Picie, palenie? To wyłącznie moja sprawa!
Uważam, że nadużywanie alkoholu, palenie nadmiernej ilości papierosów to tylko moja prywatna sprawa. Jednak złoszczą i niepokoją mnie upomnienia bliskich. Czy nie mogę decydować sam o sobie?
Antoni
Twoje oburzenie byłoby może uzasadnione, gdyby palenie papierosów czy nadużywanie alkoholu było rzeczywiście tylko Twoją prywatną sprawą i gdyby skutki tych nałogów nie miały żadnego wpływu na otoczenie. Mógłbyś wtedy powiedzieć, że jest to Twój wolny wybór. Wiesz co robisz i jakie w związku z tym sam poniesiesz konsekwencje. Jednak już tutaj pojawia się problem, czy człowiek nadużywający alkoholu, papierosów, a także narkotyków na pewno wie co robi. Czy zdaje sobie sprawę, że obrażanie się na ludzi usiłujących powstrzymać go przed uzależnieniem jest przede wszystkim działaniem przeciwko samemu sobie? Przecież ci, którzy zwracają uwagę, żeby tego nie robić, chcą Cię bronić przed nałogiem, który Cię niszczy, bo niesie z sobą spustoszenie psychiczne i fizyczne.
Każde uzależnienie jest chorobą duszy i emocji, a także mózgu i systemu nerwowego. Polega ono na utracie kontroli nad własnym życiem. Prowadzi do tego, że człowiek uzależniony bierze środki odurzające pomimo problemów, jakie one wywołują. Wzrasta tolerancja organizmu, a to sprawia, że dla uzyskania tego samego efektu trzeba brać coraz większe porcje albo przejść na coś mocniejszego.
Środki odurzające (szczególnie alkohol, papierosy i narkotyki) wywołują w człowieku, który z nich korzysta, złudne przekonanie, że są środkami pomagającymi rozwiązać jakieś życiowe problemy. Tymczasem tłumią one emocje na krótką chwilę, ale gdy przestają działać, problemy powracają ze zdwojoną siłą. Osoba uzależniona czasami zdaje sobie sprawę z tego, że środek odurzający jest przyczyną jej kłopotów, niszczy zdrowie, ale zamiast przestać go używać, bierze coraz więcej. Dzieje się tak dlatego, że nie kontroluje swego życia. Wyznał mi kiedyś pewien niepijący alkoholik, że pił dlatego, żeby choć na chwilę zapomnieć o tym, że jest alkoholikiem.
Tych osobistych zagrożeń nie dostrzega człowiek uzależniony. Obraża się jednak na tych, którzy chcą go przestrzec przed grożącym mu niebezpieczeństwem albo usiłują pomóc się z nałogu wyrwać, gdy już w niego wpadnie.
Niestety, mamy tu do czynienia z wielkim paradoksem. Człowiek dość łatwo ulega wpływowi tych, którzy go do uzależnienia doprowadzają, a tak trudno mu przyjąć uwagi ludzi, którzy chcieliby go z tego stanu wyzwolić.
Jest i drugi element napomnień ludzi obserwujących proces nadużywania alkoholu czy papierosów. Chodzi o wpływ na otoczenie. Dlaczego cała rodzina ma doświadczać skutków mieszkania z osobą palącą? Dlaczego niejednokrotnie nawet małe dzieci są narażane na zatruwanie swoich organizmów nikotyną palącego w mieszkaniu ojca? Skutki biernego palenia nie są mniejsze od aktywnego palenia. Jeszcze bardziej bolesne są konsekwencje życia z nałogowym pijakiem. Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że alkohol niszczy nie tylko tego, kto go nadużywa, ale niesie z sobą niepowetowane szkody w życiu rodzinnym i społecznym. O niezwykle groźnych następstwach używania narkotyków nawet już nie wspominam, tak bardzo są przerażające.
Dlatego właśnie upominanie ludzi staczających się w kierunku jakiegokolwiek nałogu jest nie tylko prawem ich najbliższych, ale także ich obowiązkiem. W tym braterskim upomnieniu zawarta jest troska o będącego w niebezpieczeństwie człowieka, ale też zainteresowanie ludźmi narażonymi na skutki nadużywania środków odurzających. Oburzanie się na uwagi ze strony najbliższych nie jest niczym innym jak znakiem skrajnego egoizmu, myśleniem tylko o sobie i niechęcią do podjęcia procesu uwolnienia się od nałogu.
Skomentuj artykuł