(fot. brtsergio / flickr.com)
ks. Paweł Bortkiewicz TChr / slo

Jak należy oceniać zmianę płci, jaką dokonuje się u osoby transseksualnej? Zacznijmy od elementarnego stwierdzenia - każde leczenie w przypadku obojnactwa lub niedorozwoju cech płciowych jest etycznie dobre.

Człowiek rodzi się jako mężczyzna lub kobieta. Decydują o tym nie takie cechy płciowe jak owłosienie czy budowa ciała, ale przede wszystkim geny.

Zatem nawet wtedy, kiedy jego biologia obciążona jest jakimś błędem, człowiek jest mężczyzną lub kobietą. Każdy zabieg medyczny - genetyczny, hormonalny, chirurgiczny - który dokonuje ewentualnej korekty i gwarantuje danej osobie osiągnięcie pełni rozwoju pod względem płciowym, zasługuje na pochwałę.

Ta zasada jednak znacznie komplikuje się w przypadku transseksualizmu. Osoby przeżywające swoisty kryzys tożsamości i domagające się zmiany płci to osoby jednoznacznie określone pod względem biologicznym - ich geny określają męskość czy kobiecość osobnika. Mężczyzna w ostatniej parze chromosomów (każdej komórki organizmu) posiada zespół XY, zaś kobieta - XX. I to wszystko. To właśnie geny określają jednoznacznie, i jak na razie przynajmniej, niepodważalnie, pierwszorzędne cechy płciowości. Tzw. drugorzędne cechy płciowe, które rozwijają się na bazie cech pierwszorzędnych, czyli genów, to fenotyp, czyli określony seksualnie typ organizmu - już na poziomie tkanek i narządów. Zaburzenia na tym poziome, faktycznie bardzo rzadkie, jesteśmy w stanie zmieniać z dość dużym powodzeniem. Tym bardziej potrafimy korygować zaburzenia na poziomie tzw. trzeciorzędnych cech płciowych, a więc tych, które wykształcają się w okresie dojrzewania.

W przypadku transseksualizmu sedno problemu polega na przeżywaniu innej płci w psychice. Zauważmy dobrze ten drobny szczegół - płeć jest określona, nieokreślone jest przeżywanie płci. Można zatem się zastanowić najprościej - czy jest sensowna zmiana tego, co jest, czy bardziej uzasadnione nie jest leczenie psychiki? Co usprawiedliwia radykalną, a zarazem fikcyjną interwencję w naturę biologiczną człowieka? Dlaczego używam tutaj słowa "fikcyjna interwencja"?

Zapytajmy inaczej - czy postulowany lub dokonywany zabieg tak zwanej "zmiany płci" jest zatem leczeniem tożsamości seksualnej? Otóż zdecydowanie nie. Z biologicznego punktu widzenia sprawa wygląda bardzo jasno. Płeć determinują przede wszystkim geny. Te nie zostają zmienione. W samej głębi swojej tożsamości człowiek pozostaje wciąż określony - jest mężczyzną lub kobietą. Nawet jeśli dokona usunięcia czy dodania cech drugorzędnych, nie zmieni to faktu, że pod tą nową postacią kryje się stara tożsamość.

Tak zwane zatem "leczenie" transseksualistów na drodze "zmiany płci" pozostaje, delikatnie ujmując, kontrowersyjne z tej racji, że lekceważy przedstawiony wyżej porządek biologiczny. Nie zmienia oczywiście tego porządku, ale go lekceważy, pozoruje zmianę. W imię zachowania pewnej identyfikacji na poziomie psychicznym (przeżywanie własnej płci) oraz na poziomie trzeciorzędnym (np. pojawiający się żeński tembr głosu czy męski zarost) podejmuje się poważną ingerencję w strukturę człowieka. Ona zmienia coś bardziej podstawowego, to znaczy narządy rodne, ale zmienia je w sposób wielce niedoskonały. Przecież te narządy nie przejmują faktycznie swoich funkcji. Stanowią swoistą atrapę. Natomiast żadna ingerencja chirurgiczna czy medyczna w ogóle nie jest w stanie zmienić czegoś najbardziej podstawowego, czyli genotypu - garnituru genów, które nas określają od strony biologicznej. Ktoś może w tym miejscu pomyśleć - ale może uda się to kiedyś zmienić? Przypomnijmy takim entuzjastom inżynierii genetycznej, że nawet niewielkie zaburzenia w funkcjonowaniu genów, jakie znamy w postaci nowotworów, mają skutki nieobliczalne.

