Sejm: spór o in vitro - debata nad kilkoma projektami

(fot. shutterstock.com)
KAI / psd

Na dwudniowym posiedzeniu 8-9 kwietnia Sejm rozpatrzy w pierwszym czytaniu rządowy projekt ustawy "o leczeniu niepłodności", który legalizuje przede wszystkim procedurę in vitro. W kontrze do projektu rządowego pod obrady wracają także projekt PIS oraz autorstwa ugrupowań lewicowych. Krytyczne stanowisko wobec propozycji Rady Ministrów wyraziło niedawno Prezydium Konferencji Episkopatu Polski.

Projekt rządowy

Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o leczeniu niepłodności i podjęła decyzję o skierowaniu go do prac legislacyjnych w Sejmie. Biskupi przypominają jednak, że "w procesie legislacyjnym nie można pomijać granic dla uczestnictwa w przyjęciu niemoralnego prawa". Takie ograniczenie jest uzasadnione oceną etyczną opartą o uniwersalne wartości, które "w jednakowym stopniu dotyczą wszystkich ludzi, tak wierzących, jak i niewierzących".

Według rządowego projektu, o dostępie do zabiegu in vitro będą decydowały wyłącznie względy medyczne. Nie będzie żadnych ograniczeń wiekowych wobec kobiety poddającej się procedurze, podczas gdy np. program pilotowany od dwóch lat przez Ministerstwo Zdrowia zakłada granicę 40. roku życia.

W projekcie zapisano, że prawo do zabiegu będą miały wszystkie chętne pary, nie tylko małżeńskie, które udokumentowały, że w ciągu ostatniego roku poddały się leczeniu bezpłodności.

Projekt przewiduje zatem, że mężczyzna będzie mógł przekazać komórki rozrodcze kobiecie, z którą pozostaje w związku małżeńskim albo we wspólnym pożyciu, które jednak będzie musiało być potwierdzone zgodnym oświadczeniem dawcy i biorczyni.

Niezależnie od tego wymogu, w projekcie zakłada się możliwość przekazania komórek rozrodczych innym parom. Dopuszcza się zatem możliwość poczęcia dziecka przez rodzica, który jest nieznany i nie ma nic wspólnego z daną parą. Tworzyć to może nadzwyczaj skomplikowane sytuacje prawne. Sytuacja taka będzie wymagała tylko pisemnej zgody dawcy. Dopuszczalność przekazania komórek oceniać będzie lekarz.

Zdaniem ks. prof. Ireneusza Wołoszczuka, sędziego Trybunału Arcybiskupiego w Strasburgu, z zapisów projektu nie wynika, aby cokolwiek stało na przeszkodzie do skorzystania z procedury in vitro także parom homoseksualnym.

- Z zapisów projektu ustawy nie wynika, że cokolwiek miałoby stać na przeszkodzie, aby homoseksualny nieformalny związek lesbijski mógł skorzystać z dawcy nasienia lub otrzymać embrion od dawcy. W żadnym punkcie ustawa nie wspomina, że biorcą może być tylko "związek heteroseksualny". Co więcej, określenie "heteroseksualny" nigdzie w tekście nie występuje! Jedyne konkretne warunki, które są stawiane przez ustawę zarówno dawcom jak i biorcom to konieczność pisemnej zgody i spełnienie warunki medycznych - uważa ks. prof. Wołoszczuk.

Prawnik ze Strasburga wskazuje też na inne zagrożenie płynące z rządowego projektu: dopuszczenie do procedury in vitro związków nie będących małżeństwami otwiera możliwości wynajmu swego rodzaju "surogatek" np. przez związki gejowskie, bo o ile byłoby to praktycznie niemożliwe w przypadku kobiety żyjącej w związku małżeńskim, to zablokowanie tego procederu w związkach nieformalnych jest praktycznie niemożliwe.

Jednorazowo będzie można wytworzyć do sześciu zarodków, a więcej tylko gdy kobieta osiągnęła 35. rok życia, przeszła udokumentowane choroby wpływające na jej rozrodczość lub co najmniej dwie próby in vitro. W projekcie nazwano taką możliwość "zabezpieczeniem płodności na przyszłość". Chodzi o "działania medyczne podejmowane w celu zabezpieczenia zdolności płodzenia w przypadku niebezpieczeństwa utraty albo istotnego upośledzenia zdolności płodzenia".

