Jak się bronić przed myślami samobójczymi

Balansujesz nad przepaścią, stojąc na granicy wytrzymałości. Potrzebujesz teraz jak najbardziej solidnych i przekonujących argumentów, żeby żyć. Pozwól, że postawię ci jedno pytanie: czy spojrzałeś na mapę, dokąd zamierzasz się wybrać na wieczność? (fot. sxc.hu)
s. Emmanuel / slo

Ludzie nie potrafią znieść okrutnego kontrastu pomiędzy szczęściem, jakiego oczekują od życia, a brutalną rzeczywistością pozbawioną miłości. Jasne: jeżeli po drugiej stronie brzegu nie ma już nic, jeśli życie jest tylko gadżetem, którego wyrzuca się, gdy jest zużyty albo zepsuty - to po co dłużej się męczyć?

Przekonanie o czekającej nas po śmierci nicości zabija dwadzieścia tysięcy młodych ludzi, którzy każdego roku popełniają samobójstwo we Francji (to znaczy, dwie osoby na godzinę!). Zbyt wiele by mówić na temat kłamliwych filozofii, głoszonych przez "grabarzy Boga", którzy rzucają Jemu wyzwanie: Możesz wynosić się, poradzimy sobie bez Ciebie, jesteśmy dorośli... Nie da się pogrzebać Boga bez jednoczesnego grzebania człowieka.

Oto zbieramy dziś owoce zatrutych filozofii i ideologii... Lecz ty, który teraz cierpisz i chcesz skończyć z życiem, nie masz ochoty do mędrkowania i do analizowania filozoficznych przyczyn twego złego samopoczucia.

DEON.PL POLECA

Balansujesz nad przepaścią, stojąc na granicy wytrzymałości. Potrzebujesz teraz jak najbardziej solidnych i przekonujących argumentów, żeby żyć. Pozwól, że postawię ci jedno pytanie: czy spojrzałeś na mapę, dokąd zamierzasz się wybrać na wieczność? Czy rozglądałeś się za osobami, które mogłyby ci "dać cynk" na temat tamtego świata? Czy w ogóle zastanawiałeś się nad tym, co czeka ciebie po śmierci? Wiedz najpierw, że nie wpadniesz w nicość, ponieważ niczego takiego nie ma. Trzeba jasno powiedzieć za najbardziej wybitnymi ludźmi nauki, między innymi, że ten wymysł w postaci "nicości" jest już przeżytkiem. Intuicyjne przeczuwanie prawdy o istnieniu życia po śmierci - o jakąkolwiek formę życia przyszłego by tu nie chodziło - należy do podstawowych danych naukowych.

Chciałabym zaproponować ci dwa typy świadectw. Jakkolwiek prawdą jest, że nikt do nas nie przyszedł z tamtego świata i nie opowiedział, jak on wygląda, to jednak istnieje wielu ludzi, którzy bardzo mocno zbliżyli się do granicy z wiecznością. Ich świadectwo potrafi rzucić odrobinę światła na temat tego, co nas czeka. Otóż, tysiące albo i więcej ludzi doświadczyło śmierci klinicznej - stanu, który popularnie określa się mianem "życia po życiu". Większość z nich wyznaje, że po rozstaniu się ze swym ciałem zaznali niewyrażalnej błogości i pokoju - rzeczy dotychczas nieznanej. Dalej, po przebyciu swego rodzaju tunelu znaleźli się w obliczu świetlistej postaci, która przyciągała ich w nieprzezwyciężalny sposób. Ludziom tym brakuje słów na opisanie miłości, promieniującej z tej niezwykłej światłości, w której osoby wierzące rozpoznawały oczywiście Boga. Jednak w momencie, kiedy chcieli całkowicie powierzyć się i przylgnąć to tej światłości, pojawiała się jakaś wewnętrzna przeszkoda. Musieli wrócić na ziemię, do swego ciała.

Pomiędzy tego typu świadkami znajdują się także ci, którzy zaznali śmierci klinicznej w następstwie nieudanego samobójstwa. Warto podkreślić, że ich doświadczenie było zupełnie odmienne od tego opisanego powyżej. Po pierwsze, ich złe samopoczucie i przygnębienie, które skłoniło ich do próby odebrania sobie życia, nie opuszczają ich "po śmierci". A po drugie, kiedy zostają ogarnięci blaskiem niezwykłej światłości, która im wychodzi naprzeciw, zaczynają gwałtownie żałować swojego czynu.

