Małżeństwo "unieważnione"

(fot. Steven / flickr.com)
Marta Jacukiewicz

Jak "unieważnić małżeństwo", jak długo trwa proces, jakie dokumenty trzeba przygotować i czy przysięga małżeńska traci ważność - wyjaśnia mec. Michał Poczmański.

Marta Jacukiewicz: "I ślubuję Ci... oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci...". Czy słowa przysięgi przestają być ważne w momencie, kiedy pojawiają się pierwsze kryzysy? Panie mecenasie, można mówić o małżeństwie bez małżeństwa?

Mec. Michał Poczmański: Absolutnie nie. Przysięga jest ważna "na dobre i na złe". Jednak samo małżeństwo to pasmo wzlotów i upadków. Kryzysy są naturalnym elementem. Małżeństwo to swojego rodzaju sinusoida. Im szybciej zdamy sobie z tego sprawę tym lepiej. Należy pamiętać, że po każdym kryzysie jest też dobry czas.

Co znaczy zagadnienie "rozwód kościelny"? Czy jest to poprawne sformułowanie?

Rozwód kościelny to kolokwialne sformułowanie, poprawnie trzeba powiedzieć stwierdzenie nieważności małżeństwa. Rozwód cywilny oznacza, że małżeństwo było, ale strony postanawiają je rozwiązać, zakończyć.  Stwierdzenie nieważności to coś zupełnie innego. W tym przypadku uważa się, że małżeństwa w ogóle nie było, pomimo wielu wydarzeń i gestów, które widzieli wszyscy. Ludzie często używają określenia rozwód, ponieważ podobnie jak stwierdzenie nieważności małżeństwa (SNM) ma ten sam efekt - obie strony są stanu wolnego.

Kiedy jeden z małżonków może wnioskować o stwierdzenie nieważności małżeństwa?

Może dokonać tego w dowolnym momencie. Najczęściej jednak dokonywane jest to po orzeczeniu rozwodu cywilnego lub po rozstaniu małżonków. Prawo kanoniczne nie reguluje kiedy można złożyć skargę, jest to więc możliwe cały czas.

Jakie kroki w pierwszej kolejności powinien podjąć małżonek, który chce złożyć wniosek?

Jak we wszystkim co robi się w życiu najpierw dobrze jest zasięgnąć opinii specjalisty. Nie należy robić pochopnych kroków, spowodowanych impulsem. Należy pamiętać, że niemal każdy krok prawny ma jakieś konsekwencje, a część z nich może być nieodwracalna. Na początkowym etapie przygotowania się do sprawy należy określić podstawę prawną o którą oprzemy nie tylko skargę, ale także postępowanie. W odróżnieniu bowiem od postępowania cywilnego tu musimy mieć zawsze konkretną podstawę prawną przewidzianą przez Kodeks Prawa Kanonicznego. Musi to być bardzo konkretna podstawa prawna, konkretny kanon Kodeksu.

Czasami mam do czynienia z podstawami ujętymi dość płytko i emocjonalnie "Mój mąż jest głupi", "moja żona się fochuje". Niestety takie podstawy są niewystarczające. Dopiero w oparciu o konkretną podstawę prawną można przygotowywać dalszy materiał, w tym materiał dowodowy.

Co powinna zawierać skarga powodowa?

Przede wszystkim powinna wskazywać podstawę prawną. Poza tym musi zawierać jej uzasadnienie wskazujące na dowody, jakie zostaną w trakcie postępowania przeprowadzone, które będą mogły potwierdzić podstawę prawną. Musi zawierać informację, do którego sądu skierowana jest prośba, a dodatkowo musi być to sąd właściwy miejscowo, a więc taki, który na podstawie przepisów prawa może zająć się tą daną sprawą.

Jakie opłaty wiążą się ze złożeniem skargi?

Podobnie jak w procesie cywilnym strona, która składa skargę musi pokryć koszty procesu. Koszty sądowe są zależne od diecezji, ale także od sytuacji finansowej powoda. Poza kosztami sądowymi należy pokryć również opłaty dodatkowe w postaci np. kosztu przygotowania opinię biegłego sądowego.

Jak długo trwa proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa?

Według kodeku powinien od trwać do 1,5 roku. Niestety bardzo często zdarza się, że trwa on 2-3 lata, a czasem nawet dłużej. Wszystko zależy od aktualnego obłożenia danego sądu a także od organizacji pracy wewnątrz sądu. Należy pamiętać również o tym, że często strony poprzez swoje zachowania, braki formalne, niedochowania formy powodują, że proces wydłuża się niepotrzebnie.

Jaka jest rola adwokata kościelnego w procesie?

Jak w większości procedur prawnych rolą prawnika, czy adwokata jest doradzanie najlepszych rozwiązań, informowanie klienta o różnych możliwościach, a także dbanie, aby cała procedura odbywała się według norm prawem przepisanych. Część moich klientów przychodzi do naszej kancelarii dopiero po przegranej I instancji, gdy wiedzą już, jakie proste błędy popełnili. Niestety wtedy jest już częściowo już za późno. Gdyby skorzystali wcześniej z porady profesjonalisty na pewno uniknęliby wielu błędów.

Jakie są najczęstsze przyczyny składania wniosku o unieważnienie małżeństwa?

Bardzo często mam do czynienia z różnymi uzależnieniami - najczęściej od alkoholu, narkotyków, ale także od np. matki. Często procesy oparte są o przymus do zawarcia małżeństwa, którego jedno z nupturientów doświadcza ze strony swoich rodziców. Stosunkowo popularna jest symulacja zgody małżeńskiej, zwykle częściowa. Czasami pojawia się również błąd co do przymiotu, który występuje, gdy jedno z małżonków dopiero po ślubie dowiedziało się o istotnym fakcie z życia małżonka.

Kiedy przysięga małżeńska traci ważność?

