Udomowić mężczyznę

Kobieta, która nie rozumie, że w sercu każdego mężczyzny drzemie wojownik śniący sen o potędze, będzie na wszelkie sposoby owe męskie pragnienia dezawuować i lekceważyć. (fot. shutterstock.com)
Anna Karoń-Ostrowska / slo

Mężczyzna jest wychowany w rodzinie i przez nią ukształtowany. Dom rodzinny staje się dla niego miejscem oparcia, bezpieczną przystanią, bardzo istotnym punktem na mapie jego świata, z którego wyrusza i do którego wraca.

Jednak rodzina i dom są dla mężczyzny na ogół równoważne z jego aktywnością poza domem.  Dopiero równowaga między tymi dwoma elementami - światem pracy, pasji i rodziną - daje mu poczucie szczęścia i spełnienia. "Szczęścia w domu nie zaznał, bo go nie było w ojczyźnie" - pisał Adam Mickiewicz o Konradzie Wallenrodzie i jest w tym, jak sądzę, głęboka, odwieczna prawda o mężczyźnie.

Mężczyzna "udomowiony", którego świat ogranicza się do rodziny i domu, będzie zawsze nosił w sobie jakąś frustrację, poczucie niezrealizowania i świadomość klęski. Jego tożsamość domaga się potwierdzenia w świecie zewnętrznym, poza przestrzenią domu. To świat różnorakich wyzwań, walki, zmagań, świat zadań do wypełnienia, sprawności i odpowiedzialności, którym chce i musi sprostać, by czuć się szczęśliwym.

Kobieta, która nie rozumie, że w sercu każdego mężczyzny drzemie wojownik śniący sen o potędze, będzie na wszelkie sposoby owe męskie pragnienia dezawuować i lekceważyć. Tym samym będzie trwać ze swoim mężczyzną w nieustannym sporze i wiecznym nieporozumieniu, unieszczęśliwiając siebie, jego i wspólną rodzinę. Dlatego próbując opisać doświadczenie mężczyzny w życiu kobiety na różnych jego etapach i w wielorakich relacjach, będziemy mieć przez cały czas w pamięci to męskie pragnienie równowagi między światem rodziny a światem na zewnątrz domu, rzeczywistością społecznych relacji i uwarunkowań.

Kobiecość i męskość spotykają się ze sobą w różnorakich relacjach i uwarunkowaniach od narodzin do śmierci. I chociaż relacje te są bardzo różne, każda z nich odsłania jakiś fragment tajemnicy ich obojga. Przyjrzyjmy się im z perspektywy kobiety. Pierwsze spotkanie małej dziewczynki z mężczyzną to spotkanie z ojcem. Następnie rodzą się relacje miłości innego rodzaju wobec chłopaka, narzeczonego, męża; doświadczenie seksualności i partnerstwa, czasami - walki. Wreszcie jako owoc tego związku pojawia się macierzyństwo, a w nim relacja matki i syna.

Szkicując w tym eseju portret mężczyzny w trzech jego zasadniczych rolach w rodzinie - ojca, męża i syna - poruszam się w bardzo skomplikowanej przestrzeni. Pisząc o mężczyźnie, dotykam własnego doświadczenia, posiłkuję się wiedzą i doświadczeniami innych, korzystam z badań filozofów, teologów i psychologów. Zawsze będzie to jednak poruszanie się w labiryncie bliskości i inności, ponieważ nawet największa miłość nie umożliwia nam przekroczenia granicy archipelagów, jakimi wzajemnie są dla siebie kobiecość i męskość.

Ojciec

Relacja z ojcem jest dla małej dziewczynki równie ważna, jak relacja z matką. Kobieta, która wchodzi w dorosłe życie bez doświadczenia głębokiego związku z ojcem, jest wewnętrznie poraniona i pełna tęsknoty. Jeśli to pragnienie odnalezienia się w relacji nie zostanie zaspokojone, inne, dorosłe już związki z mężczyznami będą naznaczone tym kompleksem. W każdym napotkanym mężczyźnie będzie ona szukała ojca i nie będzie w stanie wejść w partnerski związek. Także jej macierzyństwo stanie się bardzo trudne, ponieważ kobiecie, która nie doświadczyła spełnienia w byciu córką przy ojcu, będzie ciężko stać się matką. Dojrzewanie wydarza się w nas poprzez przechodzenie kolejnych etapów rozwoju i etapów miłości. Nie da się wypełnić jednych drugimi.

