Nie zawstydzaj i nie upokarzaj! O agresji

Upokorzenia doznawane w tym czasie pozostawiają trwałe ślady w psychice (fot. panshipanshi / flickr.com)
PAP - Nauka w Polsce, Joanna Poros

Upokarzane dzieci stają się agresywne i aspołeczne. W upokarzanych narodach rodzi się wrogość, nienawiść i chęć odwetu. "Upokarzani będą upokarzać, bici będą bili" - podkreśla dr Zuzanna Toeplitz, specjalistka w zakresie psychologii rozwojowej dzieci.

- Podobna zależność może zachodzić w skali makrospołecznej i ujawniać się w historii narodów i państw. Na to zwracamy uwagę nie dość często i nie dość dobitnie - uważa historyk prof. Jerzy Jedlicki, kierownik Pracowni Dziejów Inteligencji w Instytucie Historii PAN.

DEON.PL POLECA

Zwichnięta psychika upokarzanych

Formowanie się samooceny dziecka to proces bardzo delikatny. Rodzice i wychowawcy często osłabiają i kaleczą poczucie własnej wartości u dzieci, nie zdając sobie sprawy z tego, że upokorzenia doznawane w tym czasie pozostawiają trwałe ślady w psychice. W późniejszym okresie takie doświadczenia z dzieciństwa często skutkują agresją, która rodzi się ze skumulowanego poczucia niższości.

James Gilligan, profesor psychiatrii z amerykańskiego Uniwersytetu Harvarda, pracował jako psycholog więzienny. Badał przestępców, którzy dopuścili się wyjątkowo okrutnych aktów przemocy. Na ich przykładzie dowiódł, że prawdziwym podłożem przemocy jest zazwyczaj wstyd i upokorzenie. Jak wyjaśnia Gilligan w książce "Wstyd i przemoc", motywem wielu brutalnych przestępstw, a także samobójstw, jest pragnienie pokonania uczucia wstydu.

- Większość przebadanych przez Gilligana morderców była w dzieciństwie upokarzana - zwraca uwagę prof. Jedlicki.

Narodziny aktów terroru

- Niewolnictwo, kolonializm, drastyczne nierówności klasowe, zniewolenie narodowe, obca okupacja, manifestowanie cywilizacyjnej wyższości… Wszystko to są sytuacje odczuwane przez krzywdzonych i poniżanych ludzi jako wyzucie ich z godności osobistej i zbiorowej. Sytuacje takie generują wrogość, nienawiść i chęć odpłaty, pod takim czy innym ideologicznym sztandarem. Wolno sądzić, że wiele wojen, rewolucji, powstań i aktów terrorystycznych ma dotkliwie doznane upokorzenia w tle - mówi prof. Jedlicki.

Naukowiec podkreśla, że zależność między zbiorowym upokorzeniem, a agresywnymi formami reakcji możemy obserwować dziś choćby na Bliskim Wschodzie. - Nie zdajemy sobie sprawy, jak głębokie poczucie upokorzenia u ludzi w wielu słabiej rozwiniętych, zależnych od Zachodu krajach, może budzić inwazja cywilizacji zachodniej oraz pewne przejawy jej arogancji. I nie ma się co zastanawiać nad tym, czy to poczucie upokorzenia jest uzasadnione, czy nie. Ono po prostu jest - zaznacza profesor.

Jak mówi, są dwa rodzaje odpowiedzi na sytuacje masowego upokorzenia. Pierwsza to pokojowa mobilizacja społeczna, zmierzająca do zniesienia sytuacji nierówności i poniżenia (jako przykład mogą służyć początki "Solidarności"). Druga - to walka przyjmująca formy brutalne. Do tego zazwyczaj dochodzi wtedy, kiedy formy pokojowe okazują się nieskuteczne. Zamachy terrorystyczne w Iraku to według prof. Jedlickiego efekty uboczne politycznych działań okupantów.

- Bez względu na to, jakie były motywy inwazji na Irak, ta sytuacja siłą rzeczy musi budzić w Irakijczykach poczucie niższości i upokorzenia. Inaczej jest z walką - nawet z góry skazana na klęskę daje buntownikom poczucie odzyskiwania godności - mówi historyk.

- Każda okupacja rodzi tysiące codziennych sytuacji upokarzających. To punkty kontrolnych, w rewizjach, aresztowaniach, represjach, a choćby tylko w widoku uzbrojonych patroli, chodzących po ulicach - zaznacza.