Przysięga nie traci ważności. W przypadku stwierdzenia nieważności, co prawda, padają słowa przysięgi, jednak nigdy, nawet w pierwszych sekundach od ich wypowiedzenia nie mamy do czynienia z ważną przysięgą małżeńską. Nie ma jej. Trudno więc powiedzieć, że ważność została "utracona".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Małżeństwo "unieważnione"
Komentarze (96)
~Grzegorz Ś*****
11 listopada 2020, 22:52
Chciwość i komercja powoduje , że to co Bóg złączył , człowiek rozdziela za wielka kasę. Kiedyś krążył dowcip o sakramentach udzielanych zwierzętom z braku dzieci tez za kasę. Pismo Święte i nauka Pana Jezusa nawet w kościele , staje się już nie potrzebna liczy się kasa, pożądanie i ziemskie nawyki. Człowiek jest sam dla siebie bogiem... Panie Boże dlaczego ten świat tak upadł?
AB
~Arletta Bolesta
8 października 2019, 11:23
Dużo się zmieniło dzięki nowelizacji, kwestia czasu trwania - na korzyść. dr Arletta Bolesta adwokat kościelny
A
Anna
25 sierpnia 2014, 22:31
jest w Hercegowinie miejscowość, która nazywa się Siroki Brijeg. Słynie z tego, że nie ma tam żadnych rozwodów. Ma to związek ze specyficznym rytuałem, jaki towarzyszy tam sakramentowi małżeństwa. Kiedy narzeczeni przychodzą do kościoła, kapłan nie mówi do nich: „To jest twoja wybranka / wybranek”, ale: „Oto odnalazłeś swój krzyż”. Młodzi przynoszą na ceremonie zaślubin krucyfiks. Kapłan go błogosławi, po czym narzeczeni kładą na nim swoje prawe dłonie, kapłan owija je stułą, a oni wypowiadają sakramentalną formułę. Po zakończeniu celebracji nowożeńcy nie całują siebie, ale krzyż. [url]http://malzenstwojestdobre.pl/opowiesc-o-malzenstwie-spelnionym/[/url]
G
gość
26 sierpnia 2014, 14:10
No i?
A
Anna
26 sierpnia 2014, 14:21
No i zawierając małżeństwo miej świadomość, że to też droga krzyża, a nie tylko sielanka - i bądź na to gotowy.
26 sierpnia 2014, 16:50
"Ja (imię) biorę ciebie (imię) za męża/żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci" "(imię) przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego" Te, osobiście, świadomie, dobrowolnie i prawdziwie wypowiedziane słowa przysiegi składnej wobec Boga i Kościoła nie wystarczą, ale ucałowanie Krzyża już tak? Wiara i religia nie są czarodziejską magią i jakas tam wariacja rytuału zaslubin nie ma znaczenia. Znaczenia ma jedynie, czy poważnie traktuje sie swoje słowa i to bez względu na postępowania współmałżonka.
A
Anna
26 sierpnia 2014, 22:11
Ja się nie upieram, że rytuał zaślubin ma wyglądać tak czy inaczej (w samym lekcjonarzu liturgii zaślubin  jest kilka opcji do wyboru), poprostu uznaję ciekawy za fakt postawienia krzyża przed oczami nowożeńcom. Znam sytuację, kiedy panna młoda prosiła, by kapłan tylko nie wspominał o krzyżu i cierpieniu na homiilii ślubnej...
B
Beata
25 sierpnia 2014, 02:41
"...W przypadku stwierdzenia nieważności, co prawda, padają słowa przysięgi, jednak nigdy, nawet w pierwszych sekundach od ich wypowiedzenia nie mamy do czynienia z ważną przysięgą małżeńską. Nie ma jej. Trudno więc powiedzieć, że ważność została "utracona..." - o kurwa, jakie bzdety, takie coś tylko tępe zakłamane katolskie mózgi, przeżarte hipokryzją mogą wymyśleć, po to tylko, żeby nie podważyć "świętości sakramentu małżeńskiego". Ponieważ katolskie małżeństwo, jest nierozerwalne - z definicji - to nawet jak zostało zawarte i strony wypowiedziały przysięgę - to nie zostało zawrate (!). Czego katol nie wymyśli, żeby usankcjonować swoję wiarę w głupoty? Wszytko wymyśli. Nawet zaprzeczy faktom, które zaszły z obecnością jego samego i świadków. Wy katole nie jesteści po prostu głupi. Jesteście skrajnie głpimi i zakłamanymi hipokrytami. Katol = hipokryta.
A
Anna
24 sierpnia 2014, 19:27
Idąc dalej, żeby nie zarzucono mi, iż żyję w kłamstwie i szukam litości: " Kościół jednak na nowo potwierdza swoją praktykę, opartą na Piśmie Świętym, niedopuszczania do komunii eucharystycznej rozwiedzionych, którzy zawarli ponowny związek małżeński. Nie mogą być dopuszczani do komunii świętej od chwili, gdy ich stan i sposób życia obiektywnie zaprzeczają tej więzi miłości między Chrystusem i Kościołem, którą wyraża i urzeczywistnia Eucharystia." I w pełni się z tym zgadzamy!! Nie szukamy okazji, żeby się tłumaczyć, a jeśli już mielibyśmy to robić to na pewno nie taką drogą... Korzystamy z łaski Komunii Świętej Duchowej...zapewne niektórzy z Was i za to Nas potępią... szukamy sposobu aby w takiej sytuacji w jakiej żyjemy, być możliwie jak najbliżej, choć nadal daleko. Jezus pochylał się nad każdym, nad códzołożnicą też.... a kto jest bez winy, niech pierwszu rzuci kamień... ....kiedy już dostaniemy odpowiedź z Kurii, obiecuję napisać ponownie:) Pozdrawiamy serdecznie:)
25 sierpnia 2014, 08:28
Anno - co jest powodem Twego bycia w Kościele? Dalej, dlaczego uważasz, iż życie sakramentalne jest Ci niepotrzebne, ze można bez pełni uczestnictwa we Mszy sw. żyć jako katolik? I na koniec dlaczego najważniejszy jest dla Ciebie jakiś posiadajacy już żonę mężczyzna, dlaczego dla niego ryzykujesz swoje wieczne życie?
A
anonim
25 sierpnia 2014, 10:08
Dalej, dlaczego uważasz, iż życie sakramentalne jest Ci niepotrzebne, ze można bez pełni uczestnictwa we Mszy sw. żyć jako katolik? --- TomaszL, a w którym miejscu Anna stwierdziła, że tak uważasz? Mógłbyś podać? Oczywiście, że nie mógłbyś, bo nic takiego nie stwierdziła. To jedynie charakterystyczna dla Ciebie, niegodziwa metoda "dyskusji". Najpierw wkładasz oponentowi w usta stwierdzenia których nie wygłaszał, a potem, odnosząc się do swoich niegodziwych insynuacji, udajesz że dyskutujesz z tym co rzekomo ten ktoś powiedział.
