Kobieta czy mężczyzna?!

(fot. Phototropy / flickr.com)
Anna Borkowska / slo

Czy naprawdę jest aż tak źle, że musimy szukać prawdy o własnej płciowości? Czyżbyśmy ją zatracili? Sytuacja jest rzeczywiście poważna! W dzisiejszych czasach podsuwa się nam różne pomysły na przeżywanie męskości i kobiecości. Niestety, często nietrafione i niezgodne z naszą naturą.

Obecnie dość silnie zaznacza się agresywny feminizm, który ma za zadanie wyzwolić kobietę spod panowania mężczyzny. Ta, która przez wieki była podporządkowana mężowi, poszukuje władzy. Czyni to, przyjmując strategię walki: kto lepszy? kto sobie lepiej radzi, więcej potrafi? kto silniejszy? kto bardziej pokrzywdzony? kto dyskryminowany?... Ciągła rywalizacja i szukanie winnego. Ten sposób postępowania prowadzi, niestety, do maskulinizacji kobiet. Owa pokrzywdzona niewiasta czuje się dowartościowana tylko wtedy, gdy może robić to, co mężczyzna - zajmować takie same stanowiska, oddawać się takim samym rozrywkom. Niestety, istnieje ku temu jedna "przeszkoda" - uwarunkowania biologiczne. Otóż kobieta może stać się matką. Jeśli odda się wypełnianiu tej funkcji, nie będzie mogła wojować. Cóż jej pozostaje, jeśli chce się dalej spełniać na polu zawodowym i społecznym? Jedynie walka z macierzyństwem, walka, która w skrajnych przypadkach może wyrażać się akceptacją aborcji - zezwoleniem na zabijanie nienarodzonych dzieci.

Inny nurt, bardziej "pokojowy", głosi, że nie ma sensu walczyć ze sobą, bo przecież tak naprawdę jesteśmy tacy sami, a różnice, które nam się wmawia, są efektem odmiennej socjalizacji (na przykład tego, że dziewczynkom kupuje się lalki, a chłopcom karabiny - jest to oczywiście duże uproszczenie). Takie hasła kryją gorzką prawdę - oto człowiek chce sam stanowić o tym, czym jest męskość i kobiecość. Nie podoba mu się pomysł, iż rodzi się już z pewnymi uwarunkowaniami. Uważa, że jest to cios wymierzony w jego wolność.

DEON.PL POLECA

W dzisiejszych czasach możemy się więc spotkać zarówno z walką, jak i z unifikacją płci. Zastanówmy się teraz, jaki obraz kobiecości wdziera się do naszych umysłów poprzez media.

Kobieta niezależna, radząca sobie doskonale bez mężczyzny, silna, uwolniona od wszelkich zahamowań, gotowa na związek bez zobowiązań, kobieta sukcesu, przesadnie dbająca o swój wygląd, starająca się za wszelką cenę zachować młodość - oto propozycje bardzo popularne dzisiaj. Ta zaś, która wychowuje dzieci i nie wraca do pracy po zakończeniu urlopu macierzyńskiego, postrzegana jest zazwyczaj negatywnie. Mówi się o niej "kobieta niepracująca", "kura domowa"… Niestety, często także mężowie postrzegają swoje żony przez pryzmat tych poglądów i zupełnie nie doceniają ogromu trudu, który wkładają one w wychowanie nowych pokoleń.

Media przyczyniają się także często do poniżania kobiety - wystarczy tylko przytoczyć przykład pornografii, w której kobieta traktowana jest jak przedmiot, zabawka do zaspokajania nieuporządkowanych pragnień seksualnych mężczyzn.

A jaki obraz mężczyzny promują media? Jeden z uczestników spotkania, które prowadzę w ramach przygotowania do małżeństwa, powiedział, że mężczyzna ukazywany w mediach jest nijaki. Jest w tym głęboka prawda - przedstawia się nam mężczyznę bez wyrazu, pozbawionego ideałów. Jedynym jego osiągnięciem jest najnowszy model samochodu, który daje mu pełnię życia, oraz maszynka do golenia, która sprawia, że lgną do niego wszystkie wymuskane kobiety. Ten mężczyzna jest słaby. Potwierdza swoją męskość w ramionach kobiety. Jeśli jest sprawny seksualnie - jest spełniony. Nie ma w nim wewnętrznej siły, która jest w stanie dać kobiecie poczucie bezpieczeństwa. Co jeszcze go charakteryzuje? Przesadnie dba o swój wygląd, ubiera się w najnowocześniejsze ciuchy, całe godziny spędza w solarium - chciałoby się powiedzieć: zachowuje się jak kobieta. Wyraźnie się więc tutaj ujawnia zjawisko feminizacji mężczyzn.

