Małżeństwo na całe życie ma szansę jeśli...

(fot. flickr.com)
Catherine Johnston, Daniel Kendall SJ, Rebecca Nappi / slo

Niektórzy sądzą, że oczekiwanie, iż małżeństwo będzie trwać przez całe życie, jest czymś zupełnie nierealnym, gdyż żyjemy coraz dłużej. Czy małżeństwa zawierane z kolejnymi partnerami na różnych etapach życia nie są w dzisiejszych czasach bardziej realiną propozycją?

Nie, "seryjne małżeństwa" nie są bardziej realistycznym pomysłem, bez względu na to, jak przekonującym może się ten pomysł wydawać. Małżeństwo rozumiane jako umowa dwojga ludzi oznacza relację dynamiczną. W związku małżeńskim emocjonalne dorastanie ma miejsce jedynie wtedy, gdy małżonkowie się zmieniają, przystosowują zarówno do siebie nawzajem, jak i do związku, który wspólnie tworzą.

Ktokolwiek zakłada, że w każdej chwili - gdy tylko uzna, iż "przerósł" swego partnera - może z małżeństwa "wyskoczyć", nie wykorzystuje szansy zgłębienia samego siebie jako istoty ludzkiej w relacji do innych.

DEON.PL POLECA

Spójrzmy na taki przykład: miasto St. Louis w USA szczyci się słynnym Gateway Arch - gigantyczną łukowatą budowlą o wysokości sześćdziesięciotrzypiętrowego wieżowca. Na jej szczyt da się wjechać, jednak nie za pomocą zwykłych wind, lecz specjalnych gondoli, dostosowujących swój kształt do łukowatego toru ruchu. Podróż zabiera nieco czasu, ale warto ją podjąć, gdyż u celu czeka podróżnych wspaniały widok na panoramę miasta.

W małżeństwie jest podobnie: trzeba dostosowywać się do siebie nawzajem za każdym pojawieniem się sytuacji kryzysowej lub konfliktowej. Nie jest to proces ani szybki, ani łatwy, ale wart przejścia ze względu na to, co nas czeka u jego końca.

James ożenił się, mając dwadzieścia kilka lat. Jego żona miała lat dziewiętnaście. W wieku trzydziestu kilku lat oznajmiła mężowi, iż ma zamiar go porzucić. Powiedziała, że musi poznać innego mężczyznę, póki jest jeszcze młoda, piękna i pełna życia. I chociaż kochała swego męża, myśl, iż ma spędzić resztę życia wyłącznie z nim, wydawała jej się czymś strasznym. James stwierdził krótko: Ja się nie rozwiodę!", i niezłomnie trwał w swoim przekonaniu, aż jego żona w końcu uporała się z poczuciem żalu z powodu nieuchronnego starzenia się i utraconej szansy życia z innym mężczyzną. A tak na marginesie, opłakiwanie utraconych z wiekiem szans dotyczy nas wszystkich.

Obecnie James i jego żona są osobami po pięćdziesiątce, a ich małżeństwo jest mocniejsze niż kiedykolwiek w przeszłości, żona zaś odczuwa nieustanną wdzięczność wobec męża za jego niezłomną postawę, w czasie gdy ją nachodziła pokusa zerwania związku. Wydali za mąż córkę, a teraz czekają na wnuki. Wszystko to jednak przepadłoby, gdyby James nie uparł się za wszelką cenę dotrzymać przysięgi małżeńskiej.

Powszechnie wiadomo, że ludzie rozwodzący się, a potem wstępujący w ponowne związki zazwyczaj po raz kolejny wybierają ten sam typ współmałżonka. Dlatego właśnie kobiety, które mają skłonność do mężów-alkoholików, ryzykują, że ponownie wyjdą za mąż za alkoholika, nawet jeśli z pierwszym mężem rozwiodły się z powodu jego nadmiernego picia. Taka tendencja do wybierania "wiernej kopii" współmałżonka może wyjaśniać, dlaczego wskaźnik rozwodów w drugim małżeństwie jest jeszcze większy niż w przypadku małżeństw zawieranych po raz pierwszy.