Ojciec to opiekun, przewodnik, mistrz, siła, wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. To doświadczenie ochrony, możliwości ukrycia się przed nieznanym, czasem wrogim światem w mocnych ramionach. Ojciec to także lekcja tłumaczenia tej nieznanej rzeczywistości, pierwsza próba nazwania i zrozumienia jej, pokazanie ogromu świata poza domem, wyjaśnienie jego reguł i praw. Ojciec to stabilność, stałość, opanowanie i równowaga będące odpoczynkiem od często zmiennych nastrojów, emocjonalności i bogactwa uczuć matki. Ojciec to dość jasne, proste komunikaty, których głębia sensu nie czai się gdzieś poza słowami, ale jest wyrażana wprost, czasem, jak dla małej kobiety - zbyt bezpośrednio...

Oczy ojca są pierwszymi męskimi oczami, w jakich przegląda się córka. I to właśnie one pierwsze przynoszą jej potwierdzenie własnej, ledwo przeczuwanej kobiecej urody i siły, albo - ją lekceważą. Bywa, że taka ojcowska obojętność czy wręcz niechęć stają się dramatem całego życia kobiety.

Ojciec uczy córkę reguł i norm świata zewnętrznego, a im większy ma autorytet, tym łatwiej będzie jej je przyjąć, a potem dzięki temu łatwiej się będzie poruszać w tym świecie. Córka natomiast, od najmłodszych lat staje się przewodniczką ojca po świecie uczuć i wzruszeń. To ona otwiera go na poznanie dziewczęcego świata, którego -być może - nie znał ze swego dzieciństwa. Podobne doświadczenie przeżywa potem matka wychowująca syna. świat "rekwizytów" dzieciństwa chłopca i dziewczynki jest zupełnie inny, nieznany, a poprzez to fascynujący.

Ojciec uczy się elementów i wartości kobiecego świata, towarzysząc córce w jej odkryciach kolorów, zapachów, kwiatów, lalek i pierwszej kredki do ust. Z perspektywy dorosłości uczy się doceniać i szanować ten świat, który konstytuuje jego małą kobietkę tak, jak syna tworzy świat żołnierzyków, bitew czy samochodów. świat córki jest dla mężczyzny ostatnim etapem wtajemniczenia w kobiecość, dopełnieniem obrazu. W zależności od tego, jak wyglądają jego relacje z żoną, a wcześniej z matką, będzie on potrafił odnaleźć się we własnym ojcostwie i sprostać mu albo nie będzie w stanie dorosnąć do tych wyzwań.

Wydaje się, że nawet najmłodsza kobieta jest w stanie wprowadzić mężczyznę w świat uczuć i emocji. To córka uczy ojca odwagi wyrażania miłości i gestów czułości, oczekując ich i sama je ofiarowując.

Mąż

Małżeństwo to relacja, w której kobiecość i męskość spotykają się ze sobą w całej pełni, łączą się w jedno i wzajemnie się przenikają. Wydarza się to, czy raczej powinno się wydarzać, we wszystkich wymiarach wspólnego świata.

Mąż jest partnerem i towarzyszem dorosłego życia kobiety. Szacunek i wzajemność to słowa-klucze w opisie relacji małżeńskiej. Mąż to ojciec dzieci, gospodarz wspólnego domu, zięć i syn swoich rodziców. Każdy z tych kontekstów jest ważny, tak jak ważny jest każdy element wspólnego, rodzinnego życia. Na kolejnych jego etapach szczególnie istotne stają się inne wymiary, ale dopiero ich połączenie tworzy obraz spełnienia i wzajemnej realizacji. Tak jak słabość w którymkolwiek z nich może grozić rozluźnieniem czy nawet rozerwaniem więzi. Mężczyzna w małżeństwie sprawdza sam siebie i potrzebuje potwierdzenia. Jeśli go nie otrzymuje - dość łatwo może się zamknąć i wycofać wewnętrznie ze wspólnego życia. Mężczyźnie o wiele trudniej niż kobiecie jest wyrażać uczucia i emocje, stąd zwłaszcza pierwszy okres małżeństwa jest dla niego trudnym czasem uczenia się nowego języka i współkształtowania niepisanych norm nowej rodziny.

Mężczyzna potwierdzony przez żonę w swej nowej roli rozkwita i gotów jest stawiać czoła wszelkim życiowym trudnościom związanym z odpowiedzialnością za dom, byt rodziny i wychowanie dzieci. Im bardziej jest utwierdzany w swych męskich rolach, tym staje się silniejszy. Potrafi być nie tylko "wodzem, wojownikiem i myśliwym", ale i partnerem swej żony respektującym jej prawa do autonomii i własnego, twórczego rozwoju poza rodziną. Potrafi ją wspierać i towarzyszyć jej, tak samo jak ona towarzyszy jego drodze pracy i kariery. Mężczyzna potwierdzany i wzmacniany w swej męskości jest czułym kochankiem i opiekuńczym, dobrym ojcem.