25 sierpnia 2014, 10:48
anonimie - wg Ciebie Anna w pełni uczestniczy w życiu sakramentalnym Koscioła, np we Mszy sw?
M
marta
25 sierpnia 2014, 11:04
anonimie; Anna nie powiedziała tego wprost, ale to wynika z jej postępowaniaa; związała się z rozwodnikiem wiedząc, że nie będzie mogla z tej przyczyny uczestniczyć w pełni w Eucharystii. Fakty o tym swiadczą.
A
anonim
25 sierpnia 2014, 15:53
TomaszL, nie zmieniaj tematu pytając się mnie o zdanie, ale bądź choć raz uczciwy i przyznaj się, że napisałeś nieprawdę rzucając fałszywe świadectwo przeciw bliźniemu swemu.
A
anonim
25 sierpnia 2014, 15:59
Marto, zupełnie czym innym jest przypisać komuś jakiś pogląd, a zupełnie czym innym jest coś sobie subiektywnie wywnioskować i ogłosić to jako czyjś pogląd. Stosując metody TomaszaL, równie dobrze możnaby napierw ogłosić iż pan X sam wczoraj oznajmił, że jest debilem, a gdy potem ktoś będzie domagał się dowodów to oznajmić, że tak wynika z tego co pan X powiedział; bo tylko debil mógł wygłosić coś takiego.
A
Anna
25 sierpnia 2014, 23:09
"dlaczego uważasz, iż życie sakramentalne jest Ci niepotrzebne, ze można bez pełni uczestnictwa we Mszy sw. żyć jako katolik?" a ja tak uważam?? chyba coś przekręciłeś...
26 sierpnia 2014, 10:06
Anno - Twój wybór zwiazania sie z mężczyzną poslubionym innej kobiecie świadczy o tym. 
A
Anna
24 sierpnia 2014, 19:27
Kieruję tą wypowiedź do osób dodających komentarze do mojej wiadomości... Gdybym chciała kogokolwiek oszukać, nie pisałabym szczerze o sytuacji, w której się znaleźliśmy...napisałabym ogólnie, pomijając pewne fakty... Wiem, że żyjemy w grzechu... częśc z Was na tym się koncentruje i mam wrażenie, że nie bardzo chcielibyście widzieć takie osoby w Kościele...osoby właśnie ze skomplikowaną sytuacją i pokręconymi drogami życiowymi... Czy nie mamy prawa być w Kościele? przychodzić na Mszę? ufać w Boże Miłosierdzie??? Chrzcić naszego dziecka, które, choć poczęte w grzechu- jest cudem? Papież Jan Paweł II pisał: "... że gorąco wzywa pasterzy i całą wspólnotę wiernych do okazania pomocy rozwiedzionym, do podejmowania z troskliwą miłością starań o to, by nie czuli się oni odłączeni od Kościoła, skoro mogą, owszem, jako ochrzczeni, powinni uczestniczyć w jego życiu. Niech będą zachęcani do słuchania Słowa Bożego, do uczęszczania na Mszę Świętą, do wytrwania w modlitwie, do pomnażania dzieł miłości oraz inicjatyw wspólnoty na rzecz sprawiedliwości, do wychowywania dzieci w wierze chrześcijańskiej, do pielęgnowania ducha i czynów pokutnych, ażeby w ten sposób z dnia na dzień wypraszali sobie u Boga łaskę. Niech Kościół modli się za nich, niech im dodaje odwagi, niech okaże się miłosierną matką, podtrzymującą ich w wierze i nadziei."
A
anonim
24 sierpnia 2014, 20:28
Anno, Twoje poprzednie wpisy sugerowały, że usiłujesz usprawiedliwiać to co robicie i oczekujesz przyznania Ci racji. Stąd takie a nie inne moje reakcje (i przynajmniej części innych zapewne również). To co tym razem napisałaś rzuca jednak trochę inne światło więc odpowiem w tym innym świetle. 1. Wg mnie istotne jest to że masz świadomość iż żyjecie w grzechu. Ale, co najmniej równie istotne jest co z tej świadomości wynika. Bo wypadałoby abyście tego ŻAŁOWALI i co najmniej usiłowali/próbowali zaprzestać tego życia w grzechu. A jeżeli nic z Waszej świadomości grzechu nie wynika, to bardzo niedobrze. 2. Nie mnie Was osądzać czy świadomie i dobrowolnie żyjecie w grzechu. Nikt nie ma prawa Was w ten sposób osądzać. Więc nie mam najmniejszego zamiaru wykluczać Was z Kościoła. Jak najbardziej macie prawo uczestniczyć w życiu Kościoła na tyle na ile to dla Was możliwe. A ja mam wręcz obowiązek wspomagać Was w tym byciu w Kościele. cdn
M
marta
24 sierpnia 2014, 22:05
ad. 1. A co tam będą żałować, jeśli Sąd Biskupi stwierdzi nieważność małzeństwa? Widać przecie, że Anna jest niemal pewna że tak będzie
Y
y
24 sierpnia 2014, 08:38
Dla KK rozwody sa korzystne dlatego, ze moze zarobic wiecej. W ten sposob nowi klienci wracaja do obiegu i wszyscy sa szczesliwi. Nie widze innych powodow postepowania KK jak finansowe. 
A
abc
23 sierpnia 2014, 12:49
Czy KK przeprowadza rozwód z x. Lemańskim ?
22 sierpnia 2014, 06:53
W mojej skromnej ocenie sa dwa ważne powody szukania nieważności małżeństwa. Pierwszy uczciwy i oczywisty, kiedy jedno z małżonków odczuwa istotne wątpliwości co do ważności zawarcia swojego małżeństwa. I drugi, nieuczciwy, kiedy jedno, czy oboje małżonków żyje w cudzołóstwie i dla własnej potrzeby "szczęścia" szukają sposób na akceptacje ich obecnego życia przez Kościół. Czy jest to uczciwe wobec Boga i wyznawanej wiary - nie nam to oceniać. Ale trzeba pamiętać, iż ocenie podlegają także intencje naszego działania. Także te towarzyszące szukaniu sposobu kościelnej legalizacji cudzołóstwa. A prawo, cóż faryzeusze byli mistrzami prawnych kruczków i to pozostało do dnia dzisiejszego.
NP
np. psychopata
21 sierpnia 2014, 23:39
Z psychopatą nie założy się normalnej rodziny. Psychopaci ukrywają sprytnie swoje cechy przed ślubem, uzależniają,  po ślubie wyniszczają współmałżonka, nie daj Boże dzieci. Psychopata to przypadek najczęściej nieuleczalny, potrafi uzależniać i niszczyć nawet dzieci. Nie da się z taką osobą żyć pod jednym dachem, a z jadu takiej osoby trzeba się długo leczyć.
