Pies nie zawsze chce robić to, co człowiek

(fot. jpmullowney / flickr.com)
slo

Psy z ras stworzonych po to, by polować lub stróżować, trzymamy dziś w mieszkaniach i hołubimy. Zapominamy, że zachowania, dla których pewne rasy w ogóle powstały, są w nich nadal głęboko zakorzenione - tłumaczy behawiorysta zwierzęcy, Michał Kisiel.

Człowiek i pies żyją blisko siebie od tysięcy lat. Przez ten czas ludzie krzyżowali psy tak, aby wzmacniać u nich pożądane cechy, np. zwinność, waleczność czy wytrzymałość, a "podrasowane" zwierzęta wykorzystywali do pomocy przy zaganianiu stad czy podczas polowań.

W efekcie powstało wiele ras, a każda z nich jest inna, gdyż każda w przeszłości pełniła inną rolę. - Mamy rasy uważane często za agresywne, takie jak pitbul czy amstaf, których przodków wykorzystywano głównie do walk, pomiędzy sobą i z inną zwierzyną. Czasami służyły też do pomocy przy bydle i dyscyplinowały zwierzęta hodowlane, chwytając je za pęciny. Inne rasy powstały, by polować. Nawet małe yorki miały walczyć z gryzoniami, a jamniki wykorzystywano do polowań na zwierzęta ryjące nory - tłumaczy Michał Kisiel, który uczy właścicieli lepiej rozumieć potrzeby pupili i mądrze z nimi postępować.

Z czasem styl życia ludzi zmienił się nie do poznania. Ale nadal chcą, by w małych mieszkaniach i miejskim życiu towarzyszyły im psy. - Zwierzęta stworzone po to, by polować albo stróżować, teraz trzymamy na kolanach i hołubimy. Zapominamy, że zachowania, dla których niektóre rasy w ogóle powstały, są w nich nadal głeboko zakorzenione - zauważa Michał Kisiel.

Te potrzeby bywają różne. - Jedne psy muszą dużo szczekać. A taki owczarek niemiecki musi dużo chodzić, patrolować, przyglądać się okolicy. Ich właściciele powinni się pogodzić z tym, że przy ogrodzeniu zawsze będą mieli wydeptaną ścieżkę. Dużo okazji do ruchu powinny mieć nawet yorki i jamniki - ich żywiołem jest wciskanie się w szczeliny, poszukiwania. Z kolei staffordy, bulteriery czy pitbule wymagają, by uprawiać z nimi zapasy, pokotłować się, poprzeciagać linę - opowiada.

Takie zabawy muszą się odbywać pod kontrolą człowieka, ponieważ nawet walka na niby podnosi psu adrenalinę. - Jeśli zwierzak nazbyt się ekscytuje, zaczyna mocno łapać zębami, zabawę należy przerwać. Za drugim-trzecim razem pies się nauczy, że jeżeli zanadto się rozochoci - zabawa szybko skończy - zastrzega.

Potrzeby związane z rasą najlepiej jest uwzględnić, zanim zdecydujemy się na wybór czworonoga. - Najlepiej jest dopasować rasę do swojego stylu życia. Jeśli ktoś n p. uprawia jogging albo często jeździ rowerem, niech wybierze wyżła, charta, terriera, huskiego czy malamuta, które uwielbiają biegać - tłumaczy behawiorysta.

Zrozumienie naturalnych skłonności ras pozwala nauczyć czworonoga, bez przemocy czy krzyku, współżycia z człowiekiem. - Awersyjne metody (opierające się na wywołaniu strachu lub bólu) tłamszą złe zachowania tylko na chwilę. Jeśli na psa nakrzyczymy albo go zbijemy, bo nabrudził, zwierzę skojarzy krzyk lub ból z właścicielem, i nadal będzie się załatwiał w domu, tylko że pod nieobecność pana - tłumaczy Michał Kisiel.

Jak zauważa rozmówca PAP, problemy z psami często rozwiązuje się korzystając z metod tzw. teorii dominacji, która mówi, że pies z człowiekiem tworzy stado i walczy z nim o dominację, o bycie "przywódcą alfa". - Chęcią dominacji tłumaczy się niemal każde zachowanie psa - że ciągnie pana na smyczy, że wchodzi przed nim do domu, że wskazuje na łóżko - wszystko to ma znaczyć, że go zdominował - mówi. W myśl tej teorii "układanie" psa polega na tym, by zaakceptował fakt dominacji człowieka. - Ale to bzdura. Pies nie tworzy stada z człowiekiem. Podstawowym zadaniem stada jest przetrwanie i rozmnażanie się. W kontakcie z człowiekiem zasada ta nie racji bytu - zauważa Michał Kisiel.

Co by nam powiedziały psy, gdyby mogły w wigilię przemówić ludzkim głosem? Zdaniem behawiorysty, ich apel mógłby brzmieć mniej więcej tak: - Drogi opiekunie, pamiętaj, że nie jestem człowiekiem i nie zawsze chcę robić to co Ty. A kiedy się do mnie zwracasz, jasno określaj, o co Ci chodzi, i czego ode mnie oczekujesz. I czy mógłbyś się ze mną podzielić tą smakowicie pachnącą szyneczką ze stołu?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pies nie zawsze chce robić to, co człowiek
Komentarze (2)
K
K
8 stycznia 2012, 23:10
Nie będę podważać autorytetu Michała Kiśla, bo nie znam człowieka i nie widziałem go w akcji (z psami). Natomiast widziałem Cesara Millana i umiejętne stosowanie teorii dominacji - wraz z prostymi i praktycznymi wskazówkami, które działają w praktyce na psy (mojej rodziny, przyjaciół czy te spotkane na spacerach). Jak mowi Cesar: przede wszystkim właściciele potrzebuja moderować swoje zachowania, a jego praca częściej niż psom- jest potrzebna ludziom. Stąd pytanie: czym jest jasne określanie tego, czego się oczekuje od psa i pamiętanie o tym, że pies ma inne potrzeby niż człowiek, a jeśli zachowanie nie mieści się w kanonie - moderowaniem go? Chyba, że mam się zgłosić do pana Michała...aby mi on pomógł (w zrozumieniu), bo na szczęście pieski się mnie słuchają.
O
o
5 stycznia 2012, 11:00
dzięki za art. to trochę śmieszne, ale mnie często zdarza się obserwować "podobieństwo" jakiejś rasy psa do właściciela ;) a jesli chodzi o mówienie /ludzkim głosem/ psów, to nic nie mam, ale mam o mówieniu ludzi :) Wytwornej damie, która zbyt dużo mówiła podczas pozowania do portretu, Liebermann powiedział : -Jeszcze jedno słowo, a namaluję pania dokładnie tak, jak pani wygląda.