Wrodzone uprzedzenia. Co z nimi zrobić?

Osobiście stałem się ofiarą najgorszych z możliwych uprzedzeń rasowych wobec Żydów i czarnoskórych. Wielokrotnie słyszałem, jacy to są Żydzi, i nie były to bynajmniej wypowiedzi pozytywne. To samo dotyczyło osób czarnoskórych, chociaż praktycznie nie mieszkali w naszym sąsiedztwie. Dzięki Bogu już na wczesnym etapie życia zorientowałem się, że zasłyszane opinie to właśnie uprzedzenia
„Nie tak to usłyszałem!”. Jak często kwitowano w ten sposób nasz opis konkretnej sytuacji? Być może sami tak mówiliśmy, reagując na czyjąś relację. Jeden z argumentów na rzecz autentyczności czterech Ewangelii jest dokładnie taki. Każdy z ewangelistów opowiada historię na swój własny sposób. Szczegóły ich relacji nie zawsze się pokrywają. Słowa, które wkładają w usta Jezusa, są różne. Różnie rozkładają akcenty. Podkreślają różne aspekty tej samej sprawy. Wszystko to idealnie harmonizuje z naszym ludzkim doświadczeniem.
Dwaj gapie występują w roli świadków tego samego wypadku. Ich relacje są zasadniczo takie same, a jednak się różnią. I nie chodzi tu wcale o fakt, że stali w dwóch różnych miejscach. Idzie tu o odmienne zabarwienie ich indywidualnej percepcji. Faktycznie, po części może być to kwestia postrzegania kolorów. Jeden ze świadków lubi kolor niebieski, to jego ulubiony. Nie lubi z kolei czerwonego, zatem jego sympatia i percepcja w naturalny sposób będzie po stronie samochodu niebieskiego. Ale najprawdopodobniej nie chodzi wyłącznie o kolory. Słuchanie, jakim jesteśmy, to bardzo złożona kwestia. Stanowi owoc doświadczeń zbieranych przez całe życie.
Różnorodność percepcji i autentyczność relacji
Mówiąc o słuchaniu, nie ograniczam się wyłącznie do zdolności słyszenia. Cała nasza istota jest słuchaniem. Tak jak moje uszy słuchają dźwięków, moje oczy wsłuchują się w kolory, mój nos w zapachy, a usta we wszelkie rodzaje smaków. Całe moje ciało jest wrażliwe na dotyk, zaś wewnętrzne władze nasłuchują uczuć, emocji, wspomnień, pomysłów oraz koncepcji. Jestem słuchaniem, otwartością na percepcję.
Pozwólcie, że przez moment pochwalę się erudycją i podzielę się z wami cytatem, jedynym, jaki zapamiętałem po łacinie, pochodzącym z monumentalnego dzieła świętego Tomasza z Akwinu Summa theologiae: Quiquam recipitur per modum recipientis recipitur. Wszystko jest poznawane na sposób poznającego.
Śmiem twierdzić, że ten popis erudycji odbierany jest przez każdego z czytelników i każdą z czytelniczek inaczej. Dla niektórych to nic takiego, bo łacina nie robi na nich najmniejszego wrażenia. Innym sprawi chwilową radość. Godziny spędzone na mozolnej nauce długo nieużywanej łaciny wreszcie okazały się owocne. To przyjemne uczucie. Słowa wywołują zamierzony efekt. Takich osób będzie jednak niewiele. Zdecydowanie większe grono stanowić będą tacy, którzy odczują rodzaj gniewu. Taki próżny pokaz erudycji może bowiem zostać odebrany jako próba poniżenia odbiorców. Mogą się także pojawić reakcje na czcigodnego ojca Kościoła: ukłon w stronę szanowanego autorytetu lub lekceważenie wobec osoby postrzeganej jako ktoś, kto do katolickiej teologii wniósł intelektualną bezpłodność. Wszystkie te podejścia, percepcje i uczucia składają się na słuchanie, jakim jesteśmy.
Nasze słuchanie ma, by tak rzecz ująć, pewien kształt. Gdy w umyśle pojawia się percepcja – czy to przez uszy, czy przez oczy, usta lub nos, przez dotyk lub w jakikolwiek inny sposób – zostaje niejako przepuszczona przez kształt naszego słuchania. To, co mieści się w jego parametrach, jest postrzegane i rozpoznawane. To, co nie mieści się w tych parametrach, zostaje najprawdopodobniej całkowicie zignorowane lub niedostrzeżone. Choć niekoniecznie.
Słuchanie jako sposób bycia
U osób o surowym usposobieniu i mocno ugruntowanych parametrach szanse na wyjście poza obszar własnego myślenia są niewielkie. Osoby takie często żywią silne uprzedzenia. W obszarze parametrów występuje u nich nieuzasadniona duma i arogancja. „Wiem wszystko na ten temat!”. „Wiem, jaka jest ta osoba!”. Nie ma w nich miejsca na szerszą percepcję, która pozwoliłaby na rozszerzenie granic świadomości osadzonej w konkrecie rzeczywistości. Są faktycznie zabetonowani na odmienne podejście i całkowicie brak im elastyczności.
