Szukając sensu cierpienia
Wielki Post to czas zadumy, czas robienia rachunku sumienia, czas spoglądania we własną duszę. Renata, mama nieuleczalnie chorej pięcioletniej Asi rozmyśla o życiu swojej rodziny nieustannie. Szuka sensu cierpienia swojej córeczki, szuka sensu cierpienia rodziców, których dzieci nie wyzdrowieją.
Stacja I Pan Jezus na śmierć skazany
Asia urodziła się śliczna. Leżała sobie spokojnie i patrzyła na świat po swojemu. Czekaliśmy z mężem na diagnozę lekarzy. Gdy wreszcie padły te słowa: - Dziecko jest nieuleczalnie chore, medycznie nic nie da się zrobić, choroba postępująca, rokowania pesymistyczne, proszę przygotować się na najgorsze... - nie uwierzyłam. Może ci lekarze się nie znają - łudziłam się w myślach. Nie może tak być, nie może... Ale tak jest.
Panie Jezu, pomóż nam przyjąć to, co trudne, co niesprawiedliwe... Ty dobrze znasz uczucia ludzi niesłusznie skazanych na śmierć, na cierpienie, na pogardę, na samotność, na odrzucenie... Niech przez nasze ręce również dzieje się cud zbawienia.
Stacja II Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Mija dzień za dniem. Jeden podobny do drugiego: leki, jedzenie, zabiegi medyczne, rehabilitacja, pielęgnacja. Ktoś powie - nuda. A dla mnie to możliwość uporządkowania spraw, bezpieczeństwo dla dziecka. W moim, naszym, rodzinnym życiu nie ma czasu na spontaniczność. Czuwające noce, wielki niepokój przy infekcjach, włączona aparatura... Wszystko, żeby pomóc, ulżyć, zabezpieczyć. Czuwanie przy chorym dziecku - to nasz codzienny krzyż, który z determinacją niesiemy.
I ja, i Marek - tata Asi, i Szymon - brat Asi mamy szczęście, bo jesteśmy razem, bo każde z nas wie, co ma robić, bo umiemy dzielić się obowiązkami. To wielka łaska, że tyle nam się udaje, że tak się dobrze układa.
Panie Jezu, Ty wziąłeś na siebie ciężar krzyża z miłości do człowieka. My bierzemy na swoje ramiona ciężar naszego krzyża z miłości do naszego dziecka. Daj nam Panie czuć Twoją obecność w naszym zmaganiu i dodaj sił.
Stacja III Pan Jezus upada po raz pierwszy
Ostatnio ktoś mnie zapytał, no i jak Asia? Lepiej? Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Bo przecież jest gorzej. I będzie gorzej, mimo opieki, mimo miłości jaką jej dajemy, mimo wszystko.
Bardzo źle było tamtej nocy, gdy zaczęły się drgawki i Asia przestała oddychać. Organizm dziecka odmówił chęci współpracy... Przewieziono je na oddział neurologiczny. Modliliśmy się w szpitalnej kaplicy, czas wlókł się niemiłosiernie. Gdy w korytarzu pojawił się lekarz stanęliśmy na baczność: - Stan bardzo ciężki, ale stabilny, duże zmiany neurologiczne... Wypiszemy do domu, ale musicie znaleźć hospicjum, które przejmie opiekę nad dzieckiem. Ścisk w żołądku, przyspieszone bicie serca.... Hospicjum - myśli kłębiły mi się w głowie. Poczułam jak kruche jest życie mojego dziecka, że teraz mam tę moją cudną Asię a za chwilę mogę jej nie mieć. Wtedy pomyślałam, że hospicjum to dla nas ratunek, specjalistyczna opieka, nowoczesna aparatura, ręka wyciągnięta do rodziców chorego dziecka.
Panie Jezu, upadek bardzo boli. Traci się kontrolę, równowagę, pojawiają się pierwsze rany. Postęp choroby - to nasz wielki upadek, ale Ty Jezu pokazałeś, że trzeba wstać, otrząsnąć się i iść dalej.
