Uroda, figura i macierzyństwo

(fot. Emery Co Photo / flickr.com)
Wolfgang Bergmann / slo

Jedno z najbardziej szokujących wyznań, jakie zdarzyło mi się usłyszeć w ostatnim czasie (padło ono z ust młodej kobiety), brzmiało: "Najbardziej bym chciała, żeby moi przyjaciele nie dowiedzieli się, że mam dziecko!". Oniemiałem. A to dlaczego?

Odniosłem też wrażenie, że moja reakcja wydała się rozmówczyni dziwna. Autorka tych słów była, jak sądzę, przekonana, że powiedziała przecież rzecz oczywistą i ogólnie znaną. Będąc matką, jest się przecież dla mężczyzn kobietą mniej atrakcyjną, a dla przyjaciółek (albo tych, które się za takie uważają), staje się niegroźną rywalką. Wypada się, jednym słowem, z gry.

"Bycie matką przeszkadza w prowadzeniu życia seksualnego" - wyjaśniła. I tym wyznaniem dotknęła sedna rzeczy. Środowisko, w którym ona uprawia seks i w którym uprawia seks niemało młodych kobiet, wyznaje bardzo dziwne rozumienie seksualności.

Seksualność jest w tym kręgu rodzajem samopotwierdzenia, rodzajem łóżkowego performance'u. Jest też rodzajem przetargu - kto lepszy. "Sukces" mierzy się zadowoleniem partnera ("Podobało ci się?"; tak wcześniej pytali tylko mężczyźni, teraz takie pytania zadają też młode kobiety) i swoim własnym.

DEON.PL POLECA

Z rozmów prowadzonych z takimi młodymi kobietami odniosłem wrażenie, że ogromna ich liczba (i przypuszczalnie młodych mężczyzn również, tyle że ci nie rozmawiają o tym na terapii) leży w swoich sypialniach po sobotnich dyskotekach przy zapuszczonych roletach i obwiniając się o niepowodzenie, pogrąża w rozpaczy.

Niczym w błędnym kole, w spirali autopotwierdzenia i autodeprecjacji gnają przez dolinę depresji, w bezcelowym poszukiwaniu czegoś, co słowo "zaspokojenie" oddaje równie mało precyzyjnie, jak "seksualne spełnienie".

Te kobiety nie mają bladego pojęcia o istocie swoich pragnień i tylko je zagłuszają. Ważne jest dla nich, żeby znaleźć znieczulenie, inaczej ból będzie nie do zniesienia. Ten ich ból to wewnętrzna pustka.

Jak wszystko, co wewnątrz puste, kobiety tego typu dążą do perfekcji. Perfekcyjne muszą być one same i perfekcyjny ma być partner. Ich obraz zewnętrzny, to, jak się prezentują, musi odwracać uwagę od ich wewnętrznej pustki. Dlatego tłoczą się w solariach, pocą na urządzeniach w klubach fitness, wczesnym rankiem biegają po parku w modnych spodniach do joggingu, a mimo wszystko - zasapane, dyszące - wyglądają niezbyt interesująco. Dlaczego? Ponieważ tak mało mają w środku.

Rozumiemy więc teraz, dlaczego macierzyństwo nie pasuje do tego typu kobiet.

Bycie matką oznacza mianowicie czyste "bycie"! Tak samo jak w wypadku bycia dzieckiem, bycie matką oczarowuje samą egzystencją. Jest tym, czym jest, niczym więcej i niczym mniej. Pod każdym względem jest to więc przeciwieństwo podekscytowanych i żyjących w stanie ciągłej pogoni za nowymi doznaniami night fever. Egzystencja dziecka to samozaspokojenie. Kobiety należące do opisywanego tu typu nigdy nie mają dość, nigdy nie zaspokaja ich własne życie. Dlatego zawsze chcą perfekcyjnie wyglądać, być modne i atrakcyjne. Każda niedoskonałość pod tym względem obniża w ich ocenie własną wartość. Obawiają się spadku atrakcyjności, ujawnienia się jakichś braków w wyglądzie. Boją się wyczerpania, oznak zmęczenia, problemów, słabości fizycznej.

