Koleje to nie tylko problemy transportowe?

Koleje to nie tylko problemy transportowe?
Dowcipni podróżnicy twierdzą, że aby przeżyć kolejowe przygody, nie trzeba w ogóle wyjeżdżać z kraju. (fot. urbanworkbench / flickr.com)
Logo źródła: Przewodnik Katolicki Natalia Budzyńska / slo

Koleje to nie tylko problemy transportowe, wieczne opóźnienia i fatalny stan czystości wagonów. Koleje to magiczny świat podróżowania, świat maszyn, które potrafią fascynować, świat dworców i małych stacyjek z ich wyszukaną architekturą.

Dawno temu zawód kolejarza był bardzo poważany. W latach 20. minionego wieku świat kolei rozkwitał. Pracownicy dobrze zarabiali, kłaniano im się w pas, a wspaniała dworcowa architektura zaskakiwała bogactwem form. To był po prostu inny świat. Parowozy, wagony pierwszej klasy niczym podróżujące komnaty, żelazo krzyżujących się torów stawały się natchnieniem dla niezliczonej rzeszy pisarzy, malarzy i filmowców.

Pierwszy film w dziejach kinematografii to przecież Wjazd pociągu na stację La Ciota braci Lumière. Malarz Claude Monet niejednokrotnie powracał do motywu paryskiego dworca Saint Lazare. W swojej surrealistycznej twórczości włoski malarz De Chirico oddawał tajemniczą aurę pustych stacji kolejowych. Również dla belgijskiego malarza surrealisty Paula Delvaux - jadące pociągi i nocne dworce były częstym elementem scenografii jego obrazów.

DEON.PL POLECA

Lokomotywy fotografował Stanisław Ignacy Witkiewicz, a zapomniany polski przedwojenny pisarz, Stefan Grabiński, stworzył cykl niesamowitych opowieści kolejowych. Potem o kolei milczano, traktując ją z lekką pogardą. Podróżowało się własnym samochodem lub samolotem, więc z powodu braków pasażerów kolejne linie kolejowe stopniowo zamykano. W latach 1990-2005 w Polsce "zwinięto" 25 proc. torów - najwięcej w całej Europie. Ostatnio prześcignęła nas Grecja. Tymczasem podróżowanie pociągiem odzyskuje swoją magię i coraz więcej podróżnych z premedytacją stawia na kolejowe przygody.

Słynne linie kolejowe

Pewien amerykański pisarz, Paul Theroux, autor kilku bestsellerów, postanowił napisać książkę podróżniczą. "Pociąg wydał mi się najlepszym wyborem. W pociągu można robić wszystko: można żyć własnym rytmem i pokonywać dalekie przestrzenie. Nerwów nie ma wiele, czasami jest naprawdę wygodnie, no i to romantyczne uczucie, gdy wsiada się do wagonu… Dorastałem niedaleko Bostonu i Maine i gwizdki pociągów były dla mnie w dzieciństwie zachwycającą, czarowną muzyką. Chciałem, by moja książka opisywała długie podróże koleją. Dobrze, ale dokąd?" - zastanawiał się w roku 1972 pisarz. Ostatecznie wybrał się do Azji, a opis jego czteromiesięcznej podróży stał się tematem książki Wielki bazar kolejowy, która ukazała się w wielu językach i edycjach.

Theroux zmierzył się w niej z mitem słynnego Orient Expressu, ale podróżował także koleją transsyberyjską. Owszem, czasami wysiadał z pociągu, a następny skład odjeżdżał dzień później. Jednak to kolej jest prawdziwym bohaterem jego książki. Kolej jako odrębny świat, który przemieszcza się z miejsca na miejsce, który rządzi się swoimi prawami i który sprzyja komunikowaniu się z drugim człowiekiem.

Theroux w swojej kolejowej misji nie poprzestał na jednej książce: po trzydziestu latach powtórzył swoją słynną podróż, a potem ruszył w następne. Między innymi objechał pociągiem Patagonię. Jego śladem podążyło wielu czytelników.

Podróż koleją transsyberyjską jest marzeniem kilku moich znajomych, zapalonych podróżników. Trasa liczy ponad 9 tys. km i łączy europejską część Rosji z jej dalekowschodnimi krańcami. Jazda trwa 8 dni, w czasie których przekracza się 8 stref czasowych. Tę linię kolejową budowano w latach 1891-1916, zaczyna się w Moskwie, a kończy we Władywostoku. To najdłuższa linia kolejowa na świecie.

Natomiast najwyżej położona jest kolej tybetańska, którą oddano do użytku całkiem niedawno, bo w roku 2006. Kulminacyjny punkt trasy przekracza 5 tys. m.n.p.! Zresztą ponad 80 proc. całej trasy biegnie na wysokości 4 tys. metrów, w związku z tym w pociągu jedzie zawsze lekarz i pielęgniarka, a do wagonów tłoczony jest tlen, by zapobiec chorobie wysokościowej pasażerów. Kolej tybetańska zdetronizowała pod względem wysokości kolej transandyjską, która nadal uważana jest za cud XIX-wiecznej techniki (jej architektem był Polak, Ernest Malinowski).

Ta pełna zachwycających widoków linia jest czynna dla turystów tylko kilka razy w roku. Jeśli boimy się aż tak ekstremalnych podróży, to nie musimy opuszczać Europy, żeby przeżyć niezwykłą kolejową wyprawę widokową. Glacier Express, czyli Ekspres Lodowcowy, to zdecydowanie najpiękniejsza linia kolejowa w Europie. Trasa wiedzie przez Alpy: pociąg pokonuje 291 mostów, 91 tuneli i 7 dolin. Podróż z St. Moritz do Zermatt pod szczytem Matterhornu zajmuje siedem i pół godziny, a wagony wyposażone są w spore przeszklenia, by podziwiać zapierające dech w piersiach widoki.

