżeństwo. Czytając różne artykuły podobne do drukowanego na tej stronie pt ,, Jak ci dobrze, to się ożeń”, Myślę że nie umiałabym tak dużo pisać i mówić na temat bycia i życia razem. Jak zawierzy się Bogu swoje życie, a potem razem z mężem małżeństwo, to w różnych sytuacjach życiowych ma się opiekę i Błogosławieństwo Ojca i z nim najbezpieczniej jest przejść przez to ziemskie życie. Tylko jest jedna trudność, którą trzeba pokonać to - zaufać Bogu!  I o to trzeba sie modlić zawsze i to najlepiej wspólnie z narzeczonym, a potem z mężem. pozdrawiam      
Ż
żona
12 listopada 2014, 21:13
boję się zaufać :(
.
.
30 września 2013, 22:30
Nikt nie chce być SAM.
WM
Wady można mieć
30 września 2013, 19:44
Rzecz w tym, że często się zdarza, że będąc w związku z kimś, zakochujemy, fascynujemy się inną osobą - to przecież normalne, ale chodzi o to, by codziennie wybierać małżonka/małżonkę, by pozostać wiernym pomimo, że Mietek jest przystojniejszy, a Tomek bardziej wygadany, to ja wybieram Mirka, bo Mirkowi powiedziałam "tak" i kocham właśnie jego. To co obserwuje się dziś, to jeszcze jedna dziwna rzecz - część ludzi jest ze sobą, tylko po to by z kimś być. No ładna ta dziewczyna, nie głupia, więc czemu nie być z nią? On też niczego sobie, ale żeby jakoś szczególnie? Co się z ludźmi dzieje? Ja bym nie potrafiła być z kimś, bo jest fajny. Musiałabym oszaleć na punkcie tego faceta z miłości, a nie być z nim, bo nie mam alternatywy, a nie chcę być sama. Takiej miłości bez granic Wam życzę!
P
Piksela
26 listopada 2012, 18:42
 Chodzi o to, że będąc w małżeństwie takie pasje można realizować wspólnie! To nie jest nawoływanie do zdrady, ale do rozwoju małżonków.
S
Singielka
26 listopada 2012, 13:40
"Czy w daleką podróż można udać się tylko samotnie? Czy nowych ludzi trzeba poznawać tylko w pojedynkę? Czy przygody mają alergię na obrączkę?" No właśnie, wydaje mi się, że jeśli ktoś na te pytania odpowiada tak, to znaczy, że nie zamierza być szczery/szczera w stosunku do ewentualnej przyszłej żony/męża. Nie chciałby/nie chciałaby aby jego żona/mąż widzieli jak się zachowuje na prawdę - czyli podrywa na prawo i lewo wszystko co się da. Dla kogoś takiego małżeństwo to "niewola" i udawanie bycia kimś kim się nie jest, czyli kłamstwo i oszustwo. Tylko ktoś szczery i uczciwy względem swej wybranki/swojego wybranego - męża/żony odpowie na te pytania nie.