Okradziono cię z pragnienia wielkiej miłości?

Ograbieni ludzie żyją w przekonaniu, że wielka miłość jest dla innych, ale nie dla nich samych. Boją się wielkich pragnień i próbują nasycić serce realizacją małych (fot. Thompson Chan / flickr.com)
Monika Białkowska / slo

O wielkiej miłości marzyli kiedyś wszyscy. Potem jedni z marzeń zrezygnowali, inni uznali, że sięgają one za wysoko, jeszcze inni doświadczyli rozczarowań, kiedy życie okazało się trudniejsze. Wielka miłość istnieje, ale szukając jej, łatwo wpaść w pułapki.

Styl życia człowieka wyznaczają jego pragnienia. Ludzie wprawdzie wierzą w miłość, ale już nie wszyscy potrafią podać przykłady miłości, która z biegiem lat nie maleje, ale zmienia się i staje coraz większa. A jeśli nie widzą przykładów - szybko tracą marzenia o takiej miłości. Bo jak mają marzyć i pragnąć czegoś, czego nigdy nie widzieli?

Pierwsza pułapka: brak marzeń

Życie ograbia człowieka z pragnienia wielkiej miłości. Ograbieni ludzie żyją w przekonaniu, że wielka miłość jest dla innych, ale nie dla nich samych. Boją się wielkich pragnień i próbują nasycić serce realizacją małych. Tymczasem najdoskonalsza nawet realizacja małych pragnień nie zdoła nasycić człowieka i nie uczyni go szczęśliwym. Trzeba, żeby przyszedł do nich ktoś, kto ich zafascynuje wizją miłości, kto pokaże im, że można i trzeba pragnąć więcej. Ktoś, kto pokaże, że interesować ich powinna tylko wielka i prawdziwa miłość, a nie jej namiastki. Ktoś, kto odda im skradzione przez świat pragnienia i nadzieje. Najlepiej, jeśli dzieje się to na drodze nawrócenia - droga do Boga jest drogą ku miłości, a człowiek szczerym sercem wołający do Boga nigdy się nie zawiedzie. Ale czasem potrzebna jest tu również pomoc i wsparcie wspólnoty, czasem praca z psychologiem, który pozwoli człowiekowi odważnie przyjmować doświadczenie miłości.

Druga pułapka: ciało, ciało, ciało

Człowiek składa się z czterech ważnych sfer: cielesnej, uczuciowej, rozumowej i duchowej. W sferze cielesnej mieszczą się zmysły, troska o zdrowie, o wygląd. Wszystkie te sfery są człowiekowi niezbędne do wchodzenia w relacje ze światem i drugim człowiekiem. Również wielka miłość wymaga zaangażowania wszystkich tych sfer. Niebezpieczeństwo pojawia się, gdy w miłości to ciało wysuwa się na pierwszy plan. Do młodych ludzi trafia medialny przekaz o tym, że miłość to spotkanie pięknych ciał i fizyczne przeżycie, że wystarczy dbać o ciało, by kochać i być kochanym; że wystarczy dbać o fizyczną stronę spotkania, by być szczęśliwym w miłości.
Skutkiem takiego powszechnego dziś obrazu miłości jest seksualizacja kobiety, czyli sprowadzenie jej do roli obiektu wywołującego pożądanie. Młode dziewczyny zaczynają budować swoją tożsamość wokół ciała i tracą instynkt samozachowawczy, który broniłby je przed zgodą na traktowanie jako obiekt seksualny.

Trzecia pułapka: najważniejsze jest uczucie

DEON.PL POLECA

Zakochanie to rodzaj miłości, nazywany miłością upodobania. To fascynacja, zaangażowanie uczuć, to stan, w którym człowiek nie może myśleć o niczym innym, tylko o drugiej osobie. Zakochanie jest dobre i piękne, ale zbyt małe i nie wystarczające, by móc na nim oprzeć wielką miłość.
Tymczasem jeśli spojrzeć na świat ukazywany w kulturze masowej, to właśnie taka miłość - spotkanie uczuć i ciał - uznawane jest za szczyt prawdziwej miłości. Nie ma w niej już miejsca albo zwyczajnie nie wystarcza czasu w okrojonym scenariuszu filmowym na budowanie więzi trwającej całe życie. Uczucia i seks zapewniają być może pełnię doznań, ale tylko tu i teraz. Aby jednak osiągnąć szczęście w życiu, warto ponieść tu i teraz pewne wyrzeczenia po to, by zdobyć jeszcze więcej, by przez lata budować związek, który z upływem czasu stawać się będzie coraz piękniejszy i trwalszy.

