Okradziono cię z pragnienia wielkiej miłości?
Ograbieni ludzie żyją w przekonaniu, że wielka miłość jest dla innych, ale nie dla nich samych. Boją się wielkich pragnień i próbują nasycić serce realizacją małych
(fot. Thompson Chan / flickr.com)
O wielkiej miłości marzyli kiedyś wszyscy. Potem jedni z marzeń zrezygnowali, inni uznali, że sięgają one za wysoko, jeszcze inni doświadczyli rozczarowań, kiedy życie okazało się trudniejsze. Wielka miłość istnieje, ale szukając jej, łatwo wpaść w pułapki.
Styl życia człowieka wyznaczają jego pragnienia. Ludzie wprawdzie wierzą w miłość, ale już nie wszyscy potrafią podać przykłady miłości, która z biegiem lat nie maleje, ale zmienia się i staje coraz większa. A jeśli nie widzą przykładów - szybko tracą marzenia o takiej miłości. Bo jak mają marzyć i pragnąć czegoś, czego nigdy nie widzieli?
Pierwsza pułapka: brak marzeń
Życie ograbia człowieka z pragnienia wielkiej miłości. Ograbieni ludzie żyją w przekonaniu, że wielka miłość jest dla innych, ale nie dla nich samych. Boją się wielkich pragnień i próbują nasycić serce realizacją małych. Tymczasem najdoskonalsza nawet realizacja małych pragnień nie zdoła nasycić człowieka i nie uczyni go szczęśliwym. Trzeba, żeby przyszedł do nich ktoś, kto ich zafascynuje wizją miłości, kto pokaże im, że można i trzeba pragnąć więcej. Ktoś, kto pokaże, że interesować ich powinna tylko wielka i prawdziwa miłość, a nie jej namiastki. Ktoś, kto odda im skradzione przez świat pragnienia i nadzieje. Najlepiej, jeśli dzieje się to na drodze nawrócenia - droga do Boga jest drogą ku miłości, a człowiek szczerym sercem wołający do Boga nigdy się nie zawiedzie. Ale czasem potrzebna jest tu również pomoc i wsparcie wspólnoty, czasem praca z psychologiem, który pozwoli człowiekowi odważnie przyjmować doświadczenie miłości.
Druga pułapka: ciało, ciało, ciało
Człowiek składa się z czterech ważnych sfer: cielesnej, uczuciowej, rozumowej i duchowej. W sferze cielesnej mieszczą się zmysły, troska o zdrowie, o wygląd. Wszystkie te sfery są człowiekowi niezbędne do wchodzenia w relacje ze światem i drugim człowiekiem. Również wielka miłość wymaga zaangażowania wszystkich tych sfer. Niebezpieczeństwo pojawia się, gdy w miłości to ciało wysuwa się na pierwszy plan. Do młodych ludzi trafia medialny przekaz o tym, że miłość to spotkanie pięknych ciał i fizyczne przeżycie, że wystarczy dbać o ciało, by kochać i być kochanym; że wystarczy dbać o fizyczną stronę spotkania, by być szczęśliwym w miłości.
Skutkiem takiego powszechnego dziś obrazu miłości jest seksualizacja kobiety, czyli sprowadzenie jej do roli obiektu wywołującego pożądanie. Młode dziewczyny zaczynają budować swoją tożsamość wokół ciała i tracą instynkt samozachowawczy, który broniłby je przed zgodą na traktowanie jako obiekt seksualny.
Trzecia pułapka: najważniejsze jest uczucie
Zakochanie to rodzaj miłości, nazywany miłością upodobania. To fascynacja, zaangażowanie uczuć, to stan, w którym człowiek nie może myśleć o niczym innym, tylko o drugiej osobie. Zakochanie jest dobre i piękne, ale zbyt małe i nie wystarczające, by móc na nim oprzeć wielką miłość.
