Zbyt długo ignorowałam depresję. Na szczęście Bóg mnie uratował

(fot. shutterstock.com)
nieziemska.blog.deon.pl

Mam wrażenie, że dorośli zbyt często bagatelizują problemy dzieci, ich nastroje, emocje i ogólne samopoczucie. Często zdarza nam się myśleć lub nie daj Boże, mówić wprost: "Co Ty dziecko możesz wiedzieć? Jakie Ty możesz mieć problemy? Co Ty możesz takiego przeżywać?".

Miałam bardzo trudne dzieciństwo. Nie było w domu jakiś ogromnych problemów. Miałam trudne dzieciństwo z samą sobą. Nie wiedziałam, dlaczego tak jest, nie rozumiałam tego, co się dzieje, ale wiedziałam jedno - jeśli mam się tak czuć przez całe życie, to w ogóle nie chcę żyć.

Byłam przeciętną nastolatką, nie chciało mi się uczyć, często się zakochiwałam i miałam bardzo bujną wyobraźnię. Oglądałam seriale dla dziewczyn, podkradałam mamie kosmetyki i sama obcinałam sobie grzywkę. Ale miałam w sobie też ogrom bólu, strachu i niezrozumienia. I nie miałam pojęcia, co się ze mną dzieje.

Teraz widzę, że od dwunastego roku życia miałam epizody depresyjne. 21 grudnia 2004 roku po raz pierwszy napisałam w pamiętniku, że chciałam się zabić. Dwunastolatka.

Było mi cholernie źle ze sobą. Miałam problem z tożsamością. Nie wiedziałam kim jestem, jaka jestem, jaka chciałabym być, stale się miotałam między tym, co siedziało we mnie, a tym, czego ode mnie oczekiwano. Czułam się niepotrzebna i opisywanie każdego, nawet najbardziej błahego problemu kończyło się stwierdzeniem, że jestem nikim. Jednocześnie miałam w sobie ogrom miłości i dobroci, którym chciałam kogoś obdarzyć, tylko ani nie wiedziałam kogo, ani nie umiałam tego zrobić.

<<Moja depresja nie była dziełem szatana [ŚWIADECTWO]>>

Jako czternastolatka napisałam: "Nie mogę już ze sobą wytrzymać. Tak ciężko jest nie móc odejść od kogoś, kogo się tak bardzo nie znosi, jak ja siebie. Nie chcę istnieć." Napisałam też listy pożegnalne. W jednym z nich zawarłam słowa piosenki Comy: "niech będzie chwała Bogu, a w mojej duszy spokój" - bo właśnie tego spokoju tak bardzo pragnęłam. W wieku szesnastu, po kolejnym silnym napadzie przerażających myśli samobójczych wreszcie stwierdziłam, że muszę zacząć się leczyć. Zaczęłam jednak dopiero, gdy miałam 21 lat, a pod koniec studiów okazało się, że najskuteczniejsze lekarstwo jest tylko jedno.

Po ponad czterech latach terapii, wizytach u psychiatry, depresji, napadach lęku i panicznego płaczu, który nie pozwalał mi oddychać oraz niezliczonych lekach psychotropowych, zaczęłam się modlić o uzdrowienie. Oczywiście bez przekonania.

Zamiast brać miłość Boga za pewnik, potraktowałam rozmowę z Nim jak ostatnią deskę ratunku. Odmówiłam Nowennę Pompejańską. Wzięłam udział w modlitwie wstawienniczej. I z dnia na dzień odstawiłam leki. Ja wiem, że tak nie wolno, że to za silne środki, że trzeba w porozumieniu z lekarzem. Ale ja już ich nie potrzebowałam. Byłam tego pewna.

I tak dwa lata temu wróciłam do domu z Franciszkańskiego Spotkania Młodych, a moja mama powiedziała "wróciło moje dziecko!" - i nie miała na myśli jedynie mojej obecności. Ona już wtedy widziała, że coś się we mnie zmieniło.

Modliłam się o uzdrowienie z depresji, żebym już mogła jako tako funkcjonować bez leków, tylko tyle. Jednak w 2015 roku Bóg nie tylko mnie uzdrowił. On mi dał nowe życie. Autentycznie nowe życie, bo ja nie tylko jestem zdrowa. Od tego czasu jestem zdrowa i szczęśliwa.

Ta dwunastolatka, która nie sądziła, że bycie szczęśliwym człowiekiem jest realne. Czternastolatka, która czuła się nikim. Szesnastolatka, która bała się sama pójść do sklepu.

Jestem niesamowicie szczęśliwa. I wiem, że to tylko dzięki Niemu. Mówcie co chcecie, myślcie co chcecie, nikt mi nie wmówi, że Bóg nie istnieje. Nikt mi nie wmówi, że Bóg nie jest dobry. Nikt mi nie wmówi, że Bóg chce naszych chorób.

On każdego z nas kocha tak samo mocno. Dla każdego z nas jest tak samo dobry. Weź to wreszcie przyjmij, tylko tyle możesz zrobić. I proś, wołaj, bądź upierdliwy do upadłego.

On JEST.

***

Tekst pochodzi z bloga nieziemska.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zbyt długo ignorowałam depresję. Na szczęście Bóg mnie uratował
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.