Trzeba podkreślić, że specjalistyczne badania nad zjawiskiem transseksualizmu są prowadzone stosunkowo od niedawna. Statystyczna ilość takich przypadków jest bardzo niewielka. Oczywiście, w dobie szumu medialnego i manipulacji inżynierii społecznej ta ilość może się zmieniać. Nie jest wykluczone, że swoista promocja problemu w postaci wybrania osoby o zachwianej tożsamości do parlamentu przyniesie fatalne konsekwencje. Na pewno może dokonać przesunięcia wagi i powagi prawdziwych problemów w skali zainteresowań społecznych. Zamiast troszczyć się o terapię osób chorych nowotworowo będziemy być może debatować nad reprodukcją in vitro oraz nad zmianami transseksualistów.

Z punktu widzenia antropologii chrześcijańskiej, chrześcijańskiej koncepcji osoby sprawa oceny moralnej transseksualizmu jest jednoznacznie negatywna. Jeśli wsłuchamy się w wypowiedzi Stolicy Apostolskiej nt. godziwości interwencji medycznej, to zabieg zmiany płci musimy uznać za moralnie niedopuszczalny.

Ludzkie istnienie jest "integralną całością" (jak przypominał Jan Paweł II choćby w Familiaris consortio). Oznacza to, że z punktu widzenia moralności chrześcijańskiej jest niedopuszczalne traktowanie ludzkiego ciała jako przedmiotu, który w sposób dowolny poddany jest manipulacji przez tak zwaną świadomość czy poczucie innej tożsamości.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Byłam mężczyzną
Komentarze (31)
TG
trolli głodzić trza
30 stycznia 2014, 23:46
 do lex; Trolle czatują na takie tematy, wcinają się w w normalną dyskusję aby zakłócić, przekierować, podjudzić i mataczyć, za to otrzymują bardzo dobre uposażenie. Na takie kontra zleceniodawcy nie żałują grosza. Jeżeli chodzi o prawdę, religię, moralność, kościół, kapłanów, Jarosława Kaczyńskiego,  - trolle są w pogotowiu.Taki sposób zarabiania to "czarny pijar". Uzupełnienie mediów służalczych. "Zatrudnię trolla manipulatora. Łatwo zarobisz kilka tysięcy" czy to nie kuszące dla złośliwej inteligencji, i można odegrać się politycznie.  
JS
judaszowe srebrniki
30 stycznia 2014, 23:30
Bóg stworzył normalnego mężczyznę i normalną kobietę. Dał Mojżeszowi dla ludzkości dekalog wg którego należy żyć, żeby wytrwać w dobrym, w normalności i nikogo nie krzywdzić. Kiedy grzeszne praktyki  homoseksualne, wszelkie rozwiązłości,  rozprzestrzeniły się w Sodomie i Gomorze, ogarnęły wszystkich gdyż grzech postępował, wszyscy w tych miastach na grzech się zgadzali  i miasta spłonęły. To ostrzeżenie było jeszcze przed Mojżeszem, więc ludzie wiedzieli co to sodomia. Jeśli człowiek umrze wraca przed Boży Sąd. Skoro grzech sodomski ujęty jest w katechiźmie jako wołający o pomstę do nieba to tak jest i z tego Bóg będzie sądził. To grzech ludzki wytworzył choroby, dewiacje, odchylenia od normy. Za grzechy przodków cierpią pokolenia. Inżynieria genetyczna posuwa się coraz dalej. W Anglii legalnie tworzono hybrydy, zmiana płci coraz bardziej się rozszerza, pary homoseksualne adoptują a potem krzywdzą dzieci, i wykrzywiają i dopóki ludzie nie zrozumieją, że to grzech i nie upomną uczonych to te straszne grzechy wchłoną tych biernych, lemingów  i będzie jak w Sodomie i Gomorze. Tam też byli pyszni i nieprzejednani ja ci od Palikota czy z PO SLD - i poszli w ogień. Zarabiają na promowaniu reklamują, a potem zostawiają samych sobie takich ludzi bardziej nieszczęśliwych niż przedtem.  