Tymczasem jeśli spojrzeć na świat ukazywany w kulturze masowej, to właśnie taka miłość - spotkanie uczuć i ciał - uznawane jest za szczyt prawdziwej miłości. Nie ma w niej już miejsca albo zwyczajnie nie wystarcza czasu w okrojonym scenariuszu filmowym na budowanie więzi trwającej całe życie. Uczucia i seks zapewniają być może pełnię doznań, ale tylko tu i teraz. Aby jednak osiągnąć szczęście w życiu, warto ponieść tu i teraz pewne wyrzeczenia po to, by zdobyć jeszcze więcej, by przez lata budować związek, który z upływem czasu stawać się będzie coraz piękniejszy i trwalszy.
Czwarta pułapka: kryzys to koniec miłości
Miłość oblubieńcza zaczyna się, gdy przed ołtarzem stają mężczyzna i kobieta, którzy przygotowani do tego, ze szczerą intencją i w pełni świadomie, ślubują drugiej osobie, że nigdy jej nie opuszczą. W ten sposób otwiera się przed nimi trudna i piękna perspektywa życia ze sobą - na zawsze. Owo "na zawsze" oznacza również konieczność przechodzenia przez kolejne kryzysy. Często uważa się, że wypalenie się uczuć i nadchodzący w związku z tym kryzys wiąże się z zakończeniem miłości, że pociąga za sobą rozstanie lub wegetację. Kryzys jednak nie jest zakończeniem relacji, a jedynie sygnałem, że kończy się pewna forma tej relacji, że trzeba wypracować nową jej formę. To często może trwać całe lata i wcale nie przekreśla miłości. Można nawet odważyć się na postawienie tezy, że kryzys jest warunkiem wzrostu miłości, warunkiem jej rozwoju. Wtedy bowiem jest czas na naprawę błędów, naukę lepszej komunikacji, rozmawianie bez oskarżeń, słuchanie. Wtedy również, kiedy przychodzi etap bezradności, można szukać pomocy z zewnątrz - pomocy od Boga, ludzi, specjalistów. Jednym z warunków mądrego przejścia przez kryzys jest jednak dokonanie właściwego wyboru na początku małżeńskiej drogi - wyboru na współmałżonka człowieka, który gotów będzie w kryzysie szukać pomocy.
Piąta pułapka: czekać z seksem? Przecież się kochamy!
Już na początku zwracaliśmy uwagę na fakt, że człowiek nie jest ciałem. Również współżycie seksualne dwóch ciał pociąga za sobą uczucia, wyrzuty sumienia, rozumowe analizy. Maksimum doświadczenia fizjologicznego, choćby nieustannie powtarzanego, nie przyniesie człowiekowi doskonałej radości, nie nasyci go.
Pułapka zbyt wczesnego podejmowania współżycia seksualnego polega przede wszystkim na tym, że silne zaangażowanie ciała i uczuć zakłóca prawidłową ocenę rozumową i duchową. Seks działa automatycznie, pogłębia więź między ludźmi, również na początkowym etapie zakochania. Dopiero później, gdy uczucia przestają dominować, pojawiają się nieporozumienia, zaczynamy dostrzegać wady drugiej osoby. Wtedy jednak trudniej jest się wycofać z budowania relacji, po tym, gdy dało się z siebie zbyt wiele i zbyt wiele utraciło się z własnej wolności.
Nie wpaść w pułapki
Wybór człowieka - wielkiej miłości na życie - powinien być trzeźwy. Trzeźwość ta oznacza trzeźwość od alkoholu i narkotyków, ale również trzeźwość seksualną. Dlatego poznawanie się ludzi zaangażowanych uczuciowo musi odbywać się ze świadomym wyłączeniem sfery seksualnej. Dopiero wówczas pojawiający się kryzys trzeba przejść lub zakończyć związek: nie da się go zbagatelizować przytuleniem czy seksem. Problemem w związku na całe życie nie jest bowiem seksualne współżycie: każde ciało pasuje do każdego ciała, ale nie każde serce pasuje do każdego serca i nie wnętrze do każdego wnętrza. Dlatego nimi trzeba zająć się przede wszystkim, i o to dopasowanie zadbać na pierwszym miejscu, nie pozwalając uczuciom i ciału na zaciemnienie oceny.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł