Za każdą aborcją stoi mężczyzna

(fot. shutterstock.com)

Nie jest w mocy człowieka decydowanie o kwestii życia - a tym bardziej śmierci - własnego dziecka, lecz społeczeństwo każe kobiecie powiedzieć «tak» lub «nie» - mówi w wywiadzie dla miesięcznika «Kobiety, Kościół, Świat» Tugdual Derville, założyciel wspólnoty wspierającej kobiety, które dokonały aborcji.

Catherine Aubin: Jaki rodzaj samotności przeżywa kobieta przed aborcją?

Tugdual Derville: Jeśli chodzi o aborcję, to kobiety są niewątpliwie same. Przyczyny są różne: z jednej strony powodem jest fakt, że macierzyństwo jest doświadczeniem kobiecym, a z drugiej to, że we Francji prawo zastrzega decyzję kobietom. Z prawnego punktu widzenia, ostateczna decyzja należy do kobiet. Mężczyźni nie są odpowiedzialni, ponieważ nie znają problemu, a niekiedy również dlatego, że są z niego wyłączeni przez prawo bądź przez przekonanie, że aborcja jest kwestią dotyczącą tylko kobiet. Tymczasem za każdą aborcją stoi mężczyzna. Dlatego też za każdą decyzją o aborcji jest wielka samotność.

DEON.PL POLECA

Niektóre bliskie im osoby, sądząc, że robią dobrze, zostawiają je same, mówiąc na przykład: «To twoja decyzja, to ty musisz wybrać...», i nie biorą pod uwagę faktu, że wszyscy jesteśmy ze sobą powiązani i współzależni oraz że cała ludzkość jest włączona w los dziecka. Kobieta, jak mówił Jan Paweł II, jest «strażniczką tego, co niewidzialne», a także sanktuarium życia, które jest w niej. Jeszcze bardziej pogłębia samotność nieuznanie człowieczeństwa, w sensie człowieczeństwa, które nas łączy z najsłabszymi. Kiedyś mówiło się: «Najpierw kobiety i dzieci» i było to uznanie naturalnej kruchości kobiety w ciąży. Kiedy zostawia się kobiecie decyzję taką, jak aborcja, jak gdyby tylko do niej należało przecięcie nici życia, ponosi się ryzyko, że zostanie usunięty cały wymiar człowieczeństwa, przekazywany z pokolenia na pokolenie przez położne, które towarzyszą temu doświadczeniu słabości i śmierci, jakim jest ciąża.

Jeśli chodzi o dziewczęta, które zachodzą w ciążę zbyt wcześnie, to z jednej strony pojawia się radość, a z drugiej nakaz: «To niemożliwe», toteż czują się zagrożone w swoim życiu rodzinnym i osobistym. Osoby, które je otaczają, nie uważają ciąży za rzecz możliwą, na przykład w imię wartości religijnych lub społecznych. Dziewczęta czują się wówczas jeszcze bardziej kruche i doświadczają ogromnej samotności. Muszą stanąć w obliczu licznych przeszkód zewnętrznych i normatywnych, które im nie pozwalają pójść za głosem swojego macierzyńskiego serca.

Izolacja i samotność: jakim trudnościom musi stawić czoło kobieta w tej sytuacji?

Najbardziej bolesnym aspektem tego dla kobiety jest fakt, że musi dokonać wyboru niemożliwego. Bo wybór między życiem i śmiercią dziecka, które nosi w swoim łonie (niezależnie od stopnia świadomości jego istnienia), przerwanie tego ludzkiego losu jest nieludzkie. To jest rzecz najtrudniejsza. Wielkie cierpienie, jakie odczuwa (do którego należy izolacja), uzależnione jest od faktu, że musi dokonać wyboru niemożliwego. Nie jest w mocy człowieka decydowanie o kwestii życia - a tym bardziej śmierci - własnego dziecka, lecz społeczeństwo każe kobiecie powiedzieć «tak» lub «nie».