W tym ogromnym pomieszaniu nurtów, poglądów musimy zastanowić się nad istotą kobiecości i męskości. Co oznacza być mężczyzną, a co być kobietą? Proponuję, aby każdy (każda) w tym momencie dokończył(a) poniższe zdania. Niech to będzie rzeczywiście szczera odpowiedź, która odzwierciedla wołanie naszego serca.

Bardzo ważne jest, abyśmy się wsłuchali w to, co drzemie wewnątrz nas. Abyśmy się zastanowili nad tym, co wynika z faktu, że jesteśmy mężczyznami lub kobietami. Czy możesz ze spokojem powiedzieć sobie: "Jak to dobrze, że jestem kobietą. (Czuję się wspaniale w roli mężczyzny). Wiem, że jestem na swoim miejscu"? Czy też zdajesz sobie sprawę, że nie potrafisz zaakceptować swojej płciowości i w pełni odkryć jej piękna?

Różne mogą być powody takiej sytua­cji. Być może nie otrzymałeś (nie otrzymałaś) od rodziców tego najważniejszego komunikatu: że kochają Cię bezwarunkowo, że jesteś wartością samą w sobie i należy Ci się miłość za to, że po prostu jesteś. A może zadano Ci głębokie rany, dając do zrozumienia, że Twoje życie jest beznadziejne i nikt Cię nie pokocha. Może Twoja mama odnosiła się negatywnie do taty, wytykając mu jedynie wady oraz różne niedociągnięcia, a strzały mierzone w jego serce trafiły także w Twoje maleńkie męskie serduszko, lub też Twój tato poniżał mamę, przez co nabrałaś przekonania, że kobieta jest nic niewarta, na nic nie zasługuje, a jej życie to tylko pasmo porażek i cierpień. Być może jedyne, co rodzice pozostawili Ci w posagu, to postanowienie: "nigdy nie chcę być taki jak mój ojciec" albo "nigdy nie będę dla swoich dzieci taką matką, jaką moja mama była dla mnie". Mogłeś również zostać pozbawiony jakiegokolwiek wzoru męskości, wychowując się bez ojca lub mając z nim bardzo znikomy kontakt.

Różne mogą być nasze losy i doświadczenia, dlatego ogromnie potrzebujemy pewnego gruntu, punktu odniesienia, który sprawi, że się nie pogubimy. A kto może być dla nas lepszym przewodnikiem niż Pan Bóg, który nas stworzył? Musimy się zastanowić, co On sam złożył w kobiecym i męskim sercu.

Adam po akcie stworzenia został umieszczony w raju i otrzymał od Boga niezwykle ważne zadania: nadania nazw zwierzętom oraz uprawianie ogrodu. Mogłoby się wydawać, że to powinno mu wystarczyć. Przecież miał ciepły kącik i ważne zajęcie. On jednak w głębi swego męskiego serca odczuwał tęsknotę. W napotkanych istotach nie znalazł takiej, z którą mógłby nawiązać relację. Pragnął kogoś równego sobie. I oto Pan Bóg pogrążył go w głębokim śnie, w czasie którego uczynił z jego boku niewiastę. Przebudzony Adam wydał okrzyk zachwytu: "Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!" (Rdz 2, 23b). W końcu otrzymał wymarzoną towarzyszkę życia, swoją ezer (hebrajskie słowo "ezer", przetłumaczone jako "pomoc", oznacza takie wsparcie, jakie tylko jedna osoba niesie drugiej). O niej to przecież powiedział: "Ta będzie zwała się niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta" (hebrajskie słowo "isz" oznacza "mężczyzna, mąż", "iszsza" zaś - "kobieta, niewiasta, żona"; w tłumaczeniu ks. Wujka to podobieństwo oddano za pomocą wyrazów "mąż - mężyna"). W tej pierwotnej rzeczywistości nie ma mowy o wyższości jednej płci nad drugą - on i ona noszą w sobie obraz Boga (por. Rdz 1, 27). Nie ma tu miejsca na rywalizację, na niezależność - obydwoje potrzebują siebie i tylko we wzajemnym obcowaniu mają szansę odkrywać i realizować bogactwo swojej płciowości: "Mężczyźni i kobiety zostali powołani przez Stwórcę, aby żyć w głębokiej wzajemnej komunii, poznając jedni drugich i składając siebie w darze, działając razem dla wspólnego dobra i uzupełniając się nawzajem dzięki komplementarności cech kobiecych i męskich" (Jan Paweł II: List do Sekretarza Generalnego IV Światowej Konferencji ONZ poświęconej kobiecie).

Równa godność nie oznacza jednak tożsamości płci. Kobieta i mężczyzna są różni, i to nie tylko na poziomie cielesnym. Płeć wyraża się sposobem bycia, komunikowania, odbierania rzeczywistości, odczuwania i przeżywania miłości. Ta różnica nie powoduje dysonansu i jest przeżywana w całkowitym pokoju: "Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu" (Rdz 2, 25); "W »jedności dwojga« mężczyzna i kobieta są od początku wezwani nie tylko do tego, aby istnieć »obok siebie«, czy nawet »razem ze sobą«, ale są też powołani do tego, aby bytować wzajemnie jedno dla drugiego..." (Jan Paweł II: list apostolski Mulieris dignitatem, 7).

