Nasze myślenie decyduje o sukcesie i porażce

(fot. shutterstock.com)
Klaus W. Schneider / slo

Kto myśli lub wierzy, że jest szczęśliwy, ten jest szczęśliwy, nawet jeśli - obiektywnie rzecz biorąc - żyje w bardzo złych warunkach i ma wszelkie podstawy ku temu, by być niezadowolonym. Kto myśli lub wierzy, że jest nieszczęśliwy, ten jest nieszczęśliwy - nawet jeśli wszyscy ludzie zazdroszczą mu bogactwa, zdrowia czy urody.

Działając, nieświadomie reagujemy na obrazy myślowe, a nie na wolę! Zatem do kierowania siłą wyobraźni najlepiej jest używać woli! Myśli miarodajnie wpływają na nasze samopoczucie, sukces lub porażkę oraz mają znaczący wpływ na naszą kondycję zdrowotną.

To, że nasze myśli czy nawyki myślowe mają znaczący wpływ na nasze samopoczucie, jest dla większości ludzi mniej lub bardziej oczywiste:

  • Kto myśli lub wierzy, że jest szczęśliwy, ten jest szczęśliwy, nawet jeśli - obiektywnie rzecz biorąc - żyje w bardzo złych warunkach i ma wszelkie podstawy ku temu, by być niezadowolonym.
  • Kto myśli lub wierzy, że jest nieszczęśliwy, ten jest nieszczęśliwy - nawet jeśli wszyscy ludzie zazdroszczą mu bogactwa, zdrowia, urody itp.

Kalif i tłumacz snów

DEON.PL POLECA


Kalif Harun al Raszid wtrącił kiedyś do więzienia tłumacza snów, który wyjaśnił mu tajemniczy sen w taki oto sposób: "Czcigodny władco, muszę zwiastować ci wielkie nieszczęście - stracisz wszystkich swoich krewnych". Natomiast inny tłumacz snów został wynagrodzony tysiącem sztuk złota, ponieważ tę samą rzecz sformułował pozytywnie: "Czcigodny władco, mam dla ciebie bardzo pomyślną wiadomość - przeżyjesz wszystkich swoich krewnych".

("Deutsches Arzteblatt", nr 49, 1986)

Jak wiadomo wszystko w życiu ma dwie strony, dlatego każde wydarzenie można spostrzegać pozytywnie lub negatywnie. Oto kilka przykładów z codziennego życia.

  • Wśród uczestników wyprawy na Daleki Wschód lub do Ameryki Południowej, jedni wciąż widzą tylko straszną biedę, utrudnienia i brak wygód; "nigdy więcej" - mówią. Inni zaś są zachwyceni przygodami, odmianą, romantyzmem itp.
  • Kiedy niektóre młode dziewczyny każą sobie usuwać operacyjnie drobne znamiona na skórze, uważając, że oszpecają ich wygląd, inne podkreślają obecność tego "znamienia urody" przez podmalowanie.
  • Pewna rodzina idzie na wycieczkę w góry; dla rodziców jest to cudowne przeżycie obcowania z przyrodą, a dla dzieci, które muszą iść wbrew własnej woli - niepotrzebny wysiłek i przeszkoda w realizacji ich własnych zainteresowań.
  • Wielu uważa pracę w ogrodzie za nudną i wyczerpującą, dla innych jest to hobby, któremu poświęcają każdą wolną chwilę i które dostarcza im sił i zapewnia wypoczynek.
  • Są ludzie, którzy wciąż skarżą się na trud i ciężar codziennej pogoni za pieniądzem. Inni w swoim zawodzie dostrzegają powołanie, upragnioną szansę na twórczość i samorealizację, na zmierzenie swych sił, osiąganie sukcesów.
  • Dla jednych pewne wyzwania ("stres") stanowią dystres (stres negatywny, wywołujący chorobę), dla innych - eustres (stres pozytywny, zdrowy).
  • Dla większości ludzi otrzymanie spadku lub wygrana w totolotka jest wielkim "szczęściem". To samo wydarzenie można jednak - nie bez racji - widzieć mniej pozytywnie, a mianowicie jako hamulec dla własnej inicjatywy, jako przeszkodę w rozwoju osobowości itp.
  • Pieniądze wcale nie są dla wszystkich najważniejszym celem. Wielu doszło do przeciwnego wniosku, a mianowicie, że "pieniądze nie dają szczęścia" i że tylko wewnętrzna i zewnętrzna wolność ogranicza człowieka.
  • We wszystkich przypadkach - podobnie jak w bajce jedno jest tak samo dobre, jak i drugie. Problem nie wyraża się tutaj w tym, czy coś jest "właściwe czy niewłaściwe", "prawdziwe czy fałszywe", "realistyczne czy nierealistyczne", lecz w alternatywie "szczęśliwy czy nieszczęśliwy", "zadowolony z życia czy malkontent", "skuteczny czy nieskuteczny", "zdrowy czy chory". Każdy człowiek ma zawsze wolny wybór, i trudno jest zrozumieć, dlaczego większość ludzi decyduje się za każdym razem na negatywną alternatywę.

W większości bajek ukryta jest głęboka mądrość życiowa, a więc także w historii o kalifie i tłumaczach snów:

  • Jeśli przywykliśmy do patrzenia na wszystko od strony negatywnej, a ignorujemy pozytywne aspekty życia, to żyjemy - podobnie jak pierwszy tłumacz - w "więzieniu", które sami sobie zbudowaliśmy.
  • Jeśli jednak mamy w zwyczaju wydobywanie, nie mniej ważnych, pozytywnych aspektów rzeczy, to będziemy wówczas - wprawdzie nie tysiącem sztuk złota, ale nie mniej szczodrze - "wynagrodzeni" przez życie.

Sens opowiadania bajek polegał i polega na tym, że ukryte prawdy są wciąż przekazywane dalej, zakotwiczają się zarówno w umyśle, jak i w podświadomości ludzi i są brane pod uwagę lub wprowadzane w życie. Nasza bajka zachęca nas do tego, byśmy byli tak "roztropni" jak drugi tłumacz snów: nie pozwalali zamknąć się w więzieniu, lecz dzięki pozytywnemu myśleniu byli codziennie obdarowywani przez życie. I ty rób tak, jak mądry tłumacz snów!

To oczywiste, że nasze myślenie decyduje o sukcesie i porażce:

  • Kto uważa się za "pechowca", automatycznie zachowuje się jak pechowiec i z konieczności musi ponosić porażki. Człowiek myślący negatywnie naturalnie błędnie interpretuje taką sytuację jako "pech", chociaż jest to tylko logiczne następstwo negatywnego zachowania.
  • Kto w swym przekonaniu jest "szczęściarzem", tak też się zachowuje. Kto wszystko robi dobrze, musi także z konieczności odnosić sukcesy. Nie ma czegoś takiego jak "szczęście". Wygranie miliona będzie szczęśliwym wypadkiem tylko dla myślącego pozytywnie. Osoba myśląca negatywnie już na drugi dzień zaczyna martwić się inflacją, możliwością kradzieży itd., itd. I z roku na rok będzie coraz bardziej nieszczęśliwa (i coraz bardziej chora).

Szczęście (i pech) - czy to przypadek?

  • Gdy Napoleon wybierał spośród kandydatów na stanowisko oficera, w pierwszym rzędzie nie pytał ich o pochodzenie czy wykształcenie, ani też o odwagę, mądrość czy pilność. Zamiast tego za szczególnie ważne uważał pytanie: "czy on ma szczęście?".
  • Taki geniusz jak Goethe wiedział, że "głupiemu nigdy nie przyjdzie na myśl, jak bardzo zasługi zazębiają się ze szczęściem". Napoleon wiedział (podświadomie lub świadomie), że szczęście czy pech nie są przypadkiem, lecz logicznym i prawidłowym następstwem właściwych lub błędnych zachowań:
  • Właściwe myślenie prowadzi do właściwych zachowań, a kto wszystko robi dobrze, nieodparcie odnosi także sukcesy.
  • Tylko obserwatorowi, któremu nie są znane mentalne prawidłowości leżące u podstaw sukcesu, sukces ten jawi się jako przypadkowe "szczęście", zaś porażka jako "pech", na który jest się skazanym.
  • Właściwe, to znaczy konstruktywne, celowe, odpowiedzialne i pozytywne myślenie obejmuje przeważnie więcej niż inteligencję, pilność, starania itd. razem wzięte; jest ono pojęciem nadrzędnym dla wszystkich tych pozytywnych cech.

