Ciąża moimi oczami, czyli czy to naprawdę stan błogosławiony?

Ciąża moimi oczami, czyli czy to naprawdę stan błogosławiony?
(fot. shutterstock.com)
Monika Chochla

Nieraz słyszałam powątpiewanie, czy aby na pewno ciąża to stan błogosławiony, skoro tak wiele jest nieprzyjemnych doznań? Przecież codziennie nosi się kilka kilogramów dodatkowego ciężaru, w dodatku rozłożonego nierównomiernie, więc łatwiej stracić równowagę idąc zwyczajnie ulicą…

Jeszcze nigdy dziewięć miesięcy nie minęło mi tak szybko, intensywnie i różnorodnie. Zmieniało się wszystko we mnie, a także w naszym małym świecie. Teraz już tylko radosne oczekiwanie na przygodę, która nie ma końca!

DEON.PL POLECA

Ciąża

Można spojrzeć na ten czas dzieląc go na trzy okresy: słabego samopoczucia i nudności, potem kilku miesięcy przypływu energii i intensywnego działania. Końcówka to trymestr czekania, aż będzie można normalnie zasnąć bez wybudzania się, siadać i wstawać bez wysiłku, i zobaczyć z powrotem swoje stopy. Można zapamiętać głównie bolesne skurcze, codzienne zgagi i ciało zmieniające się nie do poznania. Nieraz słyszałam powątpiewanie, czy aby na pewno ciąża to stan błogosławiony, skoro tak wiele jest nieprzyjemnych doznań? Przecież codziennie nosi się kilka kilogramów dodatkowego ciężaru, w dodatku rozłożonego nierównomiernie, więc łatwiej stracić równowagę idąc zwyczajnie ulicą…

Chcę się dzisiaj podzielić z Wami tym, co mnie spotkało w tym okresie dobrego i dlaczego jestem pewna, że ciąża to czas, gdy błogosławieństwa spływają z Nieba całymi strumieniami.

Niezwykłe "Ojcze nasz"

Za każdym razem, gdy ktoś czynił znak krzyża na moim brzuchu, bardzo mnie to wzruszało. Nie zliczę, ile takich momentów było w ciągu tych miesięcy… Kiedyś po udzieleniu mi Komunii ksiądz uśmiechnął się, popatrzył na mój brzuch i podniósł rękę w geście błogosławieństwa, takiego prywatnego i intymnego, tylko dla tej jednej osoby schowanej pod moim płaszczem. Wiele osób modliło się za nas i wciąż to robi, łącznie z ofiarowaniem Eucharystii. A najbardziej poruszające jest, gdy odmawiamy "Ojcze nasz". Za każdym razem Maleństwo intensywnym kopaniem ujawnia, że wszystko słyszy i rozumie, i że ono też chce się pomodlić z nami do Taty.

Moja prywatna Kraina Łagodności

Będąc dzieckiem, miesiącami słuchałam poezji śpiewanej, zebranej przez  Janusza Deblessema i Kompanię Muzyczną POMATON EMI na płytach z serii "Kraina Łagodności". Ta muzyka przenosiła mnie w inny świat, pełen spokoju, wdzięczności i delikatnych podmuchów wiatru. Teraz mam swoją, prywatną Krainę - bo wiele zmienia się we mnie, uspokajam się i łagodnieję. Co innego staje się ważne. Ten czas został mi dany także na myślenie, ciszę, skupienie, na doświadczenie braku pośpiechu. Odświeżyłam ulubioną serię książek, obserwowałam dzień po dniu wiosnę, przyglądałam się nieśmiało wychylającym się z ziemi przebiśniegom, zachwycałam kwitnącymi magnoliami.

Zwolnienie

Nagle okazało się, że uciekający mi tramwaj nie robi na mnie wrażenia. Nie mogę już do niego dobiec, więc spokojnie czekam na kolejny…  Mniej wpisów na blogu pokrywało się z miesiącami, gdy czułam się gorzej albo byłam zbyt zajęta pracą. Chciałam nadrobić ten czas, kiedy nie będę aktywna zawodowo. Pochłonięta projektami czasami nie zauważałam, jak zmienia się moje ciało i jak Maleństwo rośnie. Jednak ten okres jest na tyle niezwykły, a mój organizm mądry, że upomniał się o odpoczynek i skupienie na sobie. Na tym, co wewnątrz i co na zewnątrz. Na nowym życiu, które dojrzewa pod moim sercem.

Tyle dobroci

Z utęsknieniem czekam, gdy znów wsiądę na rower, bo przez ostatnie miesiące zaprzyjaźniłam się z komunikacją miejską. Szybko okazało się, że to przestrzeń na czynienie i doświadczanie dobra od innych. Nigdy nie zdarzyło się, żebym z widocznym już brzuchem stała w tramwaju lub autobusie. Nigdy nie musiałam prosić o ustąpienie miejsca. Kiedyś młody chłopak wypatrzył mnie w tłumku koło drzwi i podszedł z drugiego końca pojazdu, żebym tylko nie stała. Podobnie było i jest w innych sytuacjach: ktoś pomógł mi w zakupach, ktoś mnie podwiózł, ktoś coś załatwił. Mnóstwo troski z każdej strony! Nie mówiąc o tym, że całą wyprawkę skompletowaliśmy dzięki naszym znajomym przy minimalnych kosztach. Każdy coś pożyczył, przekazał dalej to, co sam otrzymał i co było mu przydatne, bo przecież dobro zawsze wraca.

Wpis ukazał się pierwotnie na blogu Chce mi się

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ciąża moimi oczami, czyli czy to naprawdę stan błogosławiony?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.