Czwarta pułapka: kryzys to koniec miłości

Miłość oblubieńcza zaczyna się, gdy przed ołtarzem stają mężczyzna i kobieta, którzy przygotowani do tego, ze szczerą intencją i w pełni świadomie, ślubują drugiej osobie, że nigdy jej nie opuszczą. W ten sposób otwiera się przed nimi trudna i piękna perspektywa życia ze sobą - na zawsze. Owo "na zawsze" oznacza również konieczność przechodzenia przez kolejne kryzysy. Często uważa się, że wypalenie się uczuć i nadchodzący w związku z tym kryzys wiąże się z zakończeniem miłości, że pociąga za sobą rozstanie lub wegetację. Kryzys jednak nie jest zakończeniem relacji, a jedynie sygnałem, że kończy się pewna forma tej relacji, że trzeba wypracować nową jej formę. To często może trwać całe lata i wcale nie przekreśla miłości. Można nawet odważyć się na postawienie tezy, że kryzys jest warunkiem wzrostu miłości, warunkiem jej rozwoju. Wtedy bowiem jest czas na naprawę błędów, naukę lepszej komunikacji, rozmawianie bez oskarżeń, słuchanie. Wtedy również, kiedy przychodzi etap bezradności, można szukać pomocy z zewnątrz - pomocy od Boga, ludzi, specjalistów. Jednym z warunków mądrego przejścia przez kryzys jest jednak dokonanie właściwego wyboru na początku małżeńskiej drogi - wyboru na współmałżonka człowieka, który gotów będzie w kryzysie szukać pomocy.

Piąta pułapka: czekać z seksem? Przecież się kochamy!

Już na początku zwracaliśmy uwagę na fakt, że człowiek nie jest ciałem. Również współżycie seksualne dwóch ciał pociąga za sobą uczucia, wyrzuty sumienia, rozumowe analizy. Maksimum doświadczenia fizjologicznego, choćby nieustannie powtarzanego, nie przyniesie człowiekowi doskonałej radości, nie nasyci go.
Pułapka zbyt wczesnego podejmowania współżycia seksualnego polega przede wszystkim na tym, że silne zaangażowanie ciała i uczuć zakłóca prawidłową ocenę rozumową i duchową. Seks działa automatycznie, pogłębia więź między ludźmi, również na początkowym etapie zakochania. Dopiero później, gdy uczucia przestają dominować, pojawiają się nieporozumienia, zaczynamy dostrzegać wady drugiej osoby. Wtedy jednak trudniej jest się wycofać z budowania relacji, po tym, gdy dało się z siebie zbyt wiele i zbyt wiele utraciło się z własnej wolności.

