Ks. Grzywocz: samotność i osamotnienie to dwie różne rzeczy

Ks. Grzywocz: samotność i osamotnienie to dwie różne rzeczy
Fot. Jeremy Bishop / Unsplash.com

Tak naprawdę samotność jest częścią wspólnoty. Więcej nawet: samotność jest jednym z najpiękniejszych i największych darów we wspólnocie. Dojrzała wspólnota objawia się między innymi tym, że daje mi prawo i przestrzeń dla mojej samotności. 

Chrystus zachęca swoich uczniów, aby poszli sami na miejsce osobno, na miejsce pustynne. Zwróćmy uwagę, że wyraża swoją prośbę trzema sformułowaniami: „sami, osobno, na miejsce pustynne”. Używa powyższych słów, by podkreślić to, co ma się wydarzyć.

Prośba Chrystusa, by pójść na takie miejsce, otoczona jest wydarzeniem wspólnoty. Zanim padły te słowa, uczniowie byli razem z Mistrzem, razem z ludźmi. To, co wydarza się potem, także prowadzi do spotkania z ludźmi. Musimy dostrzec tu głęboki związek, którego nigdy nie wolno rozdzielić: związek pomiędzy doświadczeniem wspólnoty a doświadczeniem samotności.

Nie wolno oddzielać wspólnoty i samotności

Wspólnota i samotność – nie wolno ich oddzielać, bo jedno potrzebuje drugiego. To jest jak wózek na dwóch kółkach, jeśli jedno kółko wypadnie, to wózek kręci się wokół własnej osi.

DEON.PL POLECA



Aby życie nie kręciło się wokół siebie, potrzeba dwóch kółek do naszego „wózka”: i wspólnoty, i samotności.

Tak naprawdę samotność jest częścią wspólnoty. Więcej nawet: samotność jest jednym z najpiękniejszych i największych darów we wspólnocie. Dojrzała wspólnota objawia się między innymi tym, że daje mi prawo i przestrzeń dla mojej samotności. Jeśli wspólnota mi tego nie daje, jest jak sekta, symbiotycznie ze sobą sklejona, jak klincz intymności, który kiedyś się zakończy – szybciej, niż można się spodziewać. Owocem funkcjonowania zdrowej wspólnoty jest przestrzeń na samotność jej członków, niezależnie od tego, czy to małżeństwo, zakon, grupa przy parafii, męska lub żeńska... Tylko te osoby, które są mistrzami życia we wspólnocie, są też mistrzami życia w samotności. Tylko te osoby, które potrafią przeżyć dobrze samotność, dobrze żyją w relacjach z ludźmi we wspólnocie.

Nie do kawiarni, w miejsce pustynne

Świadomość tej prawdy obecna jest od samego początku chrześcijaństwa. Popatrzmy na scenę zwiastowania: samotność Maryi jest początkiem wydarzenia wspólnoty Kościoła. Popatrzmy na nauczanie Chrystusa i Jego życie: jak często odchodzi na miejsce samotne, aby się modlić. Można przypomnieć sobie wszystkie fragmenty z Ewangelii, które to potwierdzają, a jest ich wiele. W przywołanym fragmencie z Ewangelii Marka widać wyraźnie, że Chrystus wychowuje uczniów do więzi, do przyjaźni, ale i do samotności. Idźcie osobno – nie we trójkę albo we dwójkę. I nie do kawiarni. Sami, osobno, na miejsce pustynne.

Kto źle się odnajduje we wspólnocie, zdziwaczeje na pustyni

Wypowiedź Chrystusa jest precyzyjna, ponieważ znał swoich uczniów zbyt dobrze. Osobą, która w dziejach chrześcijaństwa bardzo wyraźnie ukazała związek między wspólnotą a samotnością, jest św. Jan Kasjan. W swoich dziełach wspomina o spotkaniu z abba Janem, którego razem ze swoim przyjacielem pytali o możliwość życia pustelniczego. Abba Jan bardzo wyraźnie pokazał im, że tylko ci, którzy są mistrzami życia we wspólnocie, mogą być pustelnikami.

„Kto źle odnajdywał się we wspólnocie, niech się nie waży iść na pustynię, bo zgubi się do reszty, w najlepszym wypadku zdziwaczeje tak, że nawet Pan Jezus go nie pozna”.

Tylko mistrzowie życia we wspólnocie, którzy mieli piękną umiejętność budowania przyjaźni, nieukrywania konfliktów, darowania siebie innym, słuchania siebie nawzajem, mogą iść – twierdził abba Jan – aby doświadczyć życia pustelniczego. Życie wspólne – mówił do Kasjana i jego przyjaciela – jest bardzo oczyszczające, jest wielkim błogosławieństwem, ponieważ w oczach naszych braci widzimy nasze twarze, nasze błędy.

Póki człowiek jest sam, myśli, że jest idealny

Póki człowiek jest sam, myśli, że jest idealny. Dwaj studenci myślą, że są idealni do czasu, aż zamieszkają razem. Po roku wszystko widać jak na dłoni: „Z tym chłopem się nie da żyć”. Drugi mówi to samo. Najlepszym lustrem dla nas są oczy drugiego człowieka. Wspólnota jest błogosławionym miejscem, które pozwala poznać siebie. Bez niej nie ma rozwoju życia duchowego. To oczyszczenie, które ona daje, prowadzi do umiejętności i odwagi bycia samemu, a ta umiejętność – do jeszcze głębszej umiejętności życia we wspólnocie.

