Wielka Trójka w radzeniu sobie z rakiem

(fot. jcoterhals / flickr.com)
Elżbieta Klimek / RAK NA OPAK

W dzisiejszych czasach znacznie lepiej rozumiemy wpływ czynników psychologicznych na powstawanie chorób nowotworowych. Rak nie jest już postrzegany jako śmiertelna choroba genetyczna, powstająca niezależnie od nas, będąca poza jakąkolwiek kontrolą lekarzy i nas samych.

Oczywiście, jest to fakt - w powstawaniu chorób nowotworowych ważną rolę przypisuje się czynnikom genetycznym - tzw. onkogenom.

Jednak okazuje się, że jedynie 10% do kilkunastu ma tło genetyczne! Za kolejne 18% odpowiedzialne są zakażenia przewlekłe, wirusowe, bakteryjne i pasożytnicze. Natomiast aż 80-90% przypisuje się czynnikom środowiskowym - stylowi życia i niesprzyjającemu zdrowiu otoczeniu.

Właśnie tutaj możemy zadziałać, gdyż na proces aktywacji onkogenów ma wpływ głównie nasze antyzdrowotne zachowanie; palenie tytoniu, niewłaściwy sposób odżywiania, nadużywanie alkoholu, narażenie na promieniowanie UF słońca, zanieczyszczenie powietrza, wody, gleby, mieszkań, infekcje… Ale także nasza niekorzystna kondycja psychiczna, która osłabia nasz organizm i czyni go bardziej podatnym na choroby.

DEON.PL POLECA

Gdzie w tym wszystkim Wielka Trójka? Otóż współczesne badania nad związkiem czynników psychologicznych i działaniem układu odpornościowego wykazują, iż kluczowym ogniwem w rozwoju procesów nowotworowych są właśnie mechanizmy psychoneuroimmunologiczne. Rozszyfrujmy owe trzy wymiary psychoneuroimmunologii - są to: psychologia, neurologia i immunologia.

Aspekt psychologiczny odnosi się głównie do stresu, który jest reakcją na wszelkie trudne doświadczenia życiowe, zwłaszcza związane z negatywnymi emocjami (np. złość, gniew), stanami depresyjnymi i bólem emocjonalnym. W takich sytuacjach następuje reakcja neurologiczna, polegająca na wyzwoleniu hormonów stresu, takich jak noradrenalina i kortyzol. Hormony te znacząco aktywują układ nerwowy, co objawia się przyśpieszonym biciem serca, wzrostem ciśnienia krwi i napięciem mięśni, by przygotować je na wysiłek potrzebny do ucieczki lub obrony przed atakiem (postawa "walcz lub uciekaj"). Jednak skutki owej reakcji mają bardziej rozległy wpływ na nasz organizm, niż wcześniej powszechnie przypuszczano. Otóż te same substancje chemiczne, które aktywują odruchy neurologiczne w reakcji stresowej, oddziałują również na komórki układu hormonalnego i odpornościowego (aspekt immunologiczny). I tak np. noradrenalina i kortyzol blokują działanie komórek NK (natural killers - naturalni zabójcy), których zadaniem jest niszczenie komórek zaatakowanych wirusem bądź komórek nowotworowych. Wyzwalają się zapaleniotwórcze cytokiny i hemokiny. Słabnie działanie fagocytów i limfocytów T, które usuwają szkodliwe substancje (antygeny). Limfocyty B są coraz mniej efektywne w produkcji przeciwciał, potrzebnych do regulacji odporności hormonalnej…

Zdrowie zależy od relacji panujących pomiędzy owymi trzema wymiarami. Najlepiej zobrazuje to rysunek poniżej. Harmonijne relacje prowadzą do zdrowia (wyłaniający się trójkąt). Kiedy owe relacje zostają zachwiane, zdrowie zanika.


Zaskoczę was - mówi Ryszard chorujący na raka nerki - spodziewałem się choroby, więc ta informacja nie zszokowała mnie tak bardzo. Byłem niewolnikiem szybkiego tempa życia. Stresująca, ale dobrze płatna praca, imprezy do białego rana, na których nie mogło mnie nie być. Rodzina była zawsze na drugim planie. Czułem niepokój, nie miałem głębszego celu w życiu, byłem taki zawieszony w otaczającej mnie rzeczywistości, nie widziałem sensu życia. Instynktownie przeczuwałem, że coś się ze mną stanie. I stało się - otrzymałem ostrzeżenie - zachorowałem. Postanowiłem zrobić wszystko, by zmienić swoje życie. Zwolniono mnie z dotychczasowej pracy, co z resztą wyszło mi na dobre, zacząłem spędzać więcej czasu z bliskimi. Jak najlepiej wykorzystuję teraz każdą wolną chwilę. Zająłem się sobą, swoją sferą duchową, którą wcześniej spychałem na drugi plan. Zaczynam dostrzegać sens swej egzystencji.