Pierwsze pytanie, jakie ginekolodzy kierują do kobiet oczekujących dziecka, brzmi: «Czy jest chciane?». Śmiem powiedzieć, że to pytanie zabija. Faktycznie każda ciąża jest przeżywana w sposób dwuznaczny, jest tam życie i śmierć, słabość i lęk, nie należy też zapominać o wadze środowiska, które przyjmie dziecko. A czy przyjmie je partner? Rodzi to zatem stan wzburzenia i psychicznej mobilizacji, dobrze opisany przez psychologów. I właśnie w tym momencie wielkiej słabości i naturalnej niejednoznaczności (jest pragnienie, ale i lęk, radość, ale i niepokój) żąda się od kobiet udzielenia odpowiedzi radykalnej (przypominającej odpowiedź komputera: «tak» albo «nie»), podczas gdy powstaje intymna historia o wiele bardziej złożona niż «tak» albo «nie». Kobiety te przeżywają zatem samotność dramatyczną i trzeba im towarzyszyć, zamiast je zostawiać z «rzekomo» indywidualnym wyborem, który nie bierze pod uwagę złożoności nadzwyczajnego wydarzenia, jakim jest powstawanie życia z innego życia, kiedy w ciele zaczyna się tworzyć nowe ciało.

Jak można towarzyszyć kobiecie, która właśnie dokonała aborcji?

W naszym ośrodku Alliance Vita zauważyłem, że niewątpliwie pojawia się uczucie ulgi: bo «problem» do rozwiązania został «usunięty» przez aborcję, choć w warunkach, które nigdy nie są łatwe, a niekiedy są wręcz bardzo bolesne dla kobiet. Lecz później na życiu tych kobiet ciąży groźna tajemnica rodzinna. We Francji na dziesięć kobiet trzy przynajmniej raz w życiu doświadcza aborcji. Symptomatyczne jest jednak to, że tylko niewiele z nich o tym mówi. Niektóre stworzyły stronę internetową, gdzie mówią, że ich aborcja poszła dobrze i że czują się dobrze, a wszystko to ma zaprzeczyć głosom tych, które twierdzą, że po aborcji cierpiały. Faktycznie we Francji rząd przeprowadził badanie, z którego wynika, że przerwanie ciąży na życzenie (IVG) nie wywołuje skutków psychologicznych na dłuższą metę; jednakże najbardziej oczywistą rzeczywistością jest milczenie. Najgłośniej krzyczy o samotności kobiet po aborcji ich milczenie. A kiedy milczenie przytłacza kobietę, dokonuje ona autocenzury i wypiera ten fakt do historii, która należy tylko do niej. Kiedy czuje w sobie różne objawy, takie jak niepokój, ból fizyczny, koszmary, brak wiary w siebie, przeżywa to wszystko w wielkim milczeniu, jakim otacza ją społeczeństwo, które zostawiło ją samą z tą decyzją.

Jakie następstwa ma sposób, w jaki społeczeństwo patrzy na te kobiety?

To społeczeństwo sądzi, że pomaga kobietom banalizując IVG, czyniąc z tego coś, o czym można zdecydować bez «kryterium desperacji», bez odpowiedniej refleksji, na koszt systemu opieki zdrowotnej. Wszystko to popycha kobiety do pozostania w samotności i milczeniu, które powoduje, że w swoim wnętrzu krzyczą: «Czy jestem normalna? Dlaczego cierpię?».

Pamiętam kobietę, którą się zajmowałem i która lejąc gorące łzy, powiedziała mi: «Wstydzę się, wstydzę się tego, że płaczę, bo to ja je zabiłam». Tak jakby istniały zabronione łzy kobiet myślących, że są «szalone», bo społeczeństwo przedstawia aborcję jako akt banalny, za który nie należy odczuwać winy.

Stwierdziliśmy niestety, że pracownicy opieki społecznej i psycholodzy byli karani mandatami, kiedy próbowali ustalić, na przykład w przypadku alkoholiczek, czy w przeszłości dokonały aborcji. Zauważyłem również, słuchając tych kobiet, że psycholodzy i psychiatrzy, którzy się nimi zajmowali, nie chcieli rozmawiać na temat aborcji. Nie ma gorszego cierpienia niż brak akceptacji, brak kogoś, kto wysłucha i uzna cierpienie człowieka. Wszyscy potrzebujemy, żeby nasz ból został uznany, i to właśnie wówczas miłosierdzie, którego serce jest wrażliwe na nieszczęście, staje się największą potrzebą, której źródłem jest rana pozostawiona przez aborcję. Tylko miłosierdzie akceptuje bowiem cierpienie całkowicie, nie łącząc w jedno aktu i osoby. I tylko to pociesza naprawdę.