30 stycznia 2014, 21:15
Znałem Marka. Znam Ewę. To był Marek. To JEST Ewa. To JEST tylko Pańska interpretacja tego, co najłatwiej dostrzegalne, tego, co najłatwiej usłyszeć. W rzeczywistości ten człowiek nigdy nie stanie się "Ewą". Gen SRY pozostanie u niego niezmieniony. Zmiany, jakim został poddany, nie wykształcą u niego cech kobiety, poza tymi najbardziej powierzchownymi, z tego wieloma warunkowanymi kulturowo, takimi jak pomalowane paznokcie, makijaż, długie włosy, ubranie. Proszę zwrócić uwagę, że akceptuje Pan przejaw choroby psychicznej. Równie dobrze można zaakceptować kleptomanię. To możliwe - ale kleptoman nie przestanie być przez to chory. W przypadku mutacji SRY, Pana "tak" sprowadza się wyłącznie do akceptacji przejawów choroby genetycznej. Ta akceptacja może jest szlachetna, może nie, ale nikogo nie uzdrowi.
30 stycznia 2014, 12:37
Proszę, bez emocji posłuchajcie rozmowy z Ewą Hołuszko: [url]http://youtu.be/DUuKrqaHYAA[/url] . A teraz zastanówcie się nad swoimi osądami.  Znałem Marka. Znam Ewę. To był Marek. To JEST Ewa.  Panie Piotrze, a jakich podpasek Ewa używa? ...
D
Dominik
29 stycznia 2014, 22:17
do gosc - problem w tym że osoby nawet po zmianie płci nadal nie czują się szczęśliwe, problem jest jest trudny do wyjaśnienia. Pewne jest iż osoba transseksualna nadal nie ma poczucia swojej osobowości po zmianie płci i na odwrót osoba ta nie akceptuje swojego ciała. Nie jestem w stanie wypowiadać się za całość populacji osób transseksualnych. Ale jestem w stanie wypowiedzieć się za siebie. Mam trzydzieści sześć lat. Operację "korekty płci" (celowo nie używam pojęcia zmiana, bo to wprowadza niepotrzebny moim zdaniem zamęt pojęciowy) przeszedłem w wieku 21 lat. Nie będę pisać o tym, jak było mi trudno wcześniej. Mało kto wspomina, że osoby transseksualne przed korektą płci stanowią grupę społeczną o najwyższym znanym odsetku samobójstw (różne badania podają od 70-90%). Ten sam wskaźnik po korekcie spada do kilku maks. 10%. Nie powiem za innych, ale ja czuję się szczęśliwy i funkcjonuję bez porównania lepiej niż "przed". Mając pewną dozę ciekawości poznawczej (i studia doktoranckie za sobą) szukałem materiałów dokumentujących przypadki wyleczenia transseksualizmu. Było to już kilka lat temu i nie znalazłem w fachowym piśmiennictwie zarówno polskim jak i anglojęzycznym ani jednego opisanego przypadku wyleczenia transseksualizmu. Mam w sobie dużo pokory i wcale nie uważam, że korekta płci to idealne wyjście. Sam traktuję transseksualizm jako nieuleczalną chorobę, w której działania chirurgiczne nie tyle leczą, ile poprawiają komfort życia. Być może za 5 czy 15 lat nauka pójdzie na tyle do przodu, że będzie można usuwać przyczyny i leczyć transseksualizm w inny sposób. Ja wiem o sobie jedno i powtórzę za św. Ireneuszem "chwałą Boga jest człowiek żyjący". I wiem, że gdyby nie moja decyzja prawdopodobnie już bym nie żył.
Piotr Klys
29 stycznia 2014, 21:10
Proszę, bez emocji posłuchajcie rozmowy z Ewą Hołuszko: [url]http://youtu.be/DUuKrqaHYAA[/url] . A teraz zastanówcie się nad swoimi osądami.  Znałem Marka. Znam Ewę. To był Marek. To JEST Ewa. 
B
bogusia
29 stycznia 2014, 20:51
Nikt mnie nie przekona, że jak facetowi obetnie się penisa, to wtedy już facet będzie kobietą. Takie zboczenia powinno się przymusowo leczyć. Tak jak pedofilię.