Macierzyństwo natomiast pozostawia ślady, fizyczne i psychiczne. Idealne ciało uczestniczek saturday night nie może przecież nosić śladów żadnego wysiłku. Najmniejsza niedoskonałość jest sygnałem zagrożenia. Tak zamyka się błędne koło. Młoda kobieta, której wypowiedź przytoczyłem na początku, miała na myśli właśnie to: Jeśli kobieta ma dziecko, można być pewnym, że w którymś momencie wyjdą na jaw starannie nawet tuszowane ślady przebytej ciąży i porodu. Bo tak jak dla niektórych kobiet ich fizyczna doskonałość jest ideałem, tak niektórzy mężczyźni, dla potwierdzenia samych siebie, poszukują u kobiet tejże perfekcyjności. Od razu stają się podejrzliwi, jeśli kobieta powie, że ma dziecko. Cóż to za "ślady" w ciele kobiety, na myśl o których wzdraga się night fever? Czy nie są to zbyt pulchne teraz biodra albo rozstępy na udach i brzuchu? W zdominowanej przez higienę i aseptyczność kulturze ideału fizycznego nie ma żadnych tabu i żadnych zahamowań.

Propagowany przez media ideał czasu wolnego, któremu poddają się młodzi ludzie, wsączany im przez wszystkie kanały telewizyjne, większość czasopism i filmów, w istocie przyczynia się do niechęci wobec dzieci. Jest wrogi człowiekowi. Jest przerażający.

Więcej w książce: SZTUKA RODZICIELSKIEJ MIŁOŚCI - Wolfgang Bergmann

***

SZTUKA RODZICIELSKIEJ MIŁOŚCI - Wolfgang Bergmann

Dziecko niczego bardziej nie pragnie niż miłości obojga rodziców, którzy okażą mu zainteresowanie, akceptację i zapewnią bezpieczeństwo. Ale czy tata może przegrać z synem w piłkę? Czy mama powinna przymykać oko na wszystko? Jak wyrażać czułość i równocześnie wymagać? Gdzie stawiać granice, by uchronić dzieci przed zagrożeniami i niepotrzebnym cierpieniem?