Nie wpaść w pułapki

Wybór człowieka - wielkiej miłości na życie - powinien być trzeźwy. Trzeźwość ta oznacza trzeźwość od alkoholu i narkotyków, ale również trzeźwość seksualną. Dlatego poznawanie się ludzi zaangażowanych uczuciowo musi odbywać się ze świadomym wyłączeniem sfery seksualnej. Dopiero wówczas pojawiający się kryzys trzeba przejść lub zakończyć związek: nie da się go zbagatelizować przytuleniem czy seksem. Problemem w związku na całe życie nie jest bowiem seksualne współżycie: każde ciało pasuje do każdego ciała, ale nie każde serce pasuje do każdego serca i nie wnętrze do każdego wnętrza. Dlatego nimi trzeba zająć się przede wszystkim, i o to dopasowanie zadbać na pierwszym miejscu, nie pozwalając uczuciom i ciału na zaciemnienie oceny.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Okradziono cię z pragnienia wielkiej miłości?
Komentarze (45)
M
m
15 stycznia 2014, 08:13
Mój mąż poszukał pomocy w kryzysie, a nawet przed kryzysem, bo właściwie to jego postępowanie było powodem kryzysu - u innych kobiet, które bardzo chętnie mu pomagały i pomagają,
H
hej
26 lipca 2013, 13:33
Ostatnio na  Deonie tez osoba obca mi napadla na mnie,ja jego nie znam,a on zamiast  na priv dac tekst,to dal na publiczny,wiecej nie odezwie sie do takiej osoby,ktora stosuje w portalu katolickim przemoc slowna
26 lipca 2013, 13:29
ja sie czuje okradziona z prawdziwej milosci i to przez osobe,ktora jest na stanowisku,ma wladze,ma kase,zakochalam sie,ale niestety on to ma gdzies,pisze bzdury na moj temat,wyszydza mnie obmawia,ja nic zlego nie zrobilam,ale to do niego nie dociera,ze kogos rani,ze jako facet zniza sie do plotki,w ogole traktuje mnie nie jak kobiete tylko poniza nasylajac obce osoby by mi dokuczaly......a ja go kocham.....moze kiedys zrozumie swoj blad,ale bedzie za pozno.Ile jest takich ludzi,kochaja bez wzajemnosci,a ta druga osoba boi sie zaangazowac i jest niedojrzala i przy tym zlosliwa.......
4
4C7AF
15 kwietnia 2013, 14:25
Życzę ci velario i tej kretynce doradzającej wszystkim terapię, żebyście wyszli ze szpitala po poważnej operacji i żeby nie miał was kto odwieźć do domu.
.
...Prawdaokłamstwie
31 marca 2013, 22:05
Proszę, Kliknijcie w Google: ....Prawda o kłamstwie To dzieje się w Polsce, nie tylko w Ameryce!  Oficjalnie nie jest zarejestrowana w Polsce ale ma juz swoje tereny, inwestycje, ludzi na stanowiskach i mnóstwo ofiar.
Martino
12 marca 2013, 16:20
...im więcej ktos ma na sumieniu, i im bardziej chce to ukryć, z tym wiekszą złością będzie napadał na drugą osobę dla jakiegoś błahego powodu albo bez powodu. Lub po to żeby poprzeć kolegę bo w kupie są silniejsi. Jak wiadomo każdemu zwierzęciu, większą przyjemnością jest zagryźć kogoś wspólnie. Taka pseudokatolicka przyjemność. ... Przeczytaj cały wątek to zobaczysz, kto i na kogo pierwszy napadł, zupełnie zresztą bez sensu i bez powodu, i kto na każdy skierowany do siebie krytyczny tekst odwarkuje "odczep się". BTW - ileż Ty musisz mieć na sumieniu, że tak napadasz na mnie dla jakiegoś błahego powodu?...:)  
N
niestety
10 marca 2013, 02:37
W takim razie musisz pozbyć sie tego uzależnienia od terapeutów i wreszcie pogodzić z twoją beznadziejnością, której już nie zwalczysz.
JN
jak najszybciej TERAPIA! :(
10 marca 2013, 02:28
Doradzam terapie bo ja chodzę od lat i ciagle mi mało, nic nie pomogło, wciąż jestem do niczego ale już się przyzwyczaiłam i stało sie to moja racją bytu. Bez terapii czuję się jak bez internetu, nie da się żyć.
JN
jak najszybciej TERAPIA! :)
9 marca 2013, 20:41