Po osiągnięciu pełnoletności osoba urodzona w wyniku in vitro będzie mogła zapoznać się z informacjami dotyczącymi osoby dawcy. Chodzi o rok i miejsce urodzenia dawcy komórek rozrodczych lub dawców zarodka oraz informacje na temat ich stanu zdrowia.

Zdaniem Episkopatu, wyrażonym niedawno w apelu Prezydium KEP, rządowy projekt umożliwia stosowanie procedury in vitro bez podjęcia realnej próby leczenia prawdziwej przyczyny niepłodności. Episkopat wzywa natomiast rząd do opracowania i rozpoczęcia prawdziwego medycznie programu leczenia niepłodności, który byłby oparty na uczciwej i rzetelnej diagnostyce przyczyn oraz podejmowaniu prób ich likwidowania.

Biskupi wymieniają inne bulwersujące rozwiązania projektu rządowego. Jak stwierdzają, rządowy projekt dopuszcza klonowanie człowieka. Przewiduje bowiem zakaz stworzenia zarodka, którego "informacja genetyczna w jądrze komórkowym jest 'identyczna' z informacją genetyczną w jądrze komórkowym innego zarodka, płodu, człowieka, zwłok lub szczątków ludzkich", ale nie zakazuje stworzenia zarodka o tej samej informacji genetycznej zawartej w mitochondriach, ani zarodka o 99,9% podobieństwie do macierzystego, co jest najczęstszą sytuacją określaną mianem klonowania.

W konsultacjach społecznych zwracał na to uwagę Instytut na rzecz Kultury Prawnej "Ordo Iuris", pisząc, że rządowy projekt w zakazie klonowania "odnosi się wyłącznie do genomu zawartego w jądrze komórkowym. Tymczasem na pełen genom człowieka składa się genom jądrowy i genom mitochondrialny". Prawnicy rządowy tej uwagi nie uwzględnili, tłumacząc: "w przypadku tzw. klonowania tworzy się organizm, którego DNA nie jest w 100% odpowiednikiem DNA innego organizmu, gdyż właśnie różnią się one DNA mitochondrialnym".

Zdaniem Episkopatu rządowy projekt zakłada także eugeniczną selekcję zarodków. Przewiduje podział zarodków na zarodki "zdolne do prawidłowego rozwoju" oraz pozostałe. Te pierwsze muszą spełniać łącznie dwa warunki - w warunkach laboratoryjnych rozwijają się w odpowiednim tempie, posiadają odpowiednią budowę morfologiczną oraz nie stwierdzono u nich "wady, która skutkowałaby ciężkim i nieodwracalnym upośledzeniem albo jakąkolwiek nieuleczalną chorobą". Oznacza to nie tylko odrzucenie dzieci z chorobą Downa czy mukowiscydozą, ale również np. genetycznie uwarunkowaną łuszczycą skóry. Projekt pozwala na swobodne niszczenie tej drugiej grupy embrionów ludzkich - piszą w swoim apelu biskupi.

Również zdaniem ks. prof. Wołoszczuka, zapisy te są bardzo kontrowersyjne. Jak wskazuje, art. 23 pkt. 3 rządowego projektu stwierdza: "Niedopuszczalne jest niszczenie zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju powstałych w procedurze medycznie wspomaganej prokreacji". Tymczasem pkt. 2 tego samego artykułu brzmi: "Zarodkiem zdolnym do prawidłowego rozwoju jest zarodek, co do którego stwierdzono, w wyniku testowania, obecność potencjału uprawdopodobniającego prawidłowy rozwój".

Takie określenie jest na tyle nieostre - wskazuje prawnik ze Strasburga - że pozwala praktycznie uznaniowo określać coś, co nazywa się "potencjałem uprawomocniającym prawidłowy rozwój". Lekarz będzie mógł więc dowolnie podjąć decyzję o tym czy zarodek ma prawo być zniszczony czy nie. Taka sytuacja jest niedopuszczalna z punktu widzenia polskiej Konstytucji, która w art. 38 stanowi: "Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia" - przypomina ks. prof. Ireneusz Wołoszczuk.

Górny próg kary za niedozwolone postępowanie z gametami i zarodkami w rządowym projekcie to 5 lat pozbawienia wolności.

Projekt(y) PiS

W kontrze do projektu rządowego pod obrady Sejmu wraca projekt PIS "o ochronie genomu ludzkiego i embrionu ludzkiego". Zakazuje on wprost wszelkich ingerencji w ludzki genom powodujących jego dziedziczne zmiany, tworzenia chimer i hybryd ludzko-zwierzęcych, klonowania człowieka oraz praktyk eugenicznych.

