Męskość trzeba zawsze udowadniać?

(fot. shutterstock.com)
Luis Valdez Castellanos SJ / slo

Dominujący dziś model męskości zawiera w sobie takie stwierdzenia lub nakazy, jak na przykład ten, że mężczyzna nie powinien płakać. Oto kilka stereotypów, które mogą przyczyniać się do cierpienia wielu mężczyzn.

Na pierwszym miejscu jest to bezkompromisowa definicja męskości. Podawane zazwyczaj reguły nie dopuszczają żadnych wyjątków. Zakłada się na przykład, że mężczyzna zawsze musi być podporą. A co, jeśli jest chory, słaby lub przeżywa kryzys? Na siłę próbuje sprostać narzuconej mu roli, choć doprowadza go to tylko do napięcia i stresujących sytuacji. Świadomy bezwzględności modelu, woli zaryzykować własne zdrowie niż zawieść oczekiwania innych.

Równie niekorzystnie wpływa na mężczyznę model męskości oparty na sile i skuteczności. Wymaga on od niego bycia supermanem, półrobotem, który jest silny, odważny, logicznie myślący, skuteczny, pozbawiony uczuć...

Męskość zawsze trzeba udowadniać, i to na wielu polach: w sporcie, seksie, rodzinie, wiedzy. To historia, która nie ma końca. Wszystkie te próby męskości sprawiają jednak, że mężczyzna wewnętrznie się wypala. Nie wolno mu być tym, kim naprawdę jest, istotą czasem silną, a czasem słabą, gdyż musi dostosowywać się do norm i oczekiwań.

Wielu mężczyzn cierpi na syndrom Herkulesa i nigdy nie ugina się pod ciężarem problemów. W tajemnicy lękają się oni porażki, smutku, przegranej, upływu lat i śmierci.

Nieumiejętność poradzenia sobie z tymi uczuciami wywołuje w nich wstyd, dlatego też zaprzeczają im i nigdy nie pokazują po sobie, że ponieśli porażkę lub czują żal. Dla niektórych mężczyzn niespełnienie pokładanych w nich nadziei oznacza utratę tych wartości, które mają z racji bycia istotami ludzkimi. Powoduje to gwałtowny spadek ich samooceny.

Inny pogląd wywołujący cierpienie zakłada, że mężczyzna powinien sprawować władzę i wymagać posłuszeństwa. W przypadku większości mężczyzn to ich własne matki pokazywały im od małego, że bycie chłopcami sytuuje ich ponad dziewczynkami. Była to lekcja o władzy w rodzinie, którą rodzice dawali swoim dzieciom, na przykład każąc córce, by podała jedzenie swojemu bratu. Już od dzieciństwa to on miał wyłączne prawo do przywilejów, dlatego okazywanie mu nieposłuszeństwa w dorosłości napełnia go gniewem, frustracją i agresją. Nie jest zdolny do wypracowania porozumienia, wyciągnięcia wniosków, potrafi jedynie decydować, co jest dobre, a co złe. Stąd też tyle cierpienia w jego rodzinie i w nim samym. Nie zrezygnuje on dobrowolnie z przyznanych mu wcześniej przywilejów i będzie ich bronił argumentami, a może nawet ucieknie się do agresji. To właśnie jest jedna z głównych przyczyn konfliktów damsko-męskich.

Widzimy jednak, że kobiety również przyczyniają się do rozpowszechniania tego szowinistycznego modelu.

Kolejny z błędów wychowawczych będący dla mężczyzn źródłem cierpienia dotyczy uczuć. Przyjęło się uważać, że uczucia zarezerwowane są dla kobiet, logika zaś dla mężczyzn. Emocje świadczą o słabości i przez to są przypisywane kobietom. To stąd bierze się spontaniczność, z jaką kobiety okazują publicznie radość czy smutek. Przekonania zaś są stałe i silne, co rzekomo czyni je męskimi. Jest to jednak nieprawda.

Z powodu tradycyjnego modelu wychowania mężczyznom pozwala się wyłącznie na okazywanie "męskich" uczuć, które są związane z siłą, rywalizacją, sukcesem.

  • Cierpienie mężczyzn w dużej mierze wynika z poglądów na temat męskości.
  • Mężczyzna nauczył się szukać potwierdzenia swojej tożsamości w sile. To sprawia, że jest agresywny w stosunku do siebie samego i innych, a także wykazuje wielką potrzebę rywalizacji.
  • Wszystko to sprawia, że mężczyzna wypala się i przestaje być szczęśliwy.