Uświadamiają sobie z niezwykłą wyrazistością, że sami nie dysponują swoim życiem, że nie do nich należy przerywanie go, i że decyzja ta należy wyłącznie do owej Światłości. Zadziwiające, że o tym samym przeżyciu mówią ludzie zarówno wierzący jak i niewierzący. Jeszcze dziwniejszy jest fakt, że żadna z tych osób, które doświadczyły "życia po życiu", nigdy więcej nie ponawiała próby samobójstwa. Nikt z nich, niezależnie od przekonań religijnych czy od rozmiaru znoszonego cierpienia, nie decyduje się już więcej targnąć na swe życie! Skąd czerpią siłę do dźwignięcia się do nowego życia? Właśnie z tego wstrząsającego dla nich odkrycia, że obecne cierpienie niewiele znaczy w porównaniu z ogromem szczęścia, płynącego z wiecznego połączenia się z niezmiernie miłującą Światłością - w dniu i w godzinie, które przez nią zostaną wybrane.

A oto drugi rodzaj świadectwa, pochodzącego od świętych, których droga głębokiej zażyłości z Bogiem stanowi dla nas źródło pożytecznej nauki duchowej. Otóż, wielu z nich, w ciągu wieków, służyło charyzmatem bardzo szczególnym i rzadkim, który jednak nie ma nic wspólnego ze spirytystycznymi praktykami (potępionymi przez Boga, jako wstrętnymi przed Jego Obliczem). Chodzi o charyzmat bycia nawiedzanym przez dusze zmarłych, przebywających bądź w Niebie, bądź w Czyśćcu. Myślę tu na przykład o znanej historii ze św. Janem Bosko, zbudzonym w środku nocy przez dawnego współbrata z seminarium, który właśnie umarł i przyszedł mu ogłosić swoje wejście do Nieba. Cała sypialnia była świadkiem tego wydarzenia! Myślę tu o siostrze Marii Annie od Jezusa, zaufanej św. Teresy z Avila: spędzała ona część nocy na łagodzeniu cierpień i wyzwalaniu dusz z czyśćca, czyniąc to za pozwoleniem Boga, który zażądał od niej ofiarowania swych modlitw i trudów za osoby zmarłe. Myślę tu o św. Katarzynie z Genui, o św. Faustynie Kowalskiej czy bł. siostrze Mariam z Betlejem: wszystkie one były powiernicami dusz zmarłych, którym służyły swą miłością, modlitwą, umartwieniami... Można by mnożyć te przykłady, nie tylko z przeszłości. Także dzisiaj żyją osoby, które posiadają ten zarazem niezwykły i błogosławiony charyzmat. Lecz powróćmy do kwestii samobójstwa. Zgaduję już twoje pytanie: co mówią zatem z Czyśćca dusze tych, którzy odeszli na skutek zadanej sobie śmierci?

Los tych osób zależy od okoliczności, jakie przyczyniły się do decyzji o samobójstwie. W przechodzeniu na "tamtą stronę" nie ma wycieczek zorganizowanych i jednakowej taryfy dla wszystkich. Najbardziej zasadniczym i przewodnim motywem tych wyznań jest żal i ubolewanie z powodu popełnionego czynu. Dlaczego? Ponieważ dusza dostrzega w pełnym blasku cudowny i jedyny w swoim rodzaju plan, jaki Bóg spełniłby wobec niej w całości, gdyby do końca przeżyła swój czas na ziemi. Nie będąc już zaślepiona swym negatywnym spojrzeniem na siebie i na świat, rozpoznaje wspaniałość i wielkość Bożej woli względem siebie, uświadamia sobie niesłychaną wartość doczesnego życia, pojmuje z nadzwyczajną jasnością swe prawdziwe miejsce w Sercu Boga, swe jedyne powołanie w ciele Kościoła, ogląda bezmiar Miłości, którą od zarania jest umiłowana oraz niezmierzoną cenę swoich najdrobniejszych aktów miłości. Tym, co powoduje jej straszliwy żal, jest świadomość zmarnowania zbawczej mocy wszelkiego rodzaju trudów i cierpień, przeżywanych na ziemi w łączności z cierpieniami Chrystusa. Wyrzuca sobie, że przez tak krótki czas ziemskiego życia nie podjęła cierpienia, które owocuje radością w wieczności. Opłakuje ona całe dobro, które mogłaby uczynić innym duszom, gdyby nie targnęła się na swe doczesne życie.

Oby nigdy nie przyszło nam tak gorzko rozpaczać! Wiedz o tym, że każda minuta obecnego czasu posiada bezcenną wartość, bowiem każda chwila jest ci darowana, abyś wzrastał w miłości i tym samym powiększał wewnętrzną zdolność do przyjęcia chwały wiecznej. W opinii świętych, nawet Aniołowie w Niebie zazdroszczą nam owej zdolności doskonalenia się w miłości poprzez pokonywanie wszelkiego rodzaju przeciwności. Oni bowiem problemów i bolączek już nie mają! Nie, nie warto na siłę przyspieszać porodu, choćby okres ciąży dawał się we znaki; inaczej piękno twego ciała zostanie uszkodzone. Obyś mógł powiedzieć u kresu ziemskiej wędrówki, jak Jezus: Wykonało się!