Ingerencja mająca na celu dokonanie zmiany w genomie ludzkim, która nie powoduje jego dziedzicznej zmiany, byłaby dopuszczalna wyłącznie w celach leczniczych dotyczących człowieka. Zakazane ma być tworzenie chimer i hybryd ludzko-zwierzęcych oraz klonowanie człowieka, a także praktyki eugeniczne. Badania genetyczne byłyby dopuszczalne tylko w celach leczniczych i tylko w interesie tego, na kim te badania są przeprowadzane.

W projekcie PiS embrion został określony jako "organizm ludzki powstały w chwili połączenia gamety męskiej i żeńskiej lub wytworzony w inny sposób, w szczególności przez wyizolowanie totipotentnej ludzkiej komórki embrionalnej".

Dokument wprowadza zakaz "powodowania śmierci embrionu ludzkiego". Zakazane byłoby też "tworzenie embrionu ludzkiego poza organizmem kobiety". Procedury zapłodnienia pozaustrojowego rozpoczęte do dnia wejścia w życie ustawy byłyby kontynuowane wyłącznie na zasadach w niej określonych, mając na względzie przede wszystkim dobro dziecka.

Niewykorzystane w procedurze in vitro gamety podlegałyby zniszczeniu, chyba że dawcy zażądaliby ich przekazania na określone cele badawcze albo wykorzystania w innych procedurach wspomaganej prokreacji, w których zamierzają uczestniczyć.

W myśl projektu PiS, za spowodowanie śmierci embrionu groziłaby kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Tworzenie embrionu poza organizmem kobiety byłoby zagrożone grzywną, ograniczeniem wolności lub jej pozbawieniem do lat 2, jednak PiS zapowiedział zgłoszenie autopoprawki, na mocy której czyn ten będzie zagrożony wyłącznie grzywną lub dwuletnim zakazem wykonywania zawodu lekarza.

Projekt ten ustanawia także Centralny Rejestr Biomedyczny, który gromadziłby informacje dotyczące embrionów, gamet oraz poważnych przypadków szkodliwości dla zdrowia związanych z użyciem gamet. Ma także powstać Polska Rada Bioetyczna oraz Urząd Prezesa ds. Biomedycyny, jako organy koncesyjne i odpowiedzialne za kontrolę procedur biomedycznych.

Wraca Gowin?

PiS początkowo proponowało debatę nad dwoma swoimi projektami, ale 2 kwietnia w piśmie do Marszałka Sejmu wycofano z porządku obrad projekt Jana Dziedziczaka o "zakazie zapłodnienia pozaustrojowego i manipulacji ludzką informacją genetyczną".

Stało się tak prawdopodobnie na wiadomość o tym, że własny projekt ustawy regulującej in vitro planuje zgłosić ponownie także Jarosław Gowin. Były minister sprawiedliwości w rządzie PO, obecnie zbliżony do ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego, uważa jednak, że dostęp do in vitro powinny mieć tylko małżeństwa oraz, że zakazane powinno być tworzenie zarodków nadliczbowych i ich selekcja, co dopuszcza projekt rządowy.

Jednak projektu Gowina nie ma w obecnym porządku obrad Sejmu. Być może bowiem poseł czeka na odrzucenie przez Sejm propozycji PiS i dopiero wtedy zgłosi swoją, licząc na to, że wszyscy konserwatywni posłowie zagłosują za jego projektem. Dlatego PiS, wyprzedzając jego plan, znacznie złagodził swoje propozycje.

Lewica bez szans

Sejm na tym samym posiedzeniu ma się zająć dwoma projektami SLD: nowelizacji ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów oraz ustawy o świadomym rodzicielstwie, nie mają one jednak żadnych szans.

Oba szczegółowo regulują kwestię zapłodnienia in vitro i w niektórych kwestiach są zbieżne z projektem rządowym. Podobnie jak on zakładają dostępność in vitro zarówno dla małżeństw, jak i par nieformalnych. Przewidują też dawstwo komórek rozrodczych i zarodków na rzecz anonimowej biorczyni. W przeciwieństwie do projektu rządowego nie wprowadzają jednak wymogu składania przez związki nieformalne oświadczenia o wspólnym pożyciu i - w wyjątkowych sytuacjach - zezwalają na dawstwo gamet i zarodków na rzecz określonej kobiety.

Podobnie jak w projektach rządowym i tym zgłoszonym przez PiS, górny próg zagrożenia karą za zniszczenie zarodków to 5 lat pozbawienia wolności.