Z opowieści Ryszarda można wnioskować, ze homeostaza jego organizmu została silnie zachwiana. Ciągłe napięcie psychiczne i depresja na tle egzystencjonalnym spowodowały osłabienie układu odpornościowego i w efekcie chorobę. Jak zatem wzmacniać swój organizm oraz psychikę, by każdego dnia móc zachować harmonię i zdrowie?

Stan emocjonalny objawiający się na zewnątrz, jako zachowanie człowieka, ma swoje dokładne odzwierciedlenie w aktywności komórek układu immunologicznego. Kiedy czujemy się bezradni, przygnębieni, bierni i ulegli, gdy poddajemy się bez walki, myśląc, że nie warto dłużej żyć, nasz układ immunologiczny także składa broń. Przewlekły stres i napięcie emocjonalne przyspieszają i prowokują immunosupresję (hamowanie procesu wytwarzania przeciwciał i komórek odpornościowych), przez co wzrasta ryzyko chorób infekcyjnych i nowotworowych. Z kolei przeżywane łagodne i pozytywne emocje, poczucie bezpieczeństwa, oparcia, radość i humor powodują wzrost immunokompetencji (zdolności komórek układu odpornościowego do rozpoznawania i reagowania na obecność antygenów i wirusów). Nasz umysł, nasze myśli są w nieustannym kontakcie i wzajemnej relacji z naszym ciałem. Tutaj nie ma miejsca na podział: to jestem ja, a to jest moje ciało. Istnieje jeden człowiek zawierający w sobie trzy wymiary: psychologiczny, neurologiczny i immunologiczny.

Ideą psychoneuroimmunologii jest dążenie do homeostazy, harmonii w tych trzech aspektach. Chodzi o to, by człowiek dzięki dobrej kondycji psychicznej był w stanie optymalnie reagować emocjonalnie i fizjologicznie na wszelkie sytuacje życiowe, a jego układ odpornościowy miał siłę i rezerwy na walkę w sytuacji obciążenia.

Początkiem drogi do pełni homeostazy jest kontakt z samym sobą. Okazuje się, ze każdy z nas może sam pielęgnować równowagę pozwalającą się wyłonić owemu trójkątowi zdrowia. Można to osiągnąć za pomocą koncentracji umysłu i skupieniu się na oddechu. Liczne badania wykazały, że opanowanie tej metody jest jednym z najlepszych sposobów pozwalających ograniczyć wpływ stresu i stymuluje naturalne mechanizmy obronne człowieka. Dzięki świadomemu oddychaniu, kierujesz uwagę do wewnątrz, odprężasz się, czujesz bliższy kontakt z własnym ciałem, doznajesz łagodności i spokoju. Także wszelkie modlitwy czy mantry, jak dowodzą badania, modulują poszczególne funkcje biologiczne (bicie serca, ciśnienie krwi, przepływ krwi do mózgu) i synchronizują się z pozostałymi, wzajemnie się potęgując.

Wszystkie te praktyki zmierzają do połączenia ciała i umysłu w jedność w celu osiągnięcia wewnętrznego spokoju i harmonii. Pamiętajmy, ze nie istnieje jedno sekretne hasło, wzór, według którego możemy uleczyć raka.

Warto jednak uświadomić sobie, ze nie jesteśmy bezradni - możemy pracować nad swoją psychiką, nabywać masę umiejętności intra- i interpersonalnych, zdobywać wiedzę na temat, jak się zdrowo odżywiać i dbać o kondycję fizyczną. Ponadto ważne dla mobilizacji naszych wewnętrznych, naturalnych sił witalnych jest codzienne odnawianie kontaktu z samym sobą, ze swoim źródłem życia, które nieustannie tętni w każdym z nas.

Artykuł zainspirowany książką autorstwa dr Davida Servan - Schreibera "Antyrak - nowy styk życia".

***

Rak na opak. Bo nie wyrok, a szansa. Pytanie "jak długo będę żyć?" stopniowo zamienić się może na "jak będę żyć?".

Zapraszamy do SZKOŁY ŻYCIA - przez najbliższe pół roku w Centrum Psychoonkologii działającym przy Stowarzyszeniu Wspierania Onkologii UNICORN w ramach projektu RAK NA OPAK będą odbywać się warsztaty i spotkania otwarte z psychoonkologiem, dietetykiem, onkologiem i arteterapeutą.

Szczegóły tutaj:

* Materiał powstał w ramach projektu "Rak na opak" sfinansowanego ze środków prewencyjnych PZU.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wielka Trójka w radzeniu sobie z rakiem
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.