Z:
zdezorientowana :(
21 sierpnia 2014, 16:33
"Bardzo często mam do czynienia z różnymi uzależnieniami - najczęściej od alkoholu, narkotyków, ale także od np. matki" czyli mam rozumieć, że mogę unieważnić małżeństwo bo nie odpowiada mi, że mój mąż jest maminsynkiem??Jaki sens ma w takim razie przysięga małżeńska??A nie miało być "na dobre i na złe"??Lepiej wtulić ogon i uciec od drugiej osoby niż szukać rozwiązania, niestety kościół dał zbyt wolną do tego rękę, bo w końcu można unieważnić małżeństwo nawet z tak błachego powodu jak bycie maminsynkiem...
J
j
21 sierpnia 2014, 16:37
Kościół daje zbyt wolną rękę? Wydawało mi się, że Bóg dał człowiekowi wolną wolę...
E
Ewelina
21 sierpnia 2014, 17:54
Nie masz pojęcia, jak trudno żyć z kimś uzależnionym od matki, nie wiesz, jak destrukcyjnie wpływa to na małżeństwo...
M
Maria
21 sierpnia 2014, 22:12
małżeństwo wiążę mężą i żonę; jeżeli którekolwiek z nich nie przetnie pępowiny z matką, to uniemożliwia budowanie więzi małżeńskiej, gdyż wciąż pielęgnuje relacje matka-dziecko. A przecież z czterech zadań małżeńskich pierwsze dotyczy budowania jedności małżeńskiej (tworzenie komunii osób). Maminsynek nie łączy się z żoną ,lecz matką, czyli nie jest to błahy powód uznania małżeństwa za nieważne
D
Drop
24 sierpnia 2014, 11:03
Maminsynka także obowiązuje przysięga małżeńska.
J
j
21 sierpnia 2014, 16:07
Czytając niektóre komentarze zastanawiam się nad tym jak bardzo kościół, sakramety oraz ich uwarunkowywania z biegiem lat wpłynęło na postrzeganie źycia przez część katolików. Czasami mam wrażenie, że ma to nic wspólnego z ideą wiary. Któremu z katolików B/bóg dał przyzwolenie na ocenianie innych? Uczuć, relacji? "Ty nie masz mężą" to właśnie przykład absurdu. Jeśli autorka tekstu uważa, że pani opisująca sytuację nie może tak nazywać swojego partnera to niech tego typu uwagi zachowa dla siebie - wygłaszanie takich opini nie dość, że jest żenujące to jeszcze niekatolickie. Aczkolwiek obserwując ostatnimy czasy co się wyprawia w polskim kościele takie opinie nie powinny dziwić. Ale jakoś nie potrafię wobec tego obojętnie. Chciałabym wzrócić uwagę, że jeśli autorka komentarza wzięłaby ślub kościelny bez cywilnego (bo przecież po co brać cywillny skoro to kościelny jest górą) przez ateistę lub wyznawcę innej wiary niż katolicka całkowicie podstawnie może usłyszeć tekst: "Ty nie masz mężą." Pozdrawiam 
T
trads
21 sierpnia 2014, 16:36
Absurdem jest to, co Ty piszesz @j. A w każdym razie podchodzisz do tematu niezgodnie z nauką Kościoła. Mylisz się że coś niezwykłego "wyprawia się w polskim Kościele" w ostatnich czasach. ZAWSZE tak było, że tylko osoby poślubione w kościele miały prawo nazwać się małżeństwem, czyli mężem i żoną. Gdy ślubu kościelnego nie ma, to takie osoby żyją w konkubinacie, i nie są dla siebie małżonkami. Oczywiście to dotyczy katolików, ale na takim portalu jesteśmy i mówimy tak, jak jest z punktu widzenia wiary katolickiej.
J
j
21 sierpnia 2014, 16:55
Oczywiście :)
Z
znowuja
21 sierpnia 2014, 19:06
Rozumiem, że przez naukę kościoła ma się rozumieć wszystkie prawa, nakazy i zakazy, które powstawały od momenty powstania kościoła. Większość z nich to wymysły kleryków, żeby mieć kontrolę nad "wiernymi". Jak słyszę o tym, że ktoś nie może przyjąć komunii ponieważ żyje w konkubinacie, mimo, że opuścił go partner to zastanawiam się czy to jeszcze kościół. Jakim prawem może nas osądzać śmiertelnik? Bo raczej nie prawem boskim. Jezus dał kapłanom prawo odpuszczania win, a nie osądzania. Tak samo jak wiernym. To tylko i wyłącznie moja sprawa czy złamałam przysięgę czy nie. To Bóg mnie oceni, a KK nie ma ŻADNEGO prawa decydować o życiu moim i moich bliskich. Lepiej udać się na pranie mózgu kiedy się nie układa czy spojrzeć prawdzie w oczy i zakończyć coś co przestało już być miłością. Nikt nie każe uciekać od razu, pewnie wiele par walczy o związek. Często dla dzieci, ale niestety nieżadko kosztem dzieci. 
A
Anna
21 sierpnia 2014, 22:00
a nasz duszpasterz, szanowany kapłan mówi o nas małżeństwo, mąż, żona. My zawsze dopowiadamy niesakramentalni, bo zawsze o tym pamiętamy. Nie znacie naszych historii, krętych dróg...nie wiecie o tym, że mój Mąż został wiele razy zdradzony i porzucony, że poznaliśmy się wtedy, gdy był "sam," że staram się jak mogę aby miał możliwie dobre relacje ze swoją pierwszą żoną i że zajmuje się Jergo Dzieckiem jak własnym....~j- dzięki:)
A
Anikta
22 sierpnia 2014, 00:28
Niewazne jakie są Wasze drogi i jak Ty traktujesz jego dziecko. Dopóki sąd prawomocnie nie orzeknie, że jego małżeństwo nigdy nie zaistaniało, przyjmuje się że jest ważne, więc oboje żyjecie w grzechu cięzkim, cudzołożycie i małżeństwem nie jesteście. On nie jest "sam". On, ma żonę. I to nie Ty nią jesteś.
A
Anikta
22 sierpnia 2014, 00:30
Co za maxi bredzenia. Z wiarą chrześcijańską toto nie ma nic wspólnego. A klerycy to młodzi chłopcy uczący się w seminarium dychownym i żadnej kontroli nad nikim nie mają.
Z
Zoltan
22 sierpnia 2014, 02:54
Widzę, ze twój duszpasterz jest na poziomie. A z tego co piszesz wynika, ze jesteś wspaniała kobieta i twój maź miał szczęście, ze cię znalazł. Bo to w całym tego słowa znaczeniu JEST TWÓJ MAZ,  a ty w całym tego słowa znaczeniu jesteś JEGO ŻONA. Odwagi, odwagi i jeszcze raz odwagi. 