Napoleon mógłby też zapytać: "Czy on myśli pozytywnie?" albo "Czy on myśli właściwie?" - co w gruncie rzeczy byłoby tym samym. Ale ponieważ łatwiej jest ocenić i sprawdzić, czy człowiek odnosi sukcesy albo czy ma "szczęście", Napoleon mądrze pytał nie o przyczyny, ale o skutek.

Podczas rozmów wstępnych przed przyjęciem do pracy i w działach spraw personalnych stawiane są niekończące się listy pytań i przeprowadza się ciągnące się godzinami testy psychologiczne. Z pewnością można przy tym wybadać specjalne skłonności i zdolności danej osoby. Jeśli jednak chce się dotrzeć do ostatecznie rozstrzygającego stwierdzenia, jak skuteczny jest lub będzie ten człowiek (pomijamy tutaj sukcesy odnoszone wysiłkiem woli, wbrew swoim przekonaniom i kosztem wewnętrznego niezadowolenia) - innymi słowy: czy działa on w zgodzie, czy przeciw niezmiennym prawom natury - to nie ma lepszego pytania nad to: "Czy jest pan dzieckiem szczęścia, czy też częściej spotyka pana pech?".

"Dziecko szczęścia" myśli przede wszystkim pozytywnie (znając prawidła mentalne lub robiąc to instynktownie albo w wyniku udanego wychowania) i stąd we wszystkich obszarach życia, zawodowego i prywatnego (nie da się ich od siebie oddzielić) ma często "szczęście"; jest także przeważnie szczęśliwe, co koniec końców jest innym określeniem na "pozytywne myślenie" - i tu koło się zamyka.

Każdy człowiek może i powinien wciąż poddawać się próbie lub osądowi, czy jest właściwie, czy fałszywie "spolaryzowany". Jeśli masz dużo zmartwień i odczuwasz lęk, jesteś pesymistą i rozpamiętujesz rzeczy, odnosisz wiele porażek i masz "dużego pecha", to jesteś - wedle słów Goethego - po prostu zwykłym "głupcem"! Ponieważ "kto wyczekuje nieszczęścia, «ten prosi się» o nie i z pewnością go doświadczy" (Mulford).

Tylko dla niektórych ludzi jest oczywiste, że nasze myśli mają potężny i decydujący wpływ na wszystkie obszary naszego ciała, chociaż codziennie doświadcza się tego wiele razy:

  • Kiedy myślisz o smakowitym kotlecie, ślinka sama leci ci do ust - czy tego chcesz, czy nie.
  • Kiedy w myśli przebiegają ci jakieś okropne obrazy, stajesz się blady i serce zaczyna ci bić szybciej.
  • Wystarczy, że wyobrazisz sobie, iż walczysz ze swoim wrogiem, mięśnie same się napinają, a gruczoły trawienne natychmiast przestają pracować.
  • Kiedy marzysz o tym, żeby leżeć na cudownej plaży, wszystkie twoje mięśnie automatycznie się rozluźniają, a procesy przemiany materii ulegają spowolnieniu.

A zatem: każda myśl zabarwiona emocjonalnie oddziałuje na ciało.

Więcej w książce: Sztuka pozytywnego myślenia - Klaus W. Schneider


DEON.pl poleca:

GDY ŻYCIE OGARNIA CIEMNOŚĆ - Richard Winter

By ciemność już nigdy nie powróciła...
W depresji trudno pracować, budować relacje. Wzmacniają się symptomy chorobowe. Wzrasta ryzyko śmierci samobójczej. Depresja to przede wszystkim stan głęboko wyniszczający. Indywidualna tragedia i jeden z palących problemów współczesnego społeczeństwa.