Polskie powstania narodowe

Ważnym czynnikiem w genezie polskich powstań narodowych w XIX wieku było poczucie upokorzenia, jakiego doświadczała szczególnie dotkliwie polska młodzież i inteligencja. - Człowiek głęboko zraniony w swoim poczuciu godności nie kalkuluje czy jemu samemu i jego krajowi powstanie się opłaci, czy nie, tylko walczy i ginie - mówi profesor.

Jak zaznacza, uciskane grupy społeczne mogą się w ogóle nie buntować przez całe stulecia - tak długo, jak długo wierzą, że ich niewola, poniżenie i wyzysk stanowią odwieczny, naturalny porządek rzeczy.

Według francuskiego myśliciela i polityka, Alexisa de Tocqueville (1805-1859) z punktu widzenia tyrana najbardziej niebezpiecznym momentem jest zelżenie tyranii.

- W ucisku bezwzględnym bunt jest praktycznie niemożliwy. Do buntów dochodzi zatem najczęściej wtedy, kiedy ucisk słabnie. Ludzie zaczynają wówczas myśleć, że skoro ucisk może zelżeć, to jest możliwe także zniesienie go w ogóle. Tak właśnie było podczas polskiego Powstania Styczniowego, które wybuchło, kiedy carat zaczął godzić się na ustępstwa i reformy - tłumaczy profesor.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie zawstydzaj i nie upokarzaj! O agresji
Komentarze (3)
S
Solak
4 lutego 2011, 18:07
Każdy z nas ma swoje miejsce w łańcuchu; upokarzający- upokarzany. Panowie psycholodzy dla ułatwienia sobie pracy próbują zrzucać odpowiedzialności za problem na przedostatnie ogniwo łańcucha. To nie jest OK
3 lutego 2011, 12:26
To jest takie ogólne baju baju. Facet bierze pod uwagę jeden element rzeczywistości i dorabia do niego ideologię. Każdy był upokarzany i będzie upokarzany. Nauczyciel nie dał 5, tylko 3 - uczeń może się czuć upokorzony. Dobiegł do mety ostatni - jest również upokorzony. Upokorzenie nie jest zjawiskiem obiektywnym, lecz subiektywnym. Jeżeli ktoś jest codziennie, od maleńkości, nazywany durniem, to jest to dla niego norma i nie przejmuje się tym. Uznaje, że jest durniem i koniec. Upokorzenie zbiorowości to już czysty wymysł pseudonaukowców. Tłum można podjudzić, widzimy to ostatnio w kilku krajach arabskich, ale oni dają się judzić pod różnymi hasłami i nie ma to nic wspólnego z doznawanym rzekomo upokorzeniem przez zbiorowość. Morderca morduje z różnych powodów, a jeżeli profesor sobie tego życzy, to może mordować z powodu upokorzenia, byle pomogło mu to jak najprędzej wyjść na wolność. Dlatego dajmy sobie spokój z tymi fantazjami, trzymajmy morderców w kiciu lub psychiatryku dożywotnio i nie przejmujmy się ich przeżyciami sprzed morderstwa. Tak czy siak, stanowią oni poważne zagrożenie. Jak pisałem na początku, niesposób żyć bez jakichś upokorzeń, które sobie ludzie sami wymyslają.
Aleksandra Adamczyk
3 lutego 2011, 08:59
Bardzo dobry artykuł, który łączy przeszłość z teraźniejszością. Jako naród zostaliśmy wielokrotnie upokorzeni i to widać, zwłaszcza jak się z dystansu spojrzy na Polskę, na Polaków. Jacy na co dzień jesteśmy? W kolejce w supermarkecie się denerwujesz czy uśmiechasz? Kiedy idziesz ulicą patrzysz na przechodniów przyjaźnie czy w najlepszym wypadku masz minę pt. "co się gapisz?". Kiedy widzisz, że ktoś potrzebuje pomocy, nawet drobnej, nawet takiej, której nie do końca "potrzebuje", zrobisz to za niego, tylko po to, żeby sprawić mu przyjemność? Życie w Polsce, z którą się zagranica nie liczy i w której władza nie liczy się z obywatelami, wzmocniło w nas instynkt samozachowawczy, który jednak na pierwszym miejscu widzi "mnie". Na pytania, które zadałam, chciałabym umieć odpowiadać zawsze wrozowo, ale jak na razie to nie byłoby zgodne z prawdą. Jednak jeden krok już postawiłam: zdaję sobie sprawę, w jakim kraju, o jakiej historii żyję. Co ma na mnie wpływ i co ukształtowało moje myślenie. I chcę je zmienić.