Picie, palenie? To wyłącznie moja sprawa!

Przecież ci, którzy zwracają uwagę, żeby tego nie robić, chcą Cię bronić przed nałogiem, który Cię niszczy, bo niesie z sobą spustoszenie psychiczne i fizyczne. (fot. shutterstock.com)
Jerzy Sermak SJ / slo

Uważam, że nadużywanie alkoholu, palenie nadmiernej ilości papierosów to tylko moja prywatna sprawa. Jednak złoszczą i niepokoją mnie upomnienia bliskich. Czy nie mogę decydować sam o sobie?
Antoni

Twoje oburzenie byłoby może uzasadnione, gdyby palenie papierosów czy nadużywanie alkoholu było rzeczywiście tylko Twoją prywatną sprawą i gdyby skutki tych nałogów nie miały żadnego wpływu na otoczenie. Mógłbyś wtedy powiedzieć, że jest to Twój wolny wybór. Wiesz co robisz i jakie w związku z tym sam poniesiesz konsekwencje. Jednak już tutaj pojawia się problem, czy człowiek nadużywający alkoholu, papierosów, a także narkotyków na pewno wie co robi. Czy zdaje sobie sprawę, że obrażanie się na ludzi usiłujących powstrzymać go przed uzależnieniem jest przede wszystkim działaniem przeciwko samemu sobie? Przecież ci, którzy zwracają uwagę, żeby tego nie robić, chcą Cię bronić przed nałogiem, który Cię niszczy, bo niesie z sobą spustoszenie psychiczne i fizyczne.

Każde uzależnienie jest chorobą duszy i emocji, a także mózgu i systemu nerwowego. Polega ono na utracie kontroli nad własnym życiem. Prowadzi do tego, że człowiek uzależniony bierze środki odurzające pomimo problemów, jakie one wywołują. Wzrasta tolerancja organizmu, a to sprawia, że dla uzyskania tego samego efektu trzeba brać coraz większe porcje albo przejść na coś mocniejszego.

Środki odurzające (szczególnie alkohol, papierosy i narkotyki) wywołują w człowieku, który z nich korzysta, złudne przekonanie, że są środkami pomagającymi rozwiązać jakieś życiowe problemy. Tymczasem tłumią one emocje na krótką chwilę, ale gdy przestają działać, problemy powracają ze zdwojoną siłą. Osoba uzależniona czasami zdaje sobie sprawę z tego, że środek odurzający jest przyczyną jej kłopotów, niszczy zdrowie, ale zamiast przestać go używać, bierze coraz więcej. Dzieje się tak dlatego, że nie kontroluje swego życia. Wyznał mi kiedyś pewien niepijący alkoholik, że pił dlatego, żeby choć na chwilę zapomnieć o tym, że jest alkoholikiem.

Tych osobistych zagrożeń nie dostrzega człowiek uzależniony. Obraża się jednak na tych, którzy chcą go przestrzec przed grożącym mu niebezpieczeństwem albo usiłują pomóc się z nałogu wyrwać, gdy już w niego wpadnie.

Niestety, mamy tu do czynienia z wielkim paradoksem. Człowiek dość łatwo ulega wpływowi tych, którzy go do uzależnienia doprowadzają, a tak trudno mu przyjąć uwagi ludzi, którzy chcieliby go z tego stanu wyzwolić.

Jest i drugi element napomnień ludzi obserwujących proces nadużywania alkoholu czy papierosów. Chodzi o wpływ na otoczenie. Dlaczego cała rodzina ma doświadczać skutków mieszkania z osobą palącą? Dlaczego niejednokrotnie nawet małe dzieci są narażane na zatruwanie swoich organizmów nikotyną palącego w mieszkaniu ojca? Skutki biernego palenia nie są mniejsze od aktywnego palenia. Jeszcze bardziej bolesne są konsekwencje życia z nałogowym pijakiem. Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że alkohol niszczy nie tylko tego, kto go nadużywa, ale niesie z sobą niepowetowane szkody w życiu rodzinnym i społecznym. O niezwykle groźnych następstwach używania narkotyków nawet już nie wspominam, tak bardzo są przerażające.