Richard Winter, psychiatra z wieloletnią praktyką, opisuje depresje i analizuje jej przyczyny. W swojej książce bada źródła smutku, zniechęcenia i rozpaczy, wnika w istotę żałoby. Jednocześnie podsuwa sposoby, jak sam mówi, radzenia sobie "w mroku". Przywołując historie z przypowieści biblijnych i odwołując się do literatury klasycznej, podpowiada, jak sobie radzić w chronicznym stanie depresji. Skłania do refleksji i zadaje istotne pytania.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nasze myślenie decyduje o sukcesie i porażce
Komentarze (28)
:
:)))
26 listopada 2012, 12:16
Szkoda, ze przyjaciele Hioba nie znali cennych publikacji o pozytywnym myśleniu. Na pewno by go pocieszyli, a co najlepsze, wbrew decyzji Boga szybko odmieniłby swój los.
MT
macie tak?????
3 października 2012, 09:59
Kiedy myślisz o smakowitym kotlecie, ślinka sama leci ci do ust - czy tego chcesz, czy nie. Kiedy w myśli przebiegają ci jakieś okropne obrazy, stajesz się blady i serce zaczyna ci bić szybciej. Wystarczy, że wyobrazisz sobie, iż walczysz ze swoim wrogiem, mięśnie same się napinają, a gruczoły trawienne natychmiast przestają pracować. Kiedy marzysz o tym, żeby leżeć na cudownej plaży, wszystkie twoje mięśnie automatycznie się rozluźniają, a procesy przemiany materii ulegają spowolnieniu.
MB
miłuj bliźniego zafrasowanego
18 lutego 2011, 11:55
A choć nie wse ci wesoło bo choć jako przydzie to se podskoc i zaśpiywoj zgryzota prec pódzie. Cupnij nogom i zagwiźnij jaz ci sie rozlegnie a bliźniego bracie miłuj choć juz w grobie legnies!
Grażyna Urbaniak
9 lutego 2010, 14:04
Szkoda, ze przyjaciele Hioba nie znali cennych publikacji o pozytywnym myśleniu. Na pewno by go pocieszyli, a co najlepsze, wbrew decyzji Boga szybko odmieniłby swój los.
W
Witold
9 lutego 2010, 13:50
Drogi Orku, rozumiem, że się ze mną nie zgadzasz. Kiedyś sam byłem sceptycznie nastawiony do optymizmu, który wydawał mi się "robieniem siebie w konia". Pomówmy jednak o konkretach: powiedz, co widzisz złego w pozytywnym myśleniu proponowanym przez ten artykuł? Nie ma w nim żadnych nawiązań do New Age (nawiasem mówiąc,  zgadzam się z Twoim sceptycyzmem wobec tego ruchu). Świadome kształtowanie swoich myśli ma dużo dłuższą historię niż jakiekolwiek nowe sekty. Nie widać też tu żadnych sprzeczności z nauką Pisma Świętego, w szczególności Jezusa. Raz jeszcze, nie podczepiajmy tu skrajnych new-age'owskich ideologii 'boga w sobie' itp., bo nie o nich traktuje ten artykuł. Powiedz raczej, jakie sformułowania w tekście są wg Ciebie szkodliwe lub sprzeczne z naszą religią. Myślę, że Jezus potrafił cieszyć się swoim istnieniem na Ziemi. Oczywiście potrafił też cierpieć za nas kiedy przyszła na to godzina. Chwała Mu za to. Pokorne znoszenie cierpienia dla dobra innych (nie cierpiętnictwo!) jest osobnym tematem, który wcale nie kłóci się z ideą pm.  W życiu jest czas radości, jest i czas łez. Jednak rozsądek każe nam kształtować swoją rzeczywistość w sposób jak najbardziej pozytywny - jest to naturalne i nie sądzę, żeby mogło to kłócić się z religią. Pozdrawiam.
Grażyna Urbaniak
9 lutego 2010, 08:23
Już wiem - ten artykuł zamieszczono, żeby pan Dobroczyński (ten od wypalanego kamienia) sobie go przeczytał.
G
gość
8 lutego 2010, 23:56