Jeżeli tylko współmałżonek nie stosuje przemocy fizycznej lub seksualnej, najlepszym rozwiązaniem jest trwanie w pierwotnym związku, na wszystkich etapach osobistego i duchowego dorastania. To właśnie podczas wyprawy na szczyt "łuku małżeńskiego" w powolnej gondoli pobiera się większość praktycznej nauki dotyczącej małżeństwa.

Ludzie przekonani o słuszności zawierania kolejnych związków tracą szansę przeżycia tego jakże ważnego doświadczenia życiowego.

Wiecej w książce: Małżeństwo. Problem czy szansa? - Catherine Johnston, Daniel Kendall SJ, Rebecca Nappi

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Małżeństwo na całe życie ma szansę jeśli...
Komentarze (31)
ML
Małgorzata Lipiec
17 stycznia 2016, 20:22
Dla tych którzy poszukują wartościowych ludzi, z nadzieją, że wśród nich będzie ta właściwa osoba, z którą warto wejść w związek małeński polecam katolicki portal randkowy www.betania.pl
M
Maria
29 czerwca 2014, 15:43
Ja również "na marginesie": nie wszystkich dotyczy opłakiwanie utraconych szans - ja jestem tego przykładem -   mając 65 lat niczego co się wydarzyło w moim życiu nie żałuję i niczego nie chciałabym przeżyć jeszcze raz. Po trzydziestce odkryłam, że moim powolaniem jest żyć dla innych - jako osoba samotna. Poczułam się szczęśliwa i tak jest do dziś. Wszystko, co czynię, daje mi radość, a zajęć mi nie brakuje. Przy czym każdy dzień rozpoczynam od udziału we Mszy świętej. Maria
15 listopada 2014, 17:07
Dziękuję za Twoje piękne świadectwo :). 
K
klawa
28 czerwca 2014, 18:16
Powszechnie wiadomo, że ludzie rozwodzący się, a potem wstępujący w ponowne związki zazwyczaj po raz kolejny wybierają ten sam typ współmałżonka Wot, dziennikarska rzetelność Deonu. Dalej wmawiajcie ludziom, aby dokonywali wyborów życiowych na podstawie "powszechnie wiadomo".
A
alinka
10 sierpnia 2014, 23:25
Ok. Nie "powszechnie wiadomo", ale naprawdę tak jest.
KS
kieruj się sercem i swoim rozum
15 listopada 2014, 17:30
a ty nie wiesz, że każdy ma swój rozum i powinien się nim posługiwać, a nie słuchać innych? zwłaszcza takich, którzy nie mają zbyt wielkiego pojęcia o życiu w małżeństwie!!!!
G
gość
15 czerwca 2014, 14:22
Dlaczego młodym ludziom nie stworzy się możliwości uczestniczenia np. w naukach na temat: jak wybierać osobę na całe życie, jak sprawdzić słodkie deklaracje, do czego się zobowiązujemy w prawie cywilnym i kanonicznym, jakie będą dla nas konsekwencje jak się nam nie uda, dlaczego nie ma możliwości uprzedniego badania psychologicznego (czyż wstyd rozwodu nie jest większy?). Pytam DLACZEGO? Czy to brak pieniędzy (rozwód a tym bardziej unieważnienie bardzo drogo kosztuje), czy brak odpowiednich osób do prowadzenia przygotowań, czy może brak nam dobrych psychologów? To że młodzi ludzie mają „burzę hormonów”, zmienne emocje i niestałe decyzje, to normalne w ich wieku i tak było zawsze. Ale dlaczego osoby związane z tym problemem nie potrafią w mądry sposób przestrzec i przygotować aby nie dochodziło do niszczenia związków, tylko wolą później w roli specjalistów naprawiać problemy (najlepiej w swoich gabinetach, co również nie jest tanie). Pytam DLACZEGO???
DC
dla chcącego nic trudnego
