Pies nie zawsze chce robić to, co człowiek
Psy z ras stworzonych po to, by polować lub stróżować, trzymamy dziś w mieszkaniach i hołubimy. Zapominamy, że zachowania, dla których pewne rasy w ogóle powstały, są w nich nadal głęboko zakorzenione - tłumaczy behawiorysta zwierzęcy, Michał Kisiel.
Człowiek i pies żyją blisko siebie od tysięcy lat. Przez ten czas ludzie krzyżowali psy tak, aby wzmacniać u nich pożądane cechy, np. zwinność, waleczność czy wytrzymałość, a "podrasowane" zwierzęta wykorzystywali do pomocy przy zaganianiu stad czy podczas polowań.
W efekcie powstało wiele ras, a każda z nich jest inna, gdyż każda w przeszłości pełniła inną rolę. - Mamy rasy uważane często za agresywne, takie jak pitbul czy amstaf, których przodków wykorzystywano głównie do walk, pomiędzy sobą i z inną zwierzyną. Czasami służyły też do pomocy przy bydle i dyscyplinowały zwierzęta hodowlane, chwytając je za pęciny. Inne rasy powstały, by polować. Nawet małe yorki miały walczyć z gryzoniami, a jamniki wykorzystywano do polowań na zwierzęta ryjące nory - tłumaczy Michał Kisiel, który uczy właścicieli lepiej rozumieć potrzeby pupili i mądrze z nimi postępować.
Z czasem styl życia ludzi zmienił się nie do poznania. Ale nadal chcą, by w małych mieszkaniach i miejskim życiu towarzyszyły im psy. - Zwierzęta stworzone po to, by polować albo stróżować, teraz trzymamy na kolanach i hołubimy. Zapominamy, że zachowania, dla których niektóre rasy w ogóle powstały, są w nich nadal głeboko zakorzenione - zauważa Michał Kisiel.
Te potrzeby bywają różne. - Jedne psy muszą dużo szczekać. A taki owczarek niemiecki musi dużo chodzić, patrolować, przyglądać się okolicy. Ich właściciele powinni się pogodzić z tym, że przy ogrodzeniu zawsze będą mieli wydeptaną ścieżkę. Dużo okazji do ruchu powinny mieć nawet yorki i jamniki - ich żywiołem jest wciskanie się w szczeliny, poszukiwania. Z kolei staffordy, bulteriery czy pitbule wymagają, by uprawiać z nimi zapasy, pokotłować się, poprzeciagać linę - opowiada.
Takie zabawy muszą się odbywać pod kontrolą człowieka, ponieważ nawet walka na niby podnosi psu adrenalinę. - Jeśli zwierzak nazbyt się ekscytuje, zaczyna mocno łapać zębami, zabawę należy przerwać. Za drugim-trzecim razem pies się nauczy, że jeżeli zanadto się rozochoci - zabawa szybko skończy - zastrzega.
Potrzeby związane z rasą najlepiej jest uwzględnić, zanim zdecydujemy się na wybór czworonoga. - Najlepiej jest dopasować rasę do swojego stylu życia. Jeśli ktoś n p. uprawia jogging albo często jeździ rowerem, niech wybierze wyżła, charta, terriera, huskiego czy malamuta, które uwielbiają biegać - tłumaczy behawiorysta.
Zrozumienie naturalnych skłonności ras pozwala nauczyć czworonoga, bez przemocy czy krzyku, współżycia z człowiekiem. - Awersyjne metody (opierające się na wywołaniu strachu lub bólu) tłamszą złe zachowania tylko na chwilę. Jeśli na psa nakrzyczymy albo go zbijemy, bo nabrudził, zwierzę skojarzy krzyk lub ból z właścicielem, i nadal będzie się załatwiał w domu, tylko że pod nieobecność pana - tłumaczy Michał Kisiel.
Jak zauważa rozmówca PAP, problemy z psami często rozwiązuje się korzystając z metod tzw. teorii dominacji, która mówi, że pies z człowiekiem tworzy stado i walczy z nim o dominację, o bycie "przywódcą alfa". - Chęcią dominacji tłumaczy się niemal każde zachowanie psa - że ciągnie pana na smyczy, że wchodzi przed nim do domu, że wskazuje na łóżko - wszystko to ma znaczyć, że go zdominował - mówi. W myśl tej teorii "układanie" psa polega na tym, by zaakceptował fakt dominacji człowieka. - Ale to bzdura. Pies nie tworzy stada z człowiekiem. Podstawowym zadaniem stada jest przetrwanie i rozmnażanie się. W kontakcie z człowiekiem zasada ta nie racji bytu - zauważa Michał Kisiel.
Co by nam powiedziały psy, gdyby mogły w wigilię przemówić ludzkim głosem? Zdaniem behawiorysty, ich apel mógłby brzmieć mniej więcej tak: - Drogi opiekunie, pamiętaj, że nie jestem człowiekiem i nie zawsze chcę robić to co Ty. A kiedy się do mnie zwracasz, jasno określaj, o co Ci chodzi, i czego ode mnie oczekujesz. I czy mógłbyś się ze mną podzielić tą smakowicie pachnącą szyneczką ze stołu?
Skomentuj artykuł