M
mm
30 stycznia 2013, 22:45
do gosc - problem w tym że osoby nawet po zmianie płci nadal nie czują się szczęśliwe, problem jest jest trudny do wyjaśnienia. Pewne jest iż osoba transseksualna nadal nie ma poczucia swojej osobowości po zmianie płci i na odwrót osoba ta nie akceptuje swojego ciała. Artykuł ten pokazuje iż nasza płeć uwarunkowana jest genetycznie, dlatego problem osobowości leży w psychice człowieka. Powiedzenie "zmień płeć będzie Ci lepiej" nie rozwiązuje problemu nadal Istnieje niewiele na świecie specjalistów którzy prowadzą terapię dla transseksualistów. Brakuje osób które mają rzetelną wiedzę na ten temat , a może bardziej brakuje ośrodków które są wstanie podjąć się leczenie takich osób.
E
ech
29 stycznia 2013, 01:48
ad persona...
G
gosc
29 stycznia 2013, 00:26
Skoro kobieta czuje się facetem (lub odwrotnie) i po operacyjnej korekcie płci czuje się w końcu sobą, jest w stanie tak funkcjonować i jest szczęśliwy to co to komu przeszkadza, że ma blizny, że ma coś doszyte czy amputowane? Do końca życia lepiej jak będzie w depresji, weźmie sznurek i się powiesi, o to wam chodzi? Jeśli chcecie wiedzieć jak czuje się transseksualista to niech faceci nałożą sukienki, umalują się i idą tak w miejsce gdzie jest kupa fajnych dup, właśnie tak czuje się mężczyzna w ciele kobiety, społecznie musi spełniać funkcję płci biologicznej i jeszcze się uśmiechać podczas gdy kompletnie nie czuje się kobietą. Zresztą co ja i komu tu będę cokolwiek tłumaczył, jak ktoś inteligentny to przynajmniej spróbuje zrozumieć, jak ktoś ma ograniczone myślenie i płytki rozum to będzie się upierać choćby po to by mieć inne zdanie.
T
Trans
29 stycznia 2013, 00:18
Są gatunki ryb, które same potrafią zmienić płeć, dowiedziono też że nie tylko ostatnia para chromosomów determinuje płeć. Ciała jako przedmiot traktować nie można a duszę jak najbardziej? Pewnie, że dla wszystkich byłoby lepiej gdyby można było wyleczyć psychikę ale biadolić o tym a dokonać tego to dwie różne sprawy. Leczyć psychikę już próbowano, może lepiej poprzeszczepiać mózgi? Ciało wtedy będzie pasowało do psychiki, zachowa się płodność i wszystko będzie cacy?Po kiego diabła księża głoszą o duszy skoro mają duszę głęboko gdzieś a licz się dla nich tylko i wyłącznie ciało? Po kiego diabła przeszczepiać, nerkę, serce, rekonstruować piersi po ich amputacji, rekonstruować penisa u kolesia, który go stracił, po co w ogóle leczyć, przecież to wszystko to ingerencja w nasze ciało? Najlepiej porozdawać sznurki transseksualistom, homoseksualistom, bezpłodnym i księżom (tak im też bo dzieci nie potrafią zrobić, choć właściwie to niektórzy potrafią). Rozdajcie sznurki i po kłopocie, nie trzeba będzie leczyć ani psychiki ani ciała, dusza pójdzie do nieba i tak we właściwej płci a ciało zjedzą robale albo zostanie spalone i to też będzie ingerencja w ludzkie ciało tyle że martwe.
G
grzesiek
28 stycznia 2013, 23:39
Nie do końca rozumiem to wzburzenie. Piszecie o zespole Turnera (o którym dopiero co się dowiedziałem, przyznaję) by uzasadnić, że sprawa jest bardziej złożona niż się wydaje. Nie wiem, jak bardzo jest złożona w przypadku ludzi, którzy mają tego typu problem, z którym się urodzili, ale ogólna zasada, którą podał Autor jest słuszna - jak przychodzi do chirurga zdrowy chłop i mówi, że chce się stać babą, to prosi on o ingerencję w naturę człowieka. I nawet jak będzie taki facet zasłaniał się informacjami o zespole Turnera i innych ciężkich chorobach, to prawda jest taka, że one go nie dotyczą i jest zdrowym chłopem, a nie babą. Jak bardzo płeć nie byłaby złożona z medycznego punktu widzenia, to nie zmieni to faktu, że u prawie wszystkich ludzi nie ma problemu z jej rozpoznaniem.