Dworcowa gigantomania

Dowcipni podróżnicy twierdzą, że aby przeżyć kolejowe przygody, nie trzeba w ogóle wyjeżdżać z kraju. Wystarczy wsiąść w jeden z nocnych pociągów TLK relacji Szczecin-Przemyśl. Kiedy już dojedziemy do Przemyśla, oczom naszym ukaże się przepiękny, neobarokowy w formie, zabytkowy dworzec kolejowy zbudowany w roku 1860. Po niedawnym remoncie zachwyca także wnętrzem: stiuki i freski naprawdę robią wrażenie. Takich dworców nie ma w Polsce zbyt wiele, ale warto w czasie podróży zwrócić na nie uwagę: secesyjno-modernistyczny dworzec w Tarnowie z 1906 r., neoklasycystyczny dworzec w Bielsku-Białej z 1890 r., typowy dla dworców austriackich, którego ściany pokryte są freskami, Wrocław Główny z budynkiem "w stylu Tudor" z roku 1857, absolutnie bajkowy budynek dworca w Lublinie datowany na 1877 r. czy dworzec w Gdańsku z roku 1900, którego forma ukształtowana została zgodnie z lokalną tradycją architektoniczną. To zaledwie kilka najważniejszych przykładów na to, że architektura użytkowa może być nie tylko funkcjonalna, ale i niezwykle dekoracyjna.

Prawda jest taka, że śpiesząc się w podróży, rzadko podnosimy oczy znad stosu walizek czy tablicy przyjazdów i odjazdów. Pierwsze dworce były raczej skromnymi budynkami, ale wkrótce architekci postawili przede wszystkim na reprezentacyjność. Szukano formy, która byłaby charakterystyczna dla dworca jako takiego.

Budynki dworcowe powinny być eleganckie i monumentalne zarazem. Towarzystwa kolejowe prześcigały się w tworzeniu jak najokazalszych projektów i ich realizacjach. Sięgano po formy nawiązujące do greckich świątyń, rzymskich term, barokowych pałaców, a nawet gotyckich katedr. Najbardziej charakterystycznym elementem fasady była brama z zadaszonym podjazdem oraz zegar. Niekiedy budowano wieżę zegarową, która zresztą przy okazji pełniła funkcję wieży ciśnień. Na przełomie wieków, kiedy kolej przeżywała szczyt popularności, w architekturze dworcowej doszło do gigantomanii. Każde miasto chciało się poszczycić najwspanialszym dworcem. Wystarczy spojrzeć na dworzec w Bombaju, Milano Centrale czy niektóre dworce amerykańskich miast, których twórcy inspirowali się antycznym Rzymem.

Świat małych stacyjek

Na całym świecie w II poł. XX w. nastąpił regres transportu kolejowego. Likwidowano całe linie kolejowe, zamykano ogromne dworce lub zmieniano ich przeznaczenie. Podobnie dzieje się z małymi stacyjkami, które są burzone albo wykupywane przez prywatnych właścicieli i adaptowane na mieszkania. A szkoda, bo właśnie te niewielkie i zapomniane stacyjki reprezentują ciekawą architekturę. Nadawano im różną formę, która zazwyczaj prezentowała w danym kraju najpopularniejszy styl.

I tak, w Wielkiej Brytanii i Niemczech dominuje styl romantyczny, a we Francji, Hiszpanii czy we Włoszech trend nawiązujący do tradycji klasycznej. W Polsce prowincjonalne dworce są architektonicznie bardzo zróżnicowane, co miało związek z trzema zaborami, a każdy z nich reprezentował styl narodowy, który ukształtował ówczesne budownictwo kolejowe na ziemiach polskich.

Po odzyskaniu niepodległości nowo powstałe stacje nabrały już bardzo polskich form, nawiązując do typowo polskiego stylu dworkowego. Na przykład stacja w Modlinie wyglądała niczym sarmacki dwór, dziś jest niestety całkowicie zrujnowana i czeka na gruntowny remont. Odnowiono natomiast piękny budynek dworca w Grodzisku Mazowieckim czy w Żyrardowie. Oba bardziej przypominają szlacheckie pałacyki niż stacje kolejowe.

Architektura dworcowa to jednak nie tylko budynki, w których mieści się kasa i poczekalnia. To także wieże ciśnień, zadaszenia peronów, nastawnie, a nawet semafory. Bo przecież coraz ich mniej. Niedługo zgasną też słynne magiczne niebieskie światła towarzyszące nam w nocnych podróżach i zapowiadające nieznane przygody.

Przydatne linki
www.kolej.one.pl - ogólnopolska baza kolejowa
www.wask.czuby.net - kolej wąskotorowa w Polsce
www.railwaystations.blogspot.com - blog fotograficzny - dworce całego świata oraz linki do niemal wszystkich linii kolejowych na świecie
www.archeo.kolej.pl - serwer miłośników transportu szynowego
www.forumkolejowe.pl - aktualności kolejowe z kraju i ze świata,
www.pod-semaforkiem.aplus.pl - galeria zdjęć "zapomnianych linii kolejowych" i ciekawych linków
www.tm7.pl - ogólnopolski portal społeczności miłośników kolei

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Koleje to nie tylko problemy transportowe?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.