Z drugiej strony osoby bardziej otwarte, szczególnie jeśli mają świadomość swego uwarunkowania do pewnego typu słuchania, są w stanie rozszerzyć zakres jego parametrów.
Niestety muszę przyznać, że dorastałem w taki sposób, że pewne uprzedzenia zostały mi niejak narzucone. Oczywiście dotyczy to nas wszystkich. Wrodzone uprzedzenia mogą nam wyjść na dobre lub na złe. Mogą być bardziej lub mniej uświadomione. Czasami potrzeba całego życia, by zidentyfikować w sobie wszystkie posiadane uprzedzenia i wyzwolić się z narzucanej przez nie surowości, by podążyć w stronę prawdziwej wolności. Osobiście stałem się ofiarą najgorszych z możliwych uprzedzeń rasowych wobec Żydów i czarnoskórych. Wielokrotnie słyszałem, jacy to są Żydzi, i nie były to bynajmniej wypowiedzi pozytywne. To samo dotyczyło osób czarnoskórych, chociaż praktycznie nie mieszkali w naszym sąsiedztwie. Dzięki Bogu już na wczesnym etapie życia zorientowałem się, że zasłyszane opinie to właśnie uprzedzenia. Co więcej, poznałem wiele wspaniałych Żydówek i wielu wspaniałych Żydów, a także kilku czarnoskórych, co sprawiło, że nakreślone linie krzywdzących podziałów zniknęły. Czasami nadal odkrywam w sobie resztki tych wczesnych uprzedzeń. Niektóre wciąż pozostają ukryte. Te drugie mogą być tak nieistotne i śmieszne, jak uprzedzenie do brukselki i szparagów, lub stanowić takie wyzwanie jak amerykanizacja.
Moim celem nie jest tutaj wychwalanie lub potępianie tego, jakimi są każda i każdy z nas. Istotne jest uznanie faktu, że jesteśmy określonym typem słuchania. Poświęcanie czasu na rozezna-nie, co doprowadziło do wykształcenia się takich, a nie innych parametrów aktualnego słuchania może, ale nie musi, mieć proporcjonalną wartość. Tego typu wiedza może okazać się pomocna w „zmiękczaniu” postawy, tak by słuchanie było bardziej otwarte na wzrost w tym obszarze. Jednak nie zawsze stanowi to najlepsze lub najskuteczniejsze podejście do tematu zmiany. Tak czy inaczej, zanim obierzemy ten kierunek, musimy sobie zdać sprawę, że jesteśmy konkretnym słuchaniem. Taka jest podstawowa intuicja, którą chcę się z wami podzielić.
Odkrywanie tożsamości przez słuchanie
Gdy zdam sobie sprawę, że jestem konkretnym słuchaniem, robię pierwszy krok w podróży ku odkryciu własnego „ja”. Niezależnie od tego, jak duża lub niewielka odległość (szklanka jest do połowy pełna!) dzieli mnie od mojego typu słuchania, taki właśnie jest mój punkt wyjścia. Posiadanie punktu wyjścia daje mi różne możliwości i nadzieję. Mogę wyruszyć, pozostawiając za sobą wszystko, co fałszywe. Mogę ruszyć jeszcze dalej i stać się kimś jeszcze bardziej prawdziwym.
Kolejny owoc odkrycia, że jestem pewnym typem słuchania, stanowi spostrzeżenie, że jest ono z konieczności częściowe. Istnieją też inne typy słuchania. Mogą mnie one ubogacić, jeśli dodam ich bogactwo do mojego. Znowu odkrywam zatem podstawę nadziei oraz ścieżkę wzrostu. Spostrzeżenie to zaprasza mnie do wejścia z entuzjazmem we wszelkie grupy, komitety, rady i stowarzyszenia, ponieważ wiem, że każdy z nas posiada konkretny i niepowtarzalny wkład w zbiorowy wgląd w świadomość. Dla mnie to ekscytujący powód, jeden z głównych, dla których cieszę się, że żyję zgodnie z zasadami Reguły świętego Benedykta. Ten mądry i święty prawodawca wymaga, by każdy opat zwoływał wszystkich braci i radził się ich we wszystkich istotnych sprawach dotyczących wspólnoty. W innych sprawach zwołuje się małą kapitułę złożoną ze starszych zakonników. Wszystkie decyzje podejmuje kapituła.
Każdy z nas jest słuchaniem. Możemy radować się w naszej wyjątkowości, ponieważ każdy z nas może wnieść coś niepowtarzalnego. Możemy też oczekiwać wzrostu.
Skomentuj artykuł