Wystarczy przeczytać cały wątek i mieć pewne doświadczenie, by zobaczyć, że żal, brak nadziei i rozpacz wciąż żądzą w Twojej duszy. Twoja emocjonalna i niepropocjonalna reakcja na wpisy mphaw jest tego najlepszym dowodem. Warto poznać, dlaczego tak jest, i jak się z tego wyzwolić, na psychoterapii, zwłaszcza grupowej. Gorąco polecam. A myślenie o męzu na ten moment równie gorąco odradzam. ... Zgadzam się z Velario!
K
kochana
9 marca 2013, 14:06
@kochana Bardzo się cieszę, że po tak długiej i bolesnej drodze trafiłaś na właściwą osobę. Ja wielu odesłałam z kwitkiem i być może była wśród nich moja "druga połówka". Trudno w takiej krótkiej formie opisać, czym mogła być indoktrynacja w czasach, kiedy nie było internetu, wolnych mediów, nikt nie miał pojęcia o sekciarstwie i nie wydawano na ten temat prawie nic. Po prostu nie było punktu odniesienia a ktos kto powoływał sie na Boga wydawał się w pełni wiarygodny. Mam nadzieję, że tego sie już nie da powtórzyć. Pozdrawiam Cię i gratuluję. ...rozumiem cię bardzo dobrze.naprawdę.wiem o czym mówisz, spotkałam się z tym w "tych czasach" w Ruchu Rodzin Nazaretańskich. jak jesteś dobra ufna i uległa, bo np.tak cie wychowano to bardzo łatwo zwątpić w siebie...rozumiem to BARDZO dobrze...ja też wielu odesłałam z kwitkiem. a teraz poznałam kogoś kto absolutnie do mnie nie pasuje ale postanowiłam zaufaćBogu i nie odesłałam go z kwitkiem. Jestem z Tobą :)) sercem
9 marca 2013, 13:52
Velario odpuść sobie. Nie warto.
N
niestety
9 marca 2013, 13:29
...Widocznie mają bardzo niskie, by nie rzec zerowe poczucie własnej wartości. ...Nie zgodzę się z tym "nagle" i "neofici" - jest mnóstwo ludzi świeckich, którzy funkcjonują w ten sposób latami i nigdy nie potrafią dostrzec belki we własnym oku. ...Poniżej mamy przykład takiego funkcjonowania i pomylenia ról. ...im więcej ktos ma na sumieniu, i im bardziej chce to ukryć, z tym wiekszą złością będzie napadał na drugą osobę dla jakiegoś błahego powodu albo bez powodu. Lub po to żeby poprzeć kolegę bo w kupie są silniejsi. Jak wiadomo każdemu zwierzęciu, większą przyjemnością jest zagryźć kogoś wspólnie. Taka pseudokatolicka przyjemność.
W
właśnie
9 marca 2013, 13:16
W duszpasterstwach, tak własnie się praktykuje, korzystając z autorytetu osoby duchownej wmawia się młodym, że źle wybrali, że trzeba jeszcze poczekać, jeszcze odłozyć, że co się odwlecze to nie uciecze, a najlepiej żebyś został sam / sama .............................................................. chociaż od razu wyczuwałam manipulację. Wiele nieporozumień i wiele ludzkich nieszczęść bierze się stąd, że niektórzy (podkreslam: niektórzy) księża uważają się za Boga i uzurpują sobie prawo do sterowania młodymi ludźmi. A tak być nie powinno. ...Księża to pół biedy, najgorsi są świeccy neofici którzy całe zycie grzeszyli, nagle trafili do jakiejś wspólnoty i budują swoje poczucie wartości na pouczaniu innych oraz na wtrącaniu sie do cudzego zycia. ...Widocznie mają bardzo niskie, by nie rzec zerowe poczucie własnej wartości. ...Nie zgodzę się z tym "nagle" i "neofici" - jest mnóstwo ludzi świeckich, którzy funkcjonują w ten sposób latami i nigdy nie potrafią dostrzec belki we własnym oku. ...Poniżej mamy przykład takiego funkcjonowania i pomylenia ról.
Martino
9 marca 2013, 13:10