C
ciekawski
22 sierpnia 2014, 04:05
Cudzołożycie czy białe małżeństwo?
22 sierpnia 2014, 07:00
W pluszowym kościółku tak jest, iż twarda i oczywista nauka Kościoła jest rozmywana, bo nie można urazić uczuć. Z punktu widzenia katolika małżeństwo przez neigo zawarte oznacza wprost iż zostało zawarte wobec Boga i Kościoła, a nie wobec urzednika państwowego.  Katolik nie może zawrzeć "małżeństwa niesakramnetalnego". Takowe jest wyłacznie dostępne dla niekatolików. Katolik zawierając tylko kontrakt w USC żyje w konkubinacie.
22 sierpnia 2014, 07:01
@Zoltan - to co piszesz jest prawdą wyłacznie dla niekatolików. 
A
anonim
22 sierpnia 2014, 08:48
Nie mieści mi się w głowie że tak może powiedzieć jakikolwiek kapłan. Ale jeżeli to rzeczywiście prawda to nie wierzę aby był on kapłanem szanowanym przez kogoś prócz cudzołożników. Krętość waszy dróg nie ma tu żadnego znaczenia, nie jest to żadnym upoważnieniem dla cudzołóstwa. A możliwie dobre relacje ze swoją JEDYNĄ (a nie żadną pierwszą) żoną to będzie miał wtedy gdy przestanie cudzołożyć ze swoją amoralną kochanką.
O
ola
22 sierpnia 2014, 21:25
Wasz duszpasterz pewnie tez na aborcję mówi "zabieg".
G
gsgs
23 sierpnia 2014, 05:59
a kogo dziś obchodzi nauka tego0 zdemoraliozwanego KK? Ten kościół słynie ze średniowiecznych zbrodni oraz skandali pedofilskich, a nieprzemijającym znakiem jego działonlości jest kłamstow i hipokryzja. Na pochybel czarnym!!!
M
milagros
24 sierpnia 2014, 11:07
w Polsce obowiązuje prawo cywilne, a jesli tego nie respektujesz, to przenieś się do Państwa Islamskiego, tam potrzebują fanatyków religijnych.
G
g
26 sierpnia 2014, 19:07
Aniu, żyjecie w grzechu i nic nie usprawiedliwia cudzołóstwa ; Jezus wyraźnie mówił czym jest cudzołóstwo.Daliście się zwieść ; wierzę jednak ,że Bóg Was odnajdzie , że wyprostuje Wasze drogi. 
I
Ilona
21 sierpnia 2014, 15:29
Ja widzę sens w stwierdzeniu nieważnosci małżeństwa, o ile wiąże się to z prawdziwą wiarą i rzeczywistym poczuciem krzywdy jednej ze stron. Jaki jest sens trwać w takim związku, gdy w trakcie trwania małżeństwa wychodzą na jaw sprawy, o których dana strona nie wiedziała, a które mają wpływ na małżeństwo, a bywa, że i na dzieci? Jaki jest sens dzielić wspólne życie z człowiekiem, który pewne rzeczy zataił lub cię oszukał w chwili zawierania sakramentu małżeństwa? Jaki jest sens być z człowiekiem, który jest uzależniony, ma problemy psychiczne, ma różnego typu dewiacje i twoje życie staje się piekłem?
J
j
21 sierpnia 2014, 16:14
Nawet jeśli nie zataił - ludzie się zmieniają. Czasami nie ma się wpływu na psychikę. Jeśli ktoś chce przestać trwać w sakramencie powinien mieć taką możliwość. Kościół nie może ubezwłasnowalniać człowieka.
Z
Zoltan
21 sierpnia 2014, 17:11
Zgadzam się z tobą w zupełności: KK nie może ubezwlasnowalniac człowieka, bo wg mnie to jest grzechem. Jedynym nakazem, jaki powinnismy przestrzegać na tej ziemi to życie W PRAWDZIE. Jezeli małżeństwo oznacza poniewierke psychiczna czy fizyczna, brak szacunku i miłości  to takie małżeństwo jest KŁAMSTWEM. Dotyczy to wszelkich stosunków ludzkich. Stron od ludzi, którzy toba poniewieraja, traktują jak przedmiot, nie maja dla ciebie szacunku, wyladowuja na tobie swoja złość BO WKRÓTCE STANIESZ SIĘ JAK ONI. Broń światła, które przebywa w twoim sercu. Nie pozwól go zgasić nikomu, nawet gdy są to twoi rodzice, dzieci czy współmałżonek.
A
anonim
21 sierpnia 2014, 18:00
Jeżeli ktoś ślubuje przed Bogiem "miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci", a potem łamie tę przysięgę, to właśnie taki ktoś nie żyje w prawdzie lecz w kłamstwie, i poniewiera swojego małżonka oraz okazuje mu brak szacunku.
J
j
21 sierpnia 2014, 18:09
Bo jeśli żyje z kimś kogo przestał kochać / myślał, że kochał żyje w prawdzie ;)
A
anonim
21 sierpnia 2014, 18:28
Nie, żyje w prawdzie, bo żyje z kimś komu ślubował miłość i wierność i uczciwość małżeńską i że go nie opuści aż do śmierci
J
j
21 sierpnia 2014, 18:31
a jeśli go nie kocha? :) Mimo, że ślubował? W którym miejscu zaczyna się grzech?
G
gal
21 sierpnia 2014, 18:35
Złamanie obietnicy czy przysięgi to jest gorsze niż życie w kłamstwie? Dla mnie nie. Kwestia systemu wartości. Lepiej złamać przysięgę niż dawać komuś poczucie złudnego uczucia, albo zmuszać się do niego - bo przecież się ślubowało.
A
anonim
21 sierpnia 2014, 19:35
Uczucia mają to do siebie że albo są albo ich nie ma i nie da się do nich zmusić. Ale jednak można pracować nad nimi i pielęgnować ich rozwój. I nawet jeśli nie kocha się swojego małżonka tak jak powinno się kochać małżonka to można kochać go jak bliźniego i starać się kochać jak małżonka.  A pozostaje jeszcze dalszy ciąg słów przysięgi. Nawet jeśli już nie kocha to wcale nie oznacza to że zwalnia to go z reszty przysięgi. Nawet jeśli ktoś się tłumaczy, że już nie kocha i nie jest w stanie się zmusić do kochania, to jednak dochowywania wierności i uczciwości małżeńskiej powinno leżeć w granicach mozliwości, tak samo jak nie opuszczenie aż do śmierci. a w którym miejscu zaczyna się grzech? Tam gdzie zawsze :-) Gdy świadomie i dobrowolnie wybiera i czyni zło, i również wtedy gdy nie dbając o swoje sumienie kaleczy je sobie tak, że zło postrzega jako dobro.
W
WDR
22 sierpnia 2014, 04:16