Na początku wspomniałam o kontraście pomiędzy dążeniem do szczęścia a spostrzeżeniem, że przepełnia cię smutek, rozczarowanie, ból i beznadzieja. W rzeczywistości jednak - pozwól mi to powiedzieć - prawdziwy kontrast ma miejsce gdzie indziej: w twoim życiu. Kiedy bowiem mówię: "twoje życie", to mam na myśli także życie wieczne. Ten kontrast polega więc na olbrzymim rozdźwięku między tym, co dzisiaj czujesz i rozumiesz, a obiektywną prawdą o twoim istnieniu. Przypominasz człowieka, który stoi z grubą opaską na oczach w promieniach słońca, i mówi: zrobiło się ciemno, idę spać. Nie jest w mojej mocy to, aby ci tę opaskę zerwać, lecz mogę przynajmniej zawołać: proszę, zaufaj tym, którzy choć trochę widzą słońce! Oprzyj się na świadectwie świadków Światłości w chwili twojego zaślepienia! I nie podejmuj ryzyka zeszpecenia twego prawdziwego szczęścia wyobrażając sobie, że skrócisz sobie obecne cierpienia. Zamiast rzucać swe życie do kosza, postaw wszystko na Miłość. Daj Bogu jeden rok, mówiąc Mu: już nie mogę więcej, teraz Ty zabierz się za moje życie. Na okres jednego roku daję Ci do dyspozycji wszystko, czym jestem i co posiadam. Uczyń mnie instrumentem Twojej miłości. Inicjatywa należy do Ciebie, natchnij mnie, co mam czynić i pośpiesz się z przyjściem mi z pomocą! Mogę ci zagwarantować, że nie miną trzy miesiące, a zapłaczesz ze szczęścia nad cudem, jakim jesteś!

To nieprawda, że jedynym wyjściem z twojej ślepej uliczki jest samobójstwo. Są jeszcze inne drzwi, prowadzące do twego serca, o których Jezus powiedział: Stoję u drzwi i kołaczę... Pozwól, aby rozlegało się w tobie to łagodne pukanie Miłości, która cię woła i błaga, pukanie Boga strapionego wobec twojego strapienia. Pozwól, aby rozchodził się Jego pokorny i przejmujący głos: Czy otworzysz dla Mnie swe serce? Czy pozwolisz Mi żyć razem z tobą? Zbyt wiele cierpiałe(a)ś, aby się znowu pomylić na drodze do szczęścia. Wybierz Miłość, mającą na imię Jezus, która cię dzisiaj wybiera i pociesza. Czyż nie pozwolił On pewnego dnia zabić się z miłości do twojego życia?

