Czas. Jak nauczyć się go sobie organizować?

(fot. shutterstock.com)
PAP / slo

Oszczędzanie kojarzy się głównie z odkładaniem pieniędzy. Tymczasem efektywnie oszczędzać można również czas, którego coraz bardziej nam brakuje - przekonują eksperci Programu Efektywności Osobistej.

- Warto nauczyć się oszczędzania czasu nie po to, by pracować więcej, ale aby żyć przyjemniej i bardziej świadomie przeżywać każdą chwilę - tłumaczy Beata Uytenbogaardt, ekspert Programu Efektywności Osobistej (Personal Efficiency Program - PEP).

Według niej, brak czasu, na który narzekamy, wynika często z prozaicznych przyczyn, jak zgubne nawyki oraz czynniki rozpraszające.

Jednym z najczęstszych przyzwyczajeń, które "zabierają" nam czas i generują niepotrzebny stres jest odkładanie spraw na później. - Często zostawiamy temat na podjęcie w innym terminie, bo wydaje nam się, że jeszcze zdążymy lub potrzebujemy czasu na przemyślenia - mówi Uytenbogaardt z instytutu PEP WORLDWIDE Polska. Tymczasem, przez odwlekanie sprawy tracimy znacznie więcej czasu niż przy załatwieniu jej od razu, bo musimy wracać do tematu kilka razy, przypominać go sobie. Jeśli wykonujemy każdą czynność tylko jeden raz, to zyskujemy czas.

DEON.PL POLECA

Oszczędzanie czasu utrudniają nam też rzeczy rozpraszające uwagę i odrywające od pracy, np. zbędne przerwy, pogadanki, spotkania. Dyskutujemy o problemach, a powinniśmy się im tylko przyjrzeć, poznać i od razu je rozwiązać, przekonują eksperci PEP.

Kolejnym czynnikiem, który sprawia, że tracimy więcej czasu niż potrzeba, jest bałagan utrudniający poszukiwanie dokumentów i innych rzeczy. Dlatego, warto tak zorganizować swoją przestrzeń w domu i w pracy, żeby wszystko miało swoje logiczne miejsce, pozbyć się zbędnych rzeczy i poukładać te, które mają dla nas wartość.

- Jeśli chcemy przekonać się, gdzie podziewa się nasz czas, przez kilka dni zapisujmy co robimy i ile nam to zajmuje. Jeśli dokładne notatki to za dużo, wypiszmy chociaż nagłe sprawy. Wtedy zorientujemy się, ile czasu pochłaniają niezaplanowane sytuacje, które zdarzają się codziennie - radzi Bartłomiej Sołowiej z PEP WOLRDWIDE Polska.

Według niego warto selekcjonować informacje. Po przeanalizowaniu tych, które mamy w kalendarzu, notesie, w skrzynce e-mailowej, w smartfonie najlepiej zostawić tylko wartościowe i aktualne, a pozbyć się tych, które nie są nam niezbędne. Ekspert zaleca też, by wykorzystywać wszystkie funkcje poczty elektronicznej - do filtrowania, katalogowania, automatycznego usuwania. Najlepiej archiwizować tylko ważne e-maile.

Rzeczy, które chcemy zrobić - np. wykonać telefon, spotkać się z kimś, napisać projekt - powinniśmy wpisywać do kalendarza. W ten sposób nie musimy obciążać tym swojej pamięci.

Ważne jest, by pamiętać, że nie musimy za każdym razem odbierać telefonu czy odpisywać na maila lub smsa. Jest to kwestia ustalenia priorytetów. Zawsze można oddzwonić, a sms przeczytać później, radzą eksperci PEP.

Istotą oszczędzania czasu jest też świadomość, że musimy z czegoś rezygnować. Ważne, by realizować to, co dla nas najważniejsze i najbardziej wartościowe. Jeśli się tego nauczymy, to ze spokojem zrobimy to, co wybraliśmy.

- Warto znaleźć czas na to, by nauczyć się go sobie organizować. Takie usystematyzowanie i uregulowanie naszych spraw i obowiązków pozwoli na wygospodarowanie dziennie nawet jednej godziny. W ciągu tej godziny możesz zrobić coś dla siebie, dla najbliższych. Wysiłek włożony w zmianę kilku nawyków w organizacji pracy procentuje także długofalowo: możesz odzyskać nawet sześć tygodni w roku - zachęca Beata Uytenbogaardt.