20 czerwca 2014, 14:00
wszystko to jest, tylko trzeba trochę poszukać, choćby w Google, np. wykłady ks. Piotra Pawlukiewicza :) [url]https://www.youtube.com/watch?v=EtMFeN9rDgk[/url]
A
Adam
23 czerwca 2014, 01:12
Ponieważ ludzie tacy jak Ty, zamiast działać i tworzyć takie inicjatywy i dzieła, i/lub inspirować do tego innych, wolą wypunktować czego brakuje, nie wnosząc tym samym nic nowego. Nie martw się, wielu z nas każdego dnia boryka się z tym, aby zmianę na lepsze zaczynać od siebie.
E
E.CH
12 lipca 2014, 20:34
Serdecznie polecam książki i konferencje doktora Jacka Pulikowskiego.
M
Marta
6 sierpnia 2014, 21:24
Oprócz Pawlukiewicz, czy Pulikowskiego jest jeszcze Szustak i jego "Pachnidła" - bardzo polecam.
A
alinka
10 sierpnia 2014, 23:21
A ja nie polecam, szczególnie z powodu doktoratu nie w tej dziedzinie. Zresztą to widać. Jeśli ktoś siedzi w temacie małzeństwa i kryzysów, od razu zauważy słabe kompetencje, sztywne i powierzchowne ujęcie tematu.
M
Marcin
12 czerwca 2014, 13:05
Jak człowiek siebie nie kocha i nie akceptuje, to go nikt nie pokocha i nie zaakceptuje. Kiedy mamy problem z samym sobą najczęściej włącza nam się wytykanie innym tego, czego nie akceptujemy właśnie w sobie. Koło się zamyka. Nowy partner tego nie zmieni. Bycie z kimś pozwala się szybciej rozwijać, o ile człowiek jest świadomy sam siebie.
R
rrr
27 maja 2014, 17:05
Do Marii: 1. Nie zgadzaj się na rozwód i broń się przed tym 2. Jeżeli już miało by jednak dojść do podziału majątku, to niech on Ciebie spłaci, tzn. musiałabyś wtedy opuścić mieszkanie, ale za połowę z 600 tys. na pewno da się kupić mieszkanie inne, może jedynie w innym mieście. Jeżeli by miało dojść do sprzedaży mieszkania to niech to mąż sprzedaje. Na to trzeba dużo czasu, a jak on jest w Norwegii to moze zwyczajnie go nie mieć. I nie opuszczaj mieszkania dopóki ono nie będzie sprzedane i nie będziesz miała pieniędzy na kupno następnego. 3. Graj na czas, wszystkimi formalnościami obarczaj męża. 4. Najważniejsze: módl się o pojednanie.
:
:)
3 maja 2013, 00:50
Może z tym Panem, to była pomyłka, a może On ma swoich wybrańców? Sama już nie wiem. ... Święta Rita to Święta, a mąż jej dopiero nawrócił się w momencie śmierci! Więc kto jest bardziej godny? My czy Ona?
R
rozbój
27 kwietnia 2013, 09:26
"....W moim przypadku jesteśmy 35 lat małżenstwem......(mąż) chce podziału majątku; żebym spłaciła mu nasze stare mieszkanie ze starymi meblami i wycenił to jego adwokat na 600 tys połowa do podziału. Włosy mi się zjeżyły na głowie."....Rozwody to straszna rzecz , nie zdawałam sobie sprawy co robię gdy wykupywaliśmy mieszkanie spółdzielcze na własnośc, że on zażąda rozwodu i spłaty. jak sie bronić? ..." Toż to rozbój w biały dzień ! Masz zwracać mężowi tyle forsy za co?, Bo zachciało mu się rozwodu? Spytaj się księdza proboszcza jakie jest stanowisko KK w sprawie oczywistej niesprawiedliwości . Niech powiedzą w kościele na kazaniu że to kradzież i ciężki grzech, a nie tylko o aborcji, in vitro i małżeństwach homoseksualnych.
P
pomoc
24 kwietnia 2013, 09:42
Na psychiczną przemoc -> warsztaty z asertywności i wizyty u terapeuty psychologa np. w Interwencji Kryzysowej.