D
ds
28 stycznia 2013, 23:04
Bardzo krzywdzące. Kłóci się nawet z praktyką Kościoła. Przydałby się rzetelniejszy artykuł w tym temacie.s
.
.
30 stycznia 2012, 10:04
Dzięki, trzymajmy się nauczania Kościoła a nie nauczania księdza Bortkiewicza.
-P
- potrzebny komentarz sj-ota
29 stycznia 2012, 16:07
Ponizej zamieszczam pytanie i odpowiedź z Forum "Porozmawiajmy o wierze..." . Mam nadzieje że O. Dariusz właczy się w tą dyskusję.  Co do artykułu : to sformułowanie "ostatnia para chromosomów" dowodzi że autor nie powinien się wypowiadac na tematy medyczne. 17 września 2002 14:09:39, ID: 3937 Szczęść Boże! Nurtuje mnie jeden problem- co Kościoł sądzi na temat transseksualistów - (ciałem mężczyzna a psychicznie kobieta) oraz na sprawę operacyjnej zmiany płci)? Oficjalnego dokumentu Magisterium Kosciola na ten temat jeszcze nie ma. Generalnie moralisci mowia o stosowaniu zasady dzialania na rzecz dobra osoby. Moze sie okazac, ze w konkretnym przypadku operacyjna zmiana plci jest dostatecznie umotywowana wlasnie dobrem i rozwojem osobowosci danej jednostki. Sam w sobie transseksualizm jest zaburzeniem, za ktore jednak transseksualista nie ponosi moralnej odpowiedzialnosci. Nie mowimy oczywiscie o jakims rozpasaniu i transseksualnym "widzimisie"... Dariusz K. SI.
G
g
29 stycznia 2012, 14:02
Kolejny minus dla mojego Kościoła :-(. Wydaje się, że kategoryczne opisywanie tego świata kiepsko wychodzi. Fizykom nie udaje się to na poziomie natury światła (teorie korpuskularno-falowe) i wielu innych "teorii". A Kościołowi na poziomie klasyfikacji moralnej działalności człowieka. Absolutnie nie da się tak łatwo powiedzieć, że geny opisują całego człowieka i koniec.
S
Słaba
28 stycznia 2012, 23:31
cytat z artykułu: Mężczyzna w ostatniej parze chromosomów (każdej komórki organizmu) posiada zespół XY, zaś kobieta - XX. I to wszystko. To właśnie geny określają jednoznacznie, i jak na razie przynajmniej, niepodważalnie, pierwszorzędne cechy płciowości. Te zdania są nieścisłe. Ale to nie zmieniałoby spojrzenia na transseksualizm. Gdyby autor nie powoływał się na to, jako na podstawowy argument. To może być argument u zdrowych osób (w całości XX lub w całości XY)
Michał Buczkowski
28 stycznia 2012, 22:31
M.in. choroba zwana zespołem Turnera przeczy prostemu kwalifikowaniu osób o chrmosomach XY jako mężyczyzn i XX jako kobiet. Niczemu nie przeczy. Właśnie dlatego zespół Turnera jest chorobą i to poważną.Pan przeczyta z czym polemizuje najpierw.
S
sirion
28 stycznia 2012, 21:54
Nie ma to jak znaleść sobie tematy zastępcze. Może by tak lepiej porozmawać o takim np. Jasenovac?
K
klara
28 stycznia 2012, 20:15
Zębów też nie należy leczyć ani składac złamanej nogi, bo to przecież ingerencja w organizm ludzki. Nie wspomnę np. o transfuzji krwi, przeszczepach itd. przykładów można wymieniać setki.....To przecież jest poddawanie ciała manipulacji lekarza. Protestuję przeciwko wszelkim formom leczenia. Tylko pajęczyna.... Wszystkie wymienione przez ciebie zabiegi maja na celu przywrócenie stanu organizmu sprzed choroby. A zmiana płci?
K
Karol
28 stycznia 2012, 20:03
M.in. choroba zwana zespołem Turnera przeczy prostemu kwalifikowaniu osób o chrmosomach XY jako mężyczyzn i XX jako kobiet. Niczemu nie przeczy. Właśnie dlatego zespół Turnera jest chorobą i to poważną.