Można zadać sobie pytanie: czemu służy owo zróżnicowanie? Otóż kobieta i mężczyzna mają inne zadanie do wykonania: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną" (Rdz 1, 28). Pan Bóg zasiewa w kobiecie zdolność do macierzyństwa, a w mężczyźnie - do ojcostwa.

Każda kobieta ma zaszczepione w sobie potencjalne macierzyństwo. Przecież tylko ona może nosić w swoim łonie bezbronne dzieciątko, małą istotkę, która potrzebuje jej tkliwości i opieki. Jeśli kobieta może stać się matką, to znaczy, że musi mieć jakieś szczególne wewnętrzne predyspozycje do pełnienia tej funkcji. Bylibyśmy naiwni, myśląc, że Pan Bóg dał nam zadanie, a nie wyposażył nas w odpowiednie możliwości do jego wypełnienia.

Podobnie jest z mężczyzną. On nosi w sobie zalążek ojcostwa. To szczególne zadanie opieki nad żoną i dziećmi wymaga odpowiednich umiejętności, wpisanych w męską naturę.

O jakich szczególnych uwarunkowaniach można mówić w odniesieniu do kobiety i mężczyzny?

Macierzyństwo to troska o życie, to urodzenie człowieka i podtrzymywanie jego życia, to opieka, ciepło, dawanie miłości i wsparcia. Macierzyństwo nie oznacza więc tylko fizycznego wydania na świat potomstwa. Matką może być każda kobieta współczująca, ochraniająca życie. Matka to ta, która "sercem ogarnia każdego z nas...". Każda kobieta w swoich najbardziej wewnętrznych pokładach ma takie cechy, które umożliwiają jej bycie matką.

Kobieta łatwiej funkcjonuje w świecie osób. Ma rozwiniętą na wysokim poziomie zdolność empatii - potrafi wczuwać się w sytuację drugiego człowieka, czuć jego ból i radość, odczytywać subtelne oznaki emocji z ludzkiej twarzy, usłyszeć je w tonie głosu. To wszystko ułatwia jej znacznie komunikację międzyludzką, zrozumienie drugiego człowieka. Kobiecie trudniej jest oddzielić myślenie od przeżywania emocji.

Kobieta istnieje w głębi swego bytu dla drugiego - wszystko, co robi, jest ukierunkowane na osobę. Potrafi poświęcać się w sposób milczący, często nie mający jakichś wymiernych efektów - czuwać przy chorym dziecku, pocieszać strapionych, spędzać długie godziny, udzielając innym wsparcia emocjonalnego. W tych wszystkich działaniach uzewnętrznia się ogromna siła kobiety, jakże inna od tej męskiej - widocznej nawet w samej budowie ciała.

Kobieta zwraca uwagę na drobiazgi, tak niezwykle istotne w naszej codzienności, myśli o konkretnych małych sprawach, bez których niemożliwe byłoby prowadzenie domu, wychowanie dzieci itd. Jan Paweł II mówi o geniuszu kobiety, który jest potrzebny wszędzie tam, gdzie chodzi o relacje międzyludzkie i troskę o drugiego człowieka: "Dziękujemy ci, kobieto, za to, że jesteś kobietą! Zdolnością postrzegania cechującą twą kobiecość wzbogacasz właściwe zrozumienie świata i dajesz wkład w pełną prawdę o związkach między ludźmi" (Jan Paweł II: List do kobiet, 2). Kobieta powinna być obecna w rodzinie, gdzie jej bezinteresowna miłość, poświęcenie jest niezbędne do formowania młodych, zdolnych do miłości ludzi, ale także w życiu społecznym, w świecie pracy. Powinna ze swym otwartym, czułym sercem mieć dostęp do polityki, ekonomii i przyczyniać się w ten sposób do wprowadzania w życie bardziej ludzkich rozwiązań.

Ojcostwo natomiast to nieustanna gotowość do obrony i chronienia ukochanych osób, dawanie im poczucia bezpieczeństwa. Ojciec to ten, który niesie na barkach brzemię odpowiedzialności za rodzinę, który strzeże wartości, jest autorytetem, wzorem cnót, odbiciem ojcowskiej miłości Boga.