Natomiast ktoś nieustannie upokarzany przez swą partnerkę, komu wypomina się słabości i nieudolność, z kim prowadzi się rodzaj podjazdowej walki o wpływy i władzę w rodzinie, może stać się karykaturą mężczyzny - archetypowym Dulskim, kimś nieobecnym w domu i w życiu swej rodziny, nieodpowiedzialnym wiecznym chłopcem albo Don Juanem zafiksowanym na jednej z ról, w których kiedyś udało mu się sprawdzić.

Syn

Dla kobiety urodzenie syna jest zawsze jakimś spotkaniem z podmiotową innością. Dotyczy to oczywiście każdego doświadczenia macierzyństwa, jednak z córką kobiecie łatwiej jest się utożsamić poprzez świat kobiecych archetypów wspólnych im obu, które córka w jakiś sposób przejmuje i dziedziczy po matce. Ta łatwość utożsamiania się z własnym dzieckiem jest wydarzeniem ogromnie przyjemnym, ale i bardzo niebezpiecznym.

Dziecko nie jest dla nas, nie jest "nasze" i jego rolą nie jest powtarzanie naszego życia czy spełnianie naszych niespełnionych ambicji. Dlatego relacja z synem, w której jego męska inność jest od razu dostrzegana przez matkę i wzmacnia się w procesie wychowania i dojrzewania chłopca, wydaje się "czystsza" i w pewnym sensie - egzystencjalnie prostsza. Kobiecie trudniej utożsamić się ze swym synem, natomiast może ona przenieść na niego wszystkie swoje doświadczenia związane z mężczyznami w jej życiu. Stosunek do własnego syna może być wypadkową relacji z ojcem, bratem i mężem. W zależności od tego, czy w tych związkach kobieta się odnajdywała, była spełniona, czuła się kochana, czy też nie, może się odnajdywać w relacji do syna.

Dojrzałe macierzyństwo wymaga samoświadomości i przepracowania własnych, kobiecych doświadczeń. Brak takiej samoświadmości może zaowocować głębokimi zranieniami ukochanego młodego człowieka. Matka powinna być nie tylko nauczycielką i przewodniczką swojego syna, ale i... jego uczennicą. Sztuka dojrzałego macierzyństwa, którego uczyła nas Maryja w relacji do Jezusa, polega na tym, żeby iść o krok - za swoim dzieckiem, a nie przed nim. Iść za nim i towarzyszyć mu w poznawaniu świata i meandrach spotkań z innymi ludźmi.

Kiedy wyszłam za mąż i w codziennym życiu poznałam mojego męża jako człowieka bardzo odpowiedzialnego, dojrzałego, partnerskiego, na którym w każdej trudnej sytuacji mogłam się oprzeć, zrozumiałam, że matka wychowuje syna dla innej, nieznanej jej kobiety, która kiedyś stanie się jego żoną. Mądrość matki poznaje się w pełni dopiero po tym, jakim mężem i ojcem staje się jej syn.

Teraz, jako matka syna, próbuję w łańcuszku pokoleń przenieść to moje wczesne małżeńskie objawienie na kolejny etap we własnym procesie wychowania, spłacając w pewnym sensie dług, który zaciągnęłam u mojej teściowej. Jak bardzo jest to trudne, wie każda matka syna. Jednak to już nie my będziemy zbierać dojrzałe bądź kwaśne owoce...

Anna Karoń-Ostrowska (ur. 1962), filozof, publicystka, redaktor miesięcznika "Więź", współzałożycielka i członkini Rady Programowej Instytutu Myśli Józefa Tischnera w Krakowie. Opublikowała między innymi: Dramat spotkania człowieka z Bogiem i z drugim w myśli Karola Wojtyły - Jana Pawła II; Spotkanie. Rozmowy z ks. Józefem Tischnerem; Zapatrzenie. Rozmowy ze Stefanem Świeżawskim (współautorka).