P
pajęczyna
28 stycznia 2012, 14:58
 Zębów też nie należy leczyć ani składac złamanej nogi, bo to przecież ingerencja w organizm ludzki. Nie wspomnę np. o transfuzji krwi, przeszczepach itd. przykładów można wymieniać setki.....To przecież jest poddawanie ciała manipulacji lekarza. Protestuję przeciwko wszelkim formom leczenia. Tylko pajęczyna....
Michał Buczkowski
28 stycznia 2012, 14:20
Pani Dorota proszona jest o czytanie tego, co napisane, a nie odczytywanie intencji, których znać nie może. 
D
Dorota
28 stycznia 2012, 14:17
Bardzo proszę komentatorów, aby nie mącili w głowach czytelnikom wysuwając argumenty, których celem jest akceptacja ingerencji medycznych u transseksualistów jak choćby powoływanie się na zespół Turnera, bo dowodzi to ignorancji piszącego. Proszę zajrzeć na stronę www.turner.org.pl/dokumenty/broszura-zespol_turnera.pdf
J
Jarek
28 stycznia 2012, 14:03
Moim zdaniem, w artykule pojawiło się znaczne i niczym nie upoważnione, uproszczenie tematu. Piszecie o zespole Turnera. Jest jeszcze zesp. Klinefertera z dysgenezją gonad, aplastyczność...Transseksualizm, to nie tylko wskazanie + i -. Sprawa jest bardziej złożona, chociażby w ujęciu psychicznym. I jeszcze jeden mankament- mówi się o "korekcie płci", a nie "zmianie płci". Jarek, psycholog seksuolog
Michał Buczkowski
28 stycznia 2012, 13:55
Kochany fakcie - w przypadku zespołu Turnera kobieta (która z pewnością jest kobietą, a nie kimś innym) ma chromosomy XY. A są jeszcze bardziej skomplikowane przypadki niż zespół Turnera. Płeć nie zależy od całych chromosomów, ale od pojedynczych genów, które najczęścięj umiejscowione są tak, że osoba o chromosomach XX będzie kobietą, a o osoba o chormosomach XY będzie mężczyzną. Najczęściej, ale nie zawsze. (Zresztą wystarczy odwołać się do częstszego niż zespół Turnera, zespołu Downa, by móc stwierdzić, że nie ma automatyzmu związanego z chromosomami).
K
Kasia
28 stycznia 2012, 13:43
Polecam tekst Piotra Podgórskiego na ten temat, który jest co prawda dłuższy, ale nie upraszcza i nie przekłamuje ("nieokreślone jest przeżywanie płci") sprawy i nie posługuje się autorytetem Stolicy Apostolskiej, tam gdzie nie zabierała ona jednoznacznie zdania: http://kosciol.wiara.pl/doc/491212.Transseksualizm-a-prawo-kanoniczne
P
polak
28 stycznia 2012, 13:18
A nam każą się zachwycać osobami, którym zmieniono operacyjnie drugorzędne cechy płciowe, (nie mówiąc o osobach, które miały cechy męskie i żeńskie czyli obojnakach -bo taka operacja przywróciła im prawidłowe narządy- ani o osobach z zespołem Turnera ani zresztą o innych chorobliwych przypadkach, ale o tych, którzy będąc w pełni ukształtowanymi płciowo osobami dokonali na swoim ciele przeróbek. Jeśli już sobie coś dali uciąć lub dali sobie coś doszyć, jest to ich prywatną sprawą. Intymnych spraw nie powinno się wywlekać na forum, bo to po prostu jest niesmaczne. I tyle.
F
fakt
28 stycznia 2012, 12:25
M.in. choroba zwana zespołem Turnera przeczy prostemu kwalifikowaniu osób o chrmosomach XY jako mężyczyzn i XX jako kobiet. XY, XX....mówimy w tym przypadku o fizjologii a nie zaburzeniach genetycznych...drogi Abdulu
Michał Buczkowski
28 stycznia 2012, 11:54
M.in. choroba zwana zespołem Turnera przeczy prostemu kwalifikowaniu osób o chrmosomach XY jako mężyczyzn i XX jako kobiet.
JT
jakie to dokumenty?
28 stycznia 2012, 11:21
"Jeśli wsłuchamy się w wypowiedzi Stolicy Apostolskiej nt. godziwości interwencji medycznej.."