Mężczyzna ciężko pracuje, podporządkowuje sobie ziemię. Jest wyposażony w siłę fizyczną, w zdolność logicznego myślenia. Mężczyźnie łatwiej jest oddzielić myślenie od emocji, dzięki czemu może twardo stąpać po ziemi (czasami jest to niezwykle istotne, na przykład w sytuacjach zagrożenia). Charakteryzuje go myślenie perspektywiczne. Mężczyzna musi mieć cel, do którego dąży, jakąś wizję, której chce się poświęcić. Jest tym, który wyznacza kierunek: "(...) bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła" (Ef 5, 23); to "bycie głową" oznacza niezwykłą odpowiedzialność, jest służeniem. Mężczyzna to po prostu ten, który stawia fundamenty i pilnuje, aby zbudowany przez niego dom nie runął. Tak rozumiane ojcostwo powinien realizować każdy mężczyzna - ten, który wybrał życie małżeńskie, kapłańskie lub samotne.

Jakże potrzeba dzisiaj tych, którzy będą ochraniać kobiety i dzieci, dawać wsparcie, a nie przyczyniać się do rozbijania rodzin, przeżywania bólu i cierpienia przez tych najmniejszych. Potrzeba silnych męskich ramion, które nie pozwolą skrzywdzić żadnego ludzkiego istnienia - ramion silnych, ale jednocześnie pełnych ciepła i miłości, takich jak ramiona ojca z przypowieści o synu marnotrawnym (zob. Łk 15, 11-32).
Cóż możemy zrobić, aby męskość i kobiecość odzyskały blask nadany im przez Stwórcę?

Przyjąć swoją płciowość jako dar, spokojnie się na nią zgodzić. Nie walczyć, nie koncentrować się na związanych z nią ograniczeniach, lecz zobaczyć całe jej bogactwo oraz siłę, która w nas drzemie. A będzie to możliwe jedynie wtedy, gdy zaakceptujemy macierzyństwo jako integralną część kobiecości, a ojcostwo - jako przywilej nierozerwalnie związany z męskością.

Jeśli nie będziemy walczyć z życiem, zyskamy zdolność przyjęcia siebie w całej pełni. Kobieta, która wojuje z życiem, nigdy nie będzie w stanie rozwinąć swej delikatności, zdolności do miłowania. Może uznawać za słabość to, co jest tak naprawdę jej siłą. Podobnie mężczyzna nieakceptujący swego potencjalnego ojcostwa może nigdy nie nauczyć się odpowiedzialności. Może za szczyt swoich osiągnięć uznać podbijanie kobiecych serc i wykorzystywanie swego uroku wyłącznie do zaspokajania własnych pragnień. "Nigdy nie zapanuje sprawiedliwość, zapewniająca równość i pokój mężczyznom i kobietom, jeśli nie będzie niezłomnej woli zachowania i ochrony ludzkiego życia, miłowania go i służenia mu - i to każdego ludzkiego życia, na każdym etapie i w każdej sytuacji" (Jan Paweł II: List do Sekretarza Generalnego IV Światowej Konferencji ONZ poświęconej kobiecie).

Przyznać się przed sobą do zranień, których doznaliśmy ze strony osób z naszego otoczenia, często tych najbliższych. Jeśli będziemy udawali, że nic się w naszym życiu nie stało, możemy nadal ukrywać się za karykaturą męskości i kobiecości. Nie można uzdrowić tego, co jest schowane w ciemnościach. Tylko ujawnienie swoich krzywd i ich przepracowanie (w kontakcie z kierownikiem duchowym, przyjacielem lub też psychoterapeutą), zakończone przebaczeniem, może przyczynić się do procesu zdrowienia. Nie bójmy się wypłakać w ramionach naszego Niebieskiego Ojca, wypowiedzieć w Jego obliczu wszystkie nasze trudności i cały ból. Pamiętajmy o zapewnieniu, które dał nam Chrystus: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię" (Mt 11, 28). Musimy odciąć się od naszych ran, tak aby nie kierowały już one dalej naszym życiem, a sprawiały jedynie, że będziemy pewne sprawy widzieć dokładniej i głębiej niż inni.

Rozwijać swoją płciowość poprzez doskonalenie się w ofiarnej miłości, budowanie poczucia odpowiedzialności, stawianie sobie wysokich wymagań, ciągłą pracę nad sobą. Nie zadowalajmy się bylejakością w naszym życiu. Rozwijajmy dobro i piękno, które w nas tkwi. Pan Bóg dał nam materiał, a to, co z niego powstanie, w dużej mierze zależy od naszego wysiłku. Pamiętajmy, że będziemy w przyszłości wzorem męskości lub kobiecości dla naszych dzieci.

Uwzględniać w relacjach międzyludzkich fakt, że kobieta i mężczyzna są różni i mają odmienne potrzeby.

Kiedy poruszam w poradni rodzinnej problem różnic psychicznych między mężczyzną i kobietą, widzę u swoich rozmówców wyraźne ożywienie i otwartość. Często padają słowa: "Słuchaj!", "A widzisz! Mówiłam (mówiłem) ci!", "To jest tak jak u nas!".

