Najpierw pokocham siebie

(fot. shutterstock.com)
Mira Jankowska

Zadaję sobie pytanie, czy ja lubię samą siebie? Czy siebie cenię? Co w sobie lubię najbardziej? W czym widzę swoją wartość? Ktoś powie: grzeszne pytania. Egoizm. Niech będzie. I tak nie odpuszczę!

Ostatnio dotarło do mnie z ogromną siłą, że tylko spełniony człowiek jest pociągający. Tylko szczęśliwe osoby są atrakcyjne dla innych. Do takich ciągniemy. Szczęśliwe, czyli takie, które nie kamuflują przed sobą własnych niedoskonałości i braków, są z nimi zespolone. Ba! To z nich często czerpią swoją siłę i to je trzyma mocno na ziemi, bo nie lewitują kontemplując własną doskonałość i udając kogoś kim nie są.

Nie kochając siebie samego nie mamy szansy na pokochanie kogokolwiek. Nie akceptując siebie nie przyjmiemy też drugiego człowieka w jego inności. A zatem wszelkie pragnienia spędzenia z kimś całego życia są iluzją, jeśli nie kocham siebie naprawdę, a w tym kimś widzę tylko szansę na szczęście dla mnie.

DEON.PL POLECA

To byłoby wykorzystanie. Nie twierdzę, że pokochanie samego siebie to lekka praca i proste zadanie intelektualne, emocjonalne i duchowe. Niestety… Kto zaczął, ten wie.

Czy zdajemy sobie sprawę, co się dzieje, kiedy siebie nie lubimy, a tym bardziej nie kochamy? Jeśli nie poszukamy sposobów na to, by odkryć dlaczego nie mamy do siebie zaufania, skąd w nas brak samoakceptacji i jak możemy ją odzyskać, wówczas decydujemy się na taki oto scenariusz:

1) przyjęcie postawy, że takie życie też ma swoją wartość i nie trzeba siebie kochać, by tolerować innych;

2) życie w zgorzknieniu i pretensji do świata, że jesteśmy pozbawieni tego, co powinniśmy otrzymać;

3) traktowanie innych z zazdrością, że mają to, czego nam poskąpiono.

W sumie trzymać nas będzie w szachu perfidny, acz subtelny rodzaj pychy, lenistwo i złość do świata, ludzi i Stwórcy. Kto na to cierpi i nie ma zamiaru nic z tym zrobić, już przegrał. Tu i na wieki. Bo za zdrową miłością samego siebie idzie odwaga do podejmowania wyzwań i działań, które wpisane są w nasze życie, przynoszą nam spełnienie i mają też posłużyć innym. Idzie też za nią rozpoznanie podobieństwa do Tego, który jest Kreatorem i liczy na nasz twórczy udział w dalszym stwarzaniu rzeczywistości.

Nie kochając siebie będę potrzebowała od innych uznania, dowartościowania, aktów akceptacji. To tak zwane zewnątrz sterowalne poczucie własnej wartości. Działa na krótką metę. Wyrabia lizusostwo i niezdrową zależność. Wcześniej czy później się skończy i pozostawi zawód i samotność. I znowu pojawi się pytanie: A ja sama? Co sobie i innym mam do ofiarowania? Kimże ja jestem?


Mira Jankowska - twórczyni Mistrzowskiej Akademii Miłości, dziennikarka, producent i gospodyni widowisk edukacyjnych oraz autorka cyklu audycji w radiu PLUS

"Kochaj i rób, co chcesz, czyli Mistrzowska Akademia Miłości".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Najpierw pokocham siebie
Komentarze (8)
A
Agnieszka
30 kwietnia 2016, 14:55
Podwyższenie własnej samooceny i wypracowanie własnej samoakceptacji jest kluczem otwierającym drzwi do lepszego świata, świata pełnego radosnych chwil. Zapraszam do przeczytania artykułu: [url]http://psychologiazycia.com/jak-podniesc-swoja-samoocene-jak-zwiekszyc-swoja-pewnosc-siebie/[/url]
P
Paweł
4 marca 2015, 02:07
Zdecydowanie nie zgadzam się że tylko spełniony człowiek jest pociągający, a osoby szczęśliwe są atrakcyjne dla innych. To generalizacja. Mnie np. ciekawią osoby skryte, nie zawsze wyglądające na szczęśliwe czy spełnione i takie uważam za atrakcyjne.
W
Weronika
3 marca 2015, 00:03
Dziekuje,bardzo dobre,biorc pod uwage,to co niektorzy mowia,pisza,ze milosc do siebie jest zbyteczna. Nawet o.Szustak twierdzi,ze to kochanie siebie to wymysl naszych czasow. Zal mi go i jemu podobnych. To sprowadzenie wszystkiego tylko do sfery duchowej,nie biorac pod uwage psychiki ,ciala,ze czlowiek jest caloscia,ilez mozna krzywdy wyrzadzic tak blednym mysleniem.
S
studentka
2 marca 2015, 21:50
Bardzo ciekawy artykuł, chciałabym przeczytać jego kontynuację z praktycznymi poradami, co można zrobić ;)
S
sentencjedlaciebie.blog.onet.pl
2 marca 2015, 20:27
Bravo! Bardzo trafiony tekst.
T
teresa
2 marca 2015, 17:10
Ciekawe spostrzeżenie.Miłość własna... Trzeba wypracować krok po kroku samoakceptację.Zacząć od jednej cechy i dalej pozbyć się grzechu.
S
Storra
2 marca 2015, 16:28
Spostrzeżenia słuszne, szkoda, że brak propozycji jak zdrową miłość własną wypracować.
AB
adriana b
2 marca 2015, 17:16
pewnie dlatego, że każdy z nas sam musi znaleźć ten klucz aby wypracować w sobie samoakceptację. nie chcę się wymądrzać sama mam z tym wielki problem, ale moim zdaniem nikt nie poda nam gotowej receptury. ktoś może nam podpowiedzieć/ pomóc ale nikt nie zna nas lepiej od nas samych (chodzi mi o drugiego człowieka - BÓG zna naszą niedoskonałość i czeka na to co zrobimy. nie chce nic na siłę osiągnąć. Pamiętaj ON na pewno nie zwątpi w Ciebie, że Ci się w końcu to uda. jednka musisz najpierw zaakceptować to że każdy ma swoje ograniczenia a czynnikiem najbardziej dla nas destrukcyjnym jest nasza wyobraźnia - ona jest największym naszym wrogiem, który podpowiada, że każdy nasz wisiłek jest spisany na stratę, że nie ma sensu o siebie walczyć. Poznanie tego co nas ogranicza (poznanie swoich słabości) może pozwoli na wyleczenie się i samoakceptacje. Pamiętaj nie jesteś w tej walce sam masz na pewno w swoim otoczeniu ludzi którzy Ci pomogą w tej walce i jest jeszcze jedna OSOBA KTÓRA jest największym naszym sprzymierzeńcem i wie jak trudna jest walka, ale pomimo wszystko nie poddał się i oddał swoje życie abyśmy mogli być zbawieni. Twoim największym przyjacielem jest JEZUS ON wie, że wygrasz tą walkę i wierzy w Ciebie. WALCZ POMIMO WYSZYSTKO!!!