Więcej w książce: SPOSÓB NA MĘŻCZYZNĘ - Luis Valdez Castellanos SJ

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Męskość trzeba zawsze udowadniać?
Komentarze (8)
J
Janek
30 kwietnia 2015, 00:48
Męskości nie trzeba udowadniać - bo mężczyzna wie, kim jest. I próby, który taki mężczyzna podejmuje wcale nie prowadzą do wypalenia, tylko własnie do pełni szczęścia. Zapraszam na mój blog www.operator-paramedyk.pl, gdzie opisuję, jak być właśnie takim mężczyzną.
O
opty
6 lutego 2015, 07:19
"Kolejny bełkotliwy tekst wywodzący sie z bogatego i "bezpiecznego" społeczeństwa zachodu."... Każdy posiada model rodziny wyniesiony z domu; mój model jest taki:...... czcij ojca i matkę, nie kradnij, szanuj bliźniego swego..........; a życie wyglądało "normalnie", tzn.: rodzice nie walczyli o władzę w rodzinie, nie walczyli o dominację nad sobą, nie był harmideru w domu...... Czy ten model jest dobry? Tak, sprawdził się; widzę to po moich dzieciach i dziękuję Bogu za cudnych Rodziców_ Mama 90 lat, tata 93 lata.......
5 lutego 2015, 12:52
Kolejny bełkotliwy tekst wywodzący sie z bogatego i "bezpiecznego" społeczeństwa zachodu. Owszem obecnie nie ma prostych zagrożeń, dla których wychowywano silnych i skutecznych chłopców. Nie dziwi też takie wymądrzanie u osoby duchownej, żyjącej w penym bezpiecznym i stabilnym układzie życia zakonnego. Ale życie normalnych ludzi jest inne i niestety prawie kazdy z nas spotka się w swoim życiu z sytuacjami, kiedy szybko, bezwzglednie i bez emocji trzeba podejmowac decyzje. Czasami dotyczące życia najbliższych. Żony i dzieci. Czy chłopcy (nawet dorośli) będą potrafili skutecznie zadziałać w sytuacji silnego stresu i presjii czasu, skoro wmawia się, iż takie cechy są szowinizmem. Czy chłopcy nie zaczna sie wtedy użalac, okazywac emocji i szkać oparcia u mamusi, czy żonusi? Czy chłopcy, którym zabraknie umiejętnosci szybkiej decyzji co jest dobra, a co złe, bo nauczeni zostali jedynie dązyć do porozumienia będą potrafili zawalczyć o życie swojej rodziny, czy tylko o jakiejś wartosci wbrew opniom i pomysłom innych (polityków, rodziny, przyjaciół, a czasmi wbrew żonie i dzieciom)? A możę będą szukali porozumienia, zamiast zaryzykować postawienia wszystkiego na jedna kartę. Bo nie nauczyli sie walki i ryzykowania nawet w obliczu mozliwej porazki. Szczególnie, gdy będa sie bali.... bo samoocena i takie inne parapsychologiczne pierdoły będą im wtłaczane zamiast bolesnej nauki ponoszenia porażek. 
K
Karakurt
4 lutego 2015, 23:38
O naszą męskość zadba Bóg, należy Mu zaufać. Na pewno mężczyzna nie powinien być dziki tylko taki jest, a dzikość polega też na spontaniczności, mężczyzna z natury pragnie wykorzystywać okazje i chwytać byka za rogi oraz rywalizować. Najgorsze jest to, że obecnie uważa się iż prawdziwy mężczyzna to taki co ma zdolność kredytową i jest "grzeczny". Meżczyzna jak jest "grzeczny" to tak na prawdę on cierpi i tęskni za adrenalina, ryzykiem, odwagą i rywalizacją to nie jest złe takimi stworzył nas Bóg, a jest grzeczny dlatego, że mamusia, że babcia, nie daj Boże co sąsiadka sobie pomyśli itd. Można by wymieniać bez końca, a potem lament że facet nie ma ikry jak co do czego przyjdzie. Facet który nigdy nie ryzykował, nie upadał, nie nabrał doświadczenia, nie poznał Boga, jak ma chronić żonę i dzieci. Jest jeszcze jedna sprawa, że od nas wymaga się abyśmy byli dobrzy we wszystkim, a prawdziwa męskość objawia się tym ,że ktoś jest najlepszy w jednej rzeczy ale nie dlatego, że się zmusza tylko to jest jego powołanie nadane rzez Boga i pasja, to trzeba odkryć z pomocą Boga.
O
Orinoko
6 lutego 2015, 22:14
  Doskonałe wyczucie męskich pragnień. Mężczyzna otrzymuje te pragnienia niezależnie od wyznawanej wiary czy światopoglądu.
E
E.
3 lutego 2015, 19:23
Nareszcie artykuł, który pokazuje dojrzały wymiar męskości. Mam wrażenie  w naszej prasie katolickiej promowany jest dziś często model mężczyzny, który mentalnie powinien zostać trzynastolatkiem: samochody, siła, konkurencja, sztuki walki, wojownik, dzikie serce. Chłopiec z podwórka.
A
Andrzej
3 lutego 2015, 21:52
dziekość serca jest dobra i uczuc nie wyklucza, wadą wychowania męszczyzn jest to okazywanie jakich uczuć jest akceptowane przez otoczenie i ilość tych akceptowanych u męszczyzn jest zdecydowanie mniejsza, większość jest wepchnięta w szowinizm
E
E.
4 lutego 2015, 20:41
Zgoda.