Cztery cechy dorosłych wychowanych w surowych domach bez rodzicielstwa bliskości

Dzieciństwo ma kluczowy wpływ na to, jakimi stajemy się dorosłymi. Fot. depositphotos
Gazeta.pl / jh

Dzieciństwo w ogromnym stopniu kształtuje nasze dorosłe życie. Osoby wychowane w surowych domach, w których brakowało empatii i bliskiej więzi z rodzicami, często w dorosłości zmagają się z charakterystycznymi trudnościami. Psychologowie wskazują cztery cechy, które szczególnie często pojawiają się u takich osób.

Rodzicielstwo bliskości a twarde wychowanie

Rodzicielstwo bliskości to podejście oparte na empatii, zrozumieniu i reagowaniu na potrzeby dziecka. Zakłada ono budowanie bezpiecznej więzi, otwartą komunikację i akceptację emocji. W przeszłości jednak częściej dominował model „twardej ręki” – rodzice stawiali wymagania, rzadko okazywali ciepło, a miłość bywała warunkowa.

DEON.PL POLECA

 

 

Takie środowisko wychowawcze może zostawić trwały ślad w psychice dziecka, wpływając na jego sposób myślenia, odczuwania i budowania relacji w dorosłości.

1. Ciągłe poszukiwanie aprobaty

Dzieci wychowane w warunkach miłości warunkowej uczą się, że wartość mają tylko wtedy, gdy spełniają oczekiwania innych. W dorosłości często kontynuują ten schemat – starają się zadowalać nawet tych, których trudno usatysfakcjonować. Takie osoby mają obniżoną samoocenę i łatwo popadają w relacje, w których ich potrzeby są ignorowane.

2. Trudność w wyrażaniu emocji

Brak wzorców otwartego mówienia o uczuciach sprawia, że dorosły nie potrafi rozpoznać ani wyrazić własnych emocji. Może ignorować sygnały płynące z ciała i serca, co prowadzi do problemów w relacjach, a czasem także do problemów zdrowotnych wynikających z chronicznego stresu.

3. Lęk przed popełnianiem błędów

W dzieciństwie surowe wymagania i krytyka za najmniejsze potknięcia rodzą perfekcjonizm podszyty lękiem. Dorosły, który dorastał w takim domu, często boi się podejmować ryzyko i unika sytuacji, w których mógłby popełnić błąd. Paradoksalnie może to prowadzić zarówno do stagnacji, jak i do ucieczki w zachowania ryzykowne lub uzależnienia.

DEON.PL POLECA


4. Silny wewnętrzny krytyk

Głos rodzica, który stale oceniał i zawstydzał, zostaje w psychice dziecka na lata. W dorosłości ten „wewnętrzny krytyk” podcina skrzydła, odbiera radość z sukcesów i utrudnia przyjmowanie pochwał. Takie osoby często same dla siebie są najsurowszymi sędziami.

Czy można to zmienić?

Choć skutki wychowania bez bliskości są poważne, możliwe jest ich przepracowanie. Terapia, rozwój inteligencji emocjonalnej, praca nad samoakceptacją i budowanie zdrowych relacji mogą stopniowo osłabiać wpływ negatywnych doświadczeń z dzieciństwa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Cztery cechy dorosłych wychowanych w surowych domach bez rodzicielstwa bliskości
Komentarze (4)
JP
~Jacek P
28 sierpnia 2025, 22:21
A może należy przestać człowieka traktować jak zwierzę - jak wytresowane tak żyje i już nic nie zmieni, a jeszcze oskarży rodziców. Przecież każdy dorosły sam kształtuje swoje życie. Jak nabył złe przyzwyczajenia, szkodliwe odruchy i widzi szkodliwość, to trzeba nad sobą pracować. Nie pomagają w tym ci, którzy wspomagają żale.
JP
~Joanna Piotrowska
28 sierpnia 2025, 11:28
Myślę że nastolaki , które Pani widzi na ulicach ,są dziećmi rodziców wychowanych w taki właśnie sposób- surowo i bez empatii do dziecka. A potem , rodzice - nie bardzo mając narzędzia robili co mogli bezpiecznym dać tyle ile mieli od swoich rodziców, pokolenia powojennego. Odłączonego od tego co było, bo pamięć nie przemieniła się w nadzieję.. Ale ja zauważam, że te właśnie nastolatki - widzą , czują i walczą o siebie. Szybciej upadną niż nasze pokolenie twardzieli, i szybciej się podniosą. Nie jako 45 latkowie - będą się ogarniać emocjonalnie. Zrobią to wcześniej. Młodość ma swoje wspaniałe prawa.
JM
~Justyna Mic
24 sierpnia 2025, 07:10
Można pokazywać tylko złe strony a pomijać dobre. Można pisać, że dzieci przeżywały przykre emocje, były w ich życiu złe chwile, spotkały się nawet z krzywdą, a pomijać, że nie potrzebowały psychiatry ani psychologa, by być szczęśliwymi, założyć trwałe i wielodzietne rodziny, odbudować cały kraj z ruin i żyć z ogromną nadzieją na przyszłość jak choćby bardzo doświadczone pokolenie dorastające w czasie wojny i okupacji a nawet co poniektórzy w obozie koncentracyjnym. Bo ważniejszy jest dobrostan niż szczęście?
JM
~Justyna Mic
23 sierpnia 2025, 16:47
Niesamowita zapadalność dzieci i młodzieży na choroby psychiczne obecnie, rozrastające się oddziały i przychodnie psychiatrii dziecięcej, jakich nie potrzeba było przy wychowywaniu w uprzedniej surowej epoce ma świadczyć o lepszym wpływie obecnego stylu wychowania? Te nastolatki zagubione, zaburzone, widoczne na ulicach miast i nie umiejące podjąć decyzji to efekty braku surowego rodzicielstwa.