Dlatego właśnie upominanie ludzi staczających się w kierunku jakiegokolwiek nałogu jest nie tylko prawem ich najbliższych, ale także ich obowiązkiem. W tym braterskim upomnieniu zawarta jest troska o będącego w niebezpieczeństwie człowieka, ale też zainteresowanie ludźmi narażonymi na skutki nadużywania środków odurzających. Oburzanie się na uwagi ze strony najbliższych nie jest niczym innym jak znakiem skrajnego egoizmu, myśleniem tylko o sobie i niechęcią do podjęcia procesu uwolnienia się od nałogu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Picie, palenie? To wyłącznie moja sprawa!
Komentarze (12)
KW
Kamil Wiński
27 czerwca 2017, 12:02
Dokładnie. Nie krzywdzisz sam siebie, ale też innych. Może teraz tego nie dostrzegasz, ale gdy już wytrzeźwiejesz, zrozumiesz. Gdy chodziłem dzień w dzień pijany, wydawało mi się, że to moja sprawa i nikomu nic do tego, bo pije za swoje i nikomu krzywdy nie robię. Dopiero po latach dotarło do mnie, jaką krzywdę wyrządziłem swoim dzieciom. Staram się teraz im to wynagrodzić, ale wiem, że niektóych rzeczy już nigdy nie odzyskają. To, co wiem teraz zawdzięczam terapeutom z ośrodka Wsparcie. Gdy byłem w Koszalinie, to oni momogli mi odnależć sens w życiu i zmotywowali mnie do walki z nałogiem. Gdyby nie oni, nie wiem, gdzie teraz bym był. A tak zyskałem chociaż szansę na to, by moje dzieci zmieniły o mnie zdanie.
M
Mark
21 kwietnia 2017, 12:49
Gdyby to była tylko Twoja sprawa, to mógłbyś się nawet zapić na śmierć. Ale sa też Twoi bliscy, którym na Tobie zależy i których krzywdzisz takim zachowaniem. Wiem, co mówie, bo moja mama nadużywała alkoholu. Nie mogłem patrzec na to, co ze sobą robi. I wiem, że nie potrafiła sama poradzić sobie z problemem. Zrobiłem to, co mogłem. Zapisałem ją na terapię do Wsparcia. Wybrałem ośrodek pod Koszalinem, żeby zmieniła otoczenie, wyciszyła się. Teraz jest mi za to wdzięczna, bo sama by się na to nie zdecydowała. Dopiero po wyjściu z ośrodka powiedziała mi, że próbowała przestać wiele razy,ale jej sie nie udawało. Dopiero na terapii zrozumiała sedno problemu i znalazła spsób na poradzenie sobie z nim. Nie chciała mnie krzywdzić, a jednak to robiła. Więc nie możesz mówić, że to tylko Twoja sprawa. Możliwe, że nawet tegi nie dostrzegasz.
C
convalariamaia
18 maja 2015, 14:23
Jeśli ktos pali, pije, używa narkotyków, to nie tylko naraża swoje życie. Naraża życie osób, za które jest odpowiedizalny. Nie tylko w tym kontekście, że dzieci czy partner jest narażony np. na dym papierosowy. Stosowanie uzywek tego rodzaju niszczy zdrowie, skraca życie. I wtedy taka osoba naraża swoich bliskich, że będą musieli się nią opiekować, wydawać na nią pieniądze (zamiast np na edukcję) itd. A co będzie gdy alkochol, narkotyki a nawet papierosy doprowadzą do przedwczesnej śmierci? Czy to nie ma wpływu na ICH życie? Ma. I dlatego maja prawo oczekiwać, ze w ramach troski o NICH pan Antonii zrezygnuje z szkodliwego sposobu życia.
3 lutego 2014, 14:46