Dobrze jest zapoznać z takim system wartości przyszłą żonę/męża. Będzie wiedział/-a na czym stoi. Życie w kłamstwie, i to od samego początku, to właśnie przysięganie "że cię nie opuszczę" i nie informowanie o tym co się myśli "małym drukiem na dole strony".
A
anonim
22 sierpnia 2014, 08:34
Właśnie złamanie obietnicy czy przysięgi jest życiem w kłamstwie! Najpierw przysięgałeś, wręcz ślubowałeś przed Bogiem a potem okazało się to kłamstwem. Ale oczywiście, to kwestia systemu wartości. Dla jednych wierność i życie w prawdzie jest ważniejsze a dla innych własne chucie. To nie jest kwestia dawania poczucia złudnego uczucia lecz kwestia wierności i życia w prawdzie, i nie ulegania własnym egoistycznym żądzom.
A
anonim
22 sierpnia 2014, 08:41
Nawet jeśli nie zataił - ludzie się zmieniają. Czasami nie ma się wpływu na psychikę. --- Ciekawe co powiesz gdy osoba którą szczerze pokochasz i z którą zwiążesz się na całe życie, na dobre i na złe, w pewnym momencie powie Ci, że ludzie się zmieniają i czasami nie ma wpływu na psychikę, więc żegnaj... Jeśli ktoś chce przestać trwać w sakramencie powinien mieć taką możliwość. Kościół nie może ubezwłasnowalniać człowieka. --- No i nikogo Kościoł nie ubezwłasnowalnia. Każdy ma własną wolną wolę i każdy jak zechce to ma możliwość przestać trwać w sakramencie. Tyle tylko że taki ktoś również nie może ubezwłasnowalniać wszystkich i mieć pretensje że nazywają to po imieniu - zdradą, wiarołomstwem, cudzołożeniem.
M
mrts
22 sierpnia 2014, 09:50
pod warunkiem UCZCIWOSCI MALŻEŃSKIEJ!!! czyli swiadome zycie w zgodzie z przysiega kiedy oboje o tym braku uczuc wiedzą...
A
anonim
22 sierpnia 2014, 11:57
Uczciwość małżeńska wymaga przede wszystkim nie zdradzania współmałżonka i dochowania mu wierności. Brak uczuć jest kwestią względną, bo nigdy nie jest tak że jest brak uczuć, natomiast często jest tak, że brak jest tych płomiennych uczuć z początku znajomości czy małżeństwa. E.Fromm w swojej książce "Sztuka miłości" pisał nawet że miłość nie jest uczuciem lecz postawą - to że kogoś kocham nie oznacza że tracę rozum na jego widok lecz że pragnę jego szczęścia.
M
mmm
21 sierpnia 2014, 15:09
Gdybyś się trzymała blisko Boga i zależało Ci an relacjach z Nim, to czekałabyś ze ślubem cywilnym i seksem aż sąd rzeczywiście orzeknie niewaznośc małżeństwa Twojego konkubenta. Dopóki sąd tego nie zrobił to jego małżeństwo uznaje się za wazne, czyli Ty mieszkasz, zyjesz i współzyjesz z meżem innej kobiety.  Pełna zgoda.
W
wiki
21 sierpnia 2014, 14:30
ja uwazam ze Głupota jest to ze jesli ma sie rozwod cywilny nie idzie w parze z rozwiazaniem Koscielnym , Kosciół sam nas zmusz na podwojne zycie , ktore pierwsze dawno nie istnieje 
M
Melcia
21 sierpnia 2014, 14:40
Że co? Kościół ma tańczyć tak jak mu grzeszny świat zagra? Świat jest niemoralny to Kościół tez ma taki zacząć być? I to nie Kościół zmusza do podwójnego zycia. Jeszcze nie słyszałam, żeby Kościół komuś nakazał grzeszyć.
R
robert
21 sierpnia 2014, 14:53
Niestety wiki, ale mylisz się i to bardzo i chyba nie wiesz do końca czym jest sakrament małżeństwa.
L
lilia
21 sierpnia 2014, 14:19
ja przez cos takiego przechodzę , bo mąz złożył w kurii i się NIE GODZĘ I UWAŻAM ŻE MAŁŻEŃSTWO MAM WAŻNE!!!!! pojawiaja się pierwszy poważny kryzys i unieważniamy sakrament, bo sobie z kimś innym ułożę życie. A jak nie wyjdzie w następnym małż. to ponowie unieważnię ( znam takie przypadki 2 unieważ, bo znajomości miał facet ). Patoligia nie powinno być czegoś takiego w koścciele ŻONA I MĄŻ POWINNIEN BYĆ 1 DO GROBOWEJ DESKI. Taka sprawa jest ciężka psychicznie. A gdzie są uczucia 2 strony która nie chce unieważnienia czyli co była żoną przez 5 lat a potem nie jest nią ! Gdzie są emocje i uczucia na dalsze życie, osoby która kocha męża i pragnie aby wrócił .....I nie zyczę nikomu takiej sytuacji
A
anonim
21 sierpnia 2014, 17:55
To nie koncert życzeń więc nie masz nic do gadania i nie masz na co się godzić. Bardzo możliwe że z Twojej strony małzeństwo było ważnie zawarte, ale jeżeli z jego strony było zawierane nieważnie to Twoja ważność nie ma znaczenia. I zrozum, że tu nie ma mowy o unieważnianiu lecz chodzi o stwierdzenie nieważności. Unieważnić to znaczy uczynić nieważnym coś co jest ważne - i tego w Kościele nie ma. natomiast stwierdzić nieważność oznacza udowodnić, że nigdy nie zaistniało, nigdy nie było ważne.
T
t5734829756347
22 sierpnia 2014, 21:23
Ciekawe co za imbecyl tutaj pisze językiem dziecka z zespołem Downa, a potem sam sobie odpowiada.
X
Xena
25 sierpnia 2014, 13:50
Proszę bardzo, jaki z Ciebie Katolik.
A
Anna
21 sierpnia 2014, 12:04
dlaczego głupi??? głupie jest uważanie, że takich spraw nie ma lub traktowanie ich jako "poradę jak pozbyć się małżonka." Ja i mój mąż jesteśmy właśnie w takiej sytuacji... czekamy już 3 lata na stwierdzenie nieważności poprzedniego małżeństwa... Jest to bardzo trudny czas dla nas i całej naszej rodziny. Proszę pamiętać o jednej ważnej sprawie... ludzie, którym zależy na życiu z możliwością korzystania z darów Sakramentów Świętych, w takiej sytuacji codziennie przeżywają osobisty dramat. Najczęciej trwają w Kościele ale uczucia, które im towarzyszą, są trudne do opisania... Patrzę na naszą córeczkę, która jest prawdziwym darem dla nas  i wtedy jeszcze bardziej odczuwam ogrom Bożego Miłosierdzia... bo nawet wtedy, gdy jesteśmy "dalej" od Boga, codziennie odczuwamy Jego opiekę i doświadczamy wielu łask... wierzymy też w to, że będziemy mogli doświadczyć tej łaski na którą czekamy i o jaką się modlimy. Wszystkie osoby żyjące w związkach niesakramentalnych- trzymajcie się blisko Pana, mimo sytuacji w jakiej jesteście!! a Tym, którzy patrzą na nasze sytuacje z oburzeniem, napiszę tylko, że zanim nas osądzicie, wyobrażcie sobie, co czujemy, postawcie się na naszym miejscu...