W artykule nie ma najmniejszej wzmianki o Bogu. Jest za to owszem, sugestia że należy uważać się za szczęśliwego mimo niezadowolenia ze swojego życia, bo wtedy szczęście będzie przychodziło do nas samo (gruntowna sprzeczność z chrześcijaństwem, według którego wszystko mamy od Boga). W tekście jest też dużo magii: jak sobie \\\"wymyslisz\\\" swoja rzeczywistość taką będziesz ją miał. A to nieprawda. Nasze szczęście to też zdarzenia losowe, które nie zależą od naszego optymizmu ani pesymizmu. Jeśli coś z tego nas dotknie i sprawi nam wielkie cierpienie to nie możemy uważać się za szczęśliwych. Tymczasem autor książki opisuje raczej stany braku satysfakcji z tego co się nam przydarza - konieczność pójścia dzieci z rodzicami w góry to nie jest nieszczęście, nawet obejrzenie cudzej nędzy jesli sami nie mamy w niej udziału, to nie jest nieszczęście. To może być najwyżej niezadowolenie przyzwyczajonego do dobrostanu człowieka, któremu zawsze szło jak po maśle i nagle doświadczył czegoś nieprzyjemnego. Tu nie ma mowy o prawdziwych ludzkich dramatach. Jeśli ktoś uważa, że te ostatnie można zbyć \\\"optymistycznym spojrzeniem\\\" to znaczy że nigdy go nie spotkało nic naprawdę złego. I wierz mi, że istnieją ludzie, u których nie dzieją się żadne dobre ani radosne rzeczy.
Olinka
8 lutego 2010, 21:44
Jesli ktoś naprawdę cierpi i wmawia sobie że jest szczęśliwy to znajduje sie na prostej drodze do choroby psychicznej. Człowiek musi być świadom tego co przeżywa....Tak jak już to zostało powiedziane, musimy myśleć realistycznie. Samookłamywanie się nie prowadzi do niczego pozytywnego w naszym życiu, a tym co za tym idzie - nie może prowadzić do Boga. W artykule nie ma mowy o zaprzeczaniu uczuciom, ani o wmawianiu sobie czegokolwiek lub szukaniu przyjemności w cierpieniu. Gościu, realizm polega na uznaniu, że ból, smutek nie są jedyną treścią życia i że obok trudności, jednocześnie z nimi dzieją się dobre, radośniejsze  rzeczy. To nie ma nic wspólnego z okłamywaniem się, lub uciekaniem od cierpienia. Chodzi o dobre przeżycie bólu, o powierzenie go Bogu, o optymistyczne spojrzenie na teraźniejszość i przyszłość. To prowadzi do Boga.
W
Witold
8 lutego 2010, 21:05
Do gościa: nie szydzę z nikogo i nie wiem, dlaczego masz takie wrażenie. W życiu zdążyłem przejść już sporo i wiem, jak smakują łzy i smutek. Dzięki temu wszystkiemu nauczyłem się, że nawet (raczej: zwłaszcza) w najgorszej sytuacji trzeba zwrócić twarz do słońca. Wiedzieć, że teraz jest źle, ale jutro będzie lepiej. Pamiętać, że Bóg stworzył nas, abyśmy byli szczęśliwi. I pomóc sobie wyjść z doła. Dobre myśli w tym pomagają.
G
gość
8 lutego 2010, 20:15
Pewnie że ma swoje podstawy, straciłeś na przykład kogoś bliskiego? Byłeś wtedy szczęśliwy? Jesli nie, to wmawiałeś sobie że jesteś? Jeżeli nie przeszedłeś niczego naprawdę bolesnego to lepiej nie szydzić z innych ludzi.
W
Witold
8 lutego 2010, 20:06
Ciekawe, że pozytywne myślenie ma tak wielu przeciwników, przynajmniej na tym forum:) Nie wdając się w dalsze dyskusje teoretyczne powtórzę za Św Pawłem, że naszym obowiązkiem jest badać wszystko, a zachowywać to, co szlachetne. A jako, że sam zbadałem działanie pozytywnego myślenia na sobie, mogę zaświadczyć o jego dobrych skutkach dla samopoczucia, wyników w pracy, relacji z bliźnimi itp. Zainteresowanym przybliżę szczegóły. A jeżeli ktoś ma inne doświadczenie ze świadomym kontrolowaniem własnych myśli, to proszę oczywiście o informację. Negatywne nastawienie pewnych Czytelników do myślenia pozytywnego ma z pewnoscią konkretne podstawy.