Dlatego też zachęcam, aby w czasie modlitwy przypomnieć sobie swoje doświadczenie wspólnoty. Jakie mam związane z nią wspomnienia od początku: od przedszkola, od żłobka? Jak było w rodzinie – babcie, dziadkowie, podwórko, szkoła, jakiś Ruch Światło-Życie, wspólnota na studiach, małżeństwo, wspólnota zakonna? Jaką mógłbym napisać książkę o wspólnocie na podstawie własnego życia? Czego się nauczyłem, żyjąc w niej? Jaką dojrzałość miało to wspólne życie w mojej historii? To bardzo piękne i ważne ćwiczenie, ponieważ jakie jest moje doświadczenie wspólnoty i moja umiejętność życia w niej, taka jest też umiejętność życia w samotności. Istotne jest rozróżnienie między samotnością i osamotnieniem.

Samotność to nie osamotnienie

Samotność jest owocem wspólnoty, a osamotnienie – dowodem jej braku, izolacją, która dezintegruje człowieka. Aby dobrze zrozumieć więź pomiędzy doświadczeniem wspólnoty a doświadczeniem samotności, wyobraźmy sobie osoby we wspólnocie, które są obok siebie, i istniejącą między nimi przestrzeń, jakiś dystans. Tworzymy wspólnotę, ale między nami są jakieś odległości – ta odległość jest metaforą samotności we wspólnocie.

Samotność to przestrzeń między dwiema osobami. Osamotnienie natomiast jest zupełnie czymś innym: to brak drugiego człowieka. Samotność jest niejako w sercu wspólnoty, rodzi ją. Ten dystans i przestrzeń we wspólnocie pozwala odróżnić moje „ja” od twojego „ty”. Samotność jest wielką mistrzynią, która mi mówi: ja jestem ja, a ty jesteś ty, nie jesteśmy tym samym. Nie jest to łagodna nauczycielka, czasami jej lekcje są bardzo trudne i bolesne, bo dystans boli.

Często mamy potrzebę jakby sklejenia się z drugim człowiekiem, wchłonięcia, zlania się z nim w jedno. Dystans boli, ale dzięki niemu wspólnota istnieje. Samotność odsłania misterium inności drugiego człowieka. Gdybym się z kimś zlał w jedno, gdybym się skleił, to nic bym nie widział, byłoby ciemno. Muszę drugiego człowieka nieco odsunąć od siebie, żeby zobaczyć jego twarz, jego oczy, to, z czym przychodzi, jego wspomnienia, uczucia.

Miłość potrzebuje dystansu

Adrienne von Speyr mówiła, że gdy w miłości zniszczy się dystans, samotność, wtedy niszczy się samą miłość, bo nie ma „ja” i „ty”, ponieważ ja chcę, żeby „ty” stało się „ja”. Inność jest zagrożeniem. A inny człowiek nie jest tworem mojego „ja”, on nie musi spełniać moich oczekiwań, moich pragnień. To jest inny świat. Samotność mi mówi, a umiejętność życia w samotności pokazuje: to jest ktoś inny. Najpierw człowiek jawi się jako ktoś inny, a potem pojawia się kategoria inności.

Bardzo boimy się różnic, ale różnica przynosi twórczość, rodzi miłość. Fakt, że jesteśmy różni, sprawia, że możemy stworzyć coś nowego i tym nowym jest nasza wspólna miłość, nasza wspólnota. Wspólnota rodzi się z harmonii współbrzmienia inności członków, ale tę inność zobaczę, gdy się cofnę i będę miał dystans, gdy potrafię być sam. Tylko z perspektywy samotności widać inność drugiego człowieka. I wtedy nie mam do niego żalu, że nie spełni on wszystkich moich oczekiwań, bo nie musi.

Różnica budzi twórczość

Dobrze często pytać siebie, jak przeżywam inność człowieka, inność mojego brata, mojej żony, mojego męża. Jako inny może mieć przecież inne upodobania, inne pragnienia niż ja. Podpatrując wspólnoty małżeńskie, mam wrażenie, że nie jest dobrze, kiedy małżonkowie są idealnie tacy sami. Różność małżonków jest czymś twórczym: on pracuje w jednym miejscu, ona gdzie indziej, mogą się tym podzielić, ona może go wprowadzi w swój świat, on ją w swój. Nie jest dobrze, kiedy są jak sklonowani, jednakowi. Widzę to też we wspólnotach, w których sam żyję. Różnica budzi twórczość, a często boimy się różnicy, bo ona wymaga akceptacji, dialogu, zainteresowania, nie zawsze jest łatwa.

 

Tekst jest fragmentem książki "Pójdźcie na miejsce osobne. Samotność, wspólnota i doświadczenie Boga" ks. Krzysztofa Grzywocza i o. Jacka Prusaka SJ, wydanej przez Wydawnictwo WAM. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
ks. Krzysztof Grzywocz, Jacek Prusak SJ
  • W jaki sposób samotność odsłania nam prawdę o nas samych i naszej relacji z Bogiem?
  • Jak pokochać siebie, jeśli w życiu doświadczaliśmy odrzucenia?
  • Jak ważne jest bycie samotnym w bliskiej relacji?
  • Dlaczego lepiej modlić się...

Skomentuj artykuł

Ks. Grzywocz: samotność i osamotnienie to dwie różne rzeczy
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.