Nie masz wglądu w moją duszę. Nie myślę o mężu, za to paru mężczyzn mysli o mnie, ale to NIE TWÓJ INTERES. Nikt cię nie prosił o radę ani o zdanie. ... 1. Mam wgląd w Twoją duszę. Dają mi go Twoje teksty i emocje w nich zawarte. 2. Ty mnie nie prosiłaś o radę, a ja Cię nie prosiłem o odpowiedź na mojego posta,  więc jesteśmy kwita. 3. Czy jest mężczyzna, któremu nie posłałaś jeszcze tego postawówkowo - gimnazjalnego tekstu pt. "Odczep się"? 4. Czy przeprosiłaś mphaw za sugerowanie mu omamów, jakobyś nigdzie nie użyła słowa "ból"? 4.
NZ
nie zgodzę się
9 marca 2013, 13:03
W duszpasterstwach, tak własnie się praktykuje, korzystając z autorytetu osoby duchownej wmawia się młodym, że źle wybrali, że trzeba jeszcze poczekać, jeszcze odłozyć, że co się odwlecze to nie uciecze, a najlepiej żebyś został sam / sama .............................................................. chociaż od razu wyczuwałam manipulację. Wiele nieporozumień i wiele ludzkich nieszczęść bierze się stąd, że niektórzy (podkreslam: niektórzy) księża uważają się za Boga i uzurpują sobie prawo do sterowania młodymi ludźmi. A tak być nie powinno. ...Księża to pół biedy, najgorsi są świeccy neofici którzy całe zycie grzeszyli, nagle trafili do jakiejś wspólnoty i budują swoje poczucie wartości na pouczaniu innych oraz na wtrącaniu sie do cudzego zycia. ...Widocznie mają bardzo niskie, by nie rzec zerowe poczucie własnej wartości. ...Nie zgodzę się z tym "nagle" i "neofici" - jest mnóstwo ludzi świeckich, którzy funkcjonują w ten sposób latami i nigdy nie potrafią dostrzec belki we własnym oku.
W
właśnie
9 marca 2013, 12:50
W duszpasterstwach, tak własnie się praktykuje, korzystając z autorytetu osoby duchownej wmawia się młodym, że źle wybrali, że trzeba jeszcze poczekać, jeszcze odłozyć, że co się odwlecze to nie uciecze, a najlepiej żebyś został sam / sama .............................................................. chociaż od razu wyczuwałam manipulację. Wiele nieporozumień i wiele ludzkich nieszczęść bierze się stąd, że niektórzy (podkreslam: niektórzy) księża uważają się za Boga i uzurpują sobie prawo do sterowania młodymi ludźmi. A tak być nie powinno. ...Księża to pół biedy, najgorsi są świeccy neofici którzy całe zycie grzeszyli, nagle trafili do jakiejś wspólnoty i budują swoje poczucie wartości na pouczaniu innych oraz na wtrącaniu sie do cudzego zycia. ...Widocznie mają bardzo niskie, by nie rzec zerowe poczucie własnej wartości.
N
niestety.
9 marca 2013, 12:47
W duszpasterstwach, tak własnie się praktykuje, korzystając z autorytetu osoby duchownej wmawia się młodym, że źle wybrali, że trzeba jeszcze poczekać, jeszcze odłozyć, że co się odwlecze to nie uciecze, a najlepiej żebyś został sam / sama .............................................................. chociaż od razu wyczuwałam manipulację. Wiele nieporozumień i wiele ludzkich nieszczęść bierze się stąd, że niektórzy (podkreslam: niektórzy) księża uważają się za Boga i uzurpują sobie prawo do sterowania młodymi ludźmi. A tak być nie powinno. ...Księża to pół biedy, najgorsi są świeccy neofici którzy całe zycie grzeszyli, nagle trafili do jakiejś wspólnoty i budują swoje poczucie wartości na pouczaniu innych oraz na wtrącaniu sie do cudzego zycia.
W
właśnie
9 marca 2013, 12:29
nie bierze sie tez pod uwagę tego, że kobieta nie może rodzić dzieci aż do śmierci, a im więcej ma lat, tym trudniej. Wydaje się, że niektórzy nie mają pojęcia o prawach biologii, a powinni, jeśli opiekują się, często licznymi grupami młodych ludzi. Również w ten sposób okrada się ich z istotnych wartości. A potem pytanie, dlaczego kobiety nie chcą rodzić dzieci? Jeśli im wmówiliście, że mają żyć w samotności to jest czymś naturalnym, że nie chcą być samotnymi matkami.