Bardzo ważny temat i poważny problem społeczny a artykuł napisany na kolanie przez osobę, która nie ma zielonego pojęcia o uzależnieniach. "..Człowiek dość łatwo ulega wpływowi tych, którzy go do uzależnienia doprowadzają.." - uzależniam sie pod wpływem innych?? Co za bzdury.    "...Dzieje się tak dlatego, że nie kontroluje swego życia..." - a czy chrześcijanin (trzeźwy) kontroluje swoje życie czy oddaje swoją wolę Bogu? Nie wchodzę w dalsza polemikę. Marność. Przeczytałem dzisiaj dużo artykułów i wszystkie są bardzo marnej jakości, powierzchowne i pisane przez laików dla zapełnienia miejsca na portalu.
C
conthuf
18 maja 2015, 07:53
Poszukaj sobie w tym portalu artykułów Meszuge - to człowiek, który na 100% wie, co pisze.
K
Katrin
19 stycznia 2014, 08:05
Grzegorzu, grupy al-anon dzialaja nadal, Dzieki Sile Wyzszej, pierwszy stopien programu 12 krokow dla osob wspoluzaleznionych  brzmi:przyznalismy, ze jestesmy bezsilni wobec alkoholu i ze nie potrafimy kierowac wlasnym zyciem...Nic nie mozna zrobic, zeby osoba bliska przestala pic, trzeba natomiast wziac odpowiedzialnosc za siebie i dzieci.... Uczestnictwo w grupach al-anon pomaga zyc normalnie, mimo problemu uzaleznienia w rodzinie. Nikt nikomu nie mowi co ma robic, dziela sie osoby sila i nadzieja...Czesto zdarza sie, ze wspolmalzonek pijacego nie uczestniczy w mechanizmach uzaleznienia wspoluzaleznienia i alkoholik sam podejmuje droge trzezwienia....Sa tez grupy internetowe, dla tych co nie moge uczestniczyc w realu...Pozdrawiam, zyczac wszystkim spokojnych  24 godzin..
S
Sylogista
19 stycznia 2014, 01:55
Oj demonizowanie papierosów jest tutaj o tyle głupie, iż nie jest to środek psychoaktywny. Osobiście widzę w tym coś w rodzaju ekspresowej medytacji, wyciiszenia się... porównywanie papierosów z alkoholem jest głupie. //Nota bene- palę i chcę rzucić, ale to dość długa historia, jak w przypadku każdego palacza. U mnie- będzie to rzut dopiero po sesji, by nie walczyć z organizmem podczas egzaminów.
C
conthuf
18 maja 2015, 07:55
Nikotyna jak najbardziej jest wziewnym środkiem chemicznym zmieniającym świadomość.
K
Kuba
19 stycznia 2014, 00:02
Z alkoholem jest ten problem, że pomijając już nawet fakt wyniszczenia organizmu, robi się rzeczy których normalnie, na trzeźwo by się nie nie zrobiło. Traci się nad sobą kontroę. A to jest grzechem. Tak mi powedział pewien ksiądz. Z pijaństwa należy się spowiadać.
G
grzegorz
17 stycznia 2014, 14:00
Do  @moniki   -  żeby kogokolwiek wysłać na terapię odwykową trzeba mieć dużo wiedzy o chorobie alkoholowej  a  szczególnie  o  mechanizmach  zaprzeczania  i  wypierania. Dawniej działały grupy Al-anon, w których bliscy osoby uzależnionej mogli dzielić się doświadczeniem  i  wiedzą. Jeżeli  dobrze pamiętam to fachowcy takie wysyłanie na terapię nazywają  "interwencją wobec osoby uzależnionej". Odradzam w pojedynkę  -  za  mała siła przebicia przez  chorobliwe  mechanizmy.
A
Aleks
29 czerwca 2013, 19:11
Też mi szczęście...
D
Darek
12 kwietnia 2011, 12:56
Rozszerzę trochę informacje zawarte w artykule: Szczęściem w nieszczęściu jest fakt, że marichuana powoduje odwrotny efekt od większości narkotyków - im dłużej używana, tym MNIEJSZĄ tolerancję ma palacz. Prowadzi to do sytuacji, w której wystarczy zapalić minimalną ilość marichuany (ułamek tego co znajduje się w zwykłym tytoniowym papierosie) aby osiągnąć ten sam efekt co wcześniej, paląc dużo więcej.