Stacja IV Pan Jezus spotyka swoją Matkę
W szpitalnej sali panuje ożywienie. Lekarze podchodzą do łóżeczka chorego dziecka. Wymieniają mądre, medyczne określenia, ich mimika zdradza niepokój. Niejeden raz przysłuchiwałam się temu co mówią, obserwowałam ich twarze. Stałam z boku, wciśnięta w kąt pełna niepokoju o swoje dziecko. Chciałam o coś zapytać, prosić o wyjaśnienie medycznych określeń, które nic mi nie mówiły, a które wiele znaczyły, ale nikt mnie nie zauważał. Lekarze gnali do innej sali, ja zostawałam z niczym. Ale blisko dziecka. Bo matka jest zawsze blisko. Intuicyjnie wyczuwa niebezpieczeństwo. Dla lekarza Asia jest przypadkiem, dla mnie najważniejszym człowiekiem na świecie. Mogłabym o niej tyle powiedzieć, tylko że nikt mnie nie słucha.
Matko, która byłaś blisko swego Syna i szłaś wraz z Nim na Golgotę, pociesz matki i ojców, którzy uczestniczą w cierpieniu swojego dziecka, którzy współcierpią. Usłysz ich wołanie o pomoc w gąszczu przepisów, biurokracji, obojętności...
Stacja V Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi
Pewnego dnia chciałam wsiąść do autobusu. Wózek inwalidzki jest ciężki. Wokół stali ludzie, ale gdy podniosłam głowę gdzieś się rozpierzchli. W ostatniej chwili odnalazłam wzrok młodego mężczyzny. Zapytałam, czy może mi pomóc. Bez słowa wniósł wózek do pojazdu. Uśmiechnęłam się i podziękowałam a on odwzajemnił mój uśmiech... Postawa Szymona pokazuje nam, że o pomoc trzeba poprosić. Przy ciężko chorym dziecku, takich próśb jest dużo. Rodzina z chorym dzieckiem oczekuje pomocy od rodziców, braci i sióstr, od sąsiadów, koleżanek i kolegów, od przełożonych w pracy, od całkiem obcych ludzi, od kapłanów. Ciężar krzyża, który niesiemy uczy nas pokory, każe wyzbyć się dumy, uczy prosić.
Panie Jezu, Ty z wdzięcznością przyjąłeś pomoc Szymona z Cyreny. Pokazałeś, że jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni w dźwiganiu krzyży naszej codzienności. Za wszystkich Szymonów postawionych na naszej krzyżowej drodze - dziękujemy Ci Panie.
Stacja VI Weronika ociera twarz Jezusowi
Odważne Weroniki, gotowe, aby nieść ulgę i ukojenie w cierpieniu, aby wspierać i pomagać. Przy łóżeczku naszej Asi zebrali się niezwykli ludzie - kochające babcie, oddani lekarze i pielęgniarki, sympatyczna rehabilitantka, nauczycielka z nowymi szalonymi pomysłami zabaw. Są dla nas, rodziców, jak oaza na pustyni. Bezinteresowność, spontaniczność, wrażliwość - to cechy, które posiada odważna Weronika. W hospicjum są osoby, którym nie trzeba mówić, co mają robić. Wiedzą.
Panie Jezu, Ty wynagrodziłeś odwagę Weroniki pozostawiając odbicie swojej twarzy na jej chuście. Prosimy Cię, wynagradzaj tym, którzy z takim oddaniem towarzyszą nam w zmaganiach z chorobą.
Stacja VII Jezus upada po raz drugi
Dla mnie ten upadek jest symbolem wielkiego zmęczenia, który nadchodzi po nieprzespanych nocach, po kolejnej infekcji, po gwałtownym skoku temperatury, po porażającym strachu, gdy Asia ma duszności. A w domu chorego dziecka są też zwykłe sprawy do załatwienia, problemy dnia codziennego do rozwiązania, kłopoty, wyczerpanie. Wystarczy drobiazg i wybucha kłótnia, po policzkach płyną łzy bezsilności, padają słowa, które ranią. Wydaje się, że ciężar jest zbyt wielki a upadek zbyt bolesny żeby się podnieść. Gdyby nie Ty Boże, nie poradzilibyśmy sobie.
Panie Jezu, który podnosisz się z tego upadku, dodaj nam sił, abyśmy idąc za Tobą nie zwątpili w Twoją obecność w naszym życiu.