Najbardziej bolesnym aspektem samotności tych kobiet jest odnoszenie przez nie wrażenia, że ich życie nie ma już wartości, że nikt ich nie wysłucha i nie mogą wyrazić swojego bólu. Następstwem tej samotności jest rozpowszechnione poczucie winy, utrata poczucia wartości, zaniżona samoocena, niezdolność do zaufania innym, a także samym sobie.

Co w obliczu tego wszystkiego możecie zrobić wy z Alliance vita?

Samo wysłuchanie daje efekt w postaci głębokiego pocieszenia. Kobiety same prowadzą osobę im towarzyszącą swoimi słowami, swoim milczeniem. Wszystko, co wyrażają jest przyjmowane z empatią i bez żadnego osądzania. Wysłuchanie jest rodzajem bliskości ofiarowanej osobie, która odczuwa samotność i bardzo silne emocje, co pozwala jej uwolnić się od swojego brzemienia. Na ogół jest tak, że nikt nie wysłuchał cierpienia i bólu tych kobiet, nikt nie chciał wysłuchać tego, co powodowało ich wewnętrzne cierpienie. Wysłuchanie pełni zatem funkcję terapeutyczną, a wręcz «wskrzeszającą», ponieważ powoduje wyzwolenie się siły duchowej, pozwalającej otworzyć przestrzeń dialogu i odblokować kompletnie wypartą tajemnicę. Kobieta przeżywa tę samotność w głębi swego wnętrza, jest to samotność rodząca się z jej ciała i z macierzyństwa. Można powiedzieć, że jest rana głęboko duchowa, ponad wszelkimi wyznaniami religijnymi. Ciało matki jest w pewien sposób «sanktuarium», a zostało sprofanowane. Trudno się z tym pogodzić osobie, która tego doznała, niekiedy w sposób nieświadomy. Mamy tu do czynienia z niewyrażoną prośbą o całkowicie życzliwe spojrzenie.

Zamyka kobiety w samotności aborcji fakt, że sądzą, iż popełniły rzecz niewybaczalną i czują się skazane na nieuniknione cierpienie, nieodłącznie związane z tym, co przeżyły. Nie chcę przez to powiedzieć, że wszystkie kobiety odczuwają to cierpienie lub je wyrażają jako takie, ale mogę stwierdzić, po wysłuchaniu wielu z nich, że ten problem istnieje i nie da się temu zaprzeczyć. W rzeczywistości reperkusje tej nierozwiązanej tajemnicy rodzinnej są bardzo głębokie, zarówno w życiu tych kobiet, jak w ich relacjach z innymi.

U źródeł tego zamknięcia w samotności jest przekonanie, że nie można było zrobić inaczej. A zatem, że aborcja była czymś nieuniknionym, bo nie było innego wyjścia. Często znajdowały się one w trudnych warunkach, toteż zmuszone były do aborcji przez sytuację słabości, w jakiej się znajdowały. Właśnie dlatego ważne jest, byśmy zrobili wewnętrzny wysiłek, ażeby zrozumieć, w którym momencie stały się odpowiedzialne za to, co się wydarzyło, a to ma prowadzić do uwolnienia ich z zamknięcia, aby nareszcie mogły sobie wszystko to wyjaśnić, nie pogrążając się w poczuciu winy. Jest to droga wyzwolenia, bo na koniec będą mogły powiedzieć: «Nie byłam skazana na aborcję». Faktycznie tylko przez wyjaśnienie tego, co się wydarzyło, będą mogły iść naprzód, nie próbując zaradzić swojemu cierpieniu, ale je akceptując.

Jak reagują mężczyźni na samotność żony lub partnerki, która dokonała aborcji?

Samotności kobiet towarzyszy samotność mężczyzn. Aborcja jest bowiem «miejscem», w którym dochodzi do rozbicia przymierza i komplementarności. Niektórzy mężczyźni chcą i uzyskują aborcję. W tej sytuacji dla kobiet ból aborcji staje się przestrzenią samotności ofiarnej: uległy wyższej wartości, jaką jest miłość do partnera, a potem straciły zarówno dziecko, jak i miłość partnera. Niektórzy mężczyźni po aborcji partnerki odczuwają swoiste «zagubienie» i odgrywają się na niej za dokonany wybór. W takiej sytuacji mężczyźni są zarówno wspólnikami, jak i pozostają na zewnątrz, a także są pozostawieni samym sobie. Para przeżywa wówczas kryzys, bo nienarodzone dziecko często przypieczętowuje śmierć związku.