Kobiety wyraźnie pragną czuć się bezpieczne i kochane przez swoich mężów. Chcą wysłuchania, przytulenia, czułości, wsparcia w codzienności. Pragną, aby mężczyźni starali się o nie, doceniali ich piękno fizyczne i duchowe. Dlatego Biblia stawia wymaganie: "Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi!" (Kol 3, 19).

Mężczyźni natomiast chcą widzieć w kobiecie towarzyszkę życia, tę, która stwarza ciepły klimat, która opiekuje się ogniskiem domowym. Pragną, aby kobiety podziwiały ich sprawność intelektualną i fizyczną. Chcą podejmować wyzwania, a do tego potrzebują wsparcia i zaufania ze strony kobiety. Chcą widzieć w oczach ukochanej zapewnienie: "Poradzisz sobie! Ufam, że stać cię na to! Jesteś mądry!". Mężczyzna może dać z siebie bardzo dużo, jeśli jest pewien, że żona chroni się pod skrzydła jego męskiej opieki, wierząc, że nic jej tam nie grozi.

Pan Bóg obdarował nas płciowością. Mamy niepowtarzalną okazję funkcjonować w świecie jako mężczyźni lub kobiety. Możemy ubogacić innych tkwiącymi w nas skarbami albo opierać się na falsyfikatach męskości i kobiecości, nie czując nigdy radości wewnętrznej. Wybór tak naprawdę należy do nas. Kobieta istnieje dla mężczyzny, a mężczyzna dla kobiety i tylko ich wzajemne obcowanie daje pełnię: "Kobieta nie wzięła się z głowy mężczyzny, żeby rządzić, ani z jego stóp, żeby mu służyć, lecz z jego boku, aby u jego boku kroczyła, spod jego ramienia, aby była przez niego ochraniana, z pobliża jego serca, żeby mógł ją kochać i otaczać opieką" (Hugo od św. Wiktora, XIII w.).