TK
Teresa Kmiecik
21 czerwca 2016, 13:08
Przepraszam, ale "Na psychiczną przemoc -> warsztaty z asertywności i wizyty u terapeuty" to naiwna, nierealna rada. Kluczowym elementem przemocy psychocznej jest izolacja i kontrola ze strony agresora. Jeśli ofiarą jest matka małych dzieci to gwarantuję, że "warsztaty i wizyty" są dla niej nieosiągalne. Ona potrzebuje pomocy przez internet, życzliwego wsparcia rodziny i/lub przyjaciół, sąsiadów.
Z
zuzka
16 marca 2013, 13:39
"Jeżeli małżonek nie stosuje przemocy fizycznej lub seksulanej ..." A psychiczna przemoc? Drodzy czytelnicy, małżeństwo to nie jest tylko poświęcenie. Polska to kraj owrzodzony, zakłamany, gdzie sądy niezawisłe można użyć jedynie w cudzysłowiu, korupcja kwitnie, ludziom żyje się coraz gorzej, stąd frustracje, nerwy i ciągły bieg. Mężczyzna zapracowany, kobieta niedoceniona. Statystyki w sprawie rozwodów mówią same za siebie. Artykuł nie jest jednoznaczny i przedstawiony jest tu tylko jeden punkt widzenia - bardzo taki malarski - "gondolowy". Niestety życie nie jest obrazem i nie ma przepisu na nie.
SC
sądy cywilne
22 września 2012, 05:52
Rozwody to straszna rzecz , nie zdawałam sobie sprawy co robię gdy wykupywaliśmy mieszkanie spółdzielcze na własnośc, że on zażąda rozwodu i spłaty. jak sie bronić? Sądy cywilne są bezbożne, więc lepiej proś Boga o Ducha Świętego o pomoc! 17 Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. 18 Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. 19 Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, 20 gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. 21 Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. 22 Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. 23 Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego. Zaprawdę, powiadam wam: Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy. (Mt 10,17-23)
A
ala
26 czerwca 2012, 20:47
Dziękuję za kopniaka. Może z tym Panem, to była pomyłka, a może On ma swoich wybrańców? Sama już nie wiem.
!
!!!
26 czerwca 2012, 20:08
Wytrzymać rozłąkę nie wiedząc, czy współmałżonek kiedykolwiek wróci, żyć ze świadomością, że nie zbudowało się trwałego związku, przyjść do Boga z pustymi rękami i prosić o miłosierdzie - jakież to trudne! Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą.
A
ala
26 czerwca 2012, 19:50
Wytrzymać rozłąkę nie wiedząc, czy współmałżonek kiedykolwiek wróci, żyć ze świadomością, że nie zbudowało się trwałego związku, przyjść do Boga z pustymi rękami i prosić o miłosierdzie - jakież to trudne!
W
wiki
14 czerwca 2012, 23:30
Jeśli współmałżonek stosuje dotkliwą przemoc, potrzebna jest pomoc z zewnątrz i być może separacja. :( Poza taką sytuacją, kolejne etapy osobistego i duchowego dorastania oraz kryzysy między nimi tworzą piękną, żywą, niebanalną historię związku. Bardzo cenię ten proces i życzę wszystkim małżeństwom wytrwałości na tej drodze.
K
kiki
29 maja 2014, 12:06
a jak przemoc według Ciebie kwalifikuje się już do przemocy dotkliwej??? Takie kolejne etapy rzeczywiście tworzą piękne i wyraźne blizny na ciele i w duszy. Nie można pozwolić na pomiatanie sobą
?
?
13 czerwca 2012, 20:32
