Sexting, agresja, hikikomori i cyber świat

(fot. Tor HÃ¥kon / flickr.com)
Jadwiga Radwańska / slo

Internet powinien być dla naszych dzieci szansą edukacyjną. Widząc dziecko siedzące przed monitorem komputera uważamy, że jest w pełni bezpieczne, bo przecież jest w domu… Jednak patologie życia codziennego trafiają również do świata wirtualnego.

Marc Prensky, pisarz i konsultant edukacyjny, w 2001 r. opublikował głośny artykuł Cyfrowi Tubylcy i Cyfrowi Imigranci, dzieląc użytkowników Internetu na dwie grupy. Tubylcy to ci, którzy wychowują się w Erze Cyfrowej od kołyski, a w życie starszej generacji Imigrantów komputer wkroczył dopiero, kiedy dorastali lub już byli dorośli. Według Prensky’ego Cyfrowy Tubylec i Cyfrowy Imigrant to przedstawiciele dwóch różnych ras, którzy nigdy się "nie spotkają".

DEON.PL POLECA

W Polsce największa grupa (39%) nauczycieli mieści się w przedziale 39-47 lat, co klasyfikuje ich właśnie do grupy cyfrowych imigrantów. Ludzie ci dorastali w czasach, kiedy najważniejsze były społeczne interakcje, dlatego lepiej odczytują emocje, są bardziej metodyczni, obowiązkowi i dokładni. Młodsze pokolenie, aktualni uczniowie, dorastało już wśród nowoczesnych technologii - komputerów, odtwarzaczy mp3, telefonów komórkowych, Internetu, telewizji satelitarnej. To istotna część ich życia. Cyfrowi tubylcy (od rocznika 1980 w górę) odruchowo zaglądają do Google’a zamiast do biblioteki, znajomych poznają w Internecie. Do 18. roku życia spędzają średnio 10 tys. godzin grając w gry komputerowe, 20 tys. godzin na oglądaniu telewizji i mniej niż 5 tys. godzin na czytaniu książek - wyliczył Prensky.

W zdigitalizowanym świecie konieczny jest zupełnie inny niż dotychczasowy sposób myślenia i rozumowania. Przyczyna i skutek były wczoraj, chronologia i anachronizm, myślenie liniowe staje się zbędne dzięki Internetowi.

Wraz z pojawieniem się multimediów zmieniło się postrzeganie świata. W nich wszystko jest bajecznie kolorowe, ruchome, trójwymiarowe, a przede wszystkim superszybkie. Dalej jednak smakować, wąchać, dotykać, odczuwać trzeba i warto uczyć się w świecie realnym. W dalszym ciągu człowieka kształtuje przede wszystkim prawdziwe życie. Multimedia powinny to życie czynić bogatszym, wszechstronniejszym, łatwiejszym. W niektórych jednak sytuacjach zamiast tego mogą zmienić ich użytkownika w niedosłyszące, niedorozwinięte, dyszące agresją monstra, owładnięte konsumpcjonizmem zombi. Cyfrowi Tubylcy (określani też mianem "kciuka", potrafią w kilka sekund rozesłać informacje tekstowe SMS, jednym uchem słuchać najnowszej piosenki w formacie mp3/4, a drugim rozmówcy w telefonie komórkowym) coraz większą część swojego czasu spędzają w świecie nowoczesnych technologii.

Ryzykowne zachowania, jakie podejmują on line, wynikają z problemów w życiu realnym. Nowoczesne, interaktywne technologie, zwłaszcza wykorzystywane w grach komputerowych, są w stanie dostarczyć niezwykle angażujących doznań. Może to pomagać w rozwoju szerokiego zakresu umiejętności, ale z drugiej strony realizm ten może tworzyć nowe zagrożenia, zwłaszcza związane z uzależnieniem młodych internautów.

Czy rozwiązaniem jest wykluczenie cyfrowe, czy raczej czujność wobec wszechogarniającej agresji mediów? Dziecko buduje swoją społeczną i osobistą tożsamość w różnych kręgach środowiskowych, w okolicznościach zaplanowanych, zamierzonych jak i okazjonalnych, do których we współczesnym świecie dochodzą media i nowoczesne technologie elektroniczne.

Psycholodzy alarmują z powodu zbyt daleko idącego współwychowania przez media, rzucania młodych ludzi na pastwę medialnej socjalizacji. Badania aktywności online dzieci i młodzieży, przeprowadzone przez prof. Sonię Livingstone wykazały, że poziom kompetencji medialnych determinuje korzyści, jakie młodzi ludzie będą w stanie osiągnąć, wykorzystując Internet. Dorośli opiekujący się dziećmi i odpowiedzialni za ich wychowanie i edukację powinni kształcić cyfrowe obywatelstwo czyli uczniów o postawach pozwalających na odpowiedzialne i aktywne korzystanie z sieci, mediów i technologii cyfrowych. Zaburzone relacje rodzinne, brak stabilnej sytuacji w tym środowisku oraz niski poziom kompetencji medialnych powodują, iż nowoczesne technologie pełnią rolę "dyżurnego chłopca do bicia" odpowiedzialnego za deprawacje, agresję, wszelkiego rodzaju wynaturzenia.

Sexting, agresja elektroniczna, choroba hikikomori (odizolowanie się od społeczeństwa) to tylko niektóre zjawiska związane z cyfrową rzeczywistością, ale naprawdę to "płaszcze" okrywające głęboko upchnięte zaburzenia emocjonalne, urazy psychiczne, brak więzi z najbliższymi, odrzucenie, brak akceptacji, uznania, niedostrzeganie potrzeb - jednym słowem, wołanie o uwagę rodzica, opiekuna, nauczyciela...

Jadwiga Radwańska - pedagog, audytor, menedżer, coach biznesu, dydaktyk medialny

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sexting, agresja, hikikomori i cyber świat
Komentarze (2)
K
Kris
20 października 2012, 14:59
 Ja powiem tylko tyle. Nie uciekalbym w gry i internet gdybym nie musial. Innych alternatyw brak.
M
Mmm
19 października 2012, 16:20
 Czy to nie są stereotypowe podejścia do zagdnienia? Czytując posty, tu na deonie, widzę jak osoby z roczników znacznie wcześniejszych niż 70-80 epatują nienawiścią do innych użytkowników internetu, zarzucając im niemal herezje, najchętniej by podzielili społeczeństwo na tych "dobrych" i tych "złych" (genaralnie tak obecnie jest, że społeczeństwo jest podzielone choćby pod wględem finansowym czy wykształcenia, ale czy trzeba jątrzyć?). Osobiście jako dziecko lubiałem gry komputerowe i nawet teraz jako dorosły mężczyzna też patrzę na nie z ochotą (lecz rzadziej gram, o ile w ogóle mi się to zdarza). Nie potrafię słuchać muzyki i jednocześnie rozmawiać w skupieniu z drugą osobą. Nie jest prawdą, że pokolenia cyfrowe nie mają empatii. Trochę mniej stereotypów w życiu dla siebie i innych życzę...