M
marta
21 sierpnia 2014, 13:44
"ja i mój mąż" - czyli o którym mężu mówisz? O tym poślubionym, czy o tym, który nie jest jeszcze Twoim mężem? Co zrobisz, gdy Sąd Biskupi nie orzeknie nieważności Twojego małżeństwa?
A
Anna
21 sierpnia 2014, 14:00
Wiesz, mam tylko jednego męża. Tak, mówię o moim mężu, który jest nim cywilnie i wierzę, że będzie także sakramentalnie. A Ty co byś zrobiła w takiej sytuacji??
A
Anna
21 sierpnia 2014, 14:19
Tu chodzi o poprzednie małżeństwo Jego. Są podstawy, aby uznać je za nieważnie zawarte. Wolałabyś, żebym użyła określenia konkubent, partner czy jak?
M
marta
21 sierpnia 2014, 14:29
Jesteś katoliczką, to sama wiesz, ze ten, z którym jestes nie jest Twoim mężem, lecz mężem innej kobiety. 'Weszłaś z nim w związek w czasie trwania jego małżeństwa. Wiesz jak się nazywa takie życie.
M
Melcia
21 sierpnia 2014, 14:35
Ale bzdury piszesz. Gdybyś się trzymała blisko Boga i zależało Ci an relacjach z Nim, to czekałabyś ze ślubem cywilnym i seksem aż sąd rzeczywiście orzeknie niewaznośc małżeństwa Twojego konkubenta. Dopóki sąd tego nie zrobił to jego małżeństwo uznaje się za wazne, czyli Ty mieszkasz, zyjesz i współzyjesz z meżem innej kobiety. 
M
Melcia
21 sierpnia 2014, 14:38
Ty nie masz mężą.
Z
Zoltan
21 sierpnia 2014, 16:23
Anno, nie przerażaj się komentarzami, które otrzymalas. Świadczą one o twardości serca ich autorów, często ludzi, którzy sami pozostają w nieudanych związkach, ale boja się z nich wyjść ( czasem nie mając na to finansowych środków, czasem bojąc się opinii innych, czasem są uzależnieni psychicznie od współmałżonka). Ale pozostając w złym związku NAPRAWDĘ GRZESZYMY: nienawiścią, kłamstwem, oszustwem, agresja itd., Jezeli twój nowy związek cechuje, miłość, prawdziwa przyjaźń i szacunek to uwierz mi Aniolowie przebywają w twoim domu każdego dnia. Słuchaj swojego sumienia, ono jest najwyższa wykładnia tego jak masz postępować, nie ludzie, nie instytucje, włączając w to KK. NACZELNYM CELEM NASZEGO ŻYCIA JEST ŻYCIE W PRAWDZIE. A ty tak właśnie postanowilas żyć. Serdecznie pozdrawiam.
J
j
21 sierpnia 2014, 17:03
Dziękuję, za ten komentarz. W pełni oddaje to co myślę i czuję w tym temacie. Czytając coś takiego człowiekowi robi się cieplej na sercu.
A
anonim
21 sierpnia 2014, 17:41
Ja i mój mąż jesteśmy właśnie w takiej sytuacji... czekamy już 3 lata na stwierdzenie nieważności poprzedniego małżeństwa... --- Skoro jak sama przyznajesz przynajmniej jedno z was jest związane sakramentalnym węzłem małżeńskim, to dlaczego oszukujesz i siebie i innych pisząc: ja i mój mąż? Pisz zgodnie z prawdą: ja i mój konkubent. Ty stosujesz domniemanie nieważności bo Ci tak pasuje, ale uczciwość wymaga stosowania domniemania ważności.
A
anonim
21 sierpnia 2014, 17:50
To że wg kogoś są podstawy by uznać je za nieważne jeszcze wcale nie oznacza że tak jest naprawdę. W praktycznie wszystkich znanych mi rozbitych małżeństwach, prędzej czy później - a jak pojawia się ktoś trzeci to zdecydowanie prędzej - pojawia się hasło, że są podstawy do orzeczenia nieważności. I bynajmniej wcale nie dlatego, że takie podstawy rzeczywiście były, lecz dlatego że tak silne było pragnienie uzyskania możliwości wejścia w kolejny związek. A zupełnie osobną sprawą jest to iż nawet gdy są obiektywne powody by uznać małżeństwo za nieważne, to wcale nie oznacza to, że wydane zostanie orzeczenie nieważności. I rzeczywiście lepiej byłoby abyś używała pojęć nie wprowadzających w błąd, a więc nie małżonek lecz co najwyżej konkubent.
Z
Zoltan
21 sierpnia 2014, 18:59
:) you are welcome :)
J
j
21 sierpnia 2014, 19:13
"Według prawodawstwa w Polsce, zawarcie małżeństwa następuje przez złożenie przez dwie osoby przeciwnej płci i stanu wolnego, zgodnego oświadczenia (przysięga małżeńska) o wstąpieniu w związek małżeński, jeżeli czyniąc to znajdują się jednocześnie w obecności kierownika urzędu stanu cywilnego – ewentualnie w obecności duchownego, kiedy zawierają związek małżeński podlegający prawu wewnętrznemu wybranego związku wyznaniowego, oświadczą wolę jednoczesnego zawarcia małżeństwa cywilnego, a kierownik urzędu stanu cywilnego sporządzi następnie akt małżeństwa." Na pewno oszukuje polskie prawo!
A
anonim
21 sierpnia 2014, 20:00
Nie, prawo nie oszukuje. Mieszasz porządki prawne. Prawo państwowe jest dla wszystkich, również dla nie katolików, w szczególności również dla ateistów, i w związku z tym daje możliwość zawarcia związku małżeńskiego w USC. A dla katolików przewiduje możliwość zawarcia związku małżeńskiego wg KPK. Zdecyduj się więc i nie oszukuj wprowadzając w błąd.
A
Anna
21 sierpnia 2014, 21:46
Bardzo dziękuję...napisałam prawdę, tak jak czuję, szczerze.... dziękuję, Zoltan:)
Z
Zoltan
22 sierpnia 2014, 00:01
Pozdrawiam w Prawdzie i życzę odwagi :)
A
Antii
22 sierpnia 2014, 00:24
Prawda? To cos obcego w konkubinacie.
Z
Zoltan
22 sierpnia 2014, 03:11
Prawda wybrała sobie na swoja rezydencje nasze serce i żadna instytucja, świecka czy religijna, nie ma na nią patentu.
G
grace
22 sierpnia 2014, 05:50