Stacja VIII Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty
Ludzie mówią, że najgorszą rzeczą jaka może spotkać człowieka jest choroba dziecka. Dużo o tym myślę i chyba czuję inaczej. Staram się w chorobie Asi odnaleźć sens. Jeśli się go szuka, człowiek łagodnieje. Przestaje się buntować. Przyjmuje to, co musi. Dlatego jest mi dobrze. Czuje się z Asią spełniona, szczęśliwa. Pomimo tego, że bardzo cierpię, gdy ona czuje się gorzej.
Opowiem pani pewną historię. Niedawno wyszłam z moim dzieckiem na spacer. Córka z trudem oddychała, kilka razy musiałam użyć ssaka, żeby usunąć zalegającą ślinę utrudniającą łapanie powietrza. Obok przechodziła kobieta, która zaczęła użalać się nad nami; jacy to jesteśmy nieszczęśliwi, jaka mała jest biedna, jaki to dla mnie kłopot. Nie o litość i nie o roztkliwianie się chodzi Jezusowi.
Młode dziewczyny, zobaczywszy niepełnosprawnego chłopaka na wózku rzuciły beztrosko: - i po co to żyje. Mistrz z Nazaretu odpowiada: - żebyś mógł doskonalić się w miłości.
Ludzie chorzy, niepełnosprawni są potrzebni światu. Pomagają zmienić go na lepszy i piękniejszy. To przy nich uczymy się miłości bezinteresownej, ofiarnej.
Panie Jezu, nawet na trudnej Drodze Krzyżowej znajdziesz czas, żeby powiedzieć, jak żyć, co jest ważne a co jest tylko marnością. Bądź źródłem miłości w naszych rodzinach, pomóż w wypełnianiu naszego powołania do opieki nad nieuleczalnie chorym dzieckiem.
Stacja IX Jezus upada po raz trzeci
Tak jak ten upadek, boli brak zrozumienia u innych ludzi. Pamiętam, takie zdarzenie. Było przed świętami. W sklepach panował szał zakupów. Zostawiłam Asię pod opieką babci, miałam kupić trochę wędliny w pobliskim sklepie. Kolejka była długa. Starałam się zachować spokój, ale po godzinie zaczęłam się niepokoić, bo zbliżała się pora, kiedy trzeba podać dziecku lekarstwa. Ekspedientka, która znała sytuację, zobaczyła mnie w kolejce i poprosiła żebym podeszła. Byłam zażenowana, ale też ogromnie wdzięczna za jej gest życzliwości i zrozumienia. Przez chwilę się wahałam, ale nie miałam innego wyjścia, i wtedy rozgniewani kolejkowicze zaczęli krzyczeć.
Ekspedientka usiłowała tłumaczyć, że mam chore dziecko. Niezadowolenie w kolejce jednak narastało. Zrobiło mi się słabo; przez ramię słyszałam drwiny, czułam spojrzenia pogardy. - Co nas obchodzi, że ma pani chore dziecko?! Rzeczywiście, nikogo nie obchodzi - oprócz Ciebie Panie Jezu.... Upadłeś ze zmęczenia, a może ktoś Cię popchnął, chciał Ci dokuczyć. W sklepie, u lekarza, w aptece, w urzędzie...
Każdy widzi chore dziecko, słyszy jego ciężki oddech, ale odwraca wzrok. Pewnej niedzieli elegancko ubrane panie wychodziły z kościoła. Któraś z nich skomentowała zbieranie pieniędzy na hospicjum: - Mnie nikt nie daje. Zabolało. Ludzka obojętność sprawia, że tracimy wiarę w drugiego człowieka.
Panie, pomimo wielkiego zmęczenia wstajesz z tego upadku, prosimy Cię, pomóż wybaczyć i uwierzyć na nowo w dobroć ludzkich serc.
Stacja X Pan Jezus z szat obnażony
Dziecko nieuleczalnie chore w niczym nie przypomina uroczego bobasa z telewizyjnych reklam. Często jego ciało jest zniekształcone, zdeformowane, okaleczone. Rurki tkwią w krtani, w brzuchu, zmiany neurologiczne wywołują niekontrolowane ruchy, z kącika ust cieknie ślinka. Obnażony człowiek! Niektórzy ludzie, na widok chorego dziecka odwracają wzrok. Tłumaczą potem, że to z wrażliwości...