G
gość
8 lutego 2010, 19:46
Artykuł pobrzmiewa głupkowatym hura-optymizmem z wysokonakładowych poradników. Jesli ktoś naprawdę cierpi i wmawia sobie że jest szczęśliwy to znajduje sie na prostej drodze do choroby psychicznej. Człowiek musi być świadom tego co przeżywa, na płaszczyźnie zdarzeń i swoich emocji. Tak jak już to zostało powiedziane, musimy myśleć realistycznie. Samookłamywanie się nie prowadzi do niczego pozytywnego w naszym życiu, a tym co za tym idzie - nie może prowadzić do Boga.
Olinka
8 lutego 2010, 19:37
Do Olinki: prawdą jest, że Bóg jest podstawą wszystkiego. Jednak nie wszystkie nasze czynności mają charakter religijny. Wszystko co robię, ja-chrześcijanka, ma związek z Bogiem. Ja to nazywam modlitwą życiem. Również cytowana przez ciebie kąpiel w wannie itp. [qoute] Prosty przykład: czy jazda na wrotkach jest bardziej chrześcijańska od kąpieli w wannie? Samo pytanie jest bez sensu, ponieważ żadna z tych rzeczy nie posiada cechy "chrześcijańskości". Owszem, posiada. Przez to, że to ja to robię żyjąc ze świadomoscią bycia dzieckiem Boga. Nie da się wydzielić godzin z Nim i czasu bez Niego. Gdyby nasz/mój Bóg był Bogiem lokalnym, dałoby się Go zamknąć w kosciele...A tak, Bóg osobowy jest wszędzie i bezustannie. Możemy natomiast oceniać pozytywne myślenie jako przynoszące ludziom korzyści lub szkodę. I tu jest oczywiście otwarte pole do dyskusji. Zgadzam się z tym twierdzeniem, ale pozytywne myślenie chrzescijan wynika z tego, że wierzymy że wszystko czego doznajemy ma sens własnie dlatego, że Bóg ma nad tym "kontrolę" i ze wszsytkiego w końcu wypłynie dobro. No, wiesz: On zna nas i włos nam z głowy nie spadnie bez Jego woli.
W
Witold
8 lutego 2010, 19:11
Do Olinki: prawdą jest, że Bóg jest podstawą wszystkiego. Jednak nie wszystkie nasze czynności mają charakter religijny. Prosty przykład: czy jazda na wrotkach jest bardziej chrześcijańska od kąpieli w wannie? Samo pytanie jest bez sensu, ponieważ żadna z tych rzeczy nie posiada cechy "chrześcijańskości". Podobnie jest z pozytywnym myśleniem. Możemy natomiast oceniać pozytywne myślenie jako przynoszące ludziom korzyści lub szkodę. I tu jest oczywiście otwarte pole do dyskusji.
Grażyna Urbaniak
8 lutego 2010, 19:09
Napoleon szukał szczęściarzy, ale nie wiemy czy wierzył w pozytywne myslenie, czy w szczęśliwą gwiazdę
Olinka
8 lutego 2010, 19:05
Wolałbym, aby na portalu deon.pl było więcej artykułów o wartościach, zasadach, mądrościach życiowych, niż nowinek psychologicznych. Konrad, tę "nowinkę" znał juz Napoleon. Więc chyba nie jest taka najświeższa?
Olinka
8 lutego 2010, 19:02
Znam nieuleczalnych optymistów, którzy ciągle dostają w łeb od losu, i pesymistów, którym los daje na tacy smakowite kąski. Salome, rzecz nie w tym, co się z nim albo u nich dzieje, ale w tym co myślą i czują, jak oceniają doświadczenia. Chodzi o ocenę tych smakowitych kąsków ;)
8 lutego 2010, 19:00
Tak jak kilku moich przedmówców również sceptycznie podchodzę do "magicznego" pozytywnego myślenia. Faktycznie jest teraz moda na pozytywne myślenie, które często jest okłamywaniem samego siebie, aktualnej rzeczywistości. Nie chce generalizować, ale w wielu przypadkach jest to szkodliwe i przysparza jeszcze więcej kłopotów. Wolałbym, aby na portalu deon.pl było więcej artykułów o wartościach, zasadach, mądrościach życiowych, niż nowinek psychologicznych.