Autor przypomina, że rodzicielstwa nie wysysa się z mlekiem matki. Tej sztuki trzeba się stale uczyć - cierpliwie, wytrwale, znosząc błędy i porażki. To jedyna recepta na udaną rodzinę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Uroda, figura i macierzyństwo
Komentarze (12)
B
Baldwin
5 listopada 2014, 19:41
Prawdziwi facet dostrzeże piękno w swojej wybrance nawet jak będzie z brzuszkiem i nawet jak będzie miała rozstępy czy inny problemy.
RZ
rozmawiajcie z dziećmi o seksie
20 listopada 2013, 13:41
Może należałoby się zastanowić dlaczego młode kobiety opisane w artykule mają "dziwne rozumienie seksualności"... Dlatego, że są puste, "tak mało mają w środku", bo głupie media mącą im w głowach? Przez lata trwałam w przekonaniu, że trzeba dbać o ten perfekcyjny obraz zawnętrzny. Nawet gdy zostałam mamą, i miałam gorsze chwile, to czułam się pod presją, że trzeba brać się za siebie, wyglądać jak Victoria Beckham w szpilkach i z dzieckiem pod pachą. Było to dość męczące, ale nie wiedziałam, że można inaczej żyć. Teraz wiem, że jestem wartościowym człowiekiem, staram się być dobrą matką. Jestem cenna dla Jezusa, nie muszę udowadniać nic tym, którzy mnie oceniają na podstawie wyglądu, ubrania, samochodu, itd. Aaa, jeszcze jedno. Nie chcę zwalać na nikogo winy, ale w domu nikt nie rozmawiał ze mną o seksualności i sprawach damsko-męskich. Naiwni rodzice wstydzą się poruszyć temat tabu, myślą, że córka dowie się sama wszystkiego. Pewnie, że się dowie - od znajomych i z mediów. Teraz mam córki i modlę się o to, żebym potrafiła im wszystko wytłumaczyć.
G
gratulacje
18 listopada 2013, 17:52
...Dawniej księża wmawiali pobożnym dziewczynom, że nie powinny wychodzić za mąż. W młodości gorąco chciałam mieć rodzinę i dzieci, niestety uległam tego rodzaju perswazji. Moje życie zostało zniszczone przez obcych ludzi którzy śmieli twierdzic że przemawiają w imieniu Boga. Teraz, kiedy jestem sama wobec choroby i problemów bytowych, wymyśla się niestworzone rzeczy aby zrzucić na mnie winę za moje cierpienie. Wy nigdy nie poczuwacie się do odpowiedzialności, bo wy nie macie sumień. ... teraz powinnaś mieć pretensje tylko i wyłącznie do osób, które tobą manipulowały.A poza tym czy ty nie miałaś swojego R O Z U M U??????????? jak można było słuchać takich głupot, że pobożne dziewczyny nie powinny wychodzić za mąż? gdzie ty żyłaś? Na księżycu?  Pozbawiłaś się rodziny i seksu. Pozostaje tylko pogratulować "mądrych doradców i wyborów życiowych". 
A
agnieszka
18 listopada 2013, 11:49
To prawda,młode kobiety w terazniejszym świecie nie mają łatwo.Presja wyglądu jest ogromna.Jestem mamą dwójki wspaniałych dzieci i bezcenne są dla mnie ich słowa "mama",przecież nikt inny nie będzie tak do mnie mówił,nigdy.Tylko One:)
EH
Ewelina Helena W.
15 listopada 2013, 10:28
Ten artykuł jest tak bardzo boleśnie prawdziwy. Te kobiety, nazwane tutaj "night fever", one chcą wszystkim z zewnątrz wmówić i pokazać, jakie to nie są szczęśliwe, spełnione, niezależne, wole, piekne ....A tak naprawdę tak bardzo cierpią. Mają tak niskie poczucie własnej wartości, że uważają, że zostanie matką je "zniszczy", to znaczy "zniszczy" ich ciało. Szczerze mówiąc, tak bardzo im współczuję, bo są tak zagubione, zastraszone przez same siebie, przez społeczeństwo fałszywych ideałów, przez kolorową prasę, modowe blogi, programy telewizyjne, reklamy, bilboardy ukazujące "perfekcyjne ciało" wykreowane w photoshopie. Te kobiety patrząc na te bilboardy, reklamy wmawiają sobie, że muszą takie być, a w rzeczywistości ten "ideał" jest nie do osiągnięcia. Nadzieje daje jedynie to, że te kobiety są pewnie bardzo młode i mają jeszcze czas, żeby zmienić nastawienie. I tego im życzę. Życzę im z całego serca, żeby w odpowiednim momencie zdołały dostrzec, jak bardzo ten ideał jest złudny i nieprawdziwy.
M
Mirosław
14 listopada 2013, 16:12
