Mit Matki Polki: "oaza spokoju", "źródło energii"... Wiesz, że masz prawo być wściekła?

(fot. shutterstock.com)
sosrodzice.pl

Wygląda miej więcej tak: oaza spokoju, niewyczerpane źródło miłości, bezmiar energii i wzór cnót. Chodzący ideał, o którym wiemy, że nie istnieje, jednak rzadko dajemy sobie prawo do bycia dobrymi, autentycznymi mamami.

Takimi, które nie są doskonałe...

Jest coś jeszcze - same strzelamy sobie w kolano. Bo zamiast zaakceptować, że jesteśmy tylko ludźmi, po urodzeniu dziecka odbieramy sobie prawo do tak zwanych "negatywnych" uczuć i gdy tylko się one pojawiają, czujemy się winne. Walczymy, by mit niezłomnej rodzicielki miał się dobrze. Nie pozwalamy sobie na "ludzkie słabostki", karcimy się za wszelkie wady i równie stanowczo traktujemy inne kobiety. W myśl zasady - jesteś matką, to cierp po cichu. Nie masz prawa narzekać, bo inne mają gorzej, bo dziecko to cud, bo to największe szczęście.

I co z tego, że to prawda, skoro emocjonalnie się spalamy. Od lat "nie wyrabiamy" i nie mówimy o tym, cierpimy w samotności, bo nie wypada się wściekać. A może jednak wypada i nawet trzeba? By pokazać sobie i dziecku, że nawet gdy jesteśmy złe, to kochamy? Że nawet wściekłe, umiemy sobie wszystko poukładać?  Mamy prawo się zdenerwować i przykładem pokazać, jak radzimy sobie z  trudnymi emocjami…

Masz prawo  być wściekła

Bycie rodzicem to wielka odpowiedzialność i praca, która nie ma końca. Przyjście na świat dziecka wielu dorosłym osobom pozwala… dojrzeć, wzbogacić swoją osobowość o zachowania, myśli i potrzeby, których wcześniej nawet sobie nie uświadamiali. Z jednej strony bycie rodzicem ubogaca i wzmacnia, ale z drugiej czyni nas słabszymi. Sprawia, że odkrywamy często trudne emocje, których wcześniej nie doświadczaliśmy. Wśród nich ważne miejsce zajmuje strach o dziecko.

To właśnie lęk o dziecko leży u podstawy wielu innych emocji, w tym złości i agresji. Zrozumienie, że to strach jest pierwotną emocją pozwala zaakceptować własne reakcje.

Jako rodzice nie powinniśmy dążyć do tego, by zdławić trudne emocje, bo one w ten sposób nie znikną, przeciwnie nabiorą na sile i wybuchną w najmniej oczekiwanym momencie i niestety w niekontrolowanym wydaniu. Naszą rolą jest okazywanie także trudnych emocji, które nie ranią dziecka, ale pokazują naszą autentyczność.  Poza tym okazywanie emocji w akceptowalnym wydaniu uczy w najprostszy sposób poprzez przykład odpowiednich reakcji naszego dziecka.

Tam, gdzie jest miłość, jest też złość, smutek, rozczarowanie...

Chcemy wierzyć, że relacje oparte na miłości są doskonałe, a sam fakt, że kochamy nasze dziecko, powinien nas uchronić przed przeżywaniem przykrych emocji. To nie tak. W każdej relacji opartej na bliskości istnieją różne odczucia i nie powinniśmy od nich uciekać. Zaprzeczając im, utrudniamy dziecku zrozumienie pewnych naturalnych prawd o relacjach międzyludzkich. Tam, gdzie jest miłość, tam jest również złość, smutek, rozczarowanie. Im szybciej to zaakceptujemy, tym więcej nerwów sobie oszczędzimy.

Rolą rodzica nie jest wychowywanie dziecka pod szklanym kloszem. Celem nie jest pokazanie, że w miłości obecne są tylko piękne emocje. Prawda jest przecież inna. Gdzie są dwie osoby, tam mogą zdarzyć się nieporozumienia. Dlatego rodzic z krwi i kości ma prawo nie mieć siły, cierpliwości, czuć się na skraju wyczerpania, denerwować się i wściekać na siebie i swoje dziecko. Dając sobie do tego prawo, jest autentyczny, łatwiej mu  pozwolić na przeżywanie negatywnych emocji również przez dziecko.

Dziecko potrzebuje autentycznego rodzica, który przeżywa wszystkie emocje

Dzieci uczą się świata w rodzinnym domu. Poznają nie tylko nazwy przedmiotów codziennego użytku, ale również obserwują  zachowania i reakcje rodziców. Widzą, czym jest radość, zaskoczenie, duma, które z wielkim entuzjazmem jako rodzice okazujemy. Obserwują również, co oznacza złość, smutek, lęk, których nierzadko się wstydzimy lub które próbujemy ukryć. Nic dziwnego, że tak robimy, skoro większość z nas w dzieciństwie była karana za "złe emocje". I niestety w podobny sposób postępujemy w stosunku do własnych dzieci, choć zazwyczaj w gruncie rzeczy tego nie chcemy.

Najwięcej problemów mamy ze złością, bo emocja ta jest źle kojarzona. Często prowadzi do czynów, czyli agresji. Od wczesnych lat zazwyczaj tłumaczy się nam, że złość jest zła, że nie wolno się denerwować, że złość piękności szkodzi, itd. Tymczasem jest to najbardziej pierwotna emocja, która bierze się ze strachu i poczucia bezradności, o które w opiece nad  dziećmi nietrudno.

Niestety gdy sobie nie radzimy, rzadko odczuwamy smutek, zazwyczaj przychodzi właśnie złość, która niewyrażona prowadzi do agresji. Natomiast agresja rodzi agresję i problem zamiast się rozwiązać - zaostrza się. Dlatego tak istotne jest, by poznać źródło własnych uczuć i umieć je wyrażać w kontrolowany, niekrzywdzący dla dziecka sposób.

Jak?

- mówiąc wprost: jestem teraz zła, potrzebuję czasu, żeby się uspokoić,

- pokazując dziecku, w jaki sposób można poradzić sobie ze złością w trakcie aktywności fizycznej,
- rozmawiając na temat zachowania dziecka, gdy poczujesz się spokojna,
- dbając o własny odpoczynek i czas na regenerację,
- korzystając z pomocy innych osób,
- wykazując się wyrozumiałością. Każdy popełnia błędy. Warto się po prostu na nich uczyć.

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie sosrodzice.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mit Matki Polki: "oaza spokoju", "źródło energii"... Wiesz, że masz prawo być wściekła?
Komentarze (1)
AK
Anna K
9 lutego 2019, 14:43
Tak, to wszystko prawda. Ale jednak przede wszystkim trzeba znaleźć rozwiązania, zeby uniknąć złości, zeby komunikować się i rozwiązywać problemy na spokojne, żeby życie rodzinne było spokojne i radosne (to naprawdę mozliwe). Polecam (po raz kolejny) świetne książki, które krok po kroku pokazują, jak to zrobić - i wcale nie zabija to spontaniczności, ale po prostu pokazuje pewne proste mechanizmy, które ułatwiaja komunikację: - "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły" Autor:Faber Adele, Mazlish Elaine - Thomas Gordon "Wychowanie bez porażek, "Wychowanie w samodyscyplinie", - Peter Pauling "Szczęśliwe dzieci czyli udane wychowanie". Pozdrawiam