W
Witold
8 lutego 2010, 18:59
Jezus powiedział, że kto ma wiarę, jak ziarnko gorczycy, ten może góry przenosić. A czymże jest wiara, jeśli nie pielęgnowaniem w sobie myśli o realizacji rzeczy, która jeszcze nie nastąpiła? Uwierzcie: pozytywne nastawienie - do siebie, swojej rzeczywistości czy nieprzyjaciół - działa cuda.
Olinka
8 lutego 2010, 18:58
Łukaszu, wg mnie nie należy oceniać pozytywnego myślenia w kategoriach religijnych. Witold, jeżeli wierzysz w Boga, to wszystko, dosłownie  wszystko, przeżywasz w - jak piszesz - kategoriach religijnych. Nie wyłączasz swojego przeżywania Boga, gdy wychodzisz  z kościoła po Mszy, ani gdy idziesz do kina. Żyjesz z Bogiem bezustannie. Życie nie jest otwieraniem szufladki z napisem "Wiara", albo zamykaniem jej przy innej okazji.
Jurek
8 lutego 2010, 18:37
No cóz, cisną mi sie na usta pewne okreslenia po przeczytaniu tego artykułu, po których robak50 by się ucieszył :), ale powiem krótko: Trzeba mysleć realnie tzn, po Bożemu. Czy może być bardziej pozytywne myslenie?
Grażyna Urbaniak
8 lutego 2010, 14:36
Zgoda, każda myśl zabarwiona emocjonalnie oddziałuje na ciało, ale nie na zycie. Znam nieuleczalnych optymistów, którzy ciągle dostają w łeb od losu, i pesymistów, którym los daje na tacy smakowite kąski.
Jadwiga
8 lutego 2010, 14:30
Nalezy myslec realnie. Ani pozytywnie ani negatywnie.
L
lukasz
8 lutego 2010, 13:33
Łukaszu, wg mnie nie należy oceniać pozytywnego myślenia w kategoriach religijnych. Jeżeli zechcemy je na siłę wtłoczyć w ramy religii, to musimy automatycznie określać, czy chrześcijańskie jest myślenie negatywne, wyobrażanie sobie przyszłości itp. Optymizm jest po prostu tematem z "innej beczki" - sam w sobie nie posada atrybutu religijności. A jeśli jest zdrowy, to warto go używać. Pozdrawiam. Co do optymizmu - pełna zgoda. Natomiast artykuł ten, a zwłaszcza cytowany przeze mnie fragment bardziej przypomnina mi "pozytywne myślenie" w stylu np. książki "Potęga podświadomości" Josepha Murpy'ego (czytałem), czyli że jedyne co musisz zrobić by osiągnąć sukces, to myśleć pozytywnie. I to już nie jest chrześcijaństwo. Generalnie temat jest wg mnie śilski. Również pozdrawiam.
P
polonopitek
8 lutego 2010, 13:17
Popieram, robak50. Komuniści też tłumaczyli ludowi jaki jest szczęśliwy.  
W
Witold
8 lutego 2010, 13:03
Łukaszu, wg mnie  nie należy oceniać pozytywnego myślenia w kategoriach religijnych. Jeżeli zechcemy je na siłę wtłoczyć w ramy religii, to musimy automatycznie  określać, czy chrześcijańskie jest myślenie negatywne, wyobrażanie sobie przyszłości itp. Optymizm jest po prostu tematem z "innej beczki" - sam w sobie nie posada atrybutu religijności. A jeśli jest zdrowy, to warto go używać. Pozdrawiam.
Krzysztof Pachocki
8 lutego 2010, 12:58
Takich bajek można wymyślić wiele. Dwóm ludziom amputowano nogę. Jeden strasznie się martwił, a drugi cieszył, że mu została druga - zdrowa itp. Poziom deonu leci na łeb na szyję.
L
lukasz
8 lutego 2010, 12:48
"To oczywiste, że nasze myślenie decyduje o sukcesie i porażce" - fajne, fajne. Tylko, czy to jest jeszcze chrześcijaństwo?