Nie spodziewaj się, że mężczyźni, którzy mają pełną stabilizację finansową, społeczną i żadnych trosk, wezmą kiedyś za coś odpowiedzialność z własnej inicjatywy. Ich trzeba pociagnąć do odpowiedzialności, i tak się dzieje ostatnio (dzięki Bogu) w przypadkach pedofilii. W mniej uchwytnych sprawach, umyją ręce tak jak Piłat. Co ich obchodzi jakiego nieszczęścia narobili swoim paplaniem w czymiś życiu. W końcu to tylko kobieta, niech się zabije, jeszcze ją potępią. Dlatego, wy, młodzi, nigdy nie bierzcie sobie nadmiernie do serca tego co wam mówią księża, róbcie wszystko aby osiągnąć swoje cele zgodne z wolą Bożą. Zakładajcie rodziny, nie pozwalajcie sobie niczego wmawiać. Nie oddawajcie nikomu władzy nad swoim życiem bo tym, którzy wami rządzą, zalezy tylko na własnych interesach, nie na was. Jak w przypadku tego księdza, który doprowadził do aborcji swojego dziecka, bo ojcostwo mu było niewygodne. Zdaje się, że takich przypadków w samej Polsce było więcej niż jeden. Oni mają podwójną moralność, tę wymagającą dla wiernych, i tę permisywną dla siebie. A jak w taki czy inny sposób narobią wam syfu w życiu, to jeszcze zwalą winę na was. Tak samo, jak winę za swoją pedofilię próbują zwalać na dzieci.
PS
przyszła samobójczyni
14 listopada 2013, 14:28
Teraz, kiedy jestem sama wobec choroby i problemów bytowych, wymyśla się niestworzone rzeczy aby zrzucić na mnie winę za moje cierpienie. Wy nigdy nie poczuwacie się do odpowiedzialności, bo wy nie macie sumień. ...Czy jesteś absolutnie pewna, że gdybyś wyszła za mąż i urodziła dzieci nie byłabys sama wobec choroby i problemów? Takie myślenie jest typowym przykładem zwalania winny na innych. Iluz to księży odwodziło cie od małżeństwa? Może nie mieli racji, a może to, że jesteś sama uwolniło cie od przeżyć jeszcze gorszych? Tylko Bóg to wie. Zaufaj mu. Problemem nie jest to, że nie masz dzieci, problemem jest to, że nie widzisz piękna Bożego świata dookoła, zatwardzasz serce w swoim cierpieniu. Rozejrzyj się, są ludzie, którzy tez cierpią - wyjdź do nich, pomóż im ...Nie mogę, bo choroba związała mi ręce. Dziękuję za jeszcze jeden gwóźdź do mojej trumny, oby spotkało cie wszystko to samo co mnie.
RS
również samotna i chora
14 listopada 2013, 12:36
Teraz, kiedy jestem sama wobec choroby i problemów bytowych, wymyśla się niestworzone rzeczy aby zrzucić na mnie winę za moje cierpienie. Wy nigdy nie poczuwacie się do odpowiedzialności, bo wy nie macie sumień. ...Czy jesteś absolutnie pewna, że gdybyś wyszła za mąż i urodziła dzieci nie byłabys sama wobec choroby i problemów? Takie myślenie jest typowym przykładem zwalania winny na innych. Iluz to księży odwodziło cie od małżeństwa? Może nie mieli racji, a może to, że jesteś sama uwolniło cie od przeżyć jeszcze gorszych? Tylko Bóg to wie. Zaufaj mu. Problemem nie jest to, że nie masz dzieci, problemem jest to, że nie widzisz piękna Bożego świata dookoła, zatwardzasz serce w swoim cierpieniu. Rozejrzyj się, są ludzie, którzy tez cierpią - wyjdź do nich, pomóż im
PS
przyszła samobójczyni
14 listopada 2013, 02:59
To jest straszne, ale tak właśnie jest... Coraz więcej ludzi myśli w ten sposób, atakie myślenie jest jak samobójstwo. ...Dawniej księża wmawiali pobożnym dziewczynom, że nie powinny wychodzić za mąż. W młodości gorąco chciałam mieć rodzinę i dzieci, niestety uległam tego rodzaju perswazji. Moje życie zostało zniszczone przez obcych ludzi którzy śmieli twierdzic że przemawiają w imieniu Boga. Teraz, kiedy jestem sama wobec choroby i problemów bytowych, wymyśla się niestworzone rzeczy aby zrzucić na mnie winę za moje cierpienie. Wy nigdy nie poczuwacie się do odpowiedzialności, bo wy nie macie sumień.
A
Anglia
13 listopada 2013, 21:32
monika A co za kobiety ktore uzywaja slowa "partner"?
M
monika
13 listopada 2013, 14:06
trochę mi żal kobiet, które czują taki lęk... skąd takie niskie poczucie własnej wartości, jak głęboka i prawdziwa jest ich relacja z partnerem? I co to za "przyjaciółki", którym nie można powiedzieć rzeczy najważniejszych... bardzo to wszystko przykre.
J
ja
13 listopada 2013, 13:24
To jest straszne, ale tak właśnie jest... Coraz więcej ludzi myśli w ten sposób, atakie myślenie jest jak samobójstwo.