VO
velario ODCZEP SIĘ
9 marca 2013, 12:27
Nie masz wglądu w moją duszę. Nie myślę o mężu, za to paru mężczyzn mysli o mnie, ale to NIE TWÓJ INTERES. Nikt cię nie prosił o radę ani o zdanie.
Martino
9 marca 2013, 12:19
@a mnie pozbawiono vel mphaw ODCZEP SIĘ Niczego nie trzeba sobie dopowiadać. Np. co do tego bólu, bo sama o nim napisałaś ("Dla mnie jest już za późno,     to bardzo boli     (...)" - Twój wpis z 2013-03-08, 14:16:26). Wystarczy przeczytać cały wątek i mieć pewne doświadczenie, by zobaczyć, że żal, brak nadziei i rozpacz wciąż żądzą w Twojej duszy. Twoja emocjonalna i niepropocjonalna reakcja na wpisy mphaw jest tego najlepszym dowodem. Warto poznać, dlaczego tak jest, i jak się z tego wyzwolić, na psychoterapii, zwłaszcza grupowej. Gorąco polecam. A myślenie o męzu na ten moment równie gorąco odradzam.
MO
mhpaw ODCZEP SIĘ
9 marca 2013, 10:54
Zmień tylko nick, bo znowu ktoś zechce Ci pomóc... ...Proszę bardzo.
9 marca 2013, 10:48
Zmień tylko nick, bo znowu ktoś zechce Ci pomóc...
AM
a mnie ograbiono
9 marca 2013, 10:33
z pragnienia wielkiej miłości, małżeńskiej, świętej i dozgonnej, w duszpasterstwie akademickim, gdzie wmawiano nam, że najlepiej nie żenić się, nie wychodzić za mąż i nie zakładać rodziny. Myślę że ci duszpasterze mają na sumieniach wszystkie konsekwencje samotności ludzi, których tak okradli z danego im przez Boga prawa. Czysta afirmacja radośći i samozadowolenia. Ale... Jestem przewrażlwiony. Tyle ode mnie. Podzrawiam. ...Ból sobie dopowiedziałeś tak jak wiele innych rzeczy. Będę wdzięczna za pozostawienie mnie w spokoju. Żegnam.
AM
a mnie ograbiono
9 marca 2013, 10:27
Dziękuję w imieniu mojego przyszłego męża :p
9 marca 2013, 10:27
z pragnienia wielkiej miłości, małżeńskiej, świętej i dozgonnej, w duszpasterstwie akademickim, gdzie wmawiano nam, że najlepiej nie żenić się, nie wychodzić za mąż i nie zakładać rodziny. Myślę że ci duszpasterze mają na sumieniach wszystkie konsekwencje samotności ludzi, których tak okradli z danego im przez Boga prawa. Czysta afirmacja radośći i samozadowolenia. Ale... Jestem przewrażlwiony. Tyle ode mnie. Podzrawiam.
9 marca 2013, 10:25
Współczuję twojemu przyszłemu mężowi.
AM
a mnie ograbiono
9 marca 2013, 10:23
@mhpaw A ty jesteś przewrażliwony i masz omamy. Nigdzie nie uzyłam słowa ból. Nie zrobiłam tez niczego niezgodnego z zasadami dobrego wychowania. Robisz mi uwagi bez związku z moimi wpisami, w zywe oczy wmawiasz mi rzeczy których nie wyraziłam i jeszcze masz pretensje. To ty jesteś źle wychowany i powinieneś za to przeprosić.
AM
a mnie ograbiono
9 marca 2013, 10:15
@kochana Bardzo się cieszę, że po tak długiej i bolesnej drodze trafiłaś na właściwą osobę. Ja wielu odesłałam z kwitkiem i być może była wśród nich moja "druga połówka". Trudno w takiej krótkiej formie opisać, czym mogła być indoktrynacja w czasach, kiedy nie było internetu, wolnych mediów, nikt nie miał pojęcia o sekciarstwie i nie wydawano na ten temat prawie nic. Po prostu nie było punktu odniesienia a ktos kto powoływał sie na Boga wydawał się w pełni wiarygodny. Mam nadzieję, że tego sie już nie da powtórzyć. Pozdrawiam Cię i gratuluję.
9 marca 2013, 10:14
Wiesz... Jesteś złośliwa i nieprzyjemna. Piszesz o pragnieniu rodziny i bólu jaki wyniosłaś z duszpasterstwa... Szkoda, że z domu nie wyniosłaś zasad dobrego wychowania.
AM
a mnie ograbiono
9 marca 2013, 10:09