Źródło: Jak się bronić przed myślami samobójczymi

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak się bronić przed myślami samobójczymi
Komentarze (11)
SR
Sławomir Ronowski
12 października 2013, 15:35
przynajmniej w definicji sekty jaką znam (grupa osób wywierająca presje psychiczną na pojedynczą osobę)! to tak! na zamkniętych spotkaniach wprowadzano mnie w trans hipnotyczny i szkolono co mam mówić i robić w wyznaczonych sytuacjach! już w 5 roku życia zostałem wytypowany do ich rytuałów (Tato umierał i byłem potencjalnym ”sierotom” podlegającemu zasiłkom i pomocy finansowej) gdy kapnięto się że mam uszkodzony kręgosłup postanowiono się mnie pozbyć (po kilku próbach trucia się mam się powiesić). Celowo jestem niszczony ekonomicznie i społecznie! Po operacji kręgosłupa umożliwiają mi tylko korzystanie z internetu (tu można łatwiej manipulować i oszukiwać) ... hobby to fakt ekonomia! nie mając środków finansowych rozstaje rysowanie ołówkiem i pisanie poezji i tekstów prozą!
A
anonim
12 października 2013, 11:57
Wspaniale, ale gdyby każdy mógł realizowac swoje hobby to by to robił. Często na przeszkodzie stoją problemy finansowe albo brak osoby, z którą można by poświęcać mu czas. "dziwnym trafem wśród katolików, samobójstwo jest formą kary za grzechy i eliminacji konkurencji (osoby zwane przez katolików ”sierotami”)! za pomocą transu hipnotycznego wymusza się samobójstwo (najczęściej powieszenie), dzięki temu nie ma winnych i nie trzeba sobie brudzić rąk! Za pomocą narkotyków, alkoholu lub tego co w regionie dostępne a psychoaktywne (nawet i grzybki halucynogenne). Wmawiają niewygodnej osobie odpowiednie treści i realizują eksterminacje." To jest zagadkowe, należałeś do jakiejś sekty?
SR
Sławomir Ronowski
12 października 2013, 11:26
dziwnym trafem wśród katolików, samobójstwo jest formą kary za grzechy i eliminacji konkurencji (osoby zwane przez katolików ”sierotami”)! za pomocą transu hipnotycznego wymusza się samobójstwo (najczęściej powieszenie), dzięki temu nie ma winnych i nie trzeba sobie brudzić rąk! Za pomocą narkotyków, alkoholu lub tego co w regionie dostępne a psychoaktywne (nawet i grzybki halucynogenne). Wmawiają niewygodnej osobie odpowiednie treści i realizują eksterminacje. Obrona przed myślami samobójczymi jest bardzo trudna, trzeba trafić zgodnie z planem oprawców na odpowiedniego ”egzorcystę” lub czasem wystarczy systematyczne odrzucanie towarzystwa katolików i ich treści. Dobrze jest szukać pozytywnych emocji, zamiłowanie do przyrody i jej piękna! dobre jest hobby pozwalające na samorealizacje i nadające sens każdemu następnemu świtowi. Podstawa to znalezienie czegoś pozytywnego w tym świcie!   
A
anonim
12 października 2013, 08:47
A po co się bronić? Bóg nie jest żadną miłością, Bóg zsyła nam tyle cierpień, żeby nas przygnieść do ziemi i abyśmy już nie mogli się podnieść, przyprowadza nas na skraj przepaści a potem lekko popycha, żeby po śmierci sądzić nas z naszej bezsilności i zawsze niedoskonale znoszonego ciepienia. Nie chcę spotkać tego tyrana na tamtym świecie, więc popełnię samobójstwo.
W
wątpliwości
10 listopada 2011, 16:30
Czy jest różnica pomiędzy doznaniami ludzi wierzących, a niewierzacych? Czy ta "błogość i pokój" podczas przechodzenia na tamten świat jest udziałem też niewierzących? Czy "ukarani" są tylko nieszczęśni samobójcy, który z rozpaczy wywołanej cierpieniem targnęli się na własne życie?
M
mikron
8 listopada 2011, 12:29
Posiadam książeczkę dominikanina J.M.Bocheńskiego "Podręcznik Mądrości Tego Świata'',autor umieścił takie zdanie ''Gdy dalsze życie wydaje ci się na pewno i bewzględnie nieznośne popełń samobójstwo''.Ten tekst można dwojako tłumaczyć na korzyść człowieka lub jego samoistnej zagłady. też mam tę  książeczkę i bardzo starannie ją przestudiowałem. Jest to książka dosyć prowokacyjna, skonstruowana na zasadzie "jeśli chcesz żyć madrością tego swiata, no to proszę: tak wygladają logicznie wyprowadzone wnioski i zasady postępowania". Sam jednak o. Bocheński pisze we wstępie, że to mądrość TEGO świata, która u Boga jest głupotą.
R
R
7 listopada 2011, 17:21
Przepraszam, sprawdziłem, to chyba ja nie mam racji. Ale trudno uwierzyć.
R
R
7 listopada 2011, 17:12
Posiadam książeczkę dominikanina J.M.Bocheńskiego "Podręcznik Mądrości Tego Świata'',autor umieścił takie zdanie ''Gdy dalsze życie wydaje ci się na pewno i bewzględnie nieznośne popełń samobójstwo''.Ten tekst można dwojako tłumaczyć na korzyść człowieka lub jego samoistnej zagłady. Kolega pomylił J. M. Bocheńskiego z O. Innocentym Marią Bocheńskim. Ten drugi to Dominikanin i napewno takiej "mądrości", nie napisł.
A
Achilles
5 listopada 2011, 22:24
Posiadam książeczkę dominikanina J.M.Bocheńskiego "Podręcznik Mądrości Tego Świata'',autor umieścił takie zdanie ''Gdy dalsze życie wydaje ci się na pewno i bewzględnie nieznośne popełń samobójstwo''.Ten tekst można dwojako tłumaczyć na korzyść człowieka lub jego samoistnej zagłady.
R
R
5 listopada 2011, 17:08
Mocny artykuł na niezwykle istotny temat. I święci mieli pokusę samobójstwa.
T
teresa
5 listopada 2011, 12:16
Skończyć ze sobą można w każdej chwili,dlatego wszystkie inne myśli muszą nas prowadzić do życia,choćby wydawalo się,że nie ma sensu. Zawsze z tym zdążysz.