Mam rodzica, który krzywdził. 5 kroków, które pomogą mi zaufać Bogu

(fot. unsplash.com)
"Tygodnik Powszechny" / M. Fijołek, ks. S. Tokarski / df

Bóg jest najlepszym rodzicem. Ale jak to odkryć, gdy w domu było naprawdę trudno? W wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" odpowiada ksiądz-psychoterapeuta.

"Czy osoby, które miały zaburzoną relację z rodzicami, są "sakzane" na zafałszowany obraz Boga?" - pyta Magda Fijołek księdza Stanisława Tokarskiego, saletyna, doktora nauk humanistycznych, psychoterapeutę i dyrektora Studium Psychoterapii Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich. "W żadnym wypadku" - odpowiada. - "Pan Bóg stworzył nas tak świetnie wyposażonymi, że możemy sobie z tym spokojnie poradzić".

DEON.PL POLECA

Oto pięć kroków, które mogą pomóc.

Nazwij swoją więź z rodzicami

Ks. Tokarski wyróżnia trzy rodzaje więzi: bezpieczną, unikową i lękowo-ambiwalentną. W przypadku bezpiecznej, przyjmujemy od rodziców ich słowa i czyny z pełnym zaufaniem. Jeśli pokazują nam Boga, który jest kochający i bezpieczny, a przy tym potwierdzają to swoi zachowaniem, naturalnie rodzi się w nas zaufanie.

W przypadku więzi unikowej, która jest najczęściej wtedy, gdy dziecko nie ma w pełni bezpiecznej relacji z rodzicami, pojawiają się komunikaty w rodzaju: "poradzę sobie sam/a", "nie interesuje mnie to", "nieważne". Tak dziecko broni się przed ewentualnym zranieniem. Może się to zmienić, gdy dzięki innym osobom odkryjemy inną rzeczywistość, taką, przed którą nie trzeba się bronić.

Co do więzi lękowo-ambiwalentnej: ks. Tokarski wskazuje, że takim ludziom jest niezwykle trudno. Chcą oni bowiem bliskości, a jednocześnie najbardziej na świecie boją się jej. Zbliżenie wywołuje cierpienie.

Odkryj, jaki masz obraz Boga

Kochający? Przebaczający? Przytula cię? A może jest nieprzyjazny, okrutny, rozliczający? Zwłaszcza, gdy mamy w sobie zakodowany lęk, łatwo o fałszywy obraz Boga. Może On nam się jawić jako surowy sędzia, ktoś, komu trzeba być bezwzględnie podporządkowanym - w przeciwnym razie ześle do piekła czy ktoś, kto najbardziej zainteresowany jest grzechami - podsumowuje je, wylicza itd. Jak to jest u ciebie?

Pomyśl o psychoterapii

Nie zawsze jest konieczna. Jeśli mamy wokół siebie kochające i wspierające środowisko - to może wystarczyć w zmianie schematów w myśleniu. Często jednak okazuje się potrzebna i wskazana. Szczególnie gdy objawy i lęki, które nas dręczą, stają się uciążliwe i utrudniają egzystencję.

Na psychoterapii zwracam się do księdza "proszę pana" [ROZMOWA] >>

"Ojcze nasz", "Zdrowaś Mario"? Nie zmuszaj się

Jak się modlić, jeśli przywołuje to trudne wspomnienia? "Ojcze nasz" może kojarzyć się z przemocą ojca w rodzinie, a "Zdrowaś Mario" z surową, wymagającą matką. Ks. Tokarski wskazuje, że w takim wypadku kluczem jest to, by nie zmuszać się do modlitwy. "Na pewno gdy mamy kłopot z Maryją poprzez naznaczenie relacji z własną mamą, to tego nie należy przełamywać "na siłę" i zmuszać się do odmawiania różańca. Można wtedy spojrzeć na Maryję w jej biblijnym wymiarze, jako na tę, która przynosi Chrystusa".

Nie ucz się relacji z Bogiem

W temacie bycia Bożym dzieckiem nie ma miejsca na ćwiczenia i wkuwanie. Lepiej - zwłaszcza jeśli mamy problem ze swoimi rodzicami, a nasze dzieciństwo było trudne - eksperymentować i bawić się. Odkrywać piękno stworzenia i w ten sposób docierać do Stwórcy. Nie spieszyć się, dawać sobie i Jemu czas.

Cały wywiad znajdziesz w "Tygodniku Powszechnym">>

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mam rodzica, który krzywdził. 5 kroków, które pomogą mi zaufać Bogu
Komentarze (1)
KW
Kornel Wolny
27 czerwca 2019, 08:26
Od razu zaznaczę, że nie czytałem całego wywiadu (nie mam dostępu do TP), więc mój komentarz ogranicza się tylko do tego, co opublikował Deon, i mogę się w pewnych aspektach mylić. Nigdy nie miałem zaufania do psychoterapeutów, poza tymi, którzy ograniczają się tylko do kierowania tematami, o jakich wypowiada się potrzebujący. Najlepszy to ten, który nie udziela rad, ogranicza się tylko słuchania, czasami zapyta, czy próbowałeś tego lub tamtego, a co najważniejsze – nie ocenia. Od tego jest psychiatra, choć też w bardzo ograniczonym zakresie. Tymczasem coś się tu komuś pomyliło. Problem złych relacji z rodzicami to nie problem z Bogiem. To tylko problem z rodzicami, czasami ogarniętych nałogiem, czasami ze skłonnościami sadystycznymi, a czasami oziębłymi. Pod żadnym pozorem nie mieszajcie do tego Boga, bo dojdziecie tylko do jednego wniosku – Bóg jest tak samo oziębły jak owi rodzice. Ja tego doznałem na własnej skórze, kiedy szukając pomocy znajdywałem (wmawiano mi) jedną radę: zaufaj Bogu. Poszedłem za tą radą i cała wiara sypała się jak przysłowiowy domek z kart. Po dwudziestu latach gehenny, gdy ktoś mi mówi o nawiązaniu osobistej relacji, od razu w głowie pojawia się stara przyśpiewka: „Stał się cud pewnego razu, dziad przemówił do obrazu. Obraz doń ani słowa, taka była ich rozmowa”. Tego już się nie da wydłubać z pamięci.