Według niej, oszczędzanie czasu daje także inne "bonusy", jak zastrzyk energii i optymizmu, poczucie, że nie ma dla nas rzeczy niemożliwych.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czas. Jak nauczyć się go sobie organizować?
Komentarze (8)
15 lutego 2017, 16:23
Także miałem problemy z organizacją czasu, ciągle zabierałem się za kilka rzeczy na razi i nie mogłem żadnej skończyć. Z pomocą przyszła technika pomidora. Więcej o niej znajdziecie np. tu: [url]http://krolczasu.pl/blog/pomodoro-czyli-zabawa-w-pomidora-z-czasem/[/url]
MC
Maurycy Ciamciara
16 marca 2016, 10:33
Dzięki za fajny, ciekawy artykuł.
T
Tomek
3 stycznia 2014, 05:15
Dzieki za dobry artykol!
W
Wojtek
5 czerwca 2014, 20:24
dobre artykole zawsze spoko!
A
aka
2 stycznia 2014, 23:35
Rozumiem, że Singielka jest nowoczesna i nie wie, co to wachlarz ;-)
S
Singielka
3 listopada 2012, 13:11
Jasne, z tym że pewnie jakiś uraz po tym został, obawiam się, że gdy pewnego dnia znowu ktoś chciałby si ze mną umówić lub oświadczyć, to mogę to wziąść za bajer - jednym uchem wpuścić, a drugim wypuścić bez żadnej reakcji. Hi hi hi ...
!
!?!?!
3 listopada 2012, 12:44
Ktoś kiedyś, z kim pracowałam, wiele razy mi mówił w pośpiechu: "zobaczymy się", "przyjdę do Ciebie", "przyjdę do Ciebie w środę", "... następnym razem", "wezmę Cię tam ..." "pójdziemy tam razem" i na tym się kończyło bo się spieszył. Przy kolejnym spotkaniu i rozmowie jakby nic nie pamiętał i znowu się spieszył. I nic do dzisiaj nie zrealizował z tego co powiedział. Miał bogaty wachlaż znajomych. Wciąż do niego ktoś dzwonił. Obłęd. Dziwiło mnie to jak można tak traktować znajomych - z jednej strony dawać do zrozumienia, że to jest coś więcej niż tylko znajomość z pracy, bo wydawało się, że się chce spotkać jeszcze po pracy, a z drugiej nie dotrzymywać słowa. Oczywiście nie zdążyłam mu tego powiedzieć, bo wciąż się spieszył i bajerował za każdym razem, chyba już wszedł w taki nawyk i nie miał czasu nad tym się zastanowić. Zal człowieka i tych których krzywdzi być może nawet nieświadomie, bo on nie pamięta, a druga osoba może przygotować na środę obiad, czekać tygodniami, miesiącami i pamiętać latami do dzisiaj. Ciekawe ile osób oprócz mnie tak bajerował, a może dalej bajeruje? ALE CHYBA NAJWAŻNIEJSZE, ŻE CIEBIE JUŻ NIE BAJERUJE ??!???
S
Singielka
2 listopada 2012, 17:26
Ktoś kiedyś, z kim pracowałam, wiele razy mi mówił w pośpiechu: "zobaczymy się", "przyjdę do Ciebie", "przyjdę do Ciebie w środę", "... następnym razem", "wezmę Cię tam ..." "pójdziemy tam razem" i na tym się kończyło bo się spieszył. Przy kolejnym spotkaniu i rozmowie jakby nic nie pamiętał i znowu się spieszył. I nic do dzisiaj nie zrealizował z tego co powiedział. Miał bogaty wachlaż znajomych. Wciąż do niego ktoś dzwonił. Obłęd. Dziwiło mnie to jak można tak traktować znajomych - z jednej strony dawać do zrozumienia, że to jest coś więcej niż tylko znajomość z pracy, bo wydawało się, że się chce spotkać jeszcze po pracy, a z drugiej nie dotrzymywać słowa. Oczywiście nie zdążyłam mu tego powiedzieć, bo wciąż się spieszył i bajerował za każdym razem, chyba już wszedł w taki nawyk i nie miał czasu nad tym się zastanowić. Zal człowieka i tych których krzywdzi być może nawet nieświadomie, bo on nie pamięta, a druga osoba może przygotować na środę obiad, czekać tygodniami, miesiącami i pamiętać latami do dzisiaj. Ciekawe ile osób oprócz mnie tak bajerował, a może dalej bajeruje?