"Podpisano: życzliwy" - o potopie donosów

Codziennie na biurka rozmaitych kontrolerów, inspektorów czy oficerów trafiają tysiące pism, w których obywatele informują o nieuczciwości innych. (fot. magiccyril / flickr.com)
Przemek Gulda / slo

W urzędach obowiązuje nieco delikatniejsza nazwa: doniesienia. Ale wiadomo bardzo dobrze, że chodzi o donosy. I że jest ich mnóstwo.

"Podpisano: życzliwy" - ta żartobliwa formuła okazuje się być nader często wykorzystywana w praktyce. Wystarczy zapytać pracownika któregoś z urzędów zajmujących się sprawdzaniem, czy obywatele żyją uczciwie, np. inspektora kontroli skarbowej by przekonać się, że Polacy to prawdziwi mistrzowie donoszenia na innych. Codziennie na biurka rozmaitych kontrolerów, inspektorów czy oficerów trafiają tysiące pism, w których obywatele informują o nieuczciwości innych. O czym piszą? O czym tylko się da. Oto kilka przykładów z życia wziętych. Z życia, a dokładniej z donosów, które trafiły do gdańskiej izby kontroli skarbowej.

Oto ktoś życzliwy donosi, że jego "niesamowicie pazerna i skąpa" ciocia, która "odizolowała się od rodziny" gromadzi potężny majątek, choć pracuje w państwowej firmie, więc nie może zarabiać za dużo. Oto ktoś inny informuje ze szczegółami o tym, że jego sąsiedzi, którzy mają "ponad 40 lat i na utrzymaniu kilkoro dzieci" wybudowali właśnie dwa domy, a przecież z pensji z pewnością nie byłoby ich na to stać. Oto jeszcze ktoś inny opisuje sytuację swego byłego małżonka, który twierdzi, że na alimenty nie ma pieniędzy, a jednocześnie jeździ luksusowym samochodem i "trzy razy do roku leci na bardzo drogie wczasy zagraniczne". Oto jeszcze ktoś uderza w mocne tony donosząc na swojego znajomego, który według niego jest "czołowym złodziejem mienia państwowego".

DEON.PL POLECA

Tę polską skłonność do informowania oficjalnych podmiotów o mniejszych lub większych grzechach i grzeszkach rodaków oceniać można różnie, ale jedno jest pewne: jest skuteczna. Urzędnicy skrzętnie korzystają z informacji zawartych w donosach i dokładnie sprawdzają praktycznie każdy z nich. I nie ukrywają, że to dla nich bardzo ważne źródło wiedzy o nieprawidłowościach, których dopuszczają się obywatele. Ważne, a na dodatek bardzo wiarygodne - jasne, autorzy donosów często przesadzają, a zazdrość sprawia, że majątki sąsiadów zdają się im być o wiele większe niż są w rzeczywistości, ale tak czy owak, inspektorzy twierdzą, że donosy bardzo często pozwalają im odkryć sprawy, o których nie mieliby szans dowiedzieć się w inny sposób. Wniosek jest prosty: donosem można naprawdę napytać komuś biedy, dlatego ci wszyscy, którzy mają coś na sumieniu, nie mogą spać spokojnie.

Kwestia donosów rodzi wiele pytań dotyczących etyki i uczciwości. Z jednej strony nie sposób przymykać oczu na przestępstwa i nieprawidłowości popełniane przez innych, z drugiej - w polskiej i nie tylko zresztą polskiej, obyczajowości, donosicielstwo nie jest działaniem chwalebnym i chwalonym. Już przecież w szkole podstawowej przestrzega się dzieci, żeby nie skarżyły na innych, bo to nieładnie. Donosicielstwo też jest nieładne, ale jak widać - popularne.