Co to znaczy jak piszesz "zyc w prawdzie" ?
22 sierpnia 2014, 06:47
"Ja i mój mąż jesteśmy właśnie w takiej sytuacji... czekamy już 3 lata na stwierdzenie nieważności poprzedniego małżeństwa." "Tu chodzi o poprzednie małżeństwo Jego. Są podstawy, aby uznać je za nieważnie zawarte." Jezli jestes katoliczka, to nie masz meża. Zgodnei z nauką Kościoła zyjez w konkubinacie, a wrecz w cudzołostwie. Nie ma przy tym zadnego znaczenia, ze uważasz, iz poprzednie malżeństwo Twojego konkubenta nie zostało zawarte. "ludzie, którym zależy na życiu z możliwością korzystania z darów Sakramentów Świętych, w takiej sytuacji codziennie przeżywają osobisty dramat." Tak, dramat w pełni świadomie i dobrowolnie wybrany. Zakladam, iz wchodząc w relacje ze swoim konkubentem miałaś świadomośc iż jest on w zwiazku małżeńskim. "Tym, którzy patrzą na nasze sytuacje z oburzeniem, napiszę tylko, że zanim nas osądzicie, wyobrażcie sobie, co czujemy, postawcie się na naszym miejscu.." Szuksz litości i współczucia? Dla swoich w pełni świadomych i dobrowolnych wyborów życia z żonatym mężczyzną?
22 sierpnia 2014, 07:44
"Świadczą one o twardości serca ich autorów, często ludzi, którzy sami pozostają w nieudanych związkach, ale boja się z nich wyjść " Małżeństwo zawarte przez katolików jest nierozrywalne. "Ale pozostając w złym związku NAPRAWDĘ GRZESZYMY: nienawiścią, kłamstwem, oszustwem, agresja itd., " Porzucajac małzónka grzeszy sie "tylko" cudołóstwem. "Jezeli twój nowy związek cechuje, miłość, prawdziwa przyjaźń i szacunek to uwierz mi Aniolowie przebywają w twoim domu każdego dnia. " Kim ty jestteś, aby to tobie, a nie Bogu wierzyć. "NACZELNYM CELEM NASZEGO ŻYCIA JEST ŻYCIE W PRAWDZIE." Tak, dokładnie w prawdzie. Choćby takiej, iż raz waznie zawarte małżństwo trwa do konca życia, co zresztą samemu dobrowolnie i świadomie sie przysięga wobec małżonka, Kościoła i Boga. Wiec porzucenie małżonka ujawni fałsz przysiegi i nie będzie nigdy życiem w prawdzie.  I nie ma tutaj żadnego znaczenie, co zrobi małżonek.
A
an
23 sierpnia 2014, 20:06
trudna sytuacja i nie my będziemy sądzić, a widać ze wielu by chciało... możecie próbować życia w celibacie, jest weile form czułości które objawiają miłość, a przez to Wasze życie duchowe nie ucierpi. Wierzę, że tamta druga strona ( pierwsza żona) jest szczęśliwa, bo tylko w takiej sytuacji i Ty możesz żyć w spokoju. a Miłosierdzia Pana nie można oczekiwać na każdym kroku, bo jest to zadufanie z naszej strony, co też jest grzechem. W chwilach słabości0- owszem, ale nie planując grzech.  Jako młoda mężatka też doweidziałam się różnych faktów, które mnie przestraszyły i osłabiły nasz zwiazek, ale on jest i walczymy o zaufanie. Miłość wszystko zwycięży jak mówi 1Kor ;)
X
Xena
25 sierpnia 2014, 13:49
Anno, trzymam za Panią kciuki i prosze nie słuchac tych radykalnych krzykaczy. Piszecie takie rzeczy, a nazywacie się katolikami??? Masakra. Proponujecie białe małżeństwo, a sami kiedy straciliście dziewictwo??? Czyżby na pewno po ślubie? Ja wierzę, ze Bóg kocha wszystkich bez wyjątku i będzie nas sądził według tego jak żyliśmy i jakimi byliśmy ludźmi. Według KK żyjecie w grzechu, ale nie wiadomo jak będzie wobec Boga, więc nie ma co sie straszyć nawzajem. Tak samo jak odpusty: czyj to wymysł: Boga, czy księży? Skąd mam wiedzieć, czy odpust odpuścił moje grzechy, skoro to wymysł ludzki? Tak samo jest z celibatem i związkami niesakramentalnymi. W kościele prawosławnym (też przecież chceścijańskim) można zawrzeć trzy śluby, z tym, ze trzeci jest najmniej uroczysty. Wiec zastanówcie się co piszecie ludzie.
J
jjj
21 sierpnia 2014, 11:09
Głupi artykuł. Prowadzicie poradnik, jak pozbyć się małżonka?
R
robert
21 sierpnia 2014, 11:28
Sorry, ale widać nie zrozumiałaś tego artyukułu i nigdy nie byłaś w takiej sytuacji.
PA
~pewien autor
21 sierpnia 2014, 17:24
dlaczego nikt z Was, piszących nie zauważa, że to nie Kościół, ale Bóg łączy dwoje ludzi w sakramencie małżeństwa - "co Bóg złączył, cżłowiek niech nie rozdziela!" wiecie, kto to powiedział? A czy pamiętacie, co Pan Jezus powiedział, gdy Go zapytano o "list rozwodowy", który funkcjonował w Starym Testamencie, chcieli poznać Jego zdanie nt. "oddalania żony". Przypomnę, co im odpowiedział: "ze względu na zatwardziałość serc waszych", pozwolił Mojżesz oddalić, żonę. Jasno im powiedział, że kto oddaloną bierze za żonę popełnia cudzołóstwo i kto oddala żonę naraża ją na códzołóstwo. Wszystko w temacie, kto może, niech pojmuje...
A
anonim
21 sierpnia 2014, 17:35
Najwyraźniej nie potrafisz czytać ze zrozumieniem skoro stawiasz takie zarzuty. Nikt tu nie kwestionował tego iż to Bóg łączy dwoje ludzi w sakramencie małżeństwa. W swoim fanatycznym zaślepieniu nie zauważyłeś jednak, że w artykule była mowa o sytuacjach w których Bóg nie połączył tych dwojga ludzi. Nie było mowy o rozdzielaniu tego co połączone nierozerwalnie ale o stwierdzeniu tego że takiego połączenia nigdy nie było. A bywają takie sytuacje że taki połączenie jest niemożliwe.
R
robert
21 sierpnia 2014, 19:22
Anonim, dzięki za wykładnię. I dla jasności: nie jestem za tym, aby stwierdzać unieważnienia wszystkim jak leci, ale czasem są ku temu powody, ważne powody.
A
anonim
21 sierpnia 2014, 20:03
Zgadza się. Bywają takie powody. I to częściej niż się czasem myśli... ale na ogół nie takie jak się na ogół sądzi... ale tu już należałoby sięgnąć do KPK