Aborcja pogrąża zarówno mężczyzn, jak kobiety w samotności, we wzajemnym niezrozumieniu. Kiedyś zadaniem mężczyzny była ochrona; dziś to zadanie nie zostało spełnione w odniesieniu do samotności kobiety, która dokonała aborcji. W aborcji łączą się dwie choroby zachodniego społeczeństwa: samotność matek i zagubienie ojców.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Za każdą aborcją stoi mężczyzna
Komentarze (5)
3 lipca 2017, 15:38
Przy okazji warto zwrócić uwagę co jest tutaj postawione jako głowny problem, nie sam fakt zabicia nienarodzonego dziecka, ale samotność czy ból kobiety.  ​No i ta nowomowa typu partner czy zagubienie mężczyzny. I o ile taki tekst w ateistycznym swiecie egocentryków miałaby jakiś sens, to wrzucanie go do portalu uznajacego sie za katolicki zastanawia. 
3 lipca 2017, 19:52
Do tych co minusują - zróbcie taki eksperymnet i zamieńcie w tym tekscie aborcje na dzieciobójstwo i wtedy zastanówcie się na ile można opowiadać o samotności dzieciobójczyni i zagubienia ojca zamordowanego dziecka. ​I jeżeli jako katolicy uznajemy iż człowiekiem jest się od poczecia, to dlaczego idąc za ateistycznym światem tak łatwo usiłujemy usprawiedliwiać aborcje. 
KK
Katarzyna Kwaśniewska
3 lipca 2017, 22:39
Człowieku, a gdzie ty tu masz "usprawiedliwienie aborcji"? Przeczytałeś tekst czy tylko jak zwykle tytuł?
4 lipca 2017, 06:04
Co powiesz na taki delikatnie (w jednym miejscu) zmieniony tekst: "Najbardziej bolesnym aspektem tego dla kobiety jest fakt, że musi dokonać wyboru niemożliwego. Bo wybór między życiem i śmiercią dziecka, które przecież sama urodziła, przerwanie tego ludzkiego losu jest nieludzkie. To jest rzecz najtrudniejsza. Wielkie cierpienie, jakie odczuwa (do którego należy izolacja), uzależnione jest od faktu, że musi dokonać wyboru niemożliwego. Nie jest w mocy człowieka decydowanie o kwestii życia - a tym bardziej śmierci - własnego dziecka, lecz społeczeństwo każe kobiecie powiedzieć «tak» lub «nie»." Albo tutaj (tu już wiecej celowych zmian): ​"Dzieciobójstwo jest bowiem «miejscem», w którym dochodzi do rozbicia przymierza i komplementarności. Niektórzy mężczyźni chcą i uzyskują zabicie swego dziecka. W tej sytuacji dla kobiet ból dzieciobójstwa staje się przestrzenią samotności ofiarnej: uległy wyższej wartości, jaką jest miłość do partnera, a potem straciły zarówno dziecko, jak i miłość partnera. Niektórzy mężczyźni po dzieciobójstwie partnerki odczuwają swoiste «zagubienie» i odgrywają się na niej za dokonany wybór." Zgadzasz się z tak zmienionym celowo tekstem?
3 lipca 2017, 15:31
Największym kłamstwem o aborcji jest opowiadanie iż aborcja jest wyborem. Każdy kto tak mówi jest współodpowiedzialny za aborcje.  Do tego dochodzi kolejne ordynarne kłamstwo, iż nie ma wyjścia i aborcja jest jedynym rozwiązaniem.  A najbardziej boli, iż takie kłamstwa czesto powielają ci, kórzy uwazaja sie za katolików. ​Dramatem zgotowanym kobietom przez kobiety jest domagania sie aby o aborcji decydowaly same kobiety bo macica, ciąża,ciało to ich sprawa.  Co ciekawe do tego grona często dołączają tzw. mężczyźni, którym wygodniej jest umywać rączki.