Wiecej w książce: SZTUKA RELACJI MIĘDZYLUDZKICH - red. Józef Augustyn SJ

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Udomowić mężczyznę
Komentarze (21)
Paweł Tatrocki
28 grudnia 2014, 10:28
Tytuł ten tak jak i artykuł zdradza bark głębokiej, wiernej, wzajemnej miłości do współmałżonka. Widać zgorzknienie autorki. Zamiast pisać o wzajemnych głębokich relacjach to pisze o funkcjonalności współmałżonka. Takich relacji jak widać autorka nie zaznała.
K
ktos
28 grudnia 2014, 10:58
Wzajemne, głębokie relacje - to jest to; tego zwykle brakuje, no i w końcu dochodzi do porażki.
D
Dorotka
27 grudnia 2014, 22:30
Natrafiłam ostatnio na stronę z kilkoma znakomitymi humoreskami na temat naszych panów. Dowcip niewulgarny, na dobrym poziomie, mam nadzieję, że mężczyźni i kobiety nie obrażą się. Ewolucja postanowień noworocznych też genialna. :-) [url]http://alko.opole.pl/alko0-3-24.html[/url] [url]http://alko.opole.pl/alko0-3-21.html[/url] [url]http://alko.opole.pl/alko0-3-18.html[/url]
R
Rumka
27 grudnia 2014, 22:11
Czytając artykuły na tym portalu  odnoszę coraz większe wrażenie że nie warto żyć w czystości przed ślubem (nie chodzi o ten artykuł ale o pewien trend na tej stronie )
G
GA
4 czerwca 2014, 02:32
A co jesli mezczyzna jest wojownikiem tylko w grach? mam go za to chwalic? co zrobic zeby moj mezczyzna zaczal pokazywac cos od siebie w prawdziwym swiecie? :/ staram sie go wspierac ale nie mam w czym.. bo w grach nie bede! :/
M
Marek
27 grudnia 2014, 20:22
Poszukaj sobie kogoś innego. Jak zobaczy kogo stracił, może zacznie się zastanwiać nad swoim życiem.
C
Człowiek
29 grudnia 2014, 11:58
Jeżeli nie umiesz go zachęcić do czegoś wspólnego, tylko umiesz szarpać się lub odpuszczać i narzekać, to lepiej zostań zakonnicą.
M
maga
13 maja 2014, 14:20
Spośród niektórych tekstów Ap. Pawła, które ciężko mi przyjąć (te dot. kobiet), jest jeden, który wyłania się jakby z innego świata : "Nie ma już mężczyzny ani kobiety, niewolnika ani wolnego, greka, scyty ...  lecz wszyscy są JEDNO w Chrystusie" ... Ta myśl, to przeczucie jest daleko poza płaskim pojmowaniem Bożego Królestwa.  To jest jak spokojny, głęboki oddech.
P
Paweł
13 maja 2014, 12:56
Dokładnie tak jest! Mężczyzna potrzebuje poczucia swobody i wolności, również w małżeństwie, a także równowagi między domem i rodziną a pasjami i pracą. Wtedy z każdego z tych źródeł czerpie energię do życia :)
ŻB
żeby było jasne
13 maja 2014, 13:48
Kobieta też potrzebuje poczucia swobody i wolności, również w małżeństwie, a także równowagi między domem i rodziną a pasjami i pracą. Wtedy z każdego z tych źródeł czerpie energię do życia :)
P
Paweł
13 maja 2014, 14:57
OK, zgadzam się :) dalatego myślę, że im więcej wolności sobie na wzajem damy, tym więcej otrzymamy i będziemy mogli dawać :) Pozdrawiam
S
Smyk
12 maja 2014, 15:35
A jeżeli problem jest odwrotny? To mężczyzna sam siebie udomawia, wkłada w ramy jeszcze "mamusiowego" domu, z ciagłymi hipohondrycznymi chorobami, serialami, a kobietę gna w cały świat i jeszcze dalej w poszukiwaniu pasji i smakow życia i ciągłego rozwoju?
J
Jacek
11 maja 2014, 16:35
Dziękuję Autorce za rozumienie mężczyzny. Jako kobiety i mężczyźni jesteśmy podobni w istocie człowieczeństwa, ale mamy różnice, które są dziś zacierane przez niektóre prądy myślowe. Dzisiejszy świat ma różne ograniczenia dla rozwoju psychiki mężczyzny, ale na szczęście jednocześnie jest coraz więcej <a href="http://poznanpsychoterapia.wordpress.com/2014/05/04/czy-wspolczesni-mezczyzni-potrzebuja-psychoterapeuty">mężczyzn korzystających z psychoterapii</a>, dążących do świadomości siebie, spotykających się nie tylko na rozmowy o piłce nożnej.