@mhpaw ...Nigdzie nie napisałam że mnie cos boli ani że jestem samotna. Natomiast napisałam, że służę ludziom, czego nie byłeś łaskaw zauważyć. Patrz na ludzi takich jakimi są a nie takich jakimi ich sobie wymysliłeś. Naucz sie szanować to co mają ci do powiedzenia. I nie wiem na jakiej podstawie uważasz się za mojego przyjaciela. Nie znamy się.
M
mhpaw
9 marca 2013, 09:59
@a mnie ograbiono Mnie też ograbiono z pragnienia wielkiej miłości. Zrobiły to koleżanki z duszpasterstwa, które wyśmiewały mnie jako człowieka i meżczyznę. Pociechy szukałem poza wspólnotą, wchodząc w wątpliwe relacje. Zajęło mi 6 długich lat przebaczenie tym osobom, przestanie przywoływania ich jako "autorytetów" względem mojego życia. Nie piszę "frazesów". Przeżyłem to sam na sobie. Chyba jeszcze żyją Twoi rodzice? Jeśli tak to warto nawiązać bliską z nimi relacje. Mnie od samotności ratuje przyjaźń z mamą.  PS. Gdy pisałem o dawaniu siebie, mam na myśli pomoc innym. Zobacz, jest wiele osób potrzebujących. Wtedy przestaniesz skupiać się tak na swoim bólu. Piszę jako przyjaciel a nie autorytet.
K
kochana
9 marca 2013, 09:42
@a mnie ograbiono w pewnym momencie rozpoznałam swoją sytuacje jako mój krzyż i zaczęłam go nieść z Chrystusem, i wtedy to zaczęło mieć sens, bo samym pomaganiem serca się nie wypełni. Bólem ptrzeszywały mnie słowa "są niezdatni do małżeństwa tórych ludzie takimi uczynili" ale Pan to przemienił, ja pracowałam ze sobą i ze swoimi uczuciami....nigdy nie jest za późno.może na dziecko tak ale nie na małżeństwo, na miłość...ja też byłam przekonana że nie mam już czasu ale zaczęłam pragnąć na nowo dla Jezusa, płakałam, czytałam książki, chodziłam do psychologa, zakochiwałam się bez spełnienia, zazdrościłam parom...dopuściłam wszystie uczucia i te od szatana, że MNIE NIKT NIE ZECHCE też...robiłam to DLA JEZUSA który dał mi powołanie... Z Panem Bogiem @a mnie ograbiono
T
tak
9 marca 2013, 09:05
nie bierze sie tez pod uwagę tego, że kobieta nie może rodzić dzieci aż do śmierci, a im więcej ma lat, tym trudniej. Wydaje się, że niektórzy nie mają pojęcia o prawach biologii, a powinni, jeśli opiekują się, często licznymi grupami młodych ludzi. Również w ten sposób okrada się ich z istotnych wartości. A potem pytanie, dlaczego kobiety nie chcą rodzić dzieci? Jeśli im wmówiliście, że mają żyć w samotności to jest czymś naturalnym, że nie chcą być samotnymi matkami.
WD
w duszpasterstwach
9 marca 2013, 08:27
tak własnie się praktykuje, korzystając z autorytetu osoby duchownej wmawia się młodym, że źle wybrali, że trzeba jeszcze poczekać, jeszcze odłozyć, że co się odwlecze to nie uciecze, a najlepiej żebyś został sam / sama i poszedł do klasztoru, i idzie taki delikwent albo nie idzie, jeśli pójdzie to odkrywa, że nie miał powołania i że odebrano mu coś cennego, bo tamta osoba już wyszła za innego kandydata. Znam osoby, które to przeszły, chociaż sama nigdy się na to nie zdecydowałam bo od razu wyczuwałam manipulację. Wiele nieporozumień i wiele ludzkich nieszczęść bierze się stąd, że niektórzy (podkreslam: niektórzy) księża uważają się za Boga i uzurpują sobie prawo do sterowania młodymi ludźmi. A tak być nie powinno.
AM
a mnie ograbiono
9 marca 2013, 07:03
Owszem służę innym ludziom, co nie jest żadnym substytutem życia w rodzinie i pełnienia roli matki. Gładko przechodzący przez klawiaturę frazes nie usprawiedliwia nadużycia, jakie zostało popełnione względem mnie i wielu innych pełnych dobrej woli i podatnych na wpływy osób. OFIAROWAĆ SIEBIE BLIŹNIEMU MOŻNA ZNACZNIE LEPIEJ I PEŁNIEJ KIEDY SIĘ MA OPARCIE W POSTACI RODZINY.
8 marca 2013, 22:03
Warto dać siebie innym. Wtedy samotność przestaje być dotkliwa.