Jeden z projektów SLD (ustawy o świadomym rodzicielstwie) jest bardziej radykalny i poza kwestiami zapłodnienia pozaustrojowego mówi o refundacji środków antykoncepcyjnych oraz przewiduje legalizację aborcji na życzenie kobiety do 12. tygodnia ciąży. Na placówki medyczne nakłada ponadto obowiązek podpisania stosownych umów z podwykonawcami, jeśli wszyscy pracujący w nich lekarze skorzystaliby z klauzuli sumienia, która zezwala na odmowę wykonania świadczeń związanych np. z przerwaniem ciąży.

Ostatni z projektów to przygotowana przez Twój Ruch nowelizacja ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów. Zakłada, że z procedury in vitro mogłyby korzystać zarówno pary, jak i osoby samotne. Zezwala na dawstwo komórek rozrodczych i zarodków (partnerskie oraz na rzecz biorczyni anonimowej, jeśli uzasadniają to szczególne względy osobiste).

W tym projekcie, podobnie jak w rządowym, wprowadza się zakaz testowania embrionów w celu dokonania wyboru płci przyszłego dziecka, chyba że wybór taki pozwalałby uniknąć ciężkiej choroby dziedzicznej związanej z płcią. Nie wolno byłoby niszczyć zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju wbrew woli dawców gamet - czyn ten byłby zagrożony karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Zakazane byłoby też m.in. klonowanie człowieka oraz dokonywanie ingerencji w genom zarodka, powodujących jego dziedziczne zmiany.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Sejm: spór o in vitro - debata nad kilkoma projektami
Komentarze (6)
8 kwietnia 2015, 10:37
Jest tylko jeden problem - nie ma sporu o invitro. Jest jedynie dyskusja, czy w kraju, w którym wielu polityków kocha modlić sie publicznie i opowiadac publicznie o swojej wierze, prawo przez nich stanowione ma odpowiadać deklarowanej przez nich wierze.
A
andrzej
8 kwietnia 2015, 11:06
Idąc tym tokiem myślenia to preszczep np,,serca ,ręki,nogi,od osoby zmarłej to też grzech beszczeszczenie zwłok.Ja uważam że nauka jest darem od Pana Boga.Jeszcze nie tak dawno transfuzja krwi byla zabroniona przez kk .
8 kwietnia 2015, 11:28
Skoro wiesz lepiej, niż Kościoł, to znaczy iz Kościół jest Ci zbędny. Tak jak wielu politykom. Nie rozumiem, jedynie czmu tak wielu tych odrzucja nauczanei Koscioła kocha ogrzewać swój wizrenunek dzięki Kościołowi. Cynizm?
G
gość
8 kwietnia 2015, 10:07
Kłamstwo tkwi już w samym tytule tej ustawy - "o leczeniu niepłodności". Od kiedy to zapłodnienie pozaustrojowe leczy niepłodność kobiety czy mężczyzny?
TK
Tomek Księgowy
8 kwietnia 2015, 10:00
Trochę z innej beczki, ale tylko trochę. In vitro, aborcja, homoseksualizm (i w ogóle LGBT & genderyzm), kara śmierci - nie, nie, Nie, nie - czyli cztery "nie". (...) 'niech wasza mowa będzie tak tak nie nie'. Dwa do Dwóch. Zatem aby zbalansować lub zbilansować, jak kto woli, poszukuję czterech wyraźnych tematów na "tak". Nawet jeśli w/w cztery "muszą" być na "NIE", domagam się miejsca dla "TAK".
E
Ewa
8 kwietnia 2015, 07:57
Po pierwsze - pary lesbijskie nie potrzebuja in vitr, jak chcą dzidziusia toi jedna z nich po prostu normalnie z jakimś facetem zachodzi w ciąże. I wszystko jest jak najbardziej legalne, przwnie jest samotna matka - w rzeczywistosci para homo wychowująca dziecko. Po drugie jak wg Episkopatu leczyc uszkodzone jajowody wyciete np na skutek ciaży pozamacicznej. Chyba tylko cud by uleczył. PO trzecie - zaden projekt nie omawia sytuacji juz istniejących zamrożonych zarodków. Co z nimi? Kto je ma utrzymywac? Kto je ma ew zniszczyć? Co zrobic z zarodkami niezdolnymi do prawidłowego rozwoju jezeli to wykazały testy? Wszczepiac na siłę matkom powodując poronienia?