J
Janek
11 maja 2014, 15:54
Uważam, że mężczyzny niczym nie da się zniewolić, a właśnie małżeństwo i rodzina to pełnia wolności. Tylko trzeba ją odpowiednio zrozumieć - bo ile odpowiedzialności mężczyzna przyjmie, tyle też będzie miał wolności. Na blogu www.operator-paramedyk.pl planuję w najbliszym czasie cykl wpisów poświęcony wolności i odpowiedzialności mężczyzny.
B
Bogdan
11 maja 2014, 09:52
I jeszcze jedno, musimy działać szybko, żeby się nie okazało, że współczesny ideał mężczyzny, to kobieta z brądą, albo facet z brodą, zachowujący się jak kobieta...
B
Bogdan
11 maja 2014, 09:39
"W sercu każdego mężczyzny drzemie wojownik, śniący sen o potędze" - zdanie piękne, aczkolwiek wydaje mi się, że coraz mniej prawdziwe. Od czasów, kiedy mężczyzna wychodził z domu, aby walczyć, zdobywać pożywienie (polowanie, praca na roli, fabryka, czyli biblijne zdobywanie pożywienia w pocie czoła), wiele się zmieniło. Kobieta, która podobnie jak on, a czasem nawet ciężej pracuje, wracając do domu, chce zaznać tego, co było dawniej przywilejem mężczyzny - dowartościowania, odpoczynku, ciepła. Jeśli obydwoje wracają po pracy do domu z tym samym nastawieniem - konflikt gotowy. Może i mężczyzna chce być wojownikiem, obrońcą rodziny, jedynym żywicielem, ale nie ma ku temu okazji. Więc bardzo często walczy... z własną rodziną - żoną, dziećmi. Jest niespełniony i sfrustrowany. I nie znajduje oparcia w żonie, która również jest niespełniona i sfrustrowana. Wojna gotowa - i to ta najgorsza, domowa.  Jak temu zaradzić? Może spojrzeć na to troszeczkę inaczej, w kontekście dzisiejszych czasów. Nie narzucajmy mężczyźnie roli wojownika, której i tak spełnić nie może. 
K1
Kobieta 123
12 maja 2014, 15:55
Bardzo mądrze powiedziane. Zgadzam sie w 200%. Dziwię się nieustannie tej nachalnej  "propagandzie" wiecznego wojownika, banity czy innego męskiego podobno dzikiego  serca ...  
P
Paweł
13 maja 2014, 13:00
Chciałbym powiedzieć tylko, że dzikie męskie serce, w moim odczuciu, wciąż jest i powinno być żywe, a jest ostatnio niedoceniane. Pozwala ono nie zatracić pewnych męskich cech ważnych dla mężczyzny, ale również cenionego przez kobiety. Udomowienie mężczyzny powoduje, że staje się nijaki, bez weny i werwy, które każdemu mężczyźnie są potrzebne. pozdrawiam
K1
Kobieta 123
4 czerwca 2014, 13:19
Panie Pawle a gdzie (???) ten mężczyzna ma wojować ! na szosie pokazując swoją "wielkość" i dzikość i agresję ?  w pracy walcząc z innymi ?, w domu bedąc "władcą" ? Proszę sie rozglądąć dookoła nie ma tutaj aren gladiatorów, dzikich banitów i walk ... jest zwyczajna prosta codzienność którą powinna wypełniać praca i miłość. I nie ma to nic wspólnego z nijakością o której Pan pisze ...  Gdzie w Nowym Testamencie Pan Jezus zachęca do dzikości ??? Udomowienie powoduje nijakość ? Czyżby prawdziwi mężczyźnia Pana zdaniem by nie być nijacy powinni być singlami we własnych apartamentach co zapewnia "wenę" i "werwę" ? Chyba jednak nie o to chodzi ?!  
MF
Michał Faflik
27 grudnia 2014, 22:32
Jak to mężczyzna nie może być wojownikiem?!!! Jest całe mnóstwo spraw, o które może i powinien walczyć! Nie musi mieć przy tym giwery ani dzidy, a jednak być wojownikiem i wytaczać wrogom śmiertelne bitwy! Te duchowe ale także przeciw niesprawiedliwości, krzywdzie, biedzie i całej masie zła, które jest na świecie.
MR
Maciej Roszkowski
10 maja 2014, 22:02
Wychowywanie naszej córki było zupełnie nowym doświadczeniem po synach. To zupełnie inny "rodzaj" i  dziecka i wymagało to ode mnie wielu przemyśleń Teraz wiem, że się udało, ale wiele się od niej nauczyłem.