NN
nigdy nie mów, że
8 marca 2013, 19:59
@a mnie ograbiono NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO ! Na pewno się uda jeszcze...
AM
a mnie ograbiono
8 marca 2013, 14:16
@a mnie ograbiono rozumiem cię.czyżby to było duszpasterstwo z siężmi z RRN? rozmawiaj o tym zPanem Jezusem krzycz,płacz proś.otwieraj serce na miłość nawet niespełnioną...w 2006roku Benedykt XVI powiedział "drodzy młodzi przyjaciele nie bójcie sie marzeń o domu, o rodzinie...płakałam...i to jest głos Kościoła, głos Boży... ...Dziękuję za przypomnienie tych słów. To było duszpasterstwo dominikańskie. Dla mnie już jest za późno, to bardzo boli, ale ostrzegam kogo tylko mogę. Jeśli widzicie siebie w małżeństwie to zróbcie wszystko, żeby zrealizować swoje powołanie, nie oglądając się na żadne samozwańcze autorytety, chociażby nawet twierdziły, że są świętymi i przemawiają głosem Bożym. Nie pozwólcie NIKOMU ingerować w swoje życie ani plany bo nikt nie ma do tego prawa.
K
kochana
8 marca 2013, 08:46
@a mnie ograbiono rozumiem cię.czyżby to było duszpasterstwo z siężmi z RRN? rozmawiaj o tym zPanem Jezusem krzycz,płacz proś.otwieraj serce na miłość nawet niespełnioną...w 2006roku Benedykt XVI powiedział "drodzy młodzi przyjaciele nie bójcie sie marzeń o domu, o rodzinie...płakałam...i to jest głos Kościoła, głos Boży...
:
:)))
8 marca 2013, 06:25
z pragnienia wielkiej miłości, małżeńskiej, świętej i dozgonnej, w duszpasterstwie akademickim, gdzie wmawiano nam, że najlepiej nie żenić się, nie wychodzić za mąż i nie zakładać rodziny. Myślę że ci duszpasterze mają na sumieniach wszystkie konsekwencje samotności ludzi, których tak okradli z danego im przez Boga prawa. ... a co masz już 39 lat? czy raczej 26? masz czas znajdziesz prawdziwą miłość, tylko się pomódl do św. Józefa!
AM
a mnie ograbiono
8 marca 2013, 01:12
z pragnienia wielkiej miłości, małżeńskiej, świętej i dozgonnej, w duszpasterstwie akademickim, gdzie wmawiano nam, że najlepiej nie żenić się, nie wychodzić za mąż i nie zakładać rodziny. Myślę że ci duszpasterze mają na sumieniach wszystkie konsekwencje samotności ludzi, których tak okradli z danego im przez Boga prawa.
K
kochana
6 marca 2013, 22:15
@kola tak, masz marzyć i czekać i szukac i modlić się. mam 39lat a mój miły Pan 43.poznaliśmy się 3miesiące temu a marzyliśmy o tym przez lata.modliliśmy się codziennie kika miesięcy (ja do św.Rity polecam:)) teraz za to mamy problem z ...seksem bo pragnienie jest wielkie
K
kola
5 marca 2013, 10:43
Tylko jak długo można czekać na tę wymarzoną miłość? Czy jeśli mam 40 lat to nadal mam marzyć o wielkiej miłości czy raczej pogodzić się z faktem, że mnie nie udało się jej znaleźć?
A
as
30 marca 2011, 15:41
Skutkiem takiego powszechnego dziś obrazu miłości jest seksualizacja kobiety, czyli sprowadzenie jej do roli obiektu wywołującego pożądanie. jakie to prawdziwe! myślę że anonimowi seksoholicy i w tym mają rację nazywając osoby z ich chorej przeszłości obiektami.
K
Kto
29 marca 2011, 21:28
 Trudno odmówić prawdy stwierdzeniu, że seks pozytywnie wpływa na relację, być może najmocniej w początkowej jej fazie, a co za tym idzie utrudnia dostrzeżenie wad drugiej osoby, stanowi w pewnym stopniu dla nich przeciwwagę. Z czasem jednak wady stają się bardziej dostrzegalne, trudniejsze do zaakceptowania i cała pozytywna energia i radość płynąca z seksu nie jest w stanie ich zrekompensować. Wydaje mi się, że to dość sensowny argument. Oczywiście, życie jest bardziej skomplikowane, a każdy przypadek unikalny do pewnego stopnia.