Źródło: W poszukiwaniu zagubionej męskości i kobiecości

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kobieta czy mężczyzna?!
Komentarze (23)
Miłosz Skrodzki
10 marca 2014, 17:20
Nie ma co doszukiwać się wielu różnic między kobietą a meżczyzną. Wszyscy jeteśmy ludźmi. Praca nie jest niczym złym, wręcz przeciwnie - jest obowiązkiem. Różnimy się na poziomie biologicznym, ale duszę mamy tę samą. Każdy z nas jest po to, żeby kochać Boga. Miłość ma nas jednoczyć, a nie dzielić.
M
marten
9 marca 2014, 19:05
No nie....cechy płciowości zalezne są przede wszystkim od poziomu hormonów, neurohormonów oraz innych cech genetycznych. Tego jest cała róznorodnosc. Nikt nie jest taki sam jak drugi człowiek, nie wciskajmy stereotypów na siłę bo jedynie to co się wtedy stanie to tylko wpedzanie osoby w kompleksy. Ja jako dziecko bawiłam się samochodzikami odrzucajac lalki ( nie miałam brata ani siostry by mieć jakiś pozytywny czy negatywny wzór i wpływ), właziłam na drzewa, rzucałam rzutkami do celu i bawiac sie z chłopcami czułam się szczęśliwa. Czy wg tej teorii miałam porzucic te zabawy i siedziec z lalkami na siłę bawiąc sie w dom i gotujac lalkom "papu"? Dlaczego miałam być na siłe wciagana w jakies ramy i byc nieszczęśliwa? Na szczęscie nikt mnie do tego nie zmuszał. Były tylko walki o sukienki z falbankami i wstażeczkami których juz od maleńkosci nie cierpiałam. ...Takie kobiety jak Ty bywają najlepszymi żonami. Potrafią pogodzić wszystkie obowiązki małżeńskie i ponad to również. Są doskonałymi matkami, żonami, kochankami itd. W zamian dostają też wszystko, aby nieszukać czegoś u innych mężczyzn. Niestety jest to żadki model partnerstwa małżeńskiego, ale za to niesamowicie trwały. Wszystko zależy od tego co połączy takich partnerów, miłość czy może jedynie ta popularna karykatura miłości.
J
jaja
28 września 2014, 16:44
no dokład tak. http://pl.wikipedia.org/wiki/Androgynia_(psychologia)#_=_ tu jest wszystko opisane. Znam chłopaka, który w dzieciństwie bawił się lalkami i jakoś nie wyrósł na lalusia.
DH
~Danka Habib
18 grudnia 2020, 12:42
Zgadzam się z Tobą. Ja np. w tych wszystkich tabelach różnic płciowych odnośnie przeżywania seksualności jestem w rubryce z mężczyznami. No czuję się jak wyrzutek w kościelnych kręgach. A jestem kobietą i to taka, która ceni swoją kobiecość i dobrze mi z nią. I nie rozumiem kto tworzy te tabelki i dlaczego przypisuje się jednej płci cis, co równie dobrze mogą mieć obie.
25 czerwca 2013, 16:14
Dodam Kira, że niektóre jaszczurki jak bodajże perłowa rozmnażają się partenogenetycznie. Mam nadzieję, że nie oznacza to na pochybel mężczyznom?
25 czerwca 2013, 16:12
Dzięki Ci Boże, że jestem mężczyzną i nie muszę zmieniać płci. Amen :)
K
Kira
25 czerwca 2013, 15:56
Człowiek na wszystko potrafi sojrzeć tylko i wyłącznie ze swojej perspektywy. Nie ma czynności stricte kobiecych i stricte męskich. W przyrodzie istnieją gatunki które w żaden sposób nie da się przyporządkować do naszej wizji męskości i kobiecości. Są ryby które zmieniają płeć w ciągu swojego życia (tak np. błazenki).  U matronicowatych z kolei samiec o wiele mniejszy od samicy- przykleja się do niej i zamienia w woreczek nasienia. Bojowniki znane są z tego, że agresywne wobec inych samców, zalecają się do samicy, która składa ikrę którą opiekują się właśnie te buchające testosteronem ojcowie. U lwów z kolei to głównie lwice opiekują się potomstwem- macierzyństwo nie przeszkadza im w byciu wytrawnymi myśliwymi. Ptaki drapieżne- przez okres wysiadywania jaj to głównie mniejszy samiec musi polować i dostarczać pożywienie samicy, która jednak w jakiś czas po wykluciu piskląt także zaczyna polować. Goryle żyją w rodzinach którymi opiekuje się samiec, gibbony żyją w monogamicznych parach. Człowiek z kolei z całą swoją różnorodnością jest odbiciem tego wszystkiego co istnieje w przyrodzie.
GK
Grzegorz Kowalski
19 kwietnia 2013, 12:38
Niektóre ryby zmieniają płeć, czemu nie ludzie??? A są takie ryby, które zmieniają swoją płeć genetyczną a nie fenotypiczną?
L
Ludmiłczak
19 kwietnia 2013, 11:54
No to się dowiedziałam - jestem mężczyzną!!  8-/ Czy w takim razie ( przyjąć swoją płciowość jako dar, spokojnie się na nią zgodzić, nie walczyć) mam wykorzystywać swoje predyspozycje do realizowania ojcostwa, czy pomimo pewnych dysfunkcji próbować macierzyństwa?
H
Hilario
18 kwietnia 2013, 10:34
Kolejny bezrefleksyjny artykuł „odkrywający” naturę płci, a tak naprawdę pakujący ludzi w schematy, które akurat upodobał sobie autor i które stara się ubrać w jak najwzioślejsze słowa. Proponuję skonfrontować dwa cytaty: „Mężczyźni natomiast chcą widzieć w kobiecie towarzyszkę życia, tę, która stwarza ciepły klimat, która opiekuje się ogniskiem domowym. Pragną, aby kobiety podziwiały ich sprawność intelektualną i fizyczną. Chcą podejmować wyzwania, a do tego potrzebują wsparcia i zaufania ze strony kobiety” vs „Jedynym jego osiągnięciem jest najnowszy model samochodu, który daje mu pełnię życia, oraz maszynka do golenia, która sprawia, że lgną do niego wszystkie wymuskane kobiety. Ten mężczyzna jest słaby. Potwierdza swoją męskość w ramionach kobiety.”
JJ
JAKA JEST KOBIETA?
9 stycznia 2013, 12:12
CYTAT Kobieta posiada siłę, która zadziwia mężczyznę. Potrafi ona radzić sobie z kłopotami i dźwigać ciężkie brzemię. Ma w sobie szczęście, miłość i przekonania. Uśmiecha się, gdy chce jej się krzyczeć. Śpiewa, gdy chce jej się płakać, płacze, gdy jest szczęśliwa i śmieje się, gdy się boi. Walczy o to, w co wierzy. Sprzeciwia się niesprawiedliwości. Nie akceptuje „nie" jako odpowiedzi, kiedy widzi lepsze rozwiązanie. Daje z siebie wszystko, żeby jej rodzinie dobrze się wiodło. Zabiera swoją przyjaciółkę do lekarza, kiedy się o nią martwi. Jej miłość jest bezwarunkowa. Płacze, kiedy jej dzieci odnoszą sukces. Jest szczęśliwa, kiedy wiedzie się jej przyjaciołom. Cieszy się, kiedy słyszy o narodzinach czy weselu. Boli ją serce, kiedy umiera ktoś z rodziny lub bliski przyjaciel. Ale znajduje siłę, by żyć dalej. Wie, że pocałunek i przytulenie mogą uzdrowić złamane serce.
M
Mmm
26 października 2012, 09:01
 Niektóre ryby zmieniają płeć, czemu nie ludzie???
E
Ewa
26 października 2012, 07:39
 No nie....cechy płciowości zalezne są przede wszystkim od poziomu hormonów, neurohormonów oraz innych cech genetycznych. Tego jest cała róznorodnosc. Nikt nie jest taki sam jak drugi człowiek, nie wciskajmy stereotypów na siłę bo jedynie to co się wtedy stanie to tylko wpedzanie osoby w kompleksy. Ja jako dziecko bawiłam się samochodzikami odrzucajac lalki ( nie miałam brata ani siostry by mieć jakiś pozytywny czy negatywny wzór i wpływ), właziłam na drzewa, rzucałam rzutkami do celu i bawiac sie z chłopcami czułam się szczęśliwa. Czy wg tej teorii miałam porzucic te zabawy i siedziec z lalkami na siłę bawiąc sie w dom i gotujac lalkom "papu"? Dlaczego miałam być na siłe wciagana w jakies ramy i byc nieszczęśliwa? Na szczęscie nikt mnie do tego nie zmuszał. Były tylko walki o sukienki z falbankami i wstażeczkami których juz od maleńkosci nie cierpiałam.
A
AT
26 października 2012, 00:17
 Ludzie ubodzy umysłowo nie ogarniają ogromu kombinacji występujących na Świecie a więc również kombinacji cech charakteru, dlatego tworzą wzorzec męskości oraz kobiecości i upychają wszystko do niego na siłę, a co nie pasuje odrzucają jak by tego nie było. Wyjątkowo dużo takich ograniczonych ludzi jest związanych z religią (czy jakimś innym totalitarnym systemem, który nakazuje wierzyć w coś bo tak i nie dyskutować) a to dlatego, że wszelkie próby logicznego myślenia i chęć poznania świata są ganione tak jak było z pierwszym grzechem - rób proste rzeczy i nie próbuj posiąść wiedzy należnej bogu albo wypad z raju. Już na wstępie opisana jest nauczka za próby buntu
M
Mmm
25 października 2012, 22:36
eh ci chrześcijanie jakich oni to bajek nie wymyślą. Moja sprawa jakiej chce być płci. Jakie ma znaczenie płeć? To tylko formalność... ludzie którzy nie utożsamiają się ze swoją biologiczną przynależność płciową są dowodem ,że ludzie nie są jakimś zwierzątkami tylko czymś więcej! Sam bym lepiej nie wymyślił. Pozdrawiam :)
K
Kasia
25 października 2012, 19:55
 A jeśli powiedzmy praca jest moją pasją to musze z niej zrezygnować żeby być bardziej kobieca? Muszę koniecznie siedzieć w domu i pozwolic aby mój maż pracował ? To jest kompletną bzdurą co tutaj piszecie.  Nie mam zmiaru wciskać się w jakieś schematy które nie dotyczą mojej osobowości. "Kobiecie trudniej jest oddzielić myślenie od przeżywania emocji." To juz jest istna porażka tego artykułu. Alla zgadzam się z Tobą trzeba wkońcu wyjść z tych stereotypów 
A
Alla
18 lipca 2012, 20:12
 Velario, strzał w 10 :)  Nie ma uniwersalnej natury płci. Są cechy konkretnych osób. Jeśli ktoś potrafi mysleć samodzielnie a nie stereotypowo, nie idzie jak głupia owca za stadem. Kobieta może wymienić uszczelkę, mężczyzna może ugotować obiad. Czynności są neutralne, nie podporządkowane płciom. Gdybyśmy tak myśleli, to do dziś nie byłoby praw wyborczych dla kobiet, etc...  Aha, jeszcze jedno. Kobiety też są silne, też pragną wyzwań, też potrzebują motywacji. A mężczyźni potrzebują czuć się bezpiecznie. To działa w obie strony, bo to jest po prostu ludzkie. Jeśli mężczyzna nie potrzebuje czułości i miłości, a tylko wyzwań i innych stereotypowych czynników, to jest po prostu niedojrzały, dziecinny i... niemęski. Moim skromnym zdaniem.  Tak, jestem za pewną unifikacją (oczywiście nie związaną z biologią). A przede wszystkim za używaniem rozumu, nie godzeniem się na stereotypowe role, bo tak było przez wieki. 
S
Sebastian
18 lipca 2012, 16:14
 ~Xenia skąd u katolików ta programowa niechęć do tego żeby to kobieta powiedzmy wymieniła uszczelkę w kapiącym kranie, a mężczyzna ugotował obiad? Jeżeli to lubią? ... Ludzie kochani, otrząsnijcie się! Nie musicie w tych schematach żyć! Ja nigdzie nie widziałem, aby było napisane, że niemęskim jest przygotowanie obiadu :) czy niekobiecym wymiana uszczelki... ja odczytałem ten artykuł, jakoby traktował o duchowo-psychicznych aspektach męskości i kobiecości, o wzajemnej komplementarności, wzajemnej trosce, wsparciu, o opiece mężczyzny i cieple jaki wnosi kobieta... o miłości  i bogactwie jaką niesie za sobą własna płciowość... pozdrawiam :)
F
FanAngerfist
17 lipca 2012, 22:41
eh ci chrześcijanie jakich oni to bajek nie wymyślą. Moja sprawa jakiej chce być płci. Jakie ma znaczenie płeć? To tylko formalność... ludzie którzy nie utożsamiają się ze swoją biologiczną przynależność płciową są dowodem ,że ludzie nie są jakimś zwierzątkami tylko czymś więcej!
X
Xenia
17 lipca 2012, 17:17
skąd u katolików ta programowa niechęć do tego żeby to kobieta powiedzmy wymieniła uszczelkę w kapiącym kranie, a mężczyzna ugotował obiad? Jeżeli to lubią? A nawet jeśli nie lubią - to czy korona spadnie jasnie panu, gdy po sobie i po reszcie rodziny pozmywa? Każde wyjście poza schemat kończy się jakimiś głupotami że to "nienaturalne" itp. Ludzie kochani, otrząsnijcie się! Nie musicie w tych schematach żyć!
jazmig jazmig
17 lipca 2012, 16:41
 Mężczyzna i kobieta są parą komplementarną, tzn. wzajemnie się uzupełniającą. W pewnych sprawach lepszy jest mężczyzna, a w innych kobieta. Oboje dopiero stanowią pewną całość, którą zaplanował Bóg, a opisał Jezus mówiąc, iż łączą się w jedno. Mężczyzna jest silniejszy fizycznie, rozumuje analitycznie, lepiej rozumie zjawiska ficzyczne. Kobieta czuje, rozumuje syntetycznie, wczuwa się w innego człowieka. Oboje, jako rodzina, stanowią całość i są zdolni do wychowania potomstwa. Dlatego po urodzeniu dziecka kobieta powinna zostać przy dziecku i zapewnić mu rozwój, opiekować się nim, domostwem oraz rodziną. Mężczyzna ma zapewnić utrzymanie rodziny i wszystkie sprawy wymagające siły lub zdolności technicznych, a resztę zapewni kobieta. Generalnie chodzi właście o to, że para nie rywalizuje ze sobą, tylko wzajemnie się uzupełnia w swpoch obowiązkach. Nie ma obowiązków mniej i bardziej ważnych, ważne są wszystkie.
M
Martinus
17 lipca 2012, 14:02
Jestem mężczyzną i nie zgadzam się z komentarzem velario. Ja właśnie m.in. dlatego potrzebuję kobiety. Jak i kobiety mają swoje "dziewczęce" zapewne powiedziałbym valerio pragnienia tak i my mężczyźni. A, wyjątki ? No są. Są singlami, są duchownymi. Kobiety i mężczyźni mają się uzupełniać, ale jeśli ktoś jest inny lub został jakoś inaczej wychowany, że nie potrzebuje drugiej połowy to dobrze żeby był tego świadomy, a nie np. ranił innych ludzi.
Martino
17 lipca 2012, 13:48
Mężczyźni natomiast (...) pragną, aby kobiety podziwiały ich sprawność intelektualną i fizyczną. Chcą podejmować wyzwania, a do tego potrzebują wsparcia i zaufania ze strony kobiety. Chcą widzieć w oczach ukochanej zapewnienie: "Poradzisz sobie! Ufam, że stać cię na to! Jesteś mądry!". Mężczyzna może dać z siebie bardzo dużo, jeśli jest pewien, że żona chroni się pod skrzydła jego męskiej opieki, wierząc, że nic jej tam nie grozi. Szanowna Pani Autorko, Pani pisze to na serio? Bo brzmi tak, jakby przytacza Pani, co na temat mężczyzn opowiadała Pani prababcia...  Jako mężczyzna czuję się tymi stwierdzeniami wręcz obrażony!:) 1. to mali chłopcy pragną, aby podziwiano ich sprawność fizyczną i intelektualną. U prawidłowo rozwijających się osobników to pragnienie przechodzi gdzieś tak pod koniec gimnazjum, 2. wsparcie i zaufanie ze strony kobiety nie jest mężczyznom potrzebne do podejmowania wyzwań. Gdyby tak było, nie podejmowaliby ich np. duchowni rzymskokatoliccy, 3. mężczyzna może dać z siebie bardzo dużo, jeżeli będzie miał motywację. Motywacja ta zaś nie musi mieć nic wspólnego z chronieniem się kogokolwiek pod jego skrzydła. Mimo wszystko - te Pani wyobrażenia są nawet dość romantyczne. Ale jak długo można udawać, że żyjemy w XIX wieku?