Skąd się bierze? Z różnych przyczyn, które jednak najczęściej - i to mocno uzasadnia negatywny stosunek do donosów - nie związane są z poczuciem uczciwości. Zwykle chodzi raczej o zwykłą zazdrość i obawę, że inni mogą mieć lepiej, że innym bardziej udało się w życiu. Donosiciele swoim działaniem utwierdzają tym samym stereotyp o tym, że Polacy pełni są zawiści wobec tych, którzy osiągnęli większy od nich samych sukces, że kiedy innym wiedzie się lepiej, wolą podstawić im nogę niż spokojnie patrzeć na ich szczęście.

Bardzo częstym motywem pisania donosów, które mogą zniszczyć komuś życie, jest zemsta: na byłym małżonku za to, że odszedł, na prowadzącym podobną działalność gospodarczą konkurencie, za to, że udaje mu się przyciągać więcej klientów, na bliższym czy dalszym krewnym, za to, że nie chce się dzielić zgromadzonym majątkiem. To wszystko wyraźnie pokazuje, że donosy nie są szlachetnym dbaniem o to, żeby świat działał uczciwie, to raczej sposób na załatwianie swoich własnych spraw rękami urzędników.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Podpisano: życzliwy" - o potopie donosów
Komentarze (7)
B
Baska4
10 września 2013, 11:53
Polacy uwielbiają donosić. A to z zazdrości, a to z wścibstwa. Na [url]http://donosimy.waw.pl/[/url] można poczytać więcej o donosach. Donosy to naszą specjalność...
NU
NKWD, UB, CZEKA, STASI,
25 września 2011, 17:07
Problem donosicielstwa  istnieje od zawsze, występuje już w Biblii. To problem społeczny – podcina zaufanie, wprowadza niepokój w życie zbiorowości. Motywy składania donosów były i są różne: podporządkowanie aparatowi państwowemu, własne korzyści i wpływy, chęć zrobienia kariery, zemsta, zazdrość. Zazwyczaj więc donosiciele myślą o własnym dobru lub bezpieczeństwie. Donosy mogą być prawdziwe lub fałszywe, jednak nawet te drugie wielokrotnie wprowadzały zamieszanie w życie oskarżonych, a nawet prowadziły do śmierci. Najbardziej szkodliwe zdrady to te związane z systemem państwowym, gdyż doprowadzają do upadku człowieka (również niewinnego). Mniej szkodliwe donosy dotyczą kolegów szkolnych lub sąsiadów. Jednak również nie są to zachowania, które wspomagają budowanie więzi społecznych. Ania Makarewicz
T
Troll
24 września 2011, 21:30
Tę polską skłonność do informowania oficjalnych podmiotów o mniejszych lub większych grzechach i grzeszkach rodaków oceniać można różnie, ale jedno jest pewne: jest skuteczna. A czy autor przeprowadził rzetelne badania wykazujące, że skłonność do donosicielstwa jest cechą specyficznie polską? Porównywał skalę zjawiska z innymi narodami? Jeśli nie - to sobie wypraszam takie sformułowania. Tylko człowiek zakompleksiony,bojący się nienaruszalności swojego ego i egzystacjonalizmu jest skłonny do donosicielstwa.
J
jus
24 września 2011, 20:47
Tę polską skłonność do informowania oficjalnych podmiotów o mniejszych lub większych grzechach i grzeszkach rodaków oceniać można różnie, ale jedno jest pewne: jest skuteczna. A czy autor przeprowadził rzetelne badania wykazujące, że skłonność do donosicielstwa jest cechą specyficznie polską? Porównywał skalę zjawiska z innymi narodami? Jeśli nie - to sobie wypraszam takie sformułowania.
Bogusław Płoszajczak
24 września 2011, 20:19
I jak wyobrazić tu sobie, że kiedyś podczas okupacji hitlrowcy nie zdołali zniszcyć AK? Jakże ten naród się zmienił!
T
Troll
24 września 2011, 00:06
Życzliwych donosicieli spotykałem w kościele katolickim jak i w Solidarności,nie ma co się dziwić jak nie podejmuje się rozmów z rozwiązywaniem problemu to lepiej zakapować i mieć święty spokój,niech się inni martwią z delikwentem.
W
wojtus
23 września 2011, 23:57
Donoszę, żę świat jest do kitu...