Ostatnio zauważyłam, że ciałko naszej córki zmieniło się od leżenia. Ale dla mnie ona zawsze jest najśliczniejsza na świecie, bo ja patrzę na moją Asię oczami miłości. A to oznacza wzniesienie się ponad tę ulotną warstwę ludzkiej cielesności, pięknej do czasu. To pozwala zobaczyć osobę, dziecko Boże, Świątynię Ducha Świętego.... I ja, i rodzice innych chorych dzieci codziennie z wielką czułością pochylają się nad tym poranionym ciałem po to, by zapewnić małemu człowiekowi komfort, ulżyć w cierpieniu, sprawić przyjemność.
Panie Jezu, z szat obnażony - adorujemy Twoje święte poranione ciało. Jest piękne!
Stacja XI Pan Jezus do krzyża przybity
Znam tyle osób przybitych do łóżek, do wózków inwalidzkich, do respiratorów. Są słabi, bezbronni, zdani na pomoc najbliższych. Gdy patrzę na krzyż, który przyszło dźwigać Jezusowi i na moją Asię widzę niezwykłe podobieństwo - niewinność wystawioną na tortury, niewinność obolałą. Ale najbardziej cierpi serce rodzica, kiedy nic nie może już zrobić. Ta bezradność jest najgorsza. Czuję niemal fizyczny ból, tak jak Ty go czułeś gdy, wbijano gwoździe w Twoje ręce. Gdy patrzę na Asię, oczy mi wilgotnieją. Wiem, że ona gaśnie. Delikatnie, pieszczotliwie głaszczę jej ciałko i przeczuwam, że mój dotyk sprawia jej ból. Bo dotyk miłości boli, gdy przelewa się czara cierpienia...
Jezu przybity do krzyża, pozwól mi się ukrzyżować z Tobą... Nie mogę bezczynnie stać i patrzeć, jak moje dziecko cierpi. Zmiłuj się nad nami w godzinie próby.
Stacja XII Pan Jezus umiera na krzyżu
W hospicjum walczymy wszyscy o życie dziecka do końca, mimo bezradności medycyny. Wiele razy wyrywamy je ze szponów śmierci, aby w końcu pozwolić mu odejść z godnością Dziecka Bożego. Do jednych śmierć przychodzi znienacka, dla innych są to długie godziny konania.
Rodzice żegnający swoje dziecko czują rozdzierający ból fizyczny i psychiczny. W ciszy słychać wypowiadane szeptem słowa modlitwy "módl się za nami teraz i w godzinę śmierci naszej".... Ktoś intonuje religijną pieśń, albo ulubioną kołysankę dziecka, żeby utulić je do snu wiecznego.
Jezu umierający na krzyżu dla naszego zbawienia, przyjmij do swego królestwa nasze dzieci. Panie wspomnij na nas, którzy opłakujemy ich odejście. Razem z nimi umiera część nas samych...
Stacja XIII Ciało Jezusa oddane w ręce Matki
Ostatnie utulenie.... Dziecko dziwnie blade, nie reaguje na czułości. Jego ciało poddaje się wszelkim zabiegom; ostatnie ubranie, czesanie, pogłaskanie, ostatni uścisk. Zimny taki. Jeszcze ulubiony kocyk i zabawka. Przygotowanie do rozstania. Ostatecznego.
Matko żegnająca się ze swoim ukochanym Synem, pociesz serca matek i ojców, którzy cierpią po stracie swojego dziecka.
Stacja XIV Złożenie Jezusa do grobu
Wokół białej trumny zgromadziła się rodzina, przyjaciele, personel medyczny, znajomi. Rodzice stoją najbliżej. To ich ostatnie pożegnanie z dzieckiem, które wypełniało ich świat, które dało więcej niźli mogło otrzymać. Jest cicho, ale w człowieku wierzącym jest nadzieja zmartwychwstania.
Prosimy Cię bardziej niż kiedykolwiek - dodaj nam wiary w Twoje Zmartwychwstanie, obdarz Nadzieją na spotkanie z Tobą i z tymi, których musimy teraz pożegnać.
Drogę Krzyżową z Renatą, matką pięcioletniej Asi odprawiła Majka Lisińska-Kozioł.
Skomentuj artykuł