"Jeżeli tylko współmałżonek nie stosuje przemocy fizycznej lub seksualnej, najlepszym rozwiązaniem jest trwanie w pierwotnym związku, na wszystkich etapach osobistego i duchowego dorastania." A JAK STOSUJE TO ROZWÓD? JAKIEŚ UPROSZCZONE TE RADY.
X
xy
13 czerwca 2012, 20:23
Mario, nie zgadzaj się na rozwód to wtedy nie będzie podziału majątku. Musisz na pewno skorzystać z pomocy adwokata.
N
Nika
13 czerwca 2012, 16:56
Jak się bronić? To zależy na czym Pani zależy, na obronie małżeństwa..? na przywróceniu miłości/ obecności męża..? na zachowaniu majątku..? na zabezpieczeniu przyszłości materialnie...? Tak naprawdę na czym Pani zależy na mężu czy na spadku i mieszkaniu? Jak na mężu to tylko przebaczenie i okazywanie bezinteresownej miłości mężowi (polecam medytację 1 List Św. Pawła do Koryntian, 13,1-13) uleczy małżeństwo, jak na majątku to dobry adwokat jest niezastąpiony.  
M
maria
13 czerwca 2012, 16:10
zgadzam się z tym całkowicie. I jeszcze potrzeba do wytrwania wiary i szacunku do przysięgi małżenskiej oraz nie wtrącania się innych. W moim przypadku jesteśmy 35 lat małżenstwem. Ale gdy zmarła teściowa zostawiła synowi i córce w spadku dom, mieszkanie i garaż. Siostra męza mieszkająca w Norwegii rozwiedziona i zadłużona namówiła po cichu mego męza, który nie miał w Polsce pracy i był na rencie, żeby sprzedał spadek i przeniósł sie do niej do Norwegii i rozwiódł ze mna, żebym ja nie miała prawa do pieniędzy z tej sprzedazy. Wyjechali, a ja zostałam z dorosłą córką, zięciem  i wnukami. Na rozwód sie nie zgodziłam, więc mąz go nie dostał na I rozprawie. Teraz zrobił apelację, która będzie w październiku, nakłamali w niej na mnie aż strach siostra mu pomogła i on żąda dalej rozwodu. Chce podziału majątku; żebym spłaciła mu nasze stare mieszkanie ze starymi meblami i wycenił to jego adwokat na 600 tys połowa do podziału. Włosy mi się zjeżyły na głowie.Co mam dalej robić? Młodzi są u mnie zameldowani, ja utrzymuję się z emerytury, co, mam teraz sprzedac nasze mieszkaie, a młodzi na bruk? Na rozwód się nie zgadzam, kłamstwa w apelacji dobiły mnie, rozchorowałam się, a męzowi siostra zabroniła z nami rozmawiac. Rozwody to straszna rzecz , nie zdawałam sobie sprawy co robię gdy wykupywaliśmy mieszkanie spółdzielcze na własnośc, że on zażąda rozwodu i spłaty. jak sie bronić?
T
Trurl
11 lipca 2014, 11:08
Sądząc po tych niewielu szczegółach, które Pani podała to Pani mąż miał Pani serdecznie dość i robi co może, aby po 35 latach znowu mieć prawo do osobistego szczęścia. Nikt szczęśliwy od żony do Norwegii nie zwiewa, ani się nie rozwodzi. Jeśli ma Pani odrobinę rozumu i "chrześcijańskiej miłości bliźniegoi" to zgodzi się Pani na rozwód i pozwoli człowiekowi godnie żyć. Życzę wszystkiego dobrego
15 listopada 2014, 17:16
Oj Trurlu jak możesz tak ostro pisać !! Jak możesz tak osądzać ?? W tym co piszesz może być trochę prawdy (ale to nie daje Ci prawa do takiego osądzania), ale może też NIE być jej nawet odrobinę, a jeśli jej nie ma to takimi słowami możesz zranić. Pamiętaj że za każde słowo (także te na piśmie), po śmierci trzeba będzie nam odpowiedzieć. Pomyśl człowieku zanim zaczniesz z siebie coś takiego wyrzucać.