Alkoholizm. To ty decydujesz!
Wszystko zaczyna się tak niewinnie. Picie alkoholu sprawia ci przyjemność, dodaje odwagi, ułatwia nawiązywanie relacji, pomaga odprężyć się, "rozwiązuje język", staje się twoim antidotum na stres, kłopoty w pracy, w domu, traumy z dzieciństwa.
Zaczynają drażnić cię uwagi na temat twojego picia, które czynią osoby z bliskiego otoczenia. Myślisz wtedy: może trzeba ograniczyć picie? Pojawiają się wyrzuty sumienia, poczucie winy czy wstydu, dlatego po przebudzeniu pierwszą rzeczą, o jakiej myślisz (a potem robisz) jest wypicie alkoholu dla "uspokojenia nerwów", "postawienia cię na nogi", zmierzenia sie z życiem.
Będziesz zaprzeczać, bagatelizować problem, mówić, że inni piją więcej, że alkohol jest dla ludzi, że była okazja… Nagle okazuje się, że nie jesteś już w stanie kontrolować swych decyzji związanych z piciem. Wpadasz w pułapkę alkoholizmu, w niekończącą się chorobę.
Picie to takie stanie za drzwiami...
"Problem z rozpoznaniem choroby alkoholowej, bo alkoholizm jest chorobą, związany jest z modelem picia, w którym upijanie się od czasu do czasu, a nawet częściej niż od czasu do czasu, nie jest niczym nadzwyczajnym, nie stanowi wyraźnego sygnału ostrzegawczego; kolejny dotyczy alkoholowych mitów i rozmaitych ludowych prawd na temat alkoholizmu i picia. Wbrew pozorom i powszechnym przekonaniom alkoholicy nie muszą pić i upijać się codziennie, nie muszą pić denaturatu, nie muszą żebrać pod sklepem o drobne, nie muszą mieszkać pod mostem i chodzić w obsikanych spodniach, nie muszą być degeneratami, czy wywodzić się z patologicznych rodzin. O alkoholizmie nie świadczy gatunek, ani cena czy marka trunku, silna wola lub jej brak, płeć, wyznanie, wykształcenie itp." - pisze Meszuge (niepijący alkoholik) w autobiograficznych opowieściach o piciu, uzależnieniu i wyzwoleniu.
Alkoholizm jest błędnym kołem, ponieważ jest symptomem głębszych problemów: alkoholizmu rodziców, niskiego poczucia wartości, zranień, odrzucenia, niepowodzeń życiowych, presji otoczenia, samotności, nieumiejętności radzenia sobie w codzienności. Pijącemu wydaje się, że są to sytuacje bez wyjścia, dlatego zapija je.
"Picie alkoholu przez osobę uzależnioną to takie "stanie za drzwiami". Odgrodzenie się od wartości, dobra, szczęścia. To poszukiwanie ułudy w baśniach swego umysłu, w niespełnionych marzeniach. Picie alkoholu to izolacja. Nie tylko od bliskich, ale też od siebie samego. Od uczuć. To nieumiejętność czytania ich jak drogowych znaków i błądzenie w labiryntach dróg. To ciągłe próby powrotów, ale tak często w złą stronę. To desperackie wołanie o pomoc z zakamarków ciemności przed zamkniętymi drzwiami do życia. To jest picie. I jeszcze wiele innego cierpienia. Strachu, bólu, beznadziei. Rozpaczy, która ukazuje dno, od którego nie zawsze można się odbić. Bo czasem jest zbyt grząskie. Bo odrzucasz rękę, która już ostatkiem sił wyciąga się do Ciebie - opowiada w swojej książce Katarzyna Bosowska - psychoterapeuta, specjalizująca się w terapii uzależnień i dodaje: "Ale masz przed sobą drzwi..."
I nie są to puste słowa.
Na progu decyzji
"Opowiem Ci krótko, co alkohol robi z Twoimi uczuciami. Uczucia są częścią Ciebie, są Ci dane. Masz je do dyspozycji, możesz wiele zdziałać z ich pomocą. Ale musisz się tego nauczyć. Przecież nie chciałeś się uzależnić. Nie chciałeś, by ktoś płakał z tego powodu, że Ty pijesz. Sam nie chciałeś płakać z tego powodu. Ale musiał być kiedyś taki dzień, w którym odkryłeś, że alkohol coś w Tobie zmienia. Wydawało Ci się, że na lepsze.
I to właśnie wtedy odkryłeś, że możesz wpływać na swoje stany emocjonalne w taki prosty sposób! Może nawet tak o tym nie myślałeś, ale COŚ pchało Cię w stronę picia coraz intensywniej, a Ty z coraz większą łatwością ulegałeś. Czułeś się źle, nie chciałeś tych uczuć. Zamieniałeś je na inne. Chciałeś uciec przed BÓLEM. Ale dokąd? Dokąd uciekłeś, CZŁOWIEKU?"*
Za każdym razem, kiedy zaczynasz pić - mówi żona alkoholika w książce Katarzyny Bosowskiej - czuję się oszukana i porzucona. Na początku Twoich ciągów alkoholowych jestem na Ciebie wściekła o to, jak niszczysz życie swoje, moje i dziecka. Nasze wspólne plany. Stąd bierze się moja złość na Ciebie - z bezsilności i wściekłości.
"Po kilku dniach wściekłość mija i zostaje zdenerwowanie obecnością w domu kogoś, z kim nie chce się mieć do czynienia, to znaczy z pijącym, bezwolnym, tępym Tobą. Życie toczy się swoim torem, mija, a Ty leżysz i pijesz, albo wychodzisz i wracasz kompletnie pijany. Po jakimś czasie przyzwyczajam się do myśli, że znowu pijesz. Problemy pojawiają się i odchodzą bez Twojego udziału w moim życiu. Mam swoje sprawy, zamierzenia, plany, w których Ciebie nie ma, a jednak nie da się o Tobie całkiem zapomnieć, bo na co dzień widać Cię, czuć w całym mieszkaniu, czasem słychać.
Kiedy pijesz, syn najpierw wchodzi do domu i sprawdza, gdzie jesteś i co robisz, a dopiero potem wpuszcza kolegów. Kiedy pijesz, wstydzę się, że ten zapijaczony, nietrzeźwy, ledwo trzymający się na nogach, śmierdzący facet jest moim mężem. Kiedy Twoje picie trwa już długo, dociera do mnie, że to jednak Ty; wtedy boję się, że zapijesz się na śmierć, że któregoś dnia znajdę Cię martwego.
Rzuciłeś stałą pracę, nadal uważając, że możesz przestać pić bez niczyjej pomocy. Nie chciałeś się leczyć. Potem straciłeś prawo jazdy i chyba wtedy dotarło do Ciebie, że sam sobie nie poradzisz z nałogiem, że straciłeś nad nim kontrolę.
Sądzę, że tak naprawdę sam nie wiesz, czy chcesz przestać pić. Udawałeś przed sobą, że wytrzymujesz w trzeźwości, wydawało Ci się, że w ten sposób masz kontrolę nad nałogiem. Nawet kiedy jesteś trzeźwy, nie można na Tobie polegać ani Ci wierzyć. Wręcz odwrotnie, mogę być pewna, że kiedy będę Cię potrzebować, będę w trudnej sytuacji - Ty zawiedziesz."
I znów zawodzisz wszystkich po kolei, z sobą na czele...
AA
"W roku 1935 spotkało się w Akron, Ohio (USA) dwóch mężczyzn. Obydwaj byli wówczas uznani za alkoholików w beznadziejnym stanie, co w oczach wszystkich ich znajomych było rzeczą kompromitującą. Jeden był człowiekiem interesu, dawniej dobrze znanym na giełdzie nowojorskiej, drugi znanym chirurgiem; obaj zdążyli się już zapić prawie na śmierć. Obaj próbowali różnych "kuracji" i kilkakrotnie przebywali w szpitalach. Wydawało się rzeczą pewną, także dla nich samych, że nie ma już ratunku. Przypadkiem poznając się, stwierdzili zadziwiający fakt: gdy jeden z nich usiłuje pomagać drugiemu, efektem jest trzeźwość. Powiadomili o tym fakcie trzeciego alkoholika, prawnika, przykutego do łóżka szpitalnego; on też postanowił spróbować. Wszyscy trzej, żyjąc swoim życiem, próbowali pomagać innym alkoholikom. Nawet jeśli ludzie, którym ofiarowali pomoc, nie chcieli jej przyjąć, pomagający czuli, że im samym wysiłek ten się opłaca, ponieważ w każdym przypadku ten, kto chciał pomagać, zachowywał trzeźwość, nawet jeśli jego "pacjent" pił dalej.
Kontynuując to zajęcie dla własnego dobra, nieznana z nazwisk, garstka niepijących alkoholików uświadomiła sobie nagle w 1937 roku, że dwudziestu z nich zachowuje trzeźwość! Trudno dziwić się temu, że sądzili, iż stał się cud. Ustalili, że powinni spisać swoje przeżycia, aby ich doświadczenia można było szerzej popularyzować. Tak powstał ruch Anonimowych Alkoholików."**
Możesz tam dotrzeć. Nie rezygnuj. Nie zostaniesz sam.
Życie po piciu
"Każdego ranka, na kolanach, proszę o trzeźwy dzień i o to, bym miał szansę być potrzebnym, przydatnym. Jeśli wieczorem kładę się spać trzeźwy, czyli dostałem to, o co prosiłem, wypadałoby podziękować - więc to też robię. Czy jako człowiek uzależniony muszę to robić? Nie, nie muszę. Ale tak wybrałem, tak postanowiłem.
Usłyszałem kiedyś, że stawiam sobie poprzeczkę bardzo wysoko, że wiele od siebie wymagam, że to standardy, którym nie każdy może sprostać. Wysoko… nisko… nie wiem, nie znam się, ja po prostu pewnego razu zrozumiałem i przyjąłem, że alkoholizm nie usprawiedliwia - ALKOHOLIZM ZOBOWIĄZUJE. Podobnie jak trudne dzieciństwo…" - wyznaje Meszuge.
W Polsce jest ok. 900 tysięcy alkoholików! Alkoholizm to straszna plaga, której trzeba przeciwdziałać - mówi ojciec Leon Knabit. - Dotknąć może każdego, zarówno kobiety, mężczyzn, osoby duchowne, jak i dzieci. To choroba bardzo trudna i ciężka do opanowania. Piętno zostaje na całe życie, bo nawet, jeżeli człowiek przestaje pić, pozostaje alkoholikiem - podkreśla zakonnik.
Jedno jest pewne - osoby pijące muszą same świadomie podjąć decyzję o leczeniu, bo mają przed sobą drzwi... I nie są to puste słowa.
***
Powyższy artykuł jest częścią wydania specjalnego deon.pl/walentynki. Chcemy pokazać, że widzimy tych, którym jest trudno. Są dla nas ważni. Dlatego wspólnym elementem wszystkich naszych publikacji będzie hasztag #widzecie.
Jeśli zdecydujesz podzielić się własną historią, opinią, albo wyrazić swoją solidarność, będziemy zobowiązani za wykorzystanie #widzecie w swoich aktywnościach na Facebooku, Twitterze i Instagramie.
***
* Zakuci w kajdany - Katarzyna Bosowska
** fragment z książki "Życie w trzeźwości" str. 125
Literatura:
ALKOHOLIK - Meszuge
12 KROKÓW OD DNA - Meszuge
ALKOHOLIZM ZOBOWIĄZUJE - Meszuge
ŻYCIE PO PICIU - Katarzyna Bosowska
ZAKUCI W KAJDANY - Katarzyna Bosowska
ILE MOŻNA WYPIĆ? - Klaus